Wpis powstaje w czasie jedynej takiej audycji w roku, czyli Trójkowego Topu Wszechczasów. Póki co pojawił się jeden z utworów, na które głosowałem. Queen - "Innuendo". Do końca TOPu kilka magicznych godzin, a poniżej znajdziecie mój rowerowy TOP ;)
Podsumowania nie były nigdy moją dobrą stroną, ale w tym roku wydarzyło się kilka istotnych (rowerowo) rzeczy, o których warto wspomnieć. Pod względem rowerowym był to fantastyczny rok. Największe wrażenie robi nie tyle liczba przejechanych kilometrów czy zdobytych metrów w pionie a osób, które poznałem dzięki dwóm kółkom. Zaczęło się jednak niewinnie, od upgrade'u sprzętowego :)
A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q: © k4r3l
W marcu zawitałem do chyba najbardziej znanej bikestatowiczki - Niradhary i najbardziej znanego czworonoga: Funia ;). Cóż, rzadko, bo rzadko, ale o rowerowych przyjaciołach nie wolno zapominać! Później spotkaliśmy się także przypadkiem z Piotrem i Elą gdzieś w Porąbce;) Pozdrówki! :)
najpierw cukierek © niradhara
Poważniejsza jazda zaczęła się od wkręcenia mnie przez (już nie pamiętam, albo Kubę albo Dominika) do bielskiej grupy bbriderz. To z nimi zaliczyłem kilka epickich wypraw, po których w głowie buzowały sobie pozytywne endorfinki: Marzen, Paweł, Dawid, Maciek, Marek, Tomek, Marcin, Grzegorz, Paweł, Dominik, Kuba, Justyna, Konrad (1), Konrad (2), Damian, Darek - tripy z Wami to czysta przyjemność.
Łagodny fragment czerwonego na Żar ;) © k4r3l
Gruppen foto by chłopiec ze zmarzlikiem ;) © k4r3l
Dzięki bbriderz nastapiła również integracja z rzeszowskim odłamem Troll Team'u: Seba (sebol), Dominik (miciu22), Piotrek (Kona) to równie pozytywnie zakręcone na punkcie gór i rowerów człowieki.
Czterej jeźdzcy (na szczęście nie apokalipsy:) © k4r3l
Nie można także zapominać o ekipie z Jaworza, która dzięki Tomkowi (funio) i Januszowi (janusz507) coraz częściej zaglądała w Beskidy. Tak trzymajcie!
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;) © k4r3l
Przełom maja i czerwca przyniósł zapowiadany debiut na zawodach. I to nie byle jakich:
Beskidy MTB Trophy! A co, jak spadać to z wysokiego konia ;) Z perspektywy czasu uważam, że było to czyste szaleństwo! Ale w tym szaleństwie jest metoda ;) Podczas gdy wiele osób docierało tam z praktycznie drugim, zapasowym rowerem w aucie, ja pojechałem sobie pkp, z plecakiem, jednym hakiem, dętką i oponą w zapasie ;)
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;) © k4r3l
Na mecie pierwszego maratonu i jednocześnie pierwszego etapu Trophy ;) © k4r3l
Wreszcie suchy etap ;) © k4r3l
Optymistycznie założyłem, że ukończenie tych zawodów to będzie stosowne minimum. Udało się, choć łatwo nie było. Zwłaszcza etap III, w którego połowie urwałem hak i przez ponad 30 km jechałem na singlespeedzie po górkach, umówmy się, nie byle jakich ;) Tam poznałem kolejnych wariatów, nie tylko z Polski, bo obsada była międzynarodowa. Że wspomnę chociażby Kamila z Górek Wielkich, kolejnych bikestatowiczy: Mariusza (Klosiu), Marka (Marc), Dorotę (Czarna Mamba), MaciejaR., oraz kilku innych zapaleńców z golonkowej czołówki. Piękna przygoda rozwijająca technikę, wzmacniająca psychę a kiedy trzeba ucząca pokory wobec gór i żywiołów.
Małopolska i Wielkopolska w jednym kadrze ;) © k4r3l
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;) © k4r3l
Wakacyjny czas przyniósł
jedną z najbardziej epickich wycieczek! Celem było Zakopane a na starcie w Żywcu stanęło prawie 20 bikestatowiczy. Na tym tripie ustanowiłem swoją życiówkę - choć to "tylko" 270km. Absolutnie fenomenalna akcja warta powtórzenia w przyszłym roku!
No i nowo poznane osoby: Daniel (daniel3ttt), Piotrek (piofci), Mariusz (kovval), Waldek (qwertysun), Paweł (pawelp7), Sebastian (Gustav), Tomek (majorus), Tomek M.
Gruppen foto by kobita ze sklepu :) ps. komu pomidorki, komu? :D © k4r3l
Na Gubałówce tłok i ciekawe widoczki ;) © k4r3l
Na kolejną szosową integrację nie trzeba było długo czekać. Razem z Dominikiem (webit), Pawłem (pawelp7) i nowo poznanym Kamilem (nachaj) udaliśmy się na obiad do Grodu Kraka. Fajna niedzielna wycieczka i kolejne kultowe miasto zdobyte na dwóch kółkach.
Pod Mariackim ;) © k4r3l
Pewnej niezbyt pogodowo udanej niedzieli umówiliśmy się także z Funiem, Tlenkiem i Aniutą na typowy atak na kultowe Krowiarki. To miała być pierwsza tak mocna trasa dla Anki i pewnie by objechała z zapasem sił, gdyby nie fakt, że nadawała na całej trasie jak Radio Wolna Europa, hehe. Za to Funio jak zwykle snuł opowieści jak to w czterdziestym piątym jeździł po tych terenach i jak wiele się od tego czasu zmieniło :DDD
Wesoły team z Jaworzna ;) © k4r3l
Schronienie przed zimnem ;) © k4r3l
Nieco później zgadaliśmy się z Adamem (AdAmUsO) i jego kompanem z teamu SCS OZOS na traskę po Beskidzie Małym. Typowy terenowy trening, na którym miałem okazję pokręcić z niezłymi koksami. Tempo wysokie, nie wiem tylko jak miał się ten browar do rygorystycznego planu treningowego, hehe.
Profesjonalny serwis ;) © k4r3l
Sierpień i kolejny debiut startowy. Tym razem w dyscyplinie dla mnie najbliższej: uphillu. Padło na jedną z edycji
Beskidy Uphill MTB w Ustroniu. Równica jest już kultowa, ale przekonałem się o tym dopiero tydzień wcześniej, kiedy byłem na niej... po raz pierwszy! Wywalczone miejsce w kategorii jak i czas mnie zupełnie satysfakcjonują, zwłaszcza, że nie miałem jak większość na mecie 5,4km w nogach,
tylko prawie 90 (na zawody dojechaliśmy z Dominikiem rowerami;).
Końcówka września to
ostatni w tym roku górski maraton. Miałem jechać, z racji odległości wcześnej w Korbielowie, ale nocna nawałnica skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodła. Po przeniesieniu opłaty startowej na Istebną zgadaliśmy się z Jackiem i dzięki Mariuszowi wylądowaliśmy na tej samej kwaterze. Sam maraton bardzo fajny, błotny, część odcinków pokrywała się z etapami z majowego Trophy, ale satysfakcja z przejechania była jak zawsze w tego typu imprezach spora.
Dzień po maratonie wybraliśmy się z Tomkiem (ktone), Magdą (magdafisz), Jarkiem i ich dwójką znajomych na wspólny rozjazd. Pojechaliśmy na Baranią Górę, której zdobycie było kultowe, ale nie tak jak zjazd niebieskim szlakiem w kierunku Wisły Czarne! Bardzo przyjemna, momentami cholernie techniczna i bajecznie widokowa trasa.
JPbike i fragment maratonowej trasy z soboty;) © k4r3l
Końcówka października to kolejny start w nowej imprezie. Dzięki poznanym wcześniej bikestatowiczom: Monice (kosma100), Tomkowi (t0mas82) i Adamowi (limit) wystartowałem w
Jesiennym Beskidzkim KoRNO, czyli jeździe na orientację po górkach w Beskidzie Małym. Świetna impreza z klimatem, okazja do obalenia kilku browarów ze znajomymi, no i kolejny raz nowe doświadczenia.
Tam zgadałem się z Adamem i razem przejeździliśmy trasę całego rajdu.
Mapken i nr startowy ;) © k4r3l
Odprawa rowerówek: rekreacyjnej i enduro ;) © k4r3l
Z początkiem listopada pogoda przestała być łaskawa. Na całe szczęście wszystko zrekompensował nam grudzień. Po kilku śnieżnych wypadach zapanowały warunki wiosenno-letnie i nadarzyła się okazją do pokręcenia w okolicy w towarzystwie lokalnych bajkerów: Szymona, Damiana i Jakubiszona.
Testujemy wyciąg tydzień przed startem sezonu ;) © k4r3l
Ale jak widać, da się jechać ;) © k4r3l
Tzw. towarówka na szczyt - zacny podjazd! © k4r3l
Ciekawe co przyniesie nadchodzący rok?
Najważniejsze by nie był gorszy od mijającego czego sobie i Wam, wszystkim zaglądającym tutaj, życzę!