Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:428.00 km (w terenie 170.00 km; 39.72%)
Czas w ruchu:30:03
Średnia prędkość:14.24 km/h
Suma podjazdów:8460 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:47.56 km i 3h 20m
Więcej statystyk

Zimo przybywaj! ;)

Niedziela, 26 stycznia 2014 · Komentarze(6)
W oczekiwaniu na kilka premier płytowych powrót do staroci. Prawie 20letni materiał Anathemy broni się dziś wyśmienicie. Wrzucam wersję live z Krakowa, bo to świetny gig był a ludziska, jak widać na załączonym obrazku, bawili się przednio!


Wow! Ależ pięknie "przyzimiło" ;) W nocy dosypało trochę świeżego puchu i od razu zrobiło się przyjemniej. Zerknąłem na meteogramy i wyczaiłem, że między 13 a 16 będą najkorzystniejsze warunki (głównie sprzyjająca temperatura). Dziś sam, bo reszta skacowana albo zajęta czymś innym. Nie przeszkadzało mi to wcale.

To jest to!
To jest to! © k4r3l
Nowy podjazd odkryty ;)
Nowy podjazd odkryty ;) © k4r3l

Nie zabrałem nawet słuchawek, bo w sumie robienie zdjęć przy tej plątaninie kabli byłoby tylko bardziej kłopotliwe. A im mniej postojów tym lepiej. Początkowo było mi cholernie zimno w palec środkowy lewej ręki - zdawało się, że tracę czucie w tym miejscu, ale z każdą kolejną minutą stan ulegał poprawie. Postoje planowałem ograniczać do minimum, tak by sięgnąć tylko po termos do plecaka, ale nie dało się...

Można się odprężyć ;)
Można się odprężyć ;) © k4r3l
Odrobina skupienia na korzonkach ;)
Odrobina skupienia na korzonkach ;) © k4r3l

Panujące w lesie znakomite warunki zachęcały do częstego sięgania po aparat. Mimo iż poruszałem się w lwiej części szlakiem turystycznym nie spotkałem tam żadnej żywej duszy! Aczkolwiek jakieś pojedyncze ślady można było zauważyć. Odizolowałem się tym samym od cywilizacji i chłonąłem ciszę oraz specyficzne odgłosy charakterystyczne dla zimowej jazdy (skrzypienie zmieszane z szelestem przyprószonych śniegiem i przymrożonych liści). RE-WE-LAC-JA!

I łancuch można łatwo przesmarować ;)
I łancuch można łatwo przesmarować ;) © k4r3l
Samowyzwalacz na 10s i sprint do roweru ;)
Samowyzwalacz na 10s i sprint do roweru ;) © k4r3l

Brak kolcowanych opon w żadnym wypadku nie stanowił problemu. Pozwoliłem sobie na kilka technicznych odcinków i jedynym minusem ich pokonywania była odpowiednio zmniejszona prędkość. Poza tym FUN na maksa i człowiek czuje, że żyje. Chociaż w weekend :D


MroozBike ;)

Sobota, 25 stycznia 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Co ja się z tą płytą namęczyłem, to moje. Wszędzie zachwalają, mianują płytą roku, ogłaszają sensacją i rewelacją, a mnie ona tylko irytowała ;) A sam żem ją kupił i siłą rzeczy słuchałem. Plan był taki, żeby słuchać do porzygania lub do momentu aż mi się zacznie podobać. Udało się to drugie, ale płyta wg mnie jest tylko dobra ;) Za to ta ścieżka wchodziła mi od samego początku:
Nie zliczę warstw, które miałem dziś na sobie ale i tak było mi momentami zimno. Termometr pokazał "tylko" -10, ale wiatr na otwartych przestrzeniach zrobił swoje. Nie pomogła folia strecz na bucie pod ochraniaczami, za to w miarę dawały radę stare rękawiczki Chiby z windstoperem i jakimś tam ociepleniem. Staraliśmy się pokręcić głównie w lesie, gdzie nie dość, że było cieplej, to jeszcze zagościła tam piękna zima - taka jaką lubię najbardziej, bez błota, bez soli, naturalna.

Krótko, ale na maxa ;)
Krótko, ale na maxa ;) © k4r3l

Najtride - Kocierz

Środa, 22 stycznia 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Ależ ta płyta brzmi świeżo i jakże po naszemu! Żadne tam silenie się na zagraniczne gwiazdki. Premiera albumu w lutym, dodam tylko, że to pozycja obowiązkowa!


Krótki wypad rozpoznawczy. Powód? W końcu spadł pierwszy w tym roku śnieg! Cała Polska przysypana i przymrożona, a w Beskidach do tej pory wiosna. Wreszcie i my się doczekaliśmy. Przy okazji zabrałem Jakubiszonowi strój BBriderZ, który otrzymałem od Damiana, ten przejął go od Pawła, a Paweł dostał go od... producenta ;) Sam przetestowałem swoją koszulkę - daje radę. A to, że przemarzliśmy na zjeździe to już temat na inną historię. Ale warto było ;)

Przybywamy w pokoju :D
Przybywamy w pokoju :D © k4r3l

Ostatnio padłem ofiarą pewnego rowerowego pasjonata - męża "koleżanki po fachu" Katarzyny z zina Atmospheric. Oprócz zamiłowania do dwóch kółek łączy nas także muzyka. Wyobraźcie sobie, że gość uparł się, że zrobi ze mną wywiad ;) Tym sposobem powstał pierwszy na świecie wywiad z "pionkiem" tudzież "płotką" w światku MTB. Nie musicie czytać tej rozmowy, ale zapraszam wszystkich, których nakręcają rowery i wszystko co z nimi związane na bloga www.tempekolo.blogspot.com :)

Wiosna w Beskidzie Śląskim ;)

Niedziela, 19 stycznia 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Nadrabiam zaległości muzyczne z roku minionego. Wróciłem z ostatniego (pierwszego od kilku lat) koncertu z płytą. Spłukałem się doszczętnie, choć gdyby nie kilka piw pewnie miałbym płytę drugą a może i trzecią. Ale nie miałbym piw, hehe. Ta płyta to czarny i niepozorny digipack, z którego mrugają do nas złote półlitery układające się w nazwę albumu - "Absence". Piękna sprawa. Piękna muzyka!


Niedziela. Coś tam wstępnie umawialiśmy się z bielską ekipą na kręcenie po tamtejszych górkach, ale poranna mgła w mojej okolicy o mały włos nie przywiązała mnie do łóżka. Jednak sobota bez dwóch kółek zrobiła swoje - kolejny dzień nie mógł się skończyć siedzeniem w domu. Odpaliłem lampki i pojechałem przez tę mgłę głównymi arteriami do Bielska-Białej. Na lotnisku zameldowałem się z lekkim poślizgiem, ale załoga (Marzen, Dawid, Maciek, Grzegorz, Konrad, Tomasz i niejaki Miszcz Polski Marek K. ;) cierpliwie czekała.

Grzegorz nas prowadzi przez dzicz ;)
Grzegorz nas prowadzi przez dzicz ;) © k4r3l

Naszym przewodnikiem był niezawodny w takich sytuacjach Grzegorz, który wraz z Marzeną ma zjeżdżone te okolice do bólu. Zaczęło się niewinnie od jakichś leśnych singielków, potem dość konkretny podjazd szeroooką szutrówką aż w końcu wylądowaliśmy na niebieskim szlaku przed Przykrą.

Cała ekipa pod Błatnią ;)
Cała ekipa pod Błatnią ;) © k4r3l

Sam podjazd na ten szczyt daje ostro po łydzie. Ale udało się podjechać w całkiem niezłym tempie - obecność mistrza motywuje ;) Pod Błatnią szybka grupowa fotka przy akompaniamencie dość porywistego wiatru i można jechać dalej. Marek z Dawidem wracają do Bielska, a my zjeżdżamy zielonym szlakiem do Brennej. Szlak bardzo fajny, trochę korzonków, trochę rąbanki. Tą drugą odczuwa najbardziej Grzegorz, który łapie snejka. Ale żebyśmy się nie nudzili poleca nam pobliską miejscówkę z fajną panoramką.

Zima w Beskidach ;)
Zima w Beskidach ;) © k4r3l

Szybka zmiana i kończymy zjazd. Wpadamy do Malwy w Brennej i zamawiamy po piwku, do którego gratis dostajemy chleb ze smalcem ;) Czas upływa na pogaduchach, ale w końcu postanawiamy się zebrać. Jadąc wzdłuż Brennicy delektujemy się trasą i przede wszystkim znakomitą pogodą. Słońce grzeje, aż nie chce się wracać. Rozbijamy się więc przy wodospadzie i robimy spontaniczne ognicho. Sklep niedaleko, więc można skoczyć po kiełbaski. Siedzi się rewelacyjnie, ale zachodzące słońce zmusza nas do ewakuacji.

Nad Brennicą ;)
Nad Brennicą ;) © k4r3l

Kompletnie mi nie znanymi skrótami dojeżdżamy przez Jaworze do Bielska gdzie rozstaję się z resztą ekipy. W sumie gdyby nie poranna mgła nie wziąłbym lampek, a tak to się przydały. Na os. Złote Łany łapię kapcia - powietrze schodzi w kilka sekund. Rozbijam się pod klatką jednego z bloków i łatam. Tracąc jednak na tej operacji trochę czasu rezygnuję z powrotu przez Przegibek i wracam tak jak przyjechałem, czyli przez Lipnik, Kozy i Czaniec. Dzień wykorzystany na maksa, co biorąc pod uwagę nadciągającą zmianę pogody wydaje się dodatkowo procentować ;) Dzięki wszystkim za wspólnego tripa!

Tak, to styczeń ;)
Tak, to styczeń ;) © k4r3l

Full Moon Bike #1 ;)

Wtorek, 14 stycznia 2014 · Komentarze(7)
Usłyszałem tę wersję w niedzielnym Minimaxie i mnie podniosła na duchu :) Dwóch znakomitych gitarzystów oraz przyzwoitych wokalistów ;) Legendy. Co ciekawe Tom Morello wykonał ten cover jeszcze z Rage Against The Machine, ale to zupełnie inna  historia. Wykon ten tutaj, wspólnie z "Boss'em" przypomina bardziej jego solowy projekt The Nightwatchman, czyli bardziej tradycyjnie, ale również wybuchowo ;)

Nosiło mnie. W pracy ostatnie godziny po nowym roku kiedy niewiele się dzieje a człowiek zaczyna żałować, że nie wziął zaległego urlopu... Trzeba się więc ruszyć na jakiś wieczorny trening. Poza tym jest pełnia. A jak pełnia to i spać ciężko, więc jak się człowiek zmęczy to lepiej się mu później uderza w kimono ;)


Zlepek nocnych fotek ;)
Zlepek nocnych fotek ;) © k4r3l

Tradycyjnie na rozgrzewkę pojechałem na Przełęcz Kocierską (uprzedzam pytania: ten śnieg to sztuczny jest;) Następnie zjazd w kompletnych ciemnościach zielonym szlakiem (ale adrenalina!). A na koniec kilka asfaltowych skrótów/podjazdów i powrót do domu przez Pańską Górę. Wystarczyło w zupełności by podładować akumulatory na cały tydzień ;)

ps. w sprawie strojów teamowych bikestats: właśnie otrzymałem prototypowy egzemplarz i wygląda on tak:
https://drive.google.com/folderview?id=0B1E_iOjNCiiQTHNtWW55a2NmTTQ
Firma BCM Novatex odwaliła dobrą robotę, już niedługo ruszą zamówienia ;)))) Szczegóły na forum.



Styczniowe Skrzyczne ;)

Sobota, 11 stycznia 2014 · Komentarze(14)
Dziś będzie sporo fotek. Bo wypad ciekawy i nietypowy jak na tę porę roku. Z tej okazji dźwięki malujące obrazy. Kooperacja ubiegłorocznej rewelacji stoner/space rocka zespołu Ampacity z saksofonistą/klarnecistą Mikołajem Trzaską. Uchorgazm gwarantowany!


Ta górka w zimie chodziła mi po głowie od dłuższego czasu. Ale wiem, że takiej typowej zimy jej zdobycie na rowerze oznaczałoby albo kapitulację albo prowadzenie na większości odcinków, co do przyjemności zaliczyć nie można. Skorzystaliśmy więc łaskawej aury i z okienka pogodowego, które okazało się strzałem w dziesiątkę.
Dolina Zimnika ;)
Dolina Zimnika ;) © k4r3l

Widokowo-podjazdowo ;)
Widokowo-podjazdowo ;) © k4r3l

Umówiłem się z Rafałem (nowopoznany biker w szeregach bbriderz) na rondzie w Buczkowicach 15 po 9. Spóźniłem się aż 15 minut, ale wmordewind dujący od jeziora mnie deko zmęczył i opóźnił;)
Zmiana podłoża ;)
Zmiana podłoża ;) © k4r3l

Full słońce, zima - jest pięknie ;)
Full słońce, zima - jest pięknie ;) © k4r3l

Jak atak na Skrzyczne to tylko od cichej i spokojnej Doliny Zimnika. To ok. 10km stosunkowo łagodnego podjazdu trawersującymi szutrówkami, które dostarczają przy okazji świetnych widoków. Nam udało się trafić na pełne słońce, więc jak łatwo się domyślić podjeżdżało się wyśmienicie. Można było się zagotować. Ale nie narzekaliśmy.
Za plecami też pięknie ;)
Za plecami też pięknie ;) © k4r3l

Malinowska Skała - tam chcemy jechać ;)
Malinowska Skała - tam chcemy jechać ;) © k4r3l

Na wysokości 1050m n.p.m. nastąpiła zmiana podłoża, lekko zmrożona ziemia i błotne fragmenty ustąpiły miejsca warstwie lodu pokrytego świeżą, cienką warstwą białego puchu. Ale najważniejsze, że mogliśmy jechać dalej. W jednym miejscu czekało nas obejście drzewa tarasującego drogę, ale i to obyło się bezproblemowo. Ostatnie metry czyli niebieski szlak pod schronisko z buta, ale tam nawet lecie nie da się inaczej. I jeszcze słowa otuchy od pieszych turystów: "podziwiam was", czyli nieoficjalne "co to za debile na rowerach?" :D
Trochę grubsza warstewka śniegu i powalone drzewo ;)
Trochę grubsza warstewka śniegu i powalone drzewo ;) © k4r3l

Jesteśmy u celu! ;)
Jesteśmy u celu! ;) © k4r3l

Pod schroniskiem garstka ludzi, w środku może ciut więcej, ale tłumów nie ma. Dlaczego? Łatwo się domyślić - wyciąg stoi ;) Posilamy się na werandzie w asyście bernardyna-olbrzyma. Z góry grzeje piękne styczniowe słońce, jest ekstra. Jeszcze chwila na wizytę na platformie widokowej i genialna panorama Beskidu Małego/Żywieckiego oraz leżącej poniżej Żywiecczyzny. Lubię to!
Schronisko w pełnej krasie ;)
Schronisko w pełnej krasie ;) © k4r3l

Beskid Mały jak na dłońi a poniżej zielona żywiecczyzna ;)
Beskid Mały jak na dłoni a w dole zielona Żywiecczyzna ;) © k4r3l

Dalej jedziemy w kierunku Salmopola, przez Małe Skrzyczne. W pełnym słońcu ten grzbietowy szlak połyskuje jak widziana z góry nitka rzeki. Momentami jest ślisko, trzeba trzymać się bardziej ośnieżonych fragmentów. No i trzeba zapomnieć o szaleństwie. Kiedy jednak na moment dajemy się ponieść adrenalinie zdradliwe podłoże szybko temperuje nasze zapędy.
Jedziemy dalej! ;)
Jedziemy dalej! ;) © k4r3l
Uciekamy w kierunku Malinowskiej Skały ;)
Uciekamy w kierunku Malinowskiej Skały ;) © k4r3l

Najpierw ja zaliczam uślizg, znosi mnie w kierunku leżącego na prawej stronie konara. Gdyby nie umiarkowana prędkość miałbym po kole, albo w najlepszym wypadku łatałbym snejka. Na szczęście jakoś się wyratowałem. Mniej szczęścia miał Rafał, któremu również odjechało koło i wyłożył się jad długi. Szczęśliwie nic mu się nie stało.
Lubię ten widok! ;)
Lubię ten widok! ;) © k4r3l

W sepii klimat niemalże postksiężycowy ;)
W sepii klimat niemalże postksiężycowy ;) © k4r3l

Przed coraz bardziej łysą i upiornie wyglądającą Malinowską Skałą odbijamy w prawo jakąś nieoznakowaną dróżkę. Momentami nie da się jechać, śnieg i lód potęgują wrażenie nieprzejezdności, ale im niżej tym lepiej. W lecie byłaby to niezła ścieżka zdrowia - najeżona kilkoma ciekawymi dropami i małym agd. Dziś nie ma sensu szarżować. Do domu jeszcze daleka droga.
Trawers Malinowa ;)
Trawers Malinowa ;) © k4r3l

Trafiamy na ścieżkę trawersującą szczyt Malinowa, która następnie przechodzi w zielony szlak. Korzystając jego oznaczeń zjeżdżamy początkowo nartostradą, a następnie typową szlakową rynną do Szczyrku - Malinowa (pętla autobusowa pod Salmopolem). Stamtąd już prosto do Bielska na myjkę. Żegnam się z Rafałem i jadę w kierunku Przegibka.
Rafał robi dobrze nieznajomej z myjni :D
Rafał robi dobrze nieznajomej z myjni :D © k4r3l

A to już fotka z samotnego uphillu na Przegibek ;)
A to już fotka z samotnego uphillu na Przegibek ;) © k4r3l

Sam podjazd idzie tak sobie. Okolica ładna, ale brakuje mi tego charakterystycznego lodowego skrzypienia pod kołami, słońca, widoczków. Warto było się ruszyć się taki kawał drogi dla tych kilkunastu kilometrów w zimowym klimacie. No i Skrzyczne w "zimie" zdobyte :P Dzięki Rafał za towarzystwo!

Mega w Beskidzie Małym ;)

Niedziela, 5 stycznia 2014 · Komentarze(8)
Zmiany na bikestats są jak najbardziej na plus, oczywiście trzeba czasu i cierpliwości, żeby przywyknąć do nowych rozwiązań. Ale one zaprocentują! Przykładowo można w bardzo łatwy sposób wkleić sobie na bloga playerek z bandcampa, z czego też skwapliwe skorzystałem. To moja osobista perełka mijającego roku. Jedna z takich płyt, które robią człowiekowi niezwykle dobrze :) Zespół pochodzi z czeskiego Brna i po swojej przygodzie z black metalem zajął się dźwiękami z goła odmiennymi. Jakimi? To już możecie sprawdzić sami ;)


Pogoda z lekka nie pewna, ale ciepło. Na popołudnie zapowiadali opady - może zdążę obrócić? ;) Początkowo kombinacje w swoich okolicznych rewirach, sporo możliwości, dużo alternatyw, roku braknie, żeby to wszystko zjeździć ;) Gdyby ta moja przygoda z rowerem zaczęła się z 10 lat temu, to nie byłoby pewnie miejsca, którego bym nie znał. A tak to dużo jazdy na czuja i chaszczingu mnie jeszcze czeka ;)
Na dobry początek: przełaje ;)
Na dobry początek: przełaje ;) © k4r3l

Z wizytą nad
Z wizytą nad "Rzeką Roku 2013", czyli Wieprzówką ;) © k4r3l

W planach zjazd zielonym spod schroniska na Groniu JPII w stronę Świnnej Poręby. Ale żeby się tam dostać, trzeba pierwsze kilkaset metrów w pionie podjechać. Bez kombinacji, najkrótszą drogą. Znowu walka z błotem, bo okolica rozchodzona... Najgorzej na mokrych korzonkach - koło w ogóle nie daje rady, zwłaszcza jak jedzie się w górę ;)

Singiel pod Groniem JPII ;)
Singiel pod Groniem JPII ;) © k4r3l
Halny sobie ostro poczynał w okolicy - na zielonym w stronę Świnnej P. ;)
Halny sobie ostro poczynał w okolicy - na zielonym w stronę Świnnej P. ;) © k4r3l

Zjazd zielonym to niekończący się banan na gębie i adrenalina. 7km odcinków zarówno technicznych, stromych jak i takich, gdzie można lecieć spokojnie 30km/h. Zdecydowanie warte powtórzenia. Na nowo zakupionej mapie z 2013 (wyd.ExpressMap) pojawił się nowy szlak - żółty z Mucharza. Szukam go.

Widokowa końcówka ponad 7km zjazdu ;)
Widokowa końcówka ponad 7km zjazdu ;) © k4r3l

A to już żółty z Mucharza w stronę Śleszowic ;)
A to już żółty z Mucharza w stronę Śleszowic ;) © k4r3l

Zaczyna się na skrzyżowaniu (345m n.p.m.) i początkowo wiedzie stromą asfaltową drogą. Na Przełęczy Śleszowickiej odbija w prawo i tu zaczyna robić się ciekawiej. Niby wciąż nawierzchnia asfaltowa, ale nachylenie wzrasta - zaczyna się nieustanna wspinaczka, którą skończę po 10km (!) na Leskowcu, na wysokości 918m.n.p.m! Coś pięknego! W międzyczasie przesiadam się na szlaki kolejno: czarny i niebieski - te odcinki już dobrze znam, ale i tak szukam objazdu, by pokonać wszystko w siodle. Udaje się dzięki fajnemu trawersowi;)

Skrzyżowanie szlaków - z tego miejsca 5km podjazd na Leskowiec ;)
Skrzyżowanie szlaków - z tego miejsca 5km podjazd na Leskowiec ;) © k4r3l
Na szczycie pochmurno, ponuro i wietrznie. Ma się na dysc ;)
Na szczycie pochmurno, ponuro i wietrznie. Ma się na dysc ;) © k4r3l

Po niebie zaczyna przemykać coraz więcej gęstych i ciężkich chmur. Na szczycie zapada już lekki półmrok. A tu jeszcze czeka mnie krótki, ale stromy zjazd. Niestety bez wyraźnej przyjemności. Część odcinka, w obawie o kontuzję, pokonuję z buta, za ciemno, za stromo na harce, ale zdecydowanie jest to opcja warta sprawdzenia przy pełnym słońcu. Adrenalina gwarantowana!

Sobotni trening po górkach ;)

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(4)
Wspieramy polską scenę. Tym razem załoga HC z Lublina. Wokalistka nieistniejącego już One Day Rise w nowej kapeli: ENFORCE. Daje kopa takie granie, chociaż wolałem, kiedy Żaroova zdzierała gardło po polsku. Teksty brzmiały wówczas jakby bardziej dosadnie. Ale na nową kapelę nie narzekam, bo słucha się tego wyśmienicie.



W sobotę zgadaliśmy się jak zwykle z Damianem na szybki objazd okolicy. Ale jak już dojechaliśmy do górek to zachciało nam się sprawdzić jedną z alternatywnych dróg i trochę pobłądziliśmy. Ostatni halny połamał tyle gałęzi, że jazda poza drogami gruntowymi jest utrudniona. Ale coś tam między drzewkami pohasaliśmy ;)
Damian zjeżdża z jakiejś sztajfy ;)
Damian zjeżdża z jakiejś sztajfy ;) © k4r3l

Artistiko MTB ;)
Artistiko MTB ;) © k4r3l

Siłą rzeczy wróciliśmy na stary i sprawdzony podjazd szlakiem serduszkowym pod Groń JPII. Na sam szczyt nie wjeżdżaliśmy, bo tam błoto. Wróciliśmy więc objeżdżając szczyt Gancarza i zjeżdżając z niego drogą, którą dzień wcześniej ktoś targał drzewo, bo podłoże było mocno zaorane... Tam też mijając się z dwoma podchodzącymi endurakami zaliczam kontrolowaną na szczęście glebkę. Krótka wymiana zdań i można zjeżdżać dalej.
Ładujemy się na górę ;)
Ładujemy się na górę ;) © k4r3l

Damian zakończył trening przedwcześnie ponieważ skończyły mu się okładziny hamulcowe ;) No trudno, ja nie miałem zamiaru jeszcze się zmywać, więc dokręciłem kilkanaście km sam, poznając nowe, ciekawe zjazdy. M.in. znalazłem przedłużenie mojego singielka, którym trawersujemy zboczę zjeżdżając w dół do Zagórnika. Był fun ;)
Powrót na singielka ;)
Powrót na singielka ;) © k4r3l

Później powrót na zielony szlak i kilka technicznych odcinków. Przed kolejnym podjazdem na Pańską Górę. Tam zmiana kierunku i zjazd obok ogródków działkowych jedną z wielu w tamtym rejonie ścieżek. Świetnie.
To tylko wąska ścieżka przyprószona ściółką, ale lubię to! ;)
To tylko wąska ścieżka przyprószona ściółką, ale lubię to! ;) © k4r3l

Końcówka to powrót nad rzekę Wieprzówkę. To tam odkryłem swojego pierwszego singla po zakupie Kellys'a. W lecie wygląda to jak przedzieranie się przez puszczę amazońską, natomiast o tej porze roku jakoś bardziej przejrzyście ;) Na dodatek pojawił się dość głęboki kanał przecinający ścieżkę, ale już o kładce nie pomyśleli...
Nad rzeczką, opodal krzaczka ;)
Nad rzeczką, opodal krzaczka ;) © k4r3l

Noworoczny trening ;)

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(10)
W tym dniu nie mogło być nic innego. Calusieńkie notowanie XX edycji Trójkowego Topu Wszechczasów! Endżoj :)

Chyba pierwszy taki wyjazd w całej mojej krótkiej rowerowej przygodzie. Fajnie się siedziało w domu i słuchało Trójkowego Topu Wszechczasów i za bardzo nie chciało się mi się ruszać zwłaszcza jeżeli mógłbym przegapić to co się dzieje na TOPie. Ale od czego są słuchawki? Wyruszyłem kiedy akurat na miejscu 56 poleciało "Master of Puppets". Czyż może być coś lepszego przed treningiem?
Aura 1 stycznia... tylko w wyższych górach resztki białego ;)
Aura 1 stycznia... tylko w wyższych górach resztki białego ;) © k4r3l

Nie chciałem jechać daleko, więc wybrałem się na okoliczne górki pokonać słabego kaca ;) Generalnie plan był taki: cieszyć się jazdą, podziwiać przyrodę i słuchać dobrej muzy. Wszystko zrealizowane na 100%. Jedyne co mnie irytowało to jakaś wroga stacja, która chciała przejąć trójkową częstotliwość oraz njusy z serwisu informacyjnego o pełnej godzinie.
Jedna z nieoznakowanych ścieżek ;)
Jedna z nieoznakowanych ścieżek ;) © k4r3l

Na podjeździe niemalże się zagotowałem, ale mimo to przeszły mnie ciary. Nie, nie z zimna. Wszystko to efekt bluesowego standardu rozpoczynającego "Hey Joe" The Jimi Hendrix Experience. To na szczęście naturalna reakcja na dobrą muzykę ;)
A tu fragment, który kiedyś może zjadę ;)
A tu fragment, który kiedyś może zjadę ;) © k4r3l
Wygląda niewiennie... ;)
Wygląda niewinnie... ;) © k4r3l
Ale jest stromo ;)
Ale jest stromo ;) © k4r3l

Przy "The End" The Doors naszły mnie myśli by kończyć trening, ale przede mną bardzo miodny odcinek trasy i szkoda byłoby z niego rezygnować. I pojechałem. Odrobinę urozmaicając sobie trening szukałem nowych ścieżek, których jest u nas od groma i czasami warto opuścić znakowany szlak na poczet ścieżki incognito.
No i singiel dnia ;)
No i singiel dnia ;) © k4r3l
Podjarałem się tym krótkim odcinkiem ;)
Podjarałem się tym krótkim odcinkiem ;) © k4r3l

Jazdę zakończyłem klamrą. Muzyczną. Bowiem na ostatnich kilometrach towarzyszył mi "One" Metalliki, na który zresztą głosowałem. Po przyjeździe na chatę kawka i powrót do TOPu z głośników. Gdyby nie muzyka i rower ten dzień byłby zdecydowanie bardziej przybijający. W końcu niby nowy rok, a wszystko po staremu... Ale może to i dobrze? Przecież zawsze mogłoby być gorzej...

Taki był: rok 2013 :)

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Wpis powstaje w czasie jedynej takiej audycji w roku, czyli Trójkowego Topu Wszechczasów. Póki co pojawił się jeden z utworów, na które głosowałem. Queen - "Innuendo". Do końca TOPu kilka magicznych godzin, a poniżej znajdziecie mój rowerowy TOP ;)



Podsumowania nie były nigdy moją dobrą stroną, ale w tym roku wydarzyło się kilka istotnych (rowerowo) rzeczy, o których warto wspomnieć. Pod względem rowerowym był to fantastyczny rok. Największe wrażenie robi nie tyle liczba przejechanych kilometrów czy zdobytych metrów w pionie a osób, które poznałem dzięki dwóm kółkom. Zaczęło się jednak niewinnie, od upgrade'u sprzętowego :)

A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q:
A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q: © k4r3l

W marcu zawitałem do chyba najbardziej znanej bikestatowiczki - Niradhary i najbardziej znanego czworonoga: Funia ;). Cóż, rzadko, bo rzadko, ale o rowerowych przyjaciołach nie wolno zapominać! Później spotkaliśmy się także przypadkiem z Piotrem i Elą gdzieś w Porąbce;) Pozdrówki! :)
najpierw cukierek
najpierw cukierek © niradhara

Poważniejsza jazda zaczęła się od wkręcenia mnie przez (już nie pamiętam, albo Kubę albo Dominika) do bielskiej grupy bbriderz. To z nimi zaliczyłem kilka epickich wypraw, po których w głowie buzowały sobie pozytywne endorfinki: Marzen, Paweł, Dawid, Maciek, Marek, Tomek, Marcin, Grzegorz, Paweł, Dominik, Kuba, Justyna, Konrad (1), Konrad (2), Damian, Darek - tripy z Wami to czysta przyjemność.
Łagodny fragment czerwonego na Żar ;)
Łagodny fragment czerwonego na Żar ;) © k4r3l
Gruppen foto by chłopiec ze zmarzlikiem ;)
Gruppen foto by chłopiec ze zmarzlikiem ;) © k4r3l

Dzięki bbriderz nastapiła również integracja z rzeszowskim odłamem Troll Team'u: Seba (sebol), Dominik (miciu22), Piotrek (Kona) to równie pozytywnie zakręcone na punkcie gór i rowerów człowieki.
Czterej jeźdzcy (na szczęście nie apokalipsy:)
Czterej jeźdzcy (na szczęście nie apokalipsy:) © k4r3l

Nie można także zapominać o ekipie z Jaworza, która dzięki Tomkowi (funio) i Januszowi (janusz507) coraz częściej zaglądała w Beskidy. Tak trzymajcie!
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;)
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;) © k4r3l

Przełom maja i czerwca przyniósł zapowiadany debiut na zawodach. I to nie byle jakich: Beskidy MTB Trophy! A co, jak spadać to z wysokiego konia ;) Z perspektywy czasu uważam, że było to czyste szaleństwo! Ale w tym szaleństwie jest metoda ;) Podczas gdy wiele osób docierało tam z praktycznie drugim, zapasowym rowerem w aucie, ja pojechałem sobie pkp, z plecakiem, jednym hakiem, dętką i oponą w zapasie ;)
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;)
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;) © k4r3l
Na mecie pierwszego maratonu i jednocześnie pierwszego etapu Trophy ;)
Na mecie pierwszego maratonu i jednocześnie pierwszego etapu Trophy ;) © k4r3l
Wreszcie suchy etap ;)
Wreszcie suchy etap ;) © k4r3l

Optymistycznie założyłem, że ukończenie tych zawodów to będzie stosowne minimum. Udało się, choć łatwo nie było. Zwłaszcza etap III, w którego połowie urwałem hak i przez ponad 30 km jechałem na singlespeedzie po górkach, umówmy się, nie byle jakich ;) Tam poznałem kolejnych wariatów, nie tylko z Polski, bo obsada była międzynarodowa. Że wspomnę chociażby Kamila z Górek Wielkich, kolejnych bikestatowiczy: Mariusza (Klosiu), Marka (Marc), Dorotę (Czarna Mamba), MaciejaR., oraz kilku innych zapaleńców z golonkowej czołówki. Piękna przygoda rozwijająca technikę, wzmacniająca psychę a kiedy trzeba ucząca pokory wobec gór i żywiołów.

Małopolska i Wielkopolska w jednym kadrze ;)
Małopolska i Wielkopolska w jednym kadrze ;) © k4r3l
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;)
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;) © k4r3l

Wakacyjny czas przyniósł jedną z najbardziej epickich wycieczek! Celem było Zakopane a na starcie w Żywcu stanęło prawie 20 bikestatowiczy. Na tym tripie ustanowiłem swoją życiówkę - choć to "tylko" 270km. Absolutnie fenomenalna akcja warta powtórzenia w przyszłym roku! No i nowo poznane osoby: Daniel (daniel3ttt), Piotrek (piofci), Mariusz (kovval), Waldek (qwertysun), Paweł (pawelp7), Sebastian (Gustav), Tomek (majorus), Tomek M.

Gruppen foto by kobita ze sklepu :) ps. komu pomidorki, komu? :D
Gruppen foto by kobita ze sklepu :) ps. komu pomidorki, komu? :D © k4r3l
Na Gubałówce tłok i ciekawe widoczki ;)
Na Gubałówce tłok i ciekawe widoczki ;) © k4r3l

Na kolejną szosową integrację nie trzeba było długo czekać. Razem z Dominikiem (webit), Pawłem (pawelp7) i nowo poznanym Kamilem (nachaj) udaliśmy się na obiad do Grodu Kraka. Fajna niedzielna wycieczka i kolejne kultowe miasto zdobyte na dwóch kółkach.
Pod Mariackim ;)
Pod Mariackim ;) © k4r3l

Pewnej niezbyt pogodowo udanej niedzieli umówiliśmy się także z Funiem, Tlenkiem i Aniutą na typowy atak na kultowe Krowiarki. To miała być pierwsza tak mocna trasa dla Anki i pewnie by objechała z zapasem sił, gdyby nie fakt, że nadawała na całej trasie jak Radio Wolna Europa, hehe. Za to Funio jak zwykle snuł opowieści jak to w czterdziestym piątym jeździł po tych terenach i jak wiele się od tego czasu zmieniło :DDD
Wesoły team z Jaworzna ;)
Wesoły team z Jaworzna ;) © k4r3l
Schronienie przed zimnem ;)
Schronienie przed zimnem ;) © k4r3l

Nieco później zgadaliśmy się z Adamem (AdAmUsO) i jego kompanem z teamu SCS OZOS na traskę po Beskidzie Małym. Typowy terenowy trening, na którym miałem okazję pokręcić z niezłymi koksami. Tempo wysokie, nie wiem tylko jak miał się ten browar do rygorystycznego planu treningowego, hehe.
Profesjonalny serwis ;)
Profesjonalny serwis ;) © k4r3l

Sierpień i kolejny debiut startowy. Tym razem w dyscyplinie dla mnie najbliższej: uphillu. Padło na jedną z edycji Beskidy Uphill MTB w Ustroniu. Równica jest już kultowa, ale przekonałem się o tym dopiero tydzień wcześniej, kiedy byłem na niej... po raz pierwszy! Wywalczone miejsce w kategorii jak i czas mnie zupełnie satysfakcjonują, zwłaszcza, że nie miałem jak większość na mecie 5,4km w nogach, tylko prawie 90 (na zawody dojechaliśmy z Dominikiem rowerami;).



Końcówka września to ostatni w tym roku górski maraton. Miałem jechać, z racji odległości wcześnej w Korbielowie, ale nocna nawałnica skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodła. Po przeniesieniu opłaty startowej na Istebną zgadaliśmy się z Jackiem i dzięki Mariuszowi wylądowaliśmy na tej samej kwaterze. Sam maraton bardzo fajny, błotny, część odcinków pokrywała się z etapami z majowego Trophy, ale satysfakcja z przejechania była jak zawsze w tego typu imprezach spora.


Dzień po maratonie wybraliśmy się z Tomkiem (ktone), Magdą (magdafisz), Jarkiem i ich dwójką znajomych na wspólny rozjazd. Pojechaliśmy na Baranią Górę, której zdobycie było kultowe, ale nie tak jak zjazd niebieskim szlakiem w kierunku Wisły Czarne! Bardzo przyjemna, momentami cholernie techniczna i bajecznie widokowa trasa.
JPbike i fragment maratonowej trasy z soboty;)
JPbike i fragment maratonowej trasy z soboty;) © k4r3l

Końcówka października to kolejny start w nowej imprezie. Dzięki poznanym wcześniej bikestatowiczom: Monice (kosma100), Tomkowi (t0mas82) i Adamowi (limit) wystartowałem w Jesiennym Beskidzkim KoRNO, czyli jeździe na orientację po górkach w Beskidzie Małym. Świetna impreza z klimatem, okazja do obalenia kilku browarów ze znajomymi, no i kolejny raz nowe doświadczenia. Tam zgadałem się z Adamem i razem przejeździliśmy trasę całego rajdu.
Mapken i nr startowy ;)
Mapken i nr startowy ;) © k4r3l
Odprawa rowerówek: rekreacyjnej i enduro ;)
Odprawa rowerówek: rekreacyjnej i enduro ;) © k4r3l

Z początkiem listopada pogoda przestała być łaskawa. Na całe szczęście wszystko zrekompensował nam grudzień. Po kilku śnieżnych wypadach zapanowały warunki wiosenno-letnie i nadarzyła się okazją do pokręcenia w okolicy w towarzystwie lokalnych bajkerów: Szymona, Damiana i Jakubiszona.
Testujemy wyciąg tydzień przed startem sezonu ;)
Testujemy wyciąg tydzień przed startem sezonu ;) © k4r3l
Ale jak widać, da się jechać ;)
Ale jak widać, da się jechać ;) © k4r3l
Tzw. towarówka na szczyt - zacny podjazd!
Tzw. towarówka na szczyt - zacny podjazd! © k4r3l

Ciekawe co przyniesie nadchodzący rok?

Najważniejsze by nie był gorszy od mijającego czego sobie i Wam, wszystkim zaglądającym tutaj, życzę!