Dolomiti Trippin' - numero uno

Czwartek, 23 czerwca 2016 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Podkład dźwiękowy z trasy - uwaga, to może być szok - dla mnie był :D

Mówią, że nic nie dzieje się bez przyczyny i tak to już w życiu jest. Od przypadkowego komentarza do wyjazdu w Dolomity a wszystko to (w dużym uproszczeniu) dzięki bikestats - tak w skrócie można opisać genezę tego wyjazdu, na którym znalazłem się dzięki Mariuszowi (Marusi) i jego znajomym. W tym miejscu ogromne podziękowania dla Tomka, który nas bezpiecznie zawiózł na miejsce i odstawił z powrotem.


Dobra miejscówka na nocleg ;)

Cortina d'Ampezzo to wspaniale ulokowana, urokliwa miejscowość w sercu Dolomitów - niesamowitych, majestatycznych gór. Do tego momentu niewiele o nich wiedziałem, ale z każdym dniem tutejszego pobytu uczyłem się przede wszystkim szacunku do tych gór i poznawałem swoje słabości. Po 13h jazdy przez Czechy i Austrię zameldowaliśmy się na kempingu Olimpia (szczerze polecam!) gdzie czekała już na nas ekipa, która przyjechała tu trzy dni wcześniej: Jerzy, Tomasz i Wiesław. Obiecali, że na nas poczekają i razem ruszymy na dziewiczy objazd okolicy.


Jak spadać to z wysokiego konia - zjazd z Giau.


Dojazd do Caprile - Tomek już myślami przy szosówce ;)

Wjazd samochodem na przełęcz Giau przypłaciłem mega żołądkową rewolucją - jednak chleb ze smalcem i serem na chwilę przed jazdą to nie jest dobry wybór. Wjazd krętymi serpentynami na wysokość ponad 2000m również sprawy nie ułatwiał. Na szczęście kilka głębszych wdechów przy ściągniu rowerów z bagażnika plus niesamowite obrazy malowane przed oczami pozwoliły zapomnieć o kryzysie. Jestem w pieprzonych Dolomitach!


Patrzeć pod koła czy dookoła? :)

Zjazd do Caprile pełen jest technicznych zawijasów i przejazdów przez ciemne i chłodne tunele (warto pamiętać, żeby chwilę przed wjazdem zsunąć okulary na czubek nosa - niestety na zapalanie tylnej lampki, jak sugeruje w swoich filmach Mike Cotty, nie ma za bardzo czasu :). W Caprile obieramy kierunek na pierwszą przełęcz - Fedaia. Dla miłośników Giro niemalże esencjonalna rzecz. Jest grubo powyżej 25 kreski powyżej zera, zdaje się, że słony pot wyżera białka w oczach. Jazda na dwa bidony: 1- izotonik, 2 - woda do polewania się kolejny raz zdaje egzamin.


Wąwóz Sottoguda - ratunek dla przegrzanych głów.


Piękna włoska infrastruktura :)

Znak 15% to tylko formalność, bo w końcówce czuć wyraźnie, że będzie już tylko gorzej ;) (albo lepiej - zależy na ile lubisz podjazdy;) Przed szczytem wyprzedzam jakiegoś Włocha, dopingujemy się nawzajem. Pyta mnie nie ile do końca - skąd mam to do licha wiedzieć? Mówię, że mam nadzieję, iż za następnym skrętem :) Miałem rację - tabliczka zaklejona wlepkami z różnych stron świata mówi jedno: Passo Fedaia 2054m n.p.m. - moja pierwsza włoska przełęcz przeszła właśnie do historii! Nie wiem czy ciarki na całym ciele to objaw zmęczenia, przegrzania czy może autentycznych emocji - pewnie wszystkiego po trochu! - ale to jest absolutnie fantastyczne uczucie! Życzę każdemu z Was - entuzjastom kolarstwa, żeby mógł tego doświadczyć.


Fuck yeah! :)

Żeby to trochę lepiej zobrazować wjazd na Passo Fedaia oto ta "franca" widziana oczami Mike'a Cotty'ego.

Wracamy do Caprile i nasze drogi się rozchodzą. Tomek postanawia wjechać góralem na Giau (mega szacun dla Ciebie!), Jurek, Tomek i Wiesiek wracają do samochodu, a my z Marusią, żeby się nie powtarzać uderzamy w kierunku kolejnej przełęczy - Falzarego. Droga na początku jest zamknięta, mamy pewne obawy, ale w końcu jesteśmy na rowerach - jakoś damy radę. I faktycznie, dzięki zamkniętej drodze na trasie panuje niesłychany spokój a przeszkody zalegające na szosie nie są dla nas żadnym problemem.


Gdzieś tu niedaleko były bardzo ładne damskie pośladki wystawione na promienie słoneczne :D

Znacznie większy problem to głód - po drodze sklepów zero, Mariusz ratuje mnie kawałkiem batonika, później ja go wodą, ale to za mało. Żołądek skurczony ale jest moc w nogach i choć obawiam się odcięcia odrywam się od Mario, żeby mieć to już za sobą. A tu zostało jeszcze 8km - dwa razy Kocierz myślę sobie :D Tylko, że normalnie nie robiłbym Kocierza na takim głodzie nawet raz :) Do tej pory nie wiem jakim cudem wjechałem tam takim tempem - w końcówce Falzarego pokazuje pazur, ale i pozwala zapomnieć o bólu ukazując okoliczne wspaniałości. 20km podjazdu - me like it!


Marusia zdobywca Passo di Falzarego! :)

Zjazd do Cortiny był już czystą przyjemnością - piękne długie proste, jak i te wszystkie kręte odcinki - ogólnie można było odpocząć i zapomnieć o głodzie, bo czym jest pusty żołądek przy przepełnionej duszy i głowie pełnej ciągle buzujących emocji... Obawiałem się, że z tego wszystkiego nie zasnę, ale 13h w samochodzie, kilka godzin wspinaczki po przełęczach sprawiło, że padłem na materac jak dziecko wypijając wcześniej zasłużone piwko. A najlepsze miało dopiero nadejść, bo tak się złożyło, że emocje jaki i stopień trudności na tym tripie stopniowane były jak w najlepszym thrillerze ;)


Nasza miejscówka o zachodzie :)

Ciąg dalszy nastąpi... :)

Komentarze (6)

Gustav, wiesz, że nie mom takiego gadanego jak Ty czy Funiasty, musiałbym z Wami jezdzic, jako lektorami, hehe

Adam: dobrze, że masz to w planie! nie będziesz żałował!

Mariusz: no te przewyższenia są jakie są, to tylko telefon, tego nie przeskoczysz a Albatros jest kultowy :D

Daniel: a masz relacje na BS? czy to było przed BS? bo bym poczytał/pooglądał ;)

Tomek: masz absolutną rację! no i fajnie, że wspomnienia odżyły, teraz trzeba je odświeżyć :D

k4r3l 20:09 wtorek, 23 sierpnia 2016

Dolomity zostały stworzone aby jeździć tam rowerem.Innego wytłumaczenia całej epickości tych terenów nie znajduję:)
Wspomnienia odżyły...

funio 21:36 czwartek, 30 czerwca 2016

Pięknie. Powspominałem sobie

daniel3ttt 20:48 wtorek, 28 czerwca 2016

Piosenka o Albatrosie -od wyjazdu w Dolomity moja ulubiona melodia do nucenia na podjazdach :]

Endo zaniża, ale Strava chyba przesadziła z tym przewyższeniem 3500.

marusia 18:41 wtorek, 28 czerwca 2016

No mosz! Następny co mi robi smaka na Alpy ;-p Ale jeszcze nie teraz. Widoki przepiękne.

limit 18:41 wtorek, 28 czerwca 2016

życzyłbym sobie, abyś kamerą WŁASNĄ coś nagrywał, jakieś teksty etc. bym posłuchał tych emocjiiiiii!

gustav 15:33 wtorek, 28 czerwca 2016
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zieni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]