Wpisy archiwalne w kategorii

Drogi

Dystans całkowity:19506.39 km (w terenie 272.70 km; 1.40%)
Czas w ruchu:894:16
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:284759 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:101555 kcal
Liczba aktywności:325
Średnio na aktywność:60.02 km i 2h 46m
Więcej statystyk

Szybcy i wściekli :)

Piątek, 17 czerwca 2011 · Komentarze(7)
Dziś mało zdjęć bo i focić nie było kiedy - rywale, a zwłaszcza jeden taki, mocno naciskali i denerwująco długo siedzieli na kole :) Na weekend do Kalnej tym razem przez Kocierz - tu wszystko się zaczęło. Najpierw za pierwszym zakrętem podjazdu pod przełęcz znika mi bajker, więc nie ma zmiłuj - cisnę za nim ;) Dwa wiraże dalej oglądam się i co widzę? Napierającego kolarza na szosie. Ten mija mnie, pozdrawia i bierze się za tymczasowego "lidera" :)
Górzyste okolice Targanic :) © k4r3l

Z szosowcem nie mam szans, więc nawet nie próbuję, ale tego niby niepozornego rowerzystę w czapeczce i okularkach wyprzedzam. Jakież jest moje zdziwienie gdy dwa zakręty przed szczytem gość siada mi na kole. Nienawidzę tego, więc jadę swoje i tuż przed przełęczą wrzucam kolejny bieg i finishuje. Muszę wykonać fonkol więc się zatrzymuję a gość jedzie w stronę zajazdu... Po telefonie pora na zjazd - rywala już nie widać i raczej nie robię sobie nadziei, że go jeszcze spotkam. A tymczasem w Kocierzu Moszczanickim dostrzegam na horyzoncie niebieską koszulkę wspomnianego jegomościa :>
Niebieski "predator" ahead ;) © k4r3l

Chyba nie muszę mówić, co się dalej dzieje:) Na prostej wyprzedzam go kolejny raz machając mu ręką, ale trzeba mu przyznać, że ostro ciśnie. Na skrzyżowaniu znowu mnie dochodzi i zaczyna się powtórka z rozrywki. W międzyczasie "miśki" machają lizakiem, w sumie nie wiem czy się zatrzymywać czy nie, ale tym razem to nie bajkerzy byli na celowniku ;) Gość ciągle nie odpuszcza se myślę - wpadłem, bo już nie mam pary:) Jeszcze trochę ciągnę go za sobą pod górę (cwaniak jeden:) a on wyprzedza mnie dopiero na zjeździe... Zaczynają się jaja bo przed nami pojawia się kolejny kolarz i gość widać, że i jemu chce uprzykrzyć życie.
Taka franca wlazła mi w oponę... © k4r3l

Jedziemy ostro aż do końca zapory w Tresnej, auta nas nie wyprzedzają, bo po co jak na budziku mamy spokojnie 35km/h. Mój udział w rywalizacji kończy się na zaporze w Tresnej - obijam na Zarzecze a kolesie jadą w stronę Międzybrodzia. Ciekawe jak to się w ich przypadku skończyło. Ale normalnie szacun dla typa - dał mi niezły wycisk ;)
Przydrożny warsztat ;) © k4r3l

Za zaporą okazuje się, że złapałem gumę - chyba jednak niedokładnie oglądnąłem wczoraj oponę, bo wyciągam z niej malutki odłamek szkła... Na szczęście w pogotowiu mam ostatni połatany zapas, więc zmieniam i coś tam podpompowuję, na tyle na ile pozwala mi ledwo żywa uszczelka w pompce... Na miejsce docieram wykończony, ale usatysfakcjonowany - nie codziennie zdarza się pościgać po okolicy :)

Pracowo-uphill'owo:)

Czwartek, 26 maja 2011 · Komentarze(12)
In Flames to już nie ten sam zespół, co kiedyś... Nowy album zbliża się wielkimi krokami i jako, że posiadam wszystkie ich nagrania, moim obowiązkiem jest przedstawienie najnowszego singla Szwedów. Albo nie, zróbmy inaczej, bo singiel jest słaby, za to "A New Dawn" ma potencjał! Słuchać! ;)


Pierwsze D-P-D w sezonie :) No cóż, nie każdy ma do pracy rzut beretem :) Wiec w ramach walki z rutyną (dojazd PKP:) i leniem postanowiłem ruszyć tyłek godzinę wcześniej niż zwykle i pojechać do tyry na rowerze :) Wyjazd punkt 6, a więc rześko, co daje się odczuć na zjazdach :)
Taki sobie beskidzki widoczek ;) © k4r3l

Rewelacji nie będzie - trasa praktycznie ta sama co dwie ostatnie, więc nuda, ale to najciekawszy wariant dojazdu, obejmujący Przegibek (663m n.p.m.) :) Czas wyjazdu lepszy od ostatniego o niecałe dwie minuty, a więc od + w Międzybrodziu: 24min 53sek). Późnej odpowiednio ulicami: Górską, Straconki, Dobrą, Akademii Umiejętności, Marii-Curie Skłodowskiej, PCK, objazd na wysokości ratusza, i później wbitka na Komorowicką :)
Skrót (w oddali widać poranną mgiełkę - tam jadę :) © k4r3l

Z powrotem podobnie, z tym, że swoje na światłach odstać trzeba, ale po 20 minutach dojeżdżam do Straconki skąd atakuję Przegibek "łan more tajm tudej" :) Po 8h tyry jedzie się kapitalnie:) Najbardziej bolą ramiona od wczorajszego kosza, nogi jakoś dają radę :) Czasu nie mierzę, bo jadę na lajcie, ale czuję, wyprzedzając dwóch bikerów, że jest OK:)
Na "stopie" - remont ul.Dmowskiego (os. Śródmiejskie) © k4r3l

Zjazd to wiadomo, pełen chill:) Na krzyżówce w Międzybrodziu dostrzegam kolejnych dwóch bikerów jadących w kierunku Porąbki. Mówię sobie, nie popuszczę :) Dochodzę ich jeszcze przed zaporą, pozdrawiam i odjeżdżam :) Dalej już klasyk, spokojnie przez Wielką Puszczę i na koniec nie byle co - atak na Przełęcz Beskid Targanicki (705m n.p.m.), bez młynka!
Korek na ul.Akademii Umiejętności z powodu karetki na poboczu... © k4r3l

Także od dzisiaj wprowadzam do swojego grafiku jeden DPD w tygodniu. Zobaczymy na dłuższą metę co z tego wyjdzie, może jak organizm nie będzie się buntował, pozwolę sobie na więcej :)
EDIT: Przeszedłem z serwisu Gpsies na bikemap.net - zobaczymy co z tego wyjdzie. Teraz przewyższenia wg bikemap są oczywiście mniejsze jednak bardziej prawdopodobne patrząc na profil trasy...

Przełęcze dwie... :)

Niedziela, 22 maja 2011 · Komentarze(6)
Dawno nie było u mnie coverów. Tak sobie myślałem co dać i wymyśliłem: Machine Head przerabiający The Police. I co Wy na to? Mnie się to podoba!


Końca świata nie było (nie licząc oczywiście porannego mega-kaca:), więc pora na rewers wczorajszej trasy :) Z małymi odchyleniami od pierwowzoru, ale kluczowe punkty zaliczone! Tym razem jadę częściowo przez Wilkowice - mniejszy ruch i trochę ciekawsza (czyt. uphillowa trasa:). Po wyjeździe na ul.Żywiecką wiadomo, stary, dziurawy asfalt, więc można zapomnieć o komforcie.
Skrzyczne zostaje za plecami... © k4r3l

Przy BP w Straconce włączam stoper jednocześnie pozdrawiając się z dwójką bikerów. Tych na drodze jest dzisiaj całe multum! W tej dzielnicy Bielska chyba ostro popadało, a więc dupa musi trochę zmoknąć :) Wjazd od tej strony jest IMHO lepszy, co jednak nie znajduje odbicia w czasie. 27minut i 54 sekundy (z kilkoma poświęconymi na regulację siodła:) - tyle zajmuje mi dotarcie pod mapę na przełęczy...
Wiadukt nad Żywiecką, się robi:) © k4r3l

Zjazd jak zwykle super, w oddali słychać burzę, przed którą chyba uciekłem (słychać, że kotłuje się w Beskidzie Śląskim. Na początku wyprzedzam seicento, bo kobita jedzie ciut przesadnie zachowawczo i dalej już bez problemu. Przy skrzyżowaniu korek, swoje trzeba odstać (miejsca z prawej strony brak, a jazda chodnikiem jest dla lamerów:) i można dalej śmigać do Porąbki...
Żar dziś prezentował się kapitalnie! © k4r3l

W Wielkiej Puszczy jak zwykle świetnie, kręci się ok, mijam 4 osobowe "żółte grupetto" i jadę w kierunku francy "Beskidka":) Na szczycie widzę ludziska w kaskach więc przyciskam w pedał, co by wstydu nie było :) Jak się okazuje stoją nad borockiem, który zerwał łańcuch na tym krótkim aczkolwiek sztywnym podjeździe. Było tam chyba z 10 chłopa, a ostatni jeszcze podjeżdżali...
Pit-stop w Wielkiej Puszczy :) © k4r3l

W Targanicach siada mi na kole jakiś biker, ale nie mija chwila i zostawiam go "far, far away w krainie bajki" :) Jeszcze mały epizod przy andrychowskim cmentarzu. Na skrzyżowaniu ucieka mi przednie koło, bo tam niedawno solidnie popadało i opona nie "złapała się" dobrze nawierzchni - trzeba się pilnować, bo nie wiele brakowało i byłaby gleba...

Przewyższenia nie podaję takiego jak na profilu, bo widać, że GPS momentami wariował, ale na pewno było kilkadziesiąt metrów więcej niż wczoraj, a to z racji wspinania się przez Wilkowice...

Dwie przełęcze... :)

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(6)
Uwielbiam undergroundowe perełki... Na Energy Level Low trafiłem przypadkiem i od razu wpadłem w sidła tej nieszablonowej twórczości. Wojtek działa w pojedynkę, ale nie przeszkadza mu to tworzyć rzeczy wyjątkowych - świetny klimat i przemyślane, czasami dosadne, teksty. Jak dobrze poszukacie, to znajdziecie jego płyty dostępne legalnie w necie. Polecam!


Wyjazd po godz. 9, skwar niemożebny, kręci się ciężkawo. Pod Przełęczą Targanicką robię przystanek nad pętlą autobusową, bo zwyczajnie sił brak i nie ma czym oddychać - tak parno. Zjazd przez Wielką Puszczę bez incydentów, trochę wieje, ale z górki jest i nie trzeba się męczyć...
Beskid Mały jak zwykle daje radę :) © k4r3l

W Międzybrodziu na skrzyżowaniu odbijam w stronę Przegibka, po raz drugi zmierzyć się z podjazdem od tej strony. Upał się wzmaga, powietrze duszne, burzowe... Mija 26 minut i 10 sekund - melduję się przy zajeździe na przełęczy. Nie było lekko, ale od tej strony wjeżdża się, przynajmniej dla mnie, ciężko.
Wielka Puszcza = wielka frajda :) © k4r3l

Po drodze sporo bikerów, wszyscy jadą od strony Bielska do Międzybrodzia - pewnie na Żar albo nad jeziorka (całkiem słuszna koncepcja:). Był też jeden osioł w starej beemce, który ścinał ostro zakręty, ale takim to nie przegadasz... Chcąc sobie skrócić drogę wjeżdżam w jakąś uliczkę w Straconce i po raz drugi gubię się w tej okolicy:) Olewam te zagadkowe skróty i jadę prosto do skrzyżowania z ul.Żywiecką świadom tego co mnie zaraz czeka.
Początek podjazdu na Przegibek... się ciągnie i ciągnie :) © k4r3l

O dziwo nie ma tragedii. Oczywiście ruch spory, ale po tej stronie została położona nowa warstwa asfaltu, więc jedzie się bezproblemowo. Sznur aut ciągnie się w nieskończoność, ale tego można się było spodziewać. W pewnym momencie odbijam na Rybarzowice i tak docieram do Buczkowic. Przed rondem w Buczkowicach stara warstwa asfaltu na sporym odcinku została zdjęta, więc jedzie się tragicznie. W tym momencie dziwię się jak szosowcy dają radę na swoich oponach z takim ciśnieniem, jak ja na swoich 1.75 i nabitych do ok 5 barów mam już serdecznie dość tego mocno zrytego asfaltu na naszych drogach :)
I juz na sam koniec Skrzyczne - tam byliśmy tydzień temu :) © k4r3l


Standardowo-asfaltowo ;)

Środa, 18 maja 2011 · Komentarze(12)
Nightingale to jeden mniej znanych i niedocenianych zespołów prog-rockowych. Śpiewa w nim Dan Swano legenda szwedzkiego death metalu a obecnie producent muzyczny. Polecam ten kawałek fanom Dream Theater, Opeth i tym podobnych..., może jednak w studyjnej wersji, która jest zwyczajnie perfekcyjna...


Powrót do domu po pracy trasą, że tak powiem, oklepaną. Ale to że już znana nie znaczy, że już nic się nie może po drodze wydarzyć;) W Łodygowicach zostają przepuszczony na skrzyżowaniu Żywieckiej przez parę motocyklistów, w Zarzeczu z kolei ciśnienie podnosi mi kierowca ciężarówki z przyczepą, który spycha mnie na pobocze, pieprzony gbur!
W Zarzeczu (Jezioro Żywieckie i Beskid Żywiecki) © k4r3l

W Wilczym Jarze, gdzie w latach 70 ubiegłego stulecia miała miejsce jedna z najtragiczniejszych katastrof autobusowych zatrzymuję się, by z bliska obejrzeć postawiony ku czci zmarłych tragicznie pomnik. Rozpościera się stamtąd ciekawa panorama na Jezioro Żywieckie, a wysokość tego mostu robi wrażenie....
Widok z Wilczego Jaru... © k4r3l

Pomnik ofiar katastrofy autobusowej z roku 1978... © k4r3l

Przed podjazdem na Kocierz zatrzymuję się na chwilę by ustawić stoper, w międzyczasie dochodzi mnie kolarz na szosie i zaczyna podjazd. Przez pierwsze 2-3 serpentynki mam go na oku, ale z każdą chwilą odjeżdża coraz bardziej:) Mijam się z nim nieco powyżej ul. Widokowej, więc chyba nie najgorzej mi poszło - patrzę na stoper i widzę 17min 10sek, a więc całkiem ok :) Może bez plecaka byłoby lepiej...
Widok z Łękawicy na Beskid Śląski :) © k4r3l

Zjazd z Kocierza to już formalność, prędkość maksymalna to typowe dla tego zjazdu 68km/h. Całkiem przyjemny powrót ze średnią przez całe Targanice i Sułkowice powyżej 40km/h :)

Na koniec świata :)

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(12)
Dzisiaj Creed, bo Creed dobry jest, a nawet wyśmienity rzekłbym;)


No dobra, żartowałem:) Aż tak daleko nie pojechałem. Pobudka o 4 nad ranem, godzinę później wyjazd w góry :) W plecaku pompka i komplet opon zwijanych w teren;) Na kołach założone asfaltowe śmiganty i od razu zrobiło się... ciszej :)
Na moście pod Żarem :) © k4r3l

Nie wiem czy szybciej, bo wiało takie wiatrzysko, że momentami prędkość spadała nawet do 18km/h, co na tej trasie jest niezwykle cieniackim rezultatem :)
Mgła nad zaporą w Tresnej :) © k4r3l

Od Jeziora Żywieckiego dodatkową atrakcją jest mgła, ale szybko się przez nią przedzieram i docieram na "koniec świata", który... okazuje się być gdzieś na wysokości Zarzecza :)
Na końcu świata... a droga idzie dalej :) © k4r3l

Po przyjeździe śniadanie, zmiana opon (dwóch kompletów;) i o 9 jesteśmy gotowi by atakować Skrzyczne :) To be continued...

Kocierz do znudzenia (tym razem po pracy:)

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(15)
Nowa płyta Totem już na rynku, więc warto się zainteresować :) Jakoś tym razem mi nie podeszła od razu, ale jest tu kilka świetnych kawałków. Wybrałem ten spokojniejszy, w którym Wera udowadnia, że nie tylko ryczeć potrafi, ale i klawo zaśpiewać. Enjoy!


Po pracy do Ani by odebrać Medżika, który nie wrócił ze mną po świetach, wszak lepiej późno niż wcale spalić nagromadzone tłuszcze :) A przybyło ich aż 4 kg :) W pracy dzisiaj przemeblówka - taszczenie regałów na 2 piętro (bo winda była za mała) to nic przyjemnego :)
Popas Medżika nad Żywieckim :) © k4r3l

Uzupełniam zapasy Oshee - mogę wybrać z 4 różnych kolorów/smaków, bo Ani spiżarka jest jak dobrze zaopatrzony barek dla rowerzystów, ale i nie tylko :) Padło na duet czerń i turkus :) Zresztą, wszystkie są bardzo smaczne i chyba spełniają swoją rolę - a może to tylko autosugestia?:)
Dziś wyjątkowo ładny widok z Tresnej ;) © k4r3l

Chwila przerwy nad Żywieckim - w tygodniu wały w Zarzeczu znacznie bardziej wyludnione, więc jedzie się git! Na podjazdach i otwartych przestrzeniach wieje dokuczliwy wiatr, ale z drugiej strony przynosi on potrzebne orzeźwienie, tyle tylko, że w pedał trzeba mocniej depnąć :)
Troszkę dalej i równie piękny widoczek :) © k4r3l

Na drodze sporo aut, więc olewam Międzybrodzie i śmigam szybko w stronę Żywca, by za moment odbić na spokojniejszą trasę przez Łękawicę i oba Kocierze. Tam też jak zwykle wiatrowe apogeum, ale do tego już przywykłem.
Napieranie przez Kocierz Moszczanicki;) © k4r3l

Odbijam sobie na podjeździe pod przełęcz, który, biorąc pod uwagę wcześniejszą harówkę w pracy, przebiega zadziwiająco dobrze. Trochę we znaki dają się plecy - to chyba wina długiego mostka, a może za nisko umieszczonej kierownicy? Albo plecaka ;) Po niespełna 18 minutach kręcenia pod górę melduję się przy zajeździe.
Kocierz zdobyty - 17m46s :) © k4r3l

Na koniec już tylko zjazd do Andrychowa. Uważajcie na tym odcinku, bo drogowcy łatali dziury i zostawili trochę syfu na drodze. Zresztą o wszystkim informują znaki, nie mogłem tylko zgodzić się z jednym - ograniczyć prędkość do 30 km/h - więc jechałem o 20 więcej. Szkoda trochę okładzin na hamowanie a i przyjemność z tego żadna;)

Baba, pedały i góry ;)

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(9)
Zapakowawszy świąteczną babkę w plecak udałem się standardem w kierunku południowo-zachodnim ;). Gdyby nie ona pewnie wybrałbym wariant terenowy (Kocierz, a następnie szlak czerwony i niebieski w kierunku Tresnej - a więc pasmo Jaworzyny), ale bałem się, że nie dojedzie w jednym kawałku ;) Z pozytywów to ostatni przejazd przez zielony szlak uświadomił mi, że w terenie, w górach można już bez problemu śmigać. No cóż, może następnym razem...
Przez Targanice :) © k4r3l

Pod Przełęcz Beskidek wspinam się w największym upale - słońce wysoko i mocno praży - nie ma lekko, ale podjazd stosunkowo szybko mija. Na szczycie krótki postój i prawie 7 km zjazd do Porąbki przez Wlk. Puszczę. Odcinek ów wyłożony kompletnie nowym asfaltem, więc i przyjemność z jazdy spora.
Pasmo Jaworzyny - maybe next time ;) © k4r3l

Przed zaporą w Porąbce odmachuję kcpr1 - nie było okazji do pogadania, bo tam pobocza brak a i objazd z powodu remontu mostu w Kobiernicach spowodował, że ruch na tym odcinku jest znacznie bardziej obfity. Generalnie bikerów na trasie mnóstwo - naliczyłem ok 20 sztuk, co daje 1 bikera na 2 km trasy :)
Popas nad Żywieckim ;) © k4r3l

Na pozostałym odcinku bez rewelacji - spodziewałem się więcej patroli policyjnych, ale nie spotkałem żadnego, pewnie pojawią się dopiero w poniedziałek. Na moment zawitałem nad Jezioro Żywieckie - chwila wytchnienia na jednej wolnej ławeczce i pora ruszać w drogę. Ogólnie jechało się git, ale powiewający wiatr skutecznie obniżał średnią.
Chmura nad Skrzycznym :) © k4r3l

Misja baba na rowerze zakończona powodzeniem. Na koniec pokropiło, ale był to na szczęście tylko straszak. Wieczorem pobłyskiwało się w oddali i na tym się na szczęście skończyło... Spokojnego wypoczynku dla wszystkich BS'owiczy!

Popracowo - uphill & teren ;)

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · Komentarze(9)
Węgrzy w natarcu :) Szybki utwór na szybką trasę :)



W pracy zajob taki, że się czasem odechciewa, ale w drodze powrotnej obmyślam złowieszczy plan krótkiego rowerowania. Pada na klasyk objeżdżony przeze mnie do znudzenia. Ale jest na tej trasie wszystko: interwały, ciekawy podjazd, widoczki, terenowy odcinek oraz asfaltowy zjazd gwarantujący błyskawiczny powrót ze średnią 40km/h :) Mniej więcej wygląda to tak:

Jeden z mini-podjaździków :) © k4r3l

Początek podjazdu :) © k4r3l

Poziom wyżej :) © k4r3l

Zasłużony odpoczynek :) © k4r3l

Szlak zielony, czyli terenowy debeściak! ;) © k4r3l


I na koniec mapka (niestety, tak szybko się zbierałem, że Holux nie zdążył złapać sygnału, więc brakuje ok 4km odcinka;)

Ale wkoło jest zielono... o0O :)

Sobota, 16 kwietnia 2011 · Komentarze(9)
Jest! Ukazała się wreszcie nowa płyta The Hillbilly Moon Explosion - tylko dlaczego nie można jej nigdzie kupić? Jakoś płacenie za "cyfrową wersję albumu" mnie nie jara, więc uczyniłem, to co zasugerował mi ostatni człon tytułu nowego longplaya Szwajcarów: "Buy, Beg or Steal" :) Poniżej znakomity singiel promujący to wydawnictwo:


Prologiem do dzisiejszego wypadu była wczorajsza akcja pod kryptonimem "interes życia". Od jakiegoś czasu na wyświetlaczu licznika dane były ledwo widoczne, bateria padła w piątek, więc wyskoczyłem z pracy do zegarmistrza na Komorowicką. Potrzebowałem 2 sztuki CR 2032, w końcu wziąłem dwie (w myśl zasady: "weź dwie, przecież się nie zmarnuje";). Zachęcony przez zegarmistrza, jakoby miał on najlepsze ceny i specjalnie dla mnie (bo byłem tu drugi raz, wcześniej go nie zastałem) zaoferuje mi jedyne 6 PLN za sztukę :) Oczywiście coś mi tu zaśmierdziało, więc po powrocie do pracy wbijam na allegro, patrzę, a tam za 11 PLN (z przesyłką!) mam nie 2 a 5 sztuk dokładnie takiego samego typu baterii :) Mądry Polak po szkodzie, again... ;)
Jadymy! ;) © k4r3l

Atak na Kocierz (z widoczkami;) © k4r3l

Sobota. Zapowiadana na ICMie poprawa pogody przeszła w fazę realizacji, więc od rana wziąłem się za warsztat, który w moim przypadku ogranicza się do zdjęcia kół, łańcucha i wyczyszczenia tego i owego, nasmarowania - cóż, nie każdy jest majster numero uno :) Na rower jednak wsiadłem dopiero po godz 15, bowiem jazda jazdą, a obowiązki obowiązkami :)
Sielankowa dolina Kocierza! © k4r3l

Plan był prosty, krótka pętla zawierająca klasyczne beskidzkie podjazdy. W pierwszej kolejności postawiłem na Kocierz (17min23sek) by następnie przez Łękawice, Międzybrodzie Żywieckie i Bielskie, oraz Porąbkę i Wielką Puszczę zmierzyć się z Przełęczą Targanicką.
A wiata jak leżała, tak leży :) © k4r3l

Jechało się całkiem znośnie, na drogach trochę bajkerów (jeden na kolarce to miał chyba z 70 lat - respekt!). Widoczków nie brakowało, ośnieżone szczyty świetnie wyglądały w promieniach wiosennego słońca a do tego nóżka podawała.
Tresna jak zwykle oblegana przez /turystów/ :) © k4r3l

Do żadnych incydentów po drodze na szczęście nie doszło, na samym końcu przy zjeździe z Przełęczy Beskidek niepotrzebnie wpakowałem się za babkę z punciaku. Jechała bardzo zachowawczo, jednak nie winię jej wcale, wszak wiozła i męża i dziecko :) W końcu zwolniła do tego stopnia, że zmuszony byłem wyminąć ją z prawej strony...
Portret z Żarem w tle :) © k4r3l

A tu już Beskid Andrychowski :) © k4r3l

Powrót do domu przez Targanice i Sułkowice z, jak zwykle w takich warunkach, średnią w okolicy 35 km/h. I tak właśnie lubię :)