Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:193.32 km (w terenie 38.00 km; 19.66%)
Czas w ruchu:11:55
Średnia prędkość:16.22 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:38.66 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Beskid Śląski (Błatnia, Klimczok)

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(19)
Plan był prosty, wbijam do PKP, dojeżdzam do Bielska i uderzamy do Wapienicy pod zaporę, by stamtąd zaatakować Błatnią i Klimczok. Poranek był nieco zabiegany, czasu mało, ale jakoś się zebrałem. W pociągu miła niespodzianka - rower jedzie gratis :D Jednak kilka lat dojeżdzania do pracy tym środkiem transportu popłaciło :D Ok, w BB przebijam się z centrum na Cieszyńską, gdzie byłem umówiony z Khronos'em. Za Hulanką kierujemy się na ścieżkę rowerową przebiegającą obok lotniska. Na trasie mnóstwo rowerzystów i jakiś taki komfort psychiczny wynikający chyba z bezpieczeństwa jakie gwarantuje wyznaczony pas dla bikerów. Nieco dalej okazuje się, że jedziemy fragmentem Wiślańskiej Trasy Rowerowej, fajnie. Odbijamy w kierunku zapory i spod jeziora Wielka Łąka wpychamy rowery niebieskim szlakiem przez dobre dwadzieściakilka minut, który prowadzi nas na Palenicę (668 m n.p.m.) Od tego momentuy zaczyna się przyjemna jazda terenowa. Aczkowliek wymagających podjazdów nie brakuje - z każdym kilometrem robi się ciekawej i goręcej! Słońce nie opuszcza nas na krok - z trudem znajdujemy odrobinę cienia, a drzew przecież na trasie całkiem sporo... Cały czas trzymamy się szlaku niebieskiego, a więc zaliczamy po kolei szczyty takie jak: Kopany (690m n.p.m.), Wysokie (756 m n.p.m.) i Przykra (818 m n.p.m.). Błatnia wita nas zwiększoną dawką promieni słonecznych i zacnymi widokami na Pasmo Równicy i dalsze wzniesienia, nie wykluczone, że również te należące już do naszych południowych sąsiadów. W drodze na Stołów (1041 m n.p.m.) atakajue nas mocny wiatr od strony doliny Brennej, ale i tak zatrzymujemy się na chwilę, by przyjrzeć się sięgającym horyzontu pasmom górskim. Dalej trasa przypomina sinusoidę - raz zjeżdzamy, a raz pchamy. Zaliczamy Trzy Kopce (1080 m n.p.m.) skąd mamy już kawałek na Klimczok (1117 m n.p.m.). Na szczycie widokami delektuje się kilka grupek turystów, ale do tłumów jest jeszcze daleko (i całe szczęście!). Zmykamy w dół do schroniska w poszukiwaniu cienia i czegoś wygodnieszego do siedzenia. Cel osiągnięty, droga powrotna, to niebieski szlak do Bystrej. Momentami zjazdy są rewelacyjne, jednakże dyskomfort spowodowany przez dużą ilość kamieni jest nieunikniony. Gdzieś w połowie przełączamy się na czarno-czerwony i tym sposobem docieramy do asflatów Bystrej. Z tamtąd każdy w swoją stronę - ja na Godziszkę bocznymi drogami przez Meszną i Buczkowice. Pomimo tylko kilku nieszczęsnych podjazdów, na których nic oprócz prowdzenia nie wchodziło w grę, wypad należy zaliczyć do udanych. Przynajmniej już wiemy jak nie jechać:) Kolejne beskidzkie szczyty zaliczone.

Jezioro Wielka Łąka © k4r3l

Schronisko na Błatniej © k4r3l

Panorama z Błatniej © k4r3l

W drodze na Stołów... © k4r3l

Widoczek z hali nad Błatnią. © k4r3l

Gdzieś przed Trzema Kopcami... © k4r3l

Medżik na wypasie - Klimczok zdobyty :) © k4r3l

Zjazd niebieskim do Bystrej. © k4r3l

Klasycznie: Skrzyczne widziane z Bystrej... © k4r3l


Z cyklu metamorfozy - wokalista boysbandu Just 5 w progresywnie rockowo metalowych klimatach, czyli Terminal:)

Powrót z gór...

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · Komentarze(21)
Rewers piątkowej trasy z małą modyfikacją - nie mogłem odpuścić sobie porannego widoku Jeziora Żywieckiego z wałów w Zarzeczu! Zresztą, co będę opowiadał, zobaczcie sami (polecam otworzyć w dużym formacie!)...

Jezioro Żywieckie z rańca... © k4r3l

Skrzyczne po raz ostatni (w tym tygodniu:) © k4r3l

Poranek nad Żywieckim część II © k4r3l

Wał w Zarzeczu. © k4r3l

J.Żywieckie widziane z Tresnej. © k4r3l


W Wielkiej Puszczy kryzys, ale pod Przełęcz Targanicką wyjechałem z jednym pit-stopem na 1:1 :D Weekend udany, oby następny był równie ciekawy!

Świetny koncert, polecam całość:

Beskid Mały (Magurka i Czupel)

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(8)
Ciąg dalszy realizacji noworocznych planów, a więc objazd najciekawszych szczytów górskich w okolicy. Tym razem padło na jeden z ciekawszych podjazdów, czyli Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m.) od strony Łodygowic. Poranek słoneczny acz rześki, ruszamy. Do Wilkowic dojeżdzamy w tempie typowo rekreacyjnym, tam czekamy na Khronos'a w okolicy kościoła. Po 5 minutach jesteśmy w komplecie, pora ruszać. Oczywiście mamy problem, ze znalezieniem odpowiedniej drogi, ale w końcu, po konsulatacji z lokalsami, nam się udaje. Od samego początku wiadomo, że łatwo nie będzie. Po drodze miajmy entuzjastów turystyki pieszej z dziećmi, czworonogami a nawet wózkami (to chyba za karę:). Podjazd, mimo iż asfaltowy, daje się we znaki i trzeba robić co jakiś czas postój. Zza każdego łuku wyłania się jeszcze większa stromizna. Po kilkudziesięciu minutach oczom ukazuje się charakterystyczny zielony dach schroniska i już wiadomo, że cel osiągnięty. Na górze tłumy! Wszyscy skąpani w prawdziwie dziś łaskawym, wiosennym słońcu. Chwila odpoczynku na polance zleciała na luźnych gadkach i podziwianiu przelatujących całkiem nisko szybowców. W międzyczasie zastanawiamy się gdzie jechać. Tak żeby każdemu pasowało obstawiamy Czupel (933 m n.p.m. czyli najwyższy szczyt Beskidu Małego). Z Magurki prowadzi tam niebieski, miejscami mocno kaministy szlak. To raptem niecałe 3 km, więc droga w terenie mija szybko. Na szczycie Czupla przekonujemy się jaki wspaniały widok roztacza się na pobliskie okolice (Żar, Hrobacza Łąka, Jezioro Międzybrodzkie). Sesja zdjęciowa trwa w najlepsze, ale chłodny w tym rejonie wiatr daje się we znaki, więc wracamy z powrotem na Magurkę. Zjazd bez większych kombinacji tą samą drogą asfaltową. Oczywiście gdzie tylko się da to palce z klamek, ale w sumie na wiele nie można sobie pozwolić, za dużo ostrych zakrętów. Kilkudziesiącio minutowy podjazd rekompensuje ten zaledwie kilkuminutowy zjazd - no cóż, życie :) Na dole krótki przystanek i rozjeżdzamy się w swoje strony. Jak zwykle było super. Pogoda jak i towarzystwo dopisało. Po drodze mijaliśmy chmary bikerów i bikerek, wszystko to sprawiło, że najbliższy weekend majowy zapowiada się również pod znakiem dwóch kółek.

Garść fotek (polecam otworzyć panoramy w nowym oknie!)

Startujemy na Magurkę. © k4r3l

Jest stromoooo... © k4r3l

Malownicza działeczka. © k4r3l

Droga do schroniska © k4r3l

Panorama Beskidu Śląskiego © k4r3l

Jedziemy na Czupel © k4r3l

Międzybrodzie Bialskie © k4r3l

Kamienisty podjazd na Czupel © k4r3l

Magurka została w tyle... © k4r3l

A na górze było tak... © k4r3l

...i tak:) © k4r3l


Beskidzki klasyk (nieco inaczej:)

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(11)
Dzisiaj modyfikacja ubiegłorocznej wyprawy na Skrzyczne (1257 m n.p.m.). Szczyt oczywiście podjeżdzamy od strony Ostrego, tak jak to wcześniej opisywał Autochton. Trasę znamy na pamięc, więc wiemy czego się spodziewać. Pod szczytem oczywiście trochę błota i resztki śniegu, ale co to dla nas - prowadzimy :D Kilkanaście minut popasu pod schroniskiem, ludzi mało, bo kolejkę konserwują i nie jeździ:) Ceny jak zawsze zabójcze, 5 zeta za Bystrzankę to zdzierstwo, ale jak się nie chciało wziąc butelki to teraz płać i płacz :) Lodów nie ma, bo ponoć jeszcze nie sezon. No ale jak w słońcu jest +20*C, to by się loda zjadło :) Trudno, tym razem trzeba sie było obejść smakiem. Podeszliśmy jeszcze na szczyt, kilka fotek i dalej powrót, żeby się nie powtarzać, zielonym szlakiem przez Małe Skrzyczne (1211 mn.p.m). Niestety rowerowanie zaczęliśmy późno, bo przed 14 i Malinowska Skała musi jeszcze na nas trochę poczekać. Plan był taki, żeby zjechać skrótem między M.Skrzyczym a Kopą Skrzyczeńską (1189m n.p.m.) na drogę poniżej zielonego szlaku doń równoległą. Niestety mapa mapą a skrót skrótem :) To co na mapie wyglądało na łagodną ścieżynkę okazało się hardcorowym zjazdem zakończonym sprowadzaniem rowerów ze skarpy. Powrót odbywał się już bez niespodzianek, drogą u podnóży Kościelca (1022m n.p.m - to ten trawers na fotce w tle bloga) dzięki czemu mogliśmy przyjżeć się trasię naszego podjazdu. Na jednej z prostych, gdzie zaczęło się coś, co mogło przypominać asfalt, wypuściłem się do przodu. Efekt - 68km/h i ani grama więcej, bo się bałem, że śrubki pogubię, poza tym powoli zaczynałem tracić kontrolę nad kierownicą:) Miałem więcej szczęścia niz rozumu... Powrót tą samą drogą czyli przez Lipową i Słotwinę. Idealna pogoda, choć widoczność mogła by być ciut lepsza. Ale to przecież nie pierwszy ani też i ostatni raz kiedy zdobywamy ten szczyt...

Obiecane fotki, polecam otworzyć w pełnym oknie!:)

W drodze na Skrzyczne © k4r3l

Zaczyna się teren... © k4r3l

Pierwsze widoczki. © k4r3l

Fragment podjazdu © k4r3l

Maszyny na wypasie :D © k4r3l

Widok na Malinowską Skałę © k4r3l

Spojrzenie przez ramię... © k4r3l

Ziemia jest okrągła, to widać:) Droga na Małe Skrzyczne. © k4r3l

Tamtędy będziemy zaraz jechać :D © k4r3l

Trawers Kościelca z naszej perspektywy. © k4r3l

Końcówka zjadu - v.max 68 km/h :D © k4r3l

Żegnamy Skrzyczne, ale nie na długo... © k4r3l


Do posłuchania Filter, świetny soundtrack do tych wszystkich widoków, które dzisiaj nam towarzyszyły:
</big>

W Beskidy...

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Andrychów_Brzezinka_Targanice_Przełęcz Beskid Targanicki_Wielka Puszcza_Porąbka_Międzybrodzie Bialskie_Międzybrodzie Żywieckie_Tresna_Zarzecze_Łodygowice_Kalna

Tym razem asfalt - do bazy wypadowej w Kalnej:) W sobotę będzie raczej Skrzyczne (mamy tam przysłowiowy "rzut kamieniem":), a w niedzielę atakujemy wg planów Magurke Wilkowicką wraz z Khornosem i na szczycie pomyślimy co dalej :). Zdjęcia będą w poniedziałek - zapomniałem kabelka do aparatu...

Obiecane foty z trasy:

Zapora w Porąbce © k4r3l

Syf... © k4r3l

Międzybrodzie Żywieckie © k4r3l

Podjazd z Tresnej © k4r3l


I na koniec jeden z kawałków, który cały tydzień mnie nastrajał do kręcenia: