Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:205.90 km (w terenie 1.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:11:42
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:49.50 km/h
Suma podjazdów:4480 m
Maks. tętno maksymalne:205 (105 %)
Maks. tętno średnie:162 (83 %)
Suma kalorii:5556 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:34.32 km i 1h 57m
Więcej statystyk

Lutowe ostatki ;)

Czwartek, 28 lutego 2013 · Komentarze(2)
Serial "Californication" może śmieszyć, może gorszyć, ale może też zaskakiwać. Głównie muzycznie. Tak też i stało się w końcówce ostatniego odcinka, kiedy to w nietypowej aranżacji poleciał pewien znany utwór jeszcze bardziej znanego zespołu, który już wkrótce zagra dwa koncerty w Polsce. No po prostu mistrz i miękkie kolana! Szkoda, że to takie krótkie...


Fajny dzień na jazdę, szkoda tylko, że w robocie trzeba siedzieć, kiedy za oknem pierwsze słońce od paru tygodniu. Szybka rundka na Kocierz (z jednej i drugiej strony;) i nigdzie dalej - rano i wieczorem wciąż jest na minusie, czyli mówiąc wprost: dalej pizga! :) Miejscami ślisko...
Na Kocierzu z bałwanami ;) © k4r3l

Pętla na mokro :/

Niedziela, 24 lutego 2013 · Komentarze(6)
Na ten klip wpadłem totalnie przypadkowo. Niemiaszki z Debauchery (z ang. rozpusta;) uprawiają death'n'rolla czyli jak się ktoś jeszcze nie domyślił miks death metalu i rock'n'rolla. To tak jakby wrzucić do blendera płytę "Back in Black" AC/DC i "Slowly We Rot" Obituary, hehe. Chyba nie ma lepszego podsumowania na to co się tu dzieje niż jeden z komentarzy zamieszczony pod filmem: "This porn has some nice music. :D". Na niedzielę jak znalazł :)


Od dwóch dni w okolicy panuje odwilż, wszechobecne białe stało się brunatno-szarą bezkształtną masą a na drogach zrobiło się morko od licznych strumieni przecinających je w poprzek. Doprawdy, bardziej gównianej pogody chyba być nie może - pomyślałem wsiadając dziś na rower. A jednak myliłem się, bo chwilę po przekroczeniu granicy województw w okolicach Kocierza zaczęło siąpić... Śląskie przywitało mnie deszczem. W lutym! No litości! Początkowo jeszcze jechało się ok, przeciwdeszczówka wytrzymywała napór, ochraniacze spełniały rolę, ale górna część nóg i dłonie mokły... Odpuściłem dłuższe szwędanie i tradycyjnie przez Wielką Puszczę wróciłem do domu. GPS zwariował przez tą pogodę, track zamiast trzymać się dróg (bo tylko nimi się dziś poruszałem) błądzi gdzieś po manowcach wskazując najwyższy punkt 1100m n.p.m (w miejscu gdzie jest max. 400;). Nie chce mi się rysować ścieżki w GPSies, bo tam jeszcze większe dziadostwo się zrobi... Przewyższenia na oko - zaniżone, co by samego siebie nie zwodzić ;)
Kocierz i zapora w Tresnej ;) © k4r3l

761

Niedziela, 17 lutego 2013 · Komentarze(9)
Kidneythieves to nie tylko elektronika wepchana pomiędzy kąśliwe gitarowe riffy, to także akustyczne nagrania ukazujące głębię i wrażliwość tej muzyki. Tutaj wersja unplugged kawałka "Before I'm Dead", który w oryginale (również zajebistym;) pojawił się w filmie "Queen of the Damned". Ja tego nie widziałem, ale może ktoś widział i skojarzy ;)


Wyjazd raczej spontaniczny, chciałem pokręcić się po bliskiej okolicy ze wskazaniem na Kozubnik. No i faktycznie do Kozubnika dotarłem swoim ulubionym wariantem, czyli przez Bukowiec a później podjazdem ul.Karpacką. Budynki jeszcze stoją, śladów po rzekomym inwestorze brak. Może to i lepiej? W takiej formie to chyba zdecydowanie bardziej kultowa miejscówka, choć pytanie brzmi jak długo jeszcze te budynki będą opierać się próbie czasu?
Ul. Karpacka i najbardziej charakterystyczny budynek Kozubnika ;) © k4r3l

Z Kozubnika chciałem wracać przez Kocierz, ale w Międzybrodziu Żywieckim skusiłem się na wizytę przy dolnej stacji kolejki w celu małego rekonesansu. Jakoś tak wyszło, że na tym nie poprzestałem. Trochę wyżej, czyli gdzieś tak w od połowy drogi na Żar droga stawała się coraz bardziej biała. Mówię Wam, inny świat, piękniejszy - nie to co ta szaruga w dole i mokre asfalty. No i tym sposobem miałem 'terenowy' podjazd pod Żar;) Na szczycie widoków brak i zimno, a na dodatek oszczekał mnie stróżujący tam owczarek (swoją drogą współczuję biedakowi - mam nadzieję, że ma chociaż wypasioną budę), więc czym prędzej zacząłem odwrót. Chyba pierwszy raz czas podjazdu i zjazdu były tak do siebie zbliżone, hehe.
Żar w III aktach - parking pod stacją kolejki, mgła i szczyt :) © k4r3l

Na dole wybiłem sobie Kocierz z głowy i postanowiłem wracać przez Wielką Puszczę. Palce w stopach powoli zaczęły się odzywać, a na dodatek zaczęło wiać i ściemniać się. Przez Puszczę szybciutko pod Targanicką, tam butowałem trochę, żeby poprawić sobie krążenie przedniej części stopy. Ostatnie kilometry w kompletnej ciemności - dobrze, że chociaż lampkę tylną zabrałem i oczojebnego kurtalona a la Funio ;)

ps. podany uphill różni się od tego, co podaje GPSies, gdyż jest średnią wskazań odbiornika gps oraz wyliczeń GPSies :)

HZ: 21% - 0:44:35
FZ: 24% - 0:52:13
PZ: 46% - 1:38:44


Mleko na Kocierzu ;)

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(9)
Tommy Say No pochodzą z Bielska-Białej i właśnie wydali najnowszą płytę! Promuje ją singiel "Cops" czyli o psach będzie, dwunożnych, hehe. Jak ktoś lubi nowoczesne, energetyczne granie z pogranicza metalu i hard core'a to z pewnością nie przejdzie obok tej nutki obojętnie ;)


Krótki wyjazd między Kowalczyk a Radwańską ;) Tradycyjny atak na Kocierz z jednej i drugiej strony. Co ciekawe, droga od ośrodka w kierunku Żywca w o wiele gorszym stanie. Widoczność maksymalnie na 50 metrów, pod samym ośrodkiem może na 20...
Kultowa ulica Widokowa i stok pod ośrodkiem wypoczynkowym ;) © k4r3l

Na Targanicką już się nie dostałem, a to dlatego, że tamtejsza droga przy tej minimalnej odwilży przypominała poligon. Na przód założyłem ostatnio wyjątkowo wysłużonego Racing Ralpha, także nie było sensu pchać się w taką breję z takim laczkiem. Przedni błotnik był dziś konieczny, bez niego byłbym zabłocony po 10 minutach. Ps. to pierwszy trip z 1000m przewyższeń w tym roku :)
Kocierz we mgle, Kocierz Moszczanicki i podjazd pod Targanicką ;) © k4r3l


HZ: 17% - 0:18:50
FZ: 12% - 0:13:08
PZ: 61% - 1:06:08


Premierowa przełęcz ;)

Wtorek, 12 lutego 2013 · Komentarze(4)
Duet z Brighton nie zawodzi! To co prawda kawałek z wydanej w ubiegłym roku płyty "In Time To Voices" ale ma nową, profesjonalną oprawę wideo i choćby dlatego warto go sobie przypomnieć. W tzw. międzyczasie pojawiła się z nowa EPka z kilkoma premierowymi kawałkami, niestety dostanie ich płyt w Polsce graniczy z cudem, a szkoda...


Rozprawiwszy się z PITem pojechałem z zamysłem pokrążenia po okolicy. Po 20tej to już nie za dużo można zobaczyć, więc jakoś nie było parcia na dłuższą traskę. Zresztą to trening więc na dobrą sprawę powinien widzieć tylko przednie koło, hehe. Pokusiłem się na Przełęcz Targanicką a tam droga biała i lód pod ciekną warstwą śniegu, także w dwóch najbardziej stromych miejscach musiałem skapitulować z powodu fatalnej trakcji. Marny dystans ale chociaż kilka cennych metrów w pionie udało się zdobyć ;)
Lutowa Targanicka ;) © k4r3l

Jazdaaaa ;)

Poniedziałek, 11 lutego 2013 · Komentarze(3)
Nie lubię polityczno-ideologicznego bełkotu, ale dzisiejszy dzień obfitował w dość zaskakujące njusy. Co ciekawe, abdykację papieża przyćmiła wg mnie informacja o tym jakoby brzozę, tak TĄ brzozę, ścięto nie na wysokości 720cm a 666cm. Przypadek?:) No to na rozluźnienie piosenka oazowa ;)


Pierwszy wyjazd w 2013 roku - taki symboliczny, testowy. Sprzęt się nie rozleciał, a więc wszystko raczej dobrze poskręcałem;) Amor mimo -7 stopni pracuje bajecznie. Hamulce jeszcze bez mocy, bo póki co na klockach oryginalnych, ale nie widzę sensu zmieniać. Oponka Mountain King II wżyna się w śnieg fachowo, ale trochę się zdziwiłem kiedy zaczęło mi rzucać przodem - powietrze gdzieś znalazło ujście, chyba wentyl uszkodzony. Pomogło podpompowanie, ale po tym zajściu odpuściłem dalszą jazdę. Do wyregulowania jak zwykle biegi - w miejscu zmieniały się perfekcyjnie, ale już pod działaniem siły łańcuch przeskakiwał na kasecie... Poza tym piękna, delikatnie mroźna zima. Wieczorny klimat na leśnych singielkach nie do opisania. Jutro jak dobrze pójdzie powtórka, może ciut konkretniejsza ;)
Na mrozie, na śniegu, NA ZEWNĄTRZ! ;) © k4r3l


Nauja jega ;)

Niedziela, 10 lutego 2013 · Komentarze(3)
Pekla - litewski zespół grający heavy metal, który oni sami określają mianem speed'n'roll. Od pierwszych taktów albumu zatytułowanego "Degsit!" (niestety nie wiem co oznacza ten termin) oniemiałem z zachwytu. Bo wiecie, śledzę trochę to co się dzieje na polskiej scenie i otwarcie powiem, że z młodych kapel żadna nie ma startu do Litwinów. A to wokal z fatalnym akcentem, a to kiepskie opanowanie instrumentów i toporne aranże. Tutaj tego nie ma, jest za to masa odjechanej rytmicznie i aranżacyjnie muzyki. Album zaczyna się kawałkiem "Nauja jega", co oznacza "Nową siłę". Dla fanów Accept, Judas Priest i...Motorhead!


Jak ostatki to ostatki. Obiecuję, że to będzie mój ostatni NIEROWEROWY wpis. Zostajemy jeszcze na moment w warsztacie. Wszystko już poskładane do kupy. Wczoraj jeszcze zawitałem do serwisu celem nabicia sterów i przycięcia rury sterowej. Dziś zakończyłem montaż całości.
Rogi wróciły od lakiernika, czyli z piwnicy, hehe. To taka wisienka na torcie. Dwie warstwy czarnego podkładu, logówka bikestats a następnie kilka, może kilkanaście warstw przezroczystego akrylu w sprayu dla utwardzenia, zabezpieczania przed uszkodzeniami i połysku :) Całość na poniższych obrazkach a szczegóły konfiguracji na 2013 rok w profilu roweru.
Nowa siła ;) © k4r3l

Jeszcze w ramach warsztatowego bonusu porównanie "balonowatości" opon o rozmiarze 2.2''. Jak widać rozmiar rozmiarowi nierówny. Przy tym samym ciśnieniu, czyli ok. 3.5 bara poczciwa Kenda Karma jest szersza o ok. 0.5cm od nowiutkiego Mountain Kinga II. W ogóle te Continentale są strasznie ciasne i naciągnąć je na rafkę to nie lada sztuka.
Pomiar balonów ;) © k4r3l

Biegam, bo lubię ;)

Piątek, 8 lutego 2013 · Komentarze(7)
Kategoria Sam


Stało się - pobiegłem, a raczej poczłapałem :). Po asfaltach, chodnikach, po ubitym śniegu, a tam gdzie było z górki, albo pod, gdzie śnieg był zbyt grząski a grunt niepewny maszerowałem. I tak uzbierało się 10km - pierwsza znacząca aktywność w 2013 roku - masakra. W sam raz po tłustym czwartku :) A biega się przyjemnie i wbrew pozorom nie jest to nudne, zwłaszcza jak w uszach przygrywają Złodzieje nerek - moje tegoroczne odkrycie ;)


A poniżej pierwsza część tuningu - skrócenie starych rogów Ritchey Pro do bardziej 'sportowego' formatu :) W następnym odcinku wizyta u lakiernika i tuning optyczny:)
Rogi - wersja sport ;) © k4r3l


Dst: 10.2km
Czas: 1h21m
Max speed: 18.56km/h
Avg speed: 7.47km/h
UPhill: 400m :D
HZ: 19% - 0:15:08
FZ: 20% - 0:16:19
PZ: 48% - 0:39:17