Stało się - pobiegłem, a raczej poczłapałem :). Po asfaltach, chodnikach, po ubitym śniegu, a tam gdzie było z górki, albo pod, gdzie śnieg był zbyt grząski a grunt niepewny maszerowałem. I tak uzbierało się 10km - pierwsza znacząca aktywność w 2013 roku - masakra. W sam raz po tłustym czwartku :) A biega się przyjemnie i wbrew pozorom nie jest to nudne, zwłaszcza jak w uszach przygrywają Złodzieje nerek - moje tegoroczne odkrycie ;)
A poniżej pierwsza część tuningu - skrócenie starych rogów Ritchey Pro do bardziej 'sportowego' formatu :) W następnym odcinku wizyta u lakiernika i tuning optyczny:)
Adam: spokojnie, tam jest tyle warstw lakieru, że drobne uszkodzenia im nie straszne, hehe. To miała być czysto chałupnicza metoda i taka jest - beż żadnych profesjonalnych ingerencji ;)
Ela: nie lubię czytać książek w łóżku, bo nawet te podnoszące tętno potrafią mnie uśpić, hehe
Jarek: no pewnie, że nie głupie. Powiem Ci, że niezłą frajdę miałem przy tworzeniu tego, a jeszcze większą po skończonej pracy ;) Daj znać czy coś stworzyłeś na mój wzór i podobieństo, hehehe.
Dominik: haha, no inaczej bym tego nie ujął. Ale na razie poprzestanę na tym jednym epizodzie, bo nie mam obuwia do takiej aktywności, a po tym jednym treningu umierałem przez pół tygodnia ;)
Sławek: no jeżeli rozmawiamy takimi kategoriami to: rower > bieganie > chodzenie ;)