Wpisy archiwalne w kategorii

HG-73

Dystans całkowity:2799.00 km (w terenie 758.00 km; 27.08%)
Czas w ruchu:177:10
Średnia prędkość:14.40 km/h
Suma podjazdów:67239 m
Suma kalorii:20 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:54.88 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Buka sobie idzie ;)

Niedziela, 15 lutego 2015 · Komentarze(5)
Jak spędziliście walentynki? Bo ja w towarzystwie smarów, benzyny ekstrakcyjnej, skuwacza do łańcucha, kluczy imbusowych i The Ramones :D



Zima spływa - i to dosłownie :) Boczne drogi w tragicznym stanie - mieszanka śniegu, lodu, błota i wody; te główne ciut lepsze, ale generalnie bez błotników nie wychodź. Odrdzewiłem górala i nie zważając na dogorywający suport pojechałem atakować przełęcze. A w zasadzie jedną przełęcz, ale dwa razy ;) Pod Kocierzem o dziwo działał orczyk i nawet ktoś korzystał, chociaż wg mnie ten stok to jakaś parodia ;) Wiem, bo zjeżdżałem kiedyś rowerem :D

Kończą mi się pomysły na zdjęcia na tej trasie :)
Kończą mi się pomysły na zdjęcia na tej trasie :) © k4r3l

Szaro-biała zima ;)

Poniedziałek, 9 lutego 2015 · Komentarze(7)
Odkopałem bardzo fajny, choć już trochę stary cover Danzig w wykonaniu chłopaków z bielskiej kapeli Newbreed! Endżoj :)


Uff, ale pauza. Oby ostatnia taka długa w tym roku ;) Powód prozaiczny, ale nie mogłem tego zlekceważyć. Jakiś czas temu wybraliśmy się z ekipą na Babią Górę (ekstremalne warunki, mimo słonecznej pogody kosmiczny wiatr na szczycie!) i tam sobie odmroziłem lekko duży palec w stopie. W sumie załatwiłem go już podczas grudniowego wypadu na Baranią Górę, a tutaj tylko poprawiłem :) Mimo to było warto :D

Niezapomniane wejście (moje pierwsze w ogóle, w zimie;) na Babią ;)
Niezapomniane wejście (moje pierwsze w ogóle;) na Babią ;) © k4r3l

Start powolny, bez szału - po miesiącu zerowej aktywności fizycznej chyba nie ma co szaleć ;) Dziś sypało cały czas, słońca brak. Zrekompensował mi to przejazd  przez bajecznie ośnieżony lasek w okolicach Bukowca - ktoś pomyślał i przejechał tam pługiem i po wczorajszej zawierusze i konkretnych opadach śniegu została idealna 2-3cm warstewka śniegu;)

Taki klimat to ja rozumiem ;)
Taki klimat to ja rozumiem ;) © k4r3l

Żeby tak płasko nie było na koniec poszła Przełęcz Targanicka - udało się wyjechać. Trzeba było trzymać się środka, bo koleiny po samochodach wybijały z rytmu :) Na głównych drogach śnieżno-błotna breja, natomiast w terenach podgórskich piękna zima bez tego 'miejskiego' syfu;)

Jakaś przełęcz musiała być, a drogi w okolicy utrzymywane na biało ;)
Jakaś przełęcz musiała być, a drogi w okolicy utrzymywane na biało ;) © k4r3l

Zima w Beskidzie Małym ;)

Wtorek, 6 stycznia 2015 · Komentarze(2)
Kolejny rodzynek w cieście, czyli fragment soundtracku do Breaking Bad. Kawałek "Windy" z 1967 roku autorstwa The Association.


Jeżeli chodzi o trasę to bez szału - stare śmieci można powiedzieć. Natomiast to co się działo podczas niej, to inna inszość ;) W zasadzie dystans ów byłby przez jakiegoś surowego admina zbanowany, gdyż-ponieważ większość czasu spędziłem nie na a obok roweru ;) Tak nam tego śniegu naj... nasypało ;)
No to jadziem... znaczy idziem ;)
No to jadziem... znaczy idziem ;) © k4r3l
Panoramka z Leskowca na stronę północną ;)
Panoramka z Leskowca na stronę północną ;) © k4r3l

Ugadałem się podczas tego spaceru jak przekupka na targowisku. A czego to się człowiek nie nasłuchał? Najpierw byli turyści pod wiatą na Leskowcu (a to, że synowa z synem na rowerach jeżdżą, ale nigdy w zimie! a to, że w tydzień temu na Potrójnej było słychać grzmoty - normalnie pudelek.pl). Później już po drodze natknąłem się na Adama, z którym jechałem KORNO dwa lata temu. Rozpoznał mnie (no bo kto o tej porze może w tej okolicy jeździć), ja już jego (bez kasku) to nie bardzo ;)
Narciarz w zimie! Byłem w szoku ;)
Narciarz w zimie! Byłem w szoku ;) © k4r3l
Na czerwonym szlaku ;)
Na czerwonym szlaku ;) © k4r3l

Na szlaku było stosunkowo pusto, sporadycznie wychodzili zza krzaka jacyś delikwenci. Oczywiście ja sobie również dreptałem, bo o jeździe można było zapomnieć. Grząski śnieg umożliwiał tylko zjazdy, a i te były dość karkołomne, hehe.
Chwila poza szlakiem ;)
Chwila poza szlakiem ;) © k4r3l
Na Potrójnej również biało ;)
Na Potrójnej również biało ;) © k4r3l

Dodatkową atrakcją były widoki - tego dnia panowała zima praktycznie idealna, a w lesie to już w ogóle inny świat. Polecam sprawdzenie przy najbliższej nadarzającej się okazji, bo chyba nie wszędzie dotarło białe. ps. póki co przyszła odwilż i cały ten piękny śnieg szlag trafił :/

K.O.N.I.E.C.

Środa, 31 grudnia 2014 · Komentarze(4)
Lecim raz jeszcze z tematem z Breaking Bad ;) Jest na tym OST kilka takich perełek ;)


Poszedłem, a raczej pojechałem za ciosem ;) Zimowa Potrójna w takich warunkach to czysta przyjemność. Pod Czarnym Groniem kolejka - narciarze czekają na busa. Na drodze w kierunku Potrójnej mija mnie skoda trąbiąc z daleka, za chwilę zjeżdża na wstecznym i znowu próbuje. Przejeżdżam obok niej a gość dalej trąbi - to chyba próba nawiązania dialogu, ale sorry, do pewnego poziomu nie będę się zniżał.
Można jechać ;)
Można jechać ;) © k4r3l
Dobry wju na Tatry ;)
Dobry wju na Tatry ;) © k4r3l

Na szczycie wieje mocny wiatr - zapowiedź odwilży :/ Szkoda, krótko nacieszyliśmy się zimą. Może chociaż w górach będą temperatury minusowe. Na pocieszenie zacny widok na Tatry ;) Szlak w kierunku Przełęczy Kocierskiej dziwnie przejezdny - chyba jakiś ciągnik zagarnął większość puchu i można kręcić bez przeszkód.
Czerwony zaskakująco przejezdny!
Czerwony zaskakująco przejezdny! © k4r3l
A na zielonym jak zwykle bajkowo :)
A na zielonym jak zwykle bajkowo :) © k4r3l

Na Kocierskiej pogadanka z dwoma rowerzystami z A-chowa (jeden objechał w tym roku Polskę w pojedynkę!), którzy co roku świętują w ten sposób koniec roku. Zjeżdżam zielonym, gdzie mijam kolejnego rowerzystę - co to się porobiło to ja nawet nie! ;) I w ten sposób ten taki sobie rok dobiegł końca. Ciekawe czym nas zaskoczy jego następca? ;)

Do siego i rowerowego!

Jak przygotować rower na zimę - poradnik w trzech punktach :)

Wtorek, 30 grudnia 2014 · Komentarze(3)
Nie oglądam maniakalnie seriali, ale ten (a zwłaszcza jego końcówka, wszystkie te twisty) zryła mi beret! Nie było tu też jakiejś spektakularnej ścieżki dźwiękowej, ale kilka numerów zapadło mi w pamięć. Przy takich dźwiękach zakończył się ostatni odcinek.

Kończ waść, wstydu oszczędź. Doszedłem do wniosku, że najlepiej wychodzi mi ostatnio NIC i jazda na rowerze. Żeby zakończyć ten rok jakoś sensownie wybrałem tą drugą opcję ;) Odmrożony palec doszedł do siebie po dwóch dniach a jako, że miałem wolne to tym razem nie było zmiłuj - spd wymieniłem na toporne platformy, buty letnie na porządne trekkingi. Czyli taki jakby powrót do korzeni:) Poniżej oprócz kilku zimowych fotek kilka wskazówek z cyklu "jak przygotować rower na zimę" - Ameryki nie odkrywam, ale może kilka tip'ów się komuś przyda.
So much cocaine! :D
So much cocaine! :D © k4r3l

1. Pedały. Jeżeli ktoś użytkuje zimowe buty SPD to może ten punkt pominąć. Kto się przesiadł na tradycyjne obuwie może czytać dalej :) Zwykłe platformy sprawdzają się bardzo dobrze. Polecam aluminiowe, bo wiadomo jak jest z wytrzymałością plastiku. Dodatkowo niskie temperatury nie pomagają.
Buty & pedały ;)
Buty & pedały ;) © k4r3l

2. Osłonka na korbę. Przeprosiłem się z tym odpustowym kawałkiem plastiku. Niby zupełnie obciachowa rzecz, ale przydatna. Zwłaszcza kiedy jeździmy w szerokich spodniach narciarskich. W tym wariancie dodatkowo polecam popularne w trekkingu stuptuty. Cudowny wynalazek, który poza tym, że zapobiegnie przedostawaniu się do buta śniegu to ograniczy szerokość nogawek oraz zabezpieczy nas dodatkowo przed zimnem.
Osłonka rzecz święta ;)
Osłonka rzecz święta ;) © k4r3l

3. Hamulce. Najważniejsze to to, żeby były sprawne! A więc odpowietrzamy/wymieniamy olej, żeby nie spotkała nas przykra niespodzianka. Ja się załamałem tym co zastałem w zbiorniczku tylnego hamulca - płynem tego nazwać nie można było. Między tłoczki dostaje się śnieg, więc patent z zaklejaniem zacisków taśmą bywa bardzo pomocny. W lecie można w ten sposób chronić się przed błotem :) W zimie dodatkowym plusem jest to, że nic nam się nie przegrzeje :)
Hamulce - sprawne!
Hamulce - sprawne! © k4r3l

To tak w skrócie. Kwestia ubioru jest bardzo indywidualna, więc nie ma co się nad nią rozwodzić. A na koniec kilka zimowych pejzaży! Pięknie przyprószyło Beskidy!

Główny szlak przetarty ;)
Główny szlak przetarty ;) © k4r3l
Na szczycie takie cuda ;)
Na szczycie takie cuda ;) © k4r3l

Bikezasping, czyli ekstremalna Barania Góra ;)

Sobota, 27 grudnia 2014 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Jeden z "moich" głosów Trójkowego TOPu Wszechczasów, na który można głosować do godz.12 30 grudnia. Emisja jak zawsze 1go stycznia. W ten dzień nie warto odchodzić od radioodbiorników. No chyba, że za potrzebą ;)

Plan zdobycia Baraniej Góry zrodził się w głowie Kuby. Przystałem na propozycję, choć przyznaję - miałem 5 minut zwątpienia ;) Ostatecznie wyszedł z tego szalony trip. Najpierw 45km dojazdówki przy -9,-10 stopniach do Węgierskiej Górki, gdzie czekał już na nas Marek - jak się później okazało - postać kluczowa w całej historii :) 
Zima zaskoczyła drogowców ;)
Zima zaskoczyła drogowców ;) © k4r3l

Czerwony szlak na Glinne był przejezdny połowicznie. Na pewnej wysokości byliśmy dodatkowo dopingowani przez słońce, którego ciężko było uświadczyć w zamglonych, szarych dolinach. Od mniej więcej 1000m n.p.m. zaczęła się mozolna walka ze śniegiem, którego w tej okolicy dosypało więcej, niż się spodziewaliśmy :) 
Gdzieś na początku czerwonego ;)
Gdzieś na początku czerwonego ;) © k4r3l
Póki co kręcimy ile się da ;)
Póki co kręcimy ile się da ;) © k4r3l

Jazda zamieniła się w spacer u boku roweru, ale póki było ciepło i nic nie zdołało jeszcze nam przemoknąć (wszyscy mieliśmy spd, my z Kubą wersję z ochraniaczami, Marek system woreczków wewnątrz buta - chyba jednak skuteczniejszy;) jechało się i prowadziło na zmianę w wybornych nastrojach.
Są też widoki!
Są też widoki! © k4r3l
Jazda w toku ;)
Jazda w toku ;) © k4r3l

Najwięcej frajdy dostarczały oczywiście zjazdy. Świeży puch gwarantował nie tylko dobry humor, ale także miejscami mocne emocje ;) Na Magurce Wiślańskiej morale zaczęły sukcesywnie spadać. Przebycie kilkunastu kilometrów zajęło nam znacznie więcej czasu niż ktokolwiek z nas był przewidział.
To co najlepsze tego dnia ;)
To co najlepsze tego dnia ;) © k4r3l
Gęba się cieszy ;)
Gęba się cieszy ;) © k4r3l

Do celu nie zostało jednak już daleko, aczkolwiek słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Dodatkowo kiedy weszliśmy w cień Baraniej Góry zrobiło się szaro i jakby... mniej optymistycznie. Ostatni morderczy wypych, krótki popas na szczycie i szpula w dół. No właśnie, nawet zjazdy nie były łatwe po tej stronie.
Świeży śnieżnobiały puch!
Świeży śnieżnobiały puch! © k4r3l
Kuba zjeżdzą na tle Skrzycznego ;)
Kuba zjeżdza na tle Skrzycznego ;) © k4r3l

Z czarnego zrezygnowaliśmy, bo był ledwo wydeptany i wybraliśmy wariant czerwony do schroniska na Przysłopie. Tam pogadaliśmy chwilę z opuszczającymi miejscówkę turystami i mikołajem, który poczęstował nas cukierkiem. Dalsza przeprawa nie należała już do najprzyjemniejszych. Nastał zmrok, a nam zostało kilka asflatowych podjazdów i zjazdów (m.in pod Stecówkę i Ochodzitą). Na jednym ze zjazdów wyglebiłem dość mocno, ale nie na tyle mocno, żeby sobie coś zrobić - widziałem tylko przelatujący nade mną rower ;)
Jedni prowadzą, inni próbują jechać ;)
Jedni prowadzą, inni próbują jechać ;) © k4r3l
Dużo biołego ;)
Dużo biołego ;) © k4r3l

Przysłowie mówi, że przyjaciół poznaje się w biedzie i takim właśnie osobnikiem okazał się Marek, który zamiast powrotu do Cieszyna zaoferował się, że zawiezie nas do domu. I chwała mu za to i stokrotne dzięki, bo gdyby nie on to pewnie odmrozilibyśmy sobie to i owo w drodze powrotnej czy nawet na PKP, gdzie mieliśmy i tak kawałek drogi.
U celu! :)
U celu! :) © k4r3l

Hardcore'owy trip, na kŧórym po raz kolejny okazało się, że to nie kondycja czy mięśnie jadą/idą a głowa! Co prawda my rozumy zostawiliśmy tego dnia w domu, ale siłą woli dopchaliśmy rowery do celu. Barania Góra zimą zdobyta! Straty? Złamany błotnik, obite kolano i lekko odmrożony duży palec w stopie ;) Czy było warto? Hell yeah! :) Dzięki chłopaki!

Błoto w Beskidzie ;)

Niedziela, 7 grudnia 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Pięknie Rosjanie zagrali - kolejny materiał na kasecie, więc jak ktoś jest jednak estetą może sobie posłuchać nieszumiącego materiału na bandcampie ;)


Po zeszłotygodniowym śniegu zostały tylko przybrudzone białe placki. I masa błocka. Takiej pogody zdecydowanie nie lubię mimo to fajnie było pokręcić po Beskidzie w zacnym towarzystwie: Pawła, Maćka i Kuby. Z Leskowca w stronę Potrójnej na lajcie. Przed czarnym Groniem dogania nas Jakubiszon i już w komplecie jadziemy się grzać do Chatki na Potrójnej. Ja zamoczyłem buta na 20km i musiałem szybko znaleźć źródło ciepła - tamtejszy kominek uratował mi tego dnia tyłek!
W rezerwacie Madohora ;)
W rezerwacie Madohora ;) © k4r3l
Na Przełęczy Kocierskiej zacny warun ;)
Na Przełęczy Kocierskiej zacny warun ;) © k4r3l
W oddali pasmo Łysiny - kolejny cel ;)
W oddali pasmo Łysiny - kolejny cel ;) © k4r3l

Dalej na Kocierz a następnie zielonym na Łysinę - kiedyś w końcu trzeba zrobić podjazd szlakiem, którego do tej pory unikałem jak ognia. Stromy i tylko miejscami niepodjeżdżalny (tu z pomocą przyszła droga leśników) - szybko jednak pozwolił zmienić pasmo. Na Ścieszków Groniu coraz chłodniej o pora coraz późniejsza. Rozjeżdżamy się i z Kubą atakujemy raz jeszcze Potrójną. Na podjeździe szlag mnie trafia z powodu zaciągającego łańcucha - błoto jest dosłownie wszędzie. Zjazd czarnym szlakiem i gibki asfaltowy desant we mgle. Jeszcze tylko szybkie mycie wodą ze studni i konserwacja łańcucha, co by nie był na drugi dzień złoty :) Git wypad, ale zdecydowanie wolę śnieg!
I już na górze ;)
I już na górze ;) © k4r3l
Podjazdy z bananem na gębie ;)
Podjazdy z bananem na gębie ;) © k4r3l

Beskid Mały z reprezentantem Cieszyna ;)

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Thaw czyli po naszemu Odwilż - te sosnowieckie diobły wystąpiły na tegorocznym OFF Festivalu (tak, tym organizowanym przez Rojka) ;) A płyta już kręci się od kilku dni w moim odtwarzaczu. Ciężkie klimaty na ciężkie dni :)

Nie mógł w  kwietniu, przyjechał w październiku :) Marek nie mógł się pogodzić z faktem, ze ominął go Leskowiec i korzystając, kto wie, może z ostatniego tak ciepłego, ba, wręcz letniego weekendu jesiennego wpadł w okolicę. Dołączyłem do niego gdzieś między Leskowcem a Łamaną Skałą i dalej pokręciliśmy razem. Pod Groniem JPII - tłumy. Jakiś dzień papieski, msza, dodatkowo rajd - istne zatrzęsienie ludzi - nie tego w górach szukam.  Niestety zjazd singlem bez odpowiedniego flow - podchodzący do góry turyści skutecznie uniemożliwiają zabawę. Pod Gancarzem pech - pana w przednim kole Marka. Jego dętka okazuje się dziurawa, z mojej schodzi po jakimś czasie powietrze (stara łatka zaczęła puszczać). Siłą rzeczy lądujemy na "domowym serwisie" i po kilku nieudanych próbach klejenia (dziur było sztuk 3!) zakładamy inną rezerwę z moich zasobów. Wypad kończymy mocnym akcentem: podjazd pod Wesołą i dalej przez Trzonkę do Porąbki, gdzie się rozjeżdżamy. Czekajcie tylko na wpis Marka - statystyki zwalają z nóg! U mnie wyszedł raczej standard ;) A mimo to mnie odcięło w W.Puszczy, hehe.

Konie pod Groniem (nie czuje, że rymuje) ;)
Konie pod Groniem (nie czuje, że rymuje) ;) © k4r3l
Marek na ul.Wesołej ;)
Marek na ul.Wesołej ;) © k4r3l
Popas w jesiennej Wielkiej Puszczy ;)
Popas w jesiennej Wielkiej Puszczy ;) © k4r3l

Sobota na dziko ;)

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(2)
Taką sobie sprawiłem kasetę za kilka dolarów kanadyjskich ;)


Jakoś niespecjalnie mi się chciało, a więc i bez konkretnego pomysłu. Trochę chaszczingu, trochę sprawdzonych ścieżek. Byle tylko ruszyć tyłek. Świetny wariant podjazdowy, głównie w terenie, do żółtego szlaku pod Złotą Górkę, niestety nie za bardzo wiedziałem jak stamtąd dalej jechać - rzecz do sprawdzenia kolejnym razem. Pogoniło mnie dziś kilka luźno biegających psów. Jeden był bardzo agresywny, biegnąc obok mnie doskakiwał dotykając pyskiem kostki jednocześnie warcząc. Na szczęście miał kaganiec... Mimo to bałem się, że wpadnie mi pod koło. To w końcu tylko pies niewychowany przez swoich właścicieli.
Widokówka z Beskidów ;)
Widokówka z Beskidów ;) © k4r3l
Śladem jakiegoś biegu ;)
Śladem jakiegoś biegu ;) © k4r3l

Wieczorna runda

Czwartek, 9 października 2014 · Komentarze(2)
Nowe AC/DC - no cóż, chyba nikt nie spodziewał się po nich muzyki innej niż właśnie taka ;) Na religii ponoć uczą, że ich nazwa oznacza AntiChrist / DevilsChild. Także teges, jeżeli Wasze dzieci tego słuchają, to wiedzcie, że coś się dzieje ;)

Wieczorna rundka - tyle czasu starczyło po centrowaniu koła. W lesie ciemności egipskie - lampka ratowała z opresji ;)

Powrót już po zmroku ;)
Powrót już po zmroku ;) © k4r3l