Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:648.50 km (w terenie 10.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:29:58
Średnia prędkość:21.64 km/h
Maksymalna prędkość:66.90 km/h
Suma podjazdów:8687 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:81.06 km i 3h 44m
Więcej statystyk

Uphill: Przeł. Targanicka, Hrobacza Łąka (1/2), Żar, Przełęcz Kocierska

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(11)
Cały dzień na rowerze z jedną płytą w słuchawkach. A to już coś znaczy. Np. to że jest na tyle dobra i absorbująca, że można jej słuchać na zapętleniu ;) Kto by pomyślał, że Alice in Chains nagrają po śmierci swojego frontmana tak świetny album? No właśnie, w sumie to tylko świetny, bo te Lane'em na wokalach są wybitne i ponadczasowe.



Te zmiany czasu w weekendy to porażka, powinny się odbywać normalnie w tygodniu, na dniówce ;) No nic, nie wstałem na tyle wcześnie by spotkać się z ekipą w okolicy, więc czekała mnie samotna jazda. Ale tak też lubię, a może nawet i przede wszystkim? Nie ma co prawda do kogo gęby otworzyć, ale jedzie się własnym tempem i samemu planuje się trasę. A ta rodziła się dziś na bieżąco, bo w sumie sam nie wiedziałem co jechać. Miał być Przegibek, ale kiedy zobaczyłem dwóch rowerzystów cisnących pod Hrobaczą ruszyłem za nimi ;) Po drodze ustaliłem, że robię tylko połowę tej górki, do miejsca gdzie asfalt znacząco się pogarsza. Dałem radę, gps pokazuje w najbardziej stromym miejscu 23.6% :)
Targanicka zawsze spoko ;)
Targanicka zawsze spoko ;) © k4r3l
Jadziem tam! :)
Jadziem tam! :) © k4r3l

Dalej na Żar - spokojnie, swoim tempem. Zaczyna mnie wkurzać strzelający support. Na górze jednak pocieszenie: nie działa kolejka, a tym samym tamtejsza knajpka. Efekt? Na szyczcie, mimo otwartej wyjątkowo dla samochodów drogi, zaledwie garstka ludzi :) Widoki marne i na dodatek zaczyna mocno wiać - dziś pogoda była bardzo zmienna. Od słońca do całkowitego zachmurzenia - najważniejsze jednak, że nie padało. Na drogach całkiem sporo rowerzystów - zjeżdżając z Żaru mijało mnie kilku kolejnych śmiałków.
Magurka spod Hrobaczej ;)
Magurka spod Hrobaczej ;) © k4r3l
Widoki z Żaru ;)))
Widoki z Żaru ;))) © k4r3l

Na koniec małe urozmaicenie - jazda do Żywca, gdzie, mam nadzieję, iż zakończył się półmaraton dookoła jeziora Żywieckiego. Na ulicach widać jeszcze biegaczy, ale wszyscy powoli rozjeżdżają się do domów - miast zakorkowane - nic dziwnego, w biegu wzięło udział 1800 zawodników! Na koniec zostawiam sobie "swoją" Przełęcz Kocierską - zawsze dziwi mnie to, że po tym uphillu w człowieka wstępują jakby nowe siły i może wracać do domu ze średnią oscylującą koło 40km/h. Udany dzień, no i najważniejsze, dziś nikt nie chciał mnie rozjechać, hehe.

Uphill: Łysina, Przełęcz Kocierska

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(9)
Faith No More wracają do gry (dosłownie, hehe). Jest OK!


Urwałem się z roboty, żeby pobrusić ;) Mogłem dziś stracić życie kilka razy, ale ch*j, nie dałem się tym bezmózgim tirowcom (Marek nie uogólniam, mam na myśli tylko ameby za kierownicą;) Raz mijał mnie pędzący tir o kilka cm od łokcia, innym razem ślepy busiarz zajeżdża mi jak gdyby nigdy nic drogę, że nie wspomnę o zapierdzielających ciężarówkach wyładowanych po brzegi dupnymi belami drewna (oczami wyobraźni widziałem jak takie drewko robi ze mnie naleśnika...). W tygodniu to strach się pchać na krajówki... Ogólnie  wyszła jednak rajza pełna niespodzianek.

Samojebka z parkietu ;)
Samojebka z parkietu ;) © k4r3l
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;)
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;) © k4r3l

Kobita na Łysinie oferowała mi pracę w promocji "węgierskiego środka XXIII wieku wykonanego w nanotechnologii" do zastosowań ogólnych (oparzenia, odparzenia, wszelkie rany...) Ponoć testowała na sobie przez 3 miechy a jednego kolesia ponoć z oiomu odratowali dzięki niemu... Bardzo sympatyczna osoba (żona kustosza tamtejszej Izby Regionalnej) ;)

Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D
Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D © k4r3l
Warto się zmęczyć ;)
Warto się zmęczyć ;) © k4r3l

Nie mogę nie wspomnieć o natknięciu się również na Artystkę regionalną o specjalizacji rękodzieło w Ślemieniu, którą rozpoznałem po... rowerze zostawionym pod sklepem - mały ten świat, hehe. Obserwacja fauny przyniosła jeden, ale kluczowy wniosek: niestety tamtejsze gniazda bocianie wciąż pozostają puste - oby nie na długo :)

Fluo-czill :)
Fluo-czill :) © k4r3l

Route 2,947,049 - powered by www.bikemap.net

MTB (Beskid Mały: Gancarz)

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 0-30, bike: Ciorny, KMC#1
Jeden z ciekawszych post-metalowych zespołów na Polskiej ziemi. Krakowski Fleshworld gra już co prawda nieco inne dźwięki i obecnie nawet nie mają tego samego wokalisty, ale wrzucam ten materiał, żeby pozostać jeszcze na chwilę w temacie demówek ;)


Pierwsze MTB w towarzystwie Damiana i od razu mega błoto ;) No niestety, przez tradycyjną zwózkę drzewa szlaki, które normalnie są suche i kamieniste zamieniły się w rozjeżdżone place. Debiut w terenie krótki, bo szybko zaczęło się ściemniać. ps. przy okazji pyknął pierwszy "tysiak". Teraz już będzie z górki ;)

Walka na podjeździe ;)
Walka na podjeździe ;) © k4r3l

Route 2,945,253 - powered by www.bikemap.net

Kocierska w tygodniu x2 (2)

Wtorek, 24 marca 2015 · Komentarze(1)
Pewna znana tylko w undergroundowym środowisku firma fonograficzna z Białegostoku wznowiła ostatnio trzy demówki naszej dumy, eksportowego zespołu nr 2 tuż po Behemocie - Vader. Zakupiłem sobie ów wydawnictwa na klasycznej kasecie magnetofonowej, co by podkreślić ich wyjątkowość i przynależność do epoki, w której ten nośnik dominował. Razem tworzą bardzo ładny tryptyk (http://tnij.org/vader666), a "Morbid Reich" to chyba najważniejsze tzw. "demo" w historii polskiego undergroundu...



Pierwsze dni wiosny można uznać za pełnoprawny start SEZONU rowerowego. Mam takie drobne postanowienie, żeby minimum raz w tygodniu robić sobie Przełęcz Kocierską - zobaczymy co z tego wyjdzie ;) Dziś w trakcie takiego treningu dostałem sms'a od jednego Ślunzoka, że za 2.5h będzie przejeżdżał przez okolice i że na "makaron po andrychowsku" się wprasza :) Także trening bez pośpiechu zakończyłem, a jak już ten oszołom do mnie przyjechał to tak mnie zbił z tropu tą ślunską gadką, że zapomniałem o najważniejszym składniku tego kulinarnego arcydzieła: rozbełtanym jajcu. No trudno, będzie na jutrzejszą jajecznicę :D

1.#pchamy,2.zachód na serpentynach,3.przybywamy w pokoju :D
1.#pchamy,2.zachód na serpentynach,3.przybywamy w pokoju :D © k4r3l

Route 2,945,248 - powered by www.bikemap.net

Pętla beskidzka + Równica ;)

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(10)
Olewasz przez lata zespół, bo w sumie nic ponadprzeciętnego sobą nie reprezentuje, a tu proszę, ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakują z takim "hiciorem". Norwegowie z Enslaved się po prostu wyrobili ;) Piękna rzecz, na mieście mówią, że to progresywny black metal, ale chyba przesadzają ;)



Prognozy na niedzielę były nieubłagane - deszcz, śnieg z deszczem, brak słońca. Należało bezwzględnie wykorzystać sobotę, nawet mimo mocnego wiatru, który był przewidziany. Ekipa z Bielska i Cieszyna wyruszyła na Pętlę Beskidzką, a ja im siedziałem na ogonie. Kiedy dojechałem do Węgierskiej Górki po morderczej walce z mordewindem na całym odcinku od Żywca okazało się, że są jeszcze na Matysce. Pokrążyłem więc po miłej okolicy i za 10 minut już wszyscy w komplecie śmigaliśmy w kierunku pierwszego podjazdu-killera: Kamesznicy (patrz profil). Górka mnie pokonała (jednak kaseta w szosie z 25 zębami to za mało na góry).

Boczne drogi Węgierskiej Górki ;)
Boczne drogi Węgierskiej Górki ;) © k4r3l
Jadymy ;)
Jadymy ;) © k4r3l
Kierunek: Kamesznica ;)
Kierunek: Kamesznica ;) © k4r3l

Następna była kultowa Ochodzita, na którą miałem plan wjechać rynienką - niestety, okazało się, to jeden wielki kanał i pozostało wspinanie się po ażurach. Do połowy dało radę, niestety z racji zalegającego pozimowego syfu tylne kółko zaczęło się uślizgiwać. Na górze jak to na Ochodzitej - wietrznie. Tutaj rozdzieliliśmy się z grupką - oni pojechali na Stecówkę a ja od razu na Kubalonkę. Szybki zjazd do Wisły, przebitka do Ustronia i kolejny atak - Równica. Chociaż prędzej był to zamach, na moje życie, hehe. Siły opuściły mnie przy tym 180 stopniowym zakręcie - na samą górę wjechałem na oparach.

Na góralu dawałem radę, ale na szosie odpadłem ;)
Na góralu dawałem radę, ale na szosie odpadłem ;) © k4r3l
Ochodzita na podjeżdzie ;)
Ochodzita na podjeżdzie ;) © k4r3l
Widokówka z Równicy ;)
Widokówka z Równicy ;) © k4r3l

Dwa oscypki, grillowany ziemniak z sosem czosnkowym plus radler postawiły mnie na nogi - niestety na krótko ;) Po zjeździe kierunek Skoczów, wcześniej odbitka na Górki Małe (tu kolejny bufet i uzupełnienie cukrów pepsi, banan, snickers), Brenną i przez Górki Wielkie do Jaworza a potem Bielska. Kolejny zgon dopadł mnie na podjeździe w Lipniku. Od Kóz jechało się już ok. Niby tylko trzy konkretne podjazdy, ale głównym winowajcą było chyba to cholerne wietrzysko. Następna pętla może pod koniec wakacji, tylko w drugą stronę z kultowymi podjazdami pod Zameczek, Salmopol, Kocierz i Przegibek ;) A może się szarpnę na oficjalny start w PB? Pożyjemy, zobaczymy.

Route 2,939,176 - powered by www.bikemap.net

Kocierska w tygodniu x2

Środa, 18 marca 2015 · Komentarze(2)
Kraina równie odległa co Kanada - Down Under, czyli Australia i sympatyczny instrumentalny track ze zwariowanej płyty "Beyond Good And Evil" One Step Beyond.



Fajnie byłoby wrócić do tygodniowych, popracowych wyjazdów - krótkich ale intensywnych (uphille). Wiadomo, nie zawsze się chce, nie zawsze są siły. Z pracy wyszedłem śnięty niczym ryba, a już pół godziny później gnałem ochoczo w stronę przełęczy - czujecie tę zależność? :) Na podjeździe minął mnie zjeżdżający kolarz w krótkich spodenkach! Rozumiem, że każdy odczuwa temperaturę inaczej ale nie wydaje mi się, żeby przed 18, kiedy termometr pokazywał max. 7-8 kresek było mu ciepło... Ja tam się cieszyłem z ochraniaczy na buty, nogawek, 2 buffów i bluzy zimowej - było w sam raz.

Fotka musi być ;)
Fotka musi być ;) © k4r3l

Route 2,935,301 - powered by www.bikemap.net

Z braku laku - Krakoof ;)

Niedziela, 15 marca 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Cudnej urody pieśń rodem z Kanady! Sajdprodżekt muzyków Fuck The Facts, więc trochę goryczki być musi ;)


Pochorobowo do Krakowa wg planu Kuby. Miał do nas dołączyć również Funio, ale się nie zgraliśmy czasowo. Z ciakwostek warto odnotować przeprawę promem na Wiśle w Czernichowie oraz kilka odcinków, które można spokojnie zakwalifikować pod przełaje. W Krakowie skorzystaliśmy ze świetnej ścieżki asfaltowej poprowadzonej po wiślanym wale - sporo na niej biegaczy, rowerzystów, rolkarzy i zwykłych spacerowiczów. Na rynku jak zawsze tłumnie i gwarno, dominował lans, obce narzecza i awangarda tekstylno-odzieżowa - słowem: marność :D

Taka sytuacja ;)
Taka sytuacja ;) © k4r3l
Fajna ścieżka rekreacyjna ;)
Fajna ścieżka rekreacyjna ;) © k4r3l

Powrót (kierunek Skawina) z kilkoma skrótami, które nie do końca skrótami się okazywały. Ostatecznie, żeby nie przedłużać, wróciliśmy korzystając z 28ki i 52ki. Momentami mocno zawiewało ze wschodu, ale w drodze powrotnej oznaczało to, że jechaliśmy z wiatrem. Git wypad, forma po chorobie nawet jakaś jest. Szkoda tylko ostatniego straconego weekendu - no ale jak się nie chce brać antybiotyku, to trzeba trochę dłużej pocierpieć ;)

Wiadomo ;)
Wiadomo ;) © k4r3l
Wiadomo 2 ;)
Wiadomo 2 ;) © k4r3l

Route 2,932,564 - powered by www.bikemap.net

Szosa do Suchej ;)

Niedziela, 1 marca 2015 · Komentarze(10)
Dziś nie będzie muzyki, chociaż jest jej (tej świetnej, np. Black Sabbath, The Ramones, Guns'n'Roses etc.) w tym filmie mnóstwo. Jedna godzina przelatuje jak z bicza trzasnął, ale w sumie nie ma się co dziwić - w końcu patrzymy na skrajną nieodpowiedzialność, rowerowych anarchistów manifestujących swoją wolność, gdzie obowiązuje tylko jedna zasada: żadnych zasad ;) Pamiętajcie: nie róbcie tego u siebie w mieście ;)

Niedziela to standardowy czas ładowania akumulatorów albo rzucania na tacę - co kto lubi :) Oczywiście o ile pogoda jest łaskawa. Dziś była, ale znowu wieszczą jakiś nawrót zimy - ku..wicy idzie dostać, a pod koniec tygodnia "roboczego" to nawet i w depresję łatwo popaść ;) Dlatego niedzielę należy bezwględnie wykorzystać, żeby zrobić sobie dobrze. Nie, masturbation day już był, o rower się rozchodzi ;)

Początek niezbyt obicujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;)
Początek niezbyt obiecujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;) © k4r3l
Na rynku w Suchej ;)
Na rynku w Suchej ;) © k4r3l

Ale jakie dobrze, jak po powrocie człowiek siedzi z pieczącymi z bólu udami/łydkami? No cóż, masochiści już tak mają i Wy dobrze o tym wiecie ;) Dziś klasyczna szosowa pętla z wizytą w Suchej "Bez Kicka" oraz objazd terenów zalewowych. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu powstanie nowa niebieska plama na mapie okolicy, czyli Jezioro Mucharskie. Tak sobie nawet pomyślałem, że Czesiek Lang mógłby poprowadzić tamtędy jeden z etapów TdP - byłoby pięknie i ciekawie! Takie, dajmy na to, 120km z "papieskiego miasta" (wiadomo, kremóweczki - legalny doping na starcie;) przez Suchą, Zawoję (obowiązkowo premia górska na Krowiarkach;) i aż do Zakopanego ;)

Nowi wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi ;)
Nowy i czynny wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi (stary wysadzili wpizdu;) © k4r3l
Zapora, która ocaliła Kraków ;)
Zapora, która już kilka razy ocaliła Kraków ;) © k4r3l

No i kolejne plusy szosy - podczas gdy góral rozgrzebany (czeka go przede wszystkim wymiana łancucha, kasety, środkowej zębatki, linek, pancerzy) można nadal cieszyć się jazdą. Planuję jeszcze nabić standardowe łożyska do misek Shimano - zobaczymy czy plan wypali). Bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? ;)

Route 2,915,696 - powered by www.bikemap.net