Hardcore'owa Krynica Zdrój ;)

Sobota, 22 sierpnia 2015 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Hard core...


W końcówce takiej rajzy jak ta, siedząc sobie na randomowym przystanku w momencie kiedy temperatura zaczyna po raz kolejny spadać poniżej dziesiątej kreski nad zerem, próbując przełknąć kanapkę z masłem i serem i jednocześnie opanować ogarniającą senność (i opadającą głowę;), człowiek sobie myśli: ostatni raz jadę takie coś. I wiecie co? Nie wykluczone, że ostatni. W tym miesiącu ;) Tak wyglądało moje ostatnie 20km. Na szczęście kilka pajacyków dla poprawy krążenia i percepcji pomogło ;) Nie mam pojęcia jak sobie poradził Sebastian, ale on już to Wam pewnie opisze po swojemu ;)

Po kilkunastu km trezba się było łoblyc, bo temp. spadła do 5 stopni ;)
Po kilkunastu km trzeba się było łoblyc, bo temp. spadła do 5 stopni ;) © k4r3l
Po drodze łapiemy się na wschód słońca ;)
Po drodze łapiemy się na wschód słońca ;) © k4r3l

Plan był piękny - Krynica Zdrój miejsce pielgrzymek turystów, miejscowość uzdrowiskowa ciągle dość popularna. Dla mnie ważne było co innego: góry. Te nowe, nieznane i jak się okazało piękne. Nie pamiętam żebym wcześniej zaliczył tyle podjeździków, ścianek, sztajf, hopek. W większości były krótkie, ale niektóre z nich charakteryzowało kosmiczne nachylenie, co przy kilkuset kilometrach w nogach ma ogromne znaczenie. Z początku ciężko szła nam jazda, a to coś trzeba zjeść, a to coś ubrać - strasznie dużo przerw a mało jazdy, na szczęście za Limanową jakoś się to ruszyło.

Asfalty można również polubić - zwłaszcza takie piękne nitki ;)
Asfalty można również polubić - zwłaszcza takie piękne nitki ;) © k4r3l
Sporo podjazdów na trasie i mnóstwo świetnych zjazdów ;)
Sporo podjazdów na trasie i mnóstwo świetnych zjazdów ;) © k4r3l

A od Starego Sącza (w którym lekko się pogubiłem kręcąc po ścieżce rowerowej) zaczęły się najładniejsze tereny. Dalej Rytro, Piwniczna - Muszyna (chyba najlepszy, najspokojniejszy odcinek) i końcu miejsce nawrotu, czyli Krynica. Tu mały obiad w stołówce, do której zaprowadził nas Tlenek. Powroty z reguły bywają trudne i tym razem nie było inaczej. Nieznane dotąd drogi wymagały ciągłych konsultacji z gps'em zwłaszcza, że mieliśmy jeszcze odwiedzić kilka "ekstra" gmin do kolekcji Gustava.

Stary Sącz w którym podążam przyjemną ścieżką rowerową ;)
Stary Sącz w którym podążam przyjemną ścieżką rowerową ;) © k4r3l
Okolice Rytra i Piwnicznej - przepiękne!
Okolice Rytra i Piwnicznej - przepiękne! © k4r3l

Dzięki temu kolejne metry w pionie przybywały, a morale spadały ;) Przed zapadnięciem zmroku wylądowaliśmy pod sklepem w Żegocinie, gdzie pierwszy raz robiłem na asfalcie kanapki - taki żywot ultrasów, hehe. Kiedy masz już dość czekolady, batonów, wafli, drożdżówek i bananów prosty chleb nawet z pseudomasłem w postaci delmy, serem i keczupem jest nieoceniony. Zrobiło się ciemno a my byliśmy w czarnej d. Jednak jazda po zmroku ma swoje plusy - przykładowo droga wydaje się szybciej mijać, nie widzisz ciągnących się prostych a podjazdy wydają się krótsze.

Droga wzdłuż Popradu, linii kolejowej a częściowo także i granicy ;)
Droga wzdłuż Popradu, linii kolejowej a częściowo także i granicy ;) © k4r3l
Hyhy, BSowa wlepa na exicie ;)
Hyhy, BSowa wlepa na exicie ;) © k4r3l

Co by było chronologicznie wrzucam zjazd zarejestrowany przez gołpro Gustava ;)


Nowy Sącz w remoncie ;)
Nowy Sącz w remoncie ;) © k4r3l

Temperatura początkowo była łaskawa - nawet 16 stopni między 22 a 24, później zaczęła być nieco bardziej kapryśna i w końcu stanęło na ledwie 10 kreskach. W Myślenicach wpadłem na BP po kawę - nie pomogła ;) Z Tlenkiem (który tego dnia pobił znacząco swoją życiówkę) pożegnaliśmy się w Sułkowicach a my ruszyliśmy do głównej drogi, skąd już jechaliśmy prosto na Kalwarię i Wadowice. Podjazdów tam co niemiara - każdy wysysał z nas resztki energii czego efektem był opisany na początku 30 minutowy postój.

Malownicze Jezioro Rożnowskie ;)
Malownicze Jezioro Rożnowskie ;) © k4r3l
Mocne serpentyny przed Żegociną!
Mocne serpentyny przed Żegociną! © k4r3l

Z Wadowic poszło już całkiem sprawnie chociaż za każdym razem kiedy zbliżało się do mnie auto obawiałem się czy czasem za kierownicą nie siedzi jakiś nadupczony typ. A ludzie nocą samochodami zap...ają strasznie. Gdzie im się tak śpieszy? Nie wiem, ale zarówno człowiek jak i tym bardziej maszyna bywają zawodne i warto to mieć na uwadze zanim wciśnie się gaz do dechy. Na szczęście udało się dojechać. W domu zameldowałem się po równych 24h - wyjechany jak koń po westernie. Tydzień odpoczynku od roweru murowany ;) Dzięki chłopaki za towarzystwo!



Komentarze (14)

Graty!!! I te prawie 5 kaemów w pionie... To jest wynik a nie to co płaskiej jurze.

MisterDry 14:52 sobota, 29 sierpnia 2015

Po Tour de Tatry i widoku uchodzącego z was życia, nie sądziłem, że dasz się jeszcze namówić w tym roku na taki hardkor...
Gustav musiał użyć jakichś niebanalnych środków perswazji, żeby Cię do tego zmusić...
Może hipnoza???
Bo raczej naklejki BS i opaska odblaskowa to trochę mało :D

Lama 21:25 piątek, 28 sierpnia 2015

Głupi :-P

Ciekawe czy jak się w końcu w przyszłości doczekam szosówki to też pokuszę się o jakieś absurdalnie długie dystanse.

A jeszcze w zeszłym roku wydawało mi się, że moje 250km i 4000 w pionie to był wyczyn. PHI!

Emi 08:44 środa, 26 sierpnia 2015

@Emi: daj Pani spokój, wsiadasz, jedziesz 200 to wiadomo, że musisz drugie tyle wracać - żaden wyczyn ;)
@Tom: dzięks ;)
@Xtnt: senkju ;)
@Jacek: sam wiesz jak to jest na długich dystansach ;)
@Adam: hehe, chyba wymagam serwisowania ;) a tak serio to 400 można bardzo łatwo zrobić, niekoniecznie w górach ;)
@Starszapani: no w Beskidach nie trzeba dużo jeździć, żeby tyle uzbierać ;) dzięks!
@majster: luz, nie było lekko, ale też nikt lekkiej trasy chyba się nie spodziewał. tak samo jak ciężkiej, hehe
@Piter: no 3setka dla zasady, poza tym niektórzy mnie to wypominają (jak ten powyżej Twojego wpisu;) :D
@Tlenek: do takich ultrarajz to już trzeba mieć jakieś insze, konkretniejsze zaplecze, poza tam sobie pogody nie wybierzesz, a nie wyobrazam sobie jazdy przez xset km w deszczu ;)
@Marek: dzięki, ale z tym parciem to bez przesady - będziesz miał szosę to zobaczysz, że na krótkie trasy jej się nie opłaca wyciągać :DDD

Pozdro!

k4r3l 06:40 środa, 26 sierpnia 2015

No fenomenalnie... Nic dodać nic ująć. Gratki. Widzę, że jest parcie na kilometraż ;).

Marek87 21:44 wtorek, 25 sierpnia 2015

Za kilka lat spotka się całkiem spora grupa uczestników z Tour de Babia na jakimś BBT czy MRDP. Ultra dystanse kuszą każdego :)
Dzięki za fotki, towarzystwo.

Ps. ja już mam 3setke na koncie a Ty dalej nie :v

tlenek 20:33 wtorek, 25 sierpnia 2015

Wow! Po co Ci ta 3setka?:) Wynik godny ! Nie mów, że nie ciągnie Cię ultra;)

piofci 08:21 wtorek, 25 sierpnia 2015

dziynki majster za towarzystwo i ułatwienie nawigacji - Twoja tego typu mapa offline jest lepsza niż mój nawigator hehe dobrze że droga wzdłuż granicy do Krynicy nie była pofałdowana, bo bym do Wadowic miał problem dojechać yyhh...

gustav 04:46 wtorek, 25 sierpnia 2015

O masakra ! Ostatnio w Beskidach zrobiłam 150 km i 2000 przewyższeń i umarłam. Gratki :)

starszapani 18:45 poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Znaczy się, awansujesz do grona robotów. Gratulacje! Chyba czas by kiedyś pójść w Twoje ślady i przebić też 400.

limit 16:24 poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Krótko i treściwie - FULL KONKRET ! :)

JPbike 16:00 poniedziałek, 24 sierpnia 2015

szacunek :)

tomstar 17:29 niedziela, 23 sierpnia 2015

O BOŻE!!!!!!
Prawie brak mi słów :P

Mam zupełnie odmienne wrażenie w kwestii kierowców w nocy - znacznie przyjemniej się zachowywali podczas mijania niż w ciągu dnia.

"Jednak jazda po zmroku ma swoje plusy - przykładowo droga wydaje się szybciej mijać, nie widzisz ciągnących się prostych a podjazdy wydają się krótsze" - dokładnie! :-)

No po prostu przynajmniej półgodzinne - jak Wasz postój - oklaski na stojąco i pokłony do samej ziemi!

lea 15:51 niedziela, 23 sierpnia 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kukie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]