Wpisy archiwalne w kategorii

KMC#1

Dystans całkowity:823.20 km (w terenie 327.00 km; 39.72%)
Czas w ruchu:62:49
Średnia prędkość:13.10 km/h
Suma podjazdów:22529 m
Suma kalorii:946 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:45.73 km i 3h 29m
Więcej statystyk

W poszukiwaniu uchodźców.

Niedziela, 27 września 2015 · Komentarze(3)
Daniel raczył u siebie wspomnieć moją skromną osobę ze względu na upodobania muzyczne - no cóż, gdyby każdy słuchał tego samego, albo, o zgrozo, istniał tylko jeden gatunek (np. muzyka klasyczna) to świat byłby zwyczajnie nudny. Dlatego cieszmy się tą klęską urodzaju, bo to dar jest niezwykły ;) A jako, że sezon na grzybki trwa w najlepsza taka pieśń z płyty "Diabeł" Non Opus Dei ;)


Gdzie robić przerzut ludności jak nie w górach - wszak do granicy ze Słowacją nie ma przecież daleko. Nie spotkałem tam jednak żadnych uchodźców próbujących szturmem przejąć nasz kraj, za to jestem (nie)święcie przekonany, że kilkoro rodaków spotkanych na szlaku mogło mieć ukryte skłonności ksenofobiczne, rasistowskie czy inne np. jełopskie. Podejrzewam, że takie osoby znalazły by się też w gronie pielgrzymów wracających z niedzielnej mszy na Groniu JPII. Zresztą to może być Twój sąsiad, Twoja koleżanka, pani z lokalnego sklepiku... Przemawiają za tym statystyki i ta fala, nie tyle panicznego lęku przed "obcymi", co racjonalnie niewytłumaczalnej nienawiści w nich skierowanych. To jest ten czas kiedy homo sapiens zaczyna przypominać na powrót homo erectusa.

Migawki z trasy ;)
Migawki z trasy ;) © k4r3l

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/401584190/embed/df0f596babeccde3962741127aedab33c028e135">

XC4fun + dokumentacja audio-wideo ;)

Sobota, 19 września 2015 · Komentarze(5)
Skoro taki Gustav może sobie wrzucić za jednym zamachem 1200km (<--- obczajcie to!) to moje dwa łączone wpisy z dystansów znanych szerzej jako cienkie nikomu krzywdy wyrządzić nie powinny :)  

Tak było ;)
Tak było ;) © k4r3l

Zdjęć mało, jest za to kolejna filmowa superprodukcja, której akcja rozgrywa się w mrocznej scenerii beskidzkich lasów :D To już efekt sobotniego wyjazdu na spontanie, który zakończył się zerwanym łańcuchem kilkaset metrów przed domem (niewyregulowana przerzutka + tanie shimano ;) Endżoj ;)



height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/395704302/embed/3ccd5c5884aa9f59f8d6e7bd2f8a162c283cbac5">
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/394900437/embed/d80caa20942aa00107c1d60e333b34808ce9eabd">

Niespodziewane MTB poniedziałkowe ;)

Poniedziałek, 14 września 2015 · Komentarze(0)
Występ badź co bądź black metalowego hordu Odraza zarejestrowany w krakowskim muzeum historycznym mieszczącym się w Fabryce 'Emalia' Oskara Schindlera. Wydarzenie absolutnie bez precedensu!


Mimo, że wczoraj 13ty, to dopiero dziś czarny kot przebiegł mi drogę i to zaledwie po kilku minutach od wyjechania z domu - taka sytuacja burzy wewnętrzny spokój, zwłaszcza przed wyjazdem w górski teren. Na szczęście piszę to nadal sprawnymi dwiema rękami, więc nie taki kot straszny jak go malują ;) Przyszedłem do pracy po urlopie, ale mnie wygonili jeszcze na jeden dzień, więc długo się nie zastanawiając wybyłem czym prędzej na 2 kółka, a że pogoda była wymarzona (słońce, mocny choć nie przeszkadzający wcale wiatr) to kręciło się świetnie.
Migawki z trasy ;)
Migawki z trasy ;) © k4r3l

Dziś odrobinę eksploracyjnie oraz filmowo, czego efekty niebawem (jak uzbiera się jeszcze trochę materiału, bo brakło baterii, żeby dokręcić kilka kluczowych sekwencji;). Tym razem trasy wokół Leskowca (kilka skałek i dawno nie jeżdżonych szlaków) oraz wizyta w Jaszczurowej skąd wracałem się wariantem bezszlakowym, który choć ciężki to nie obfitował we fragmenty chodzone (raptem raz czy dwa po kilkanaście metrów). Życzyłbym sobie jak najwięcej poniedziałków w takim "biurze" ;)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/392119891/embed/b0d56ada25c83d03afac0c134ae0d3818f2d6202">

Na tropie Bokserów, czyli ęduro w Beskidzie Małym ;)

Sobota, 12 września 2015 · Komentarze(3)
Czy może być coś lepszego niż towarzysko-rowerowa sobota? Jasne, że tak. Moglibyśmy skończyć jazdę np. na wspólnym browarze, jednak z różnych względów było to niemożliwe ;) Z rana dzięki wehikułowi Damiana teleportujemy się do Wilkowic pod Magurkę, gdzie ugadani jesteśmy z nie byle kim na objazd tamtejszych ścieżek 'enduro' o kryptonimie Boksery. Za przewodnika robi nie kto inny jak serwisant kadry MTB / Kross Racing Team - Maciej (Bike Doctor Service), którego zadaniem jest oprowadzenie nas po tych arcyciekawych agrafkach na stoku Magurki Wilkowiciej. Z kolei na audyt zjechała zacna ekipa ze Śląska - znana wszystkim bikestatowiczom Dorota (mambaonbike), która zjawiła się w towarzystwie Artura, Kuby i Grzegorza (SCS OSOZ). A więc siodło w dół i jazda!

Ekipa zwarta i gotowa - ogień!
Ekipa zwarta i gotowa - ogień! © k4r3l

Jaki przyświecał nam cel? Zapoznanie się z trasą oraz przede wszystkim fun będący wypadkową adrenaliny, zmęczenia i ogólnie pojętej radochy wynikającej z pokonywania technicznych zjazdów najeżonych ciasnymi i stromymi agrafkami wypełnionymi korzeniami, kamieniami oraz sztucznymi dropami. Te ostatnie, zwłaszcza w rozmiarze XXL, odpuszczałem (szkoda by było zmarnować pogodny weekend na wizytę w szpitalu;) jednak ekipa świetnie temat ogarniała, a Maciej cierpliwie tłumaczył jak najlepiej zabrać się do pokonania danej przeszkody. W tym miejscu szacun dla Doroty za zjechanie kilku kosmicznie wyglądających (zarówno z góry jak i z dołu) sekcji ;)

Jak to zjechać panie doktorze? ;)
Jak to zjechać panie doktorze? ;) © k4r3l

Wspólnie pokonaliśmy Boksery 1 i 2, przy czym ten drugi zdecydowanie był przyjemniejszy z wyraźnie odczuwalnym "flow". Na trzeciego już nie pojechałem z ekipą, bo nie chciało mi się podjeżdżać czwarty raz pod Magurkę ;) Zamiast tego odświeżyłem sobie zjazd z Czupla (czerwony/żółty/zielony), następnie podjazd zielonym na Przełęcz Isepnicką (niespodziewany KOM na mega-sztywnym segmencie - miał nosa ten co go tam założył;) i dalej w kierunku Kocierza. Typowa turystyka z masą podjazdów i zjazdów. Dzięki ekipie za wyjątkowo udane sobotnie przedpołudnie!

Nudy na szlaku ;)
Nudy na szlaku ;) © k4r3l

MTB (Złota Góra, Trzonka)

Wtorek, 8 września 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Pogodowo mam nadzieję, że to będzie złota polska jesień, natomiast muzycznie nie mam już wątpliwości: czarno to widzę ;) Nowa Mord'a'stigmata jest świetna!


To taki trochę paradoks - być na urlopie i kręcić po okolicy. Dziś lajtowa przekrętka w celach filmowo-zdjęciowo-eksploratorskich ;) Tereny dawno nie odwiedzane: widokowy zielony szlak w okolicach Trzonki, wymagający żółty w rejonie Złotej Góry i czarny z tajną miejscówka poza szlakiem czyli Warownią na trakcie. To samotna skała pośród drzew, z której rozpściera się magiczny widok na północny skraj Beskidu Małego i wijącą się nitkę Traktu Cesarskiego, którym zazwyczaj poruszam się na szosie walcząc o jak najlepszy czas pod Przełęcz Kocierską ;) Dalej jest już tylko Śląsk :)
Idzie jesień i to mi się podoba ;)
Idzie jesień i to mi się podoba ;) © k4r3l

Efekty dzisiejszego wyjazdu w filmowej pigułce :) Muzykę grozy dostarcza jak zwykle niezawodny w takich wypadkach Modestep ;)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/388287515/embed/9d05c10c3abcd664a634422ebfe063c7bcae742f">

MTB (pochmurny klasyk)

Niedziela, 6 września 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Muzycznie pozostajemy w słowiańskich klimatach, bo właśnie zbliża się premiera mini albumu Thy Worshiper. Ależ to jest piękne, organiczne i niezwykle bogato zaaranżowane granie!

Krótko, tak żeby się nie zasiedzieć do reszty na tym urlopie. Deszcz? Wiatr? Chłód? To naprawdę żadna przeszkoda i warto ruszyć się w góry jeśli nie dla samej frajdy wynikającej z obcowania z przyrodą to chociaż na piwo ;) My połączyliśmy dziś przyjemne z pożytecznym napawając się po drodze klawymi widokami skończyliśmy w schronisku na Jaworzynie przy zimnym okocimiu ;) Pod Leskowcem tylko 8 stopni - trzeba odkopać cieplejsze ciuchy, bo niechybnie zbliża się jesień, a z tego co wieszczą serwisy pogodowe w wyższych górach już nawet sypnęło ;)
Rowery, kunie, góry ;)
Rowery, kunie, góry ;) © k4r3l
Na Potrójnej jak zwykle widokowo ;)
Na Potrójnej jak zwykle widokowo ;) © k4r3l
Leskowiec również oferuje przyjemne dla oka landszafty ;)
Leskowiec również oferuje przyjemne dla oka landszafty ;) © k4r3l
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/386456370/embed/22c0b47f24c74383e75696d6bf565c946f789c14">

Hasztag: żenua ;)

Czwartek, 3 września 2015 · Komentarze(3)
Raz na rok się zdarza. Jesz konkretne śniadanie, pakujesz plecak a wszystko to z myślą o 50, może 60 km górskiej wyrypy. Wracasz po godzinie :D Nie szło kompletnie. Lamiłem na najdrobniejszych technicznych elementach, nie czułem 'flow', nie było przyjemności z pokonywania korzonków i innych naturalnych przeszkód. Na dodatek stery upomniały się o serwis - nie lubię jak mi coś strzela, tyka, cyka i ogólnie grozi odpadnięciem ;) Może jutro spróbuję raz jeszcze ;)

Coś nowego ;)
Coś nowego ;) © k4r3l

Tropem MTB Trophy ;)

Sobota, 6 czerwca 2015 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Trochę modnego grania jeszcze nikomu krzywdy nie wyrządziło ;) Zasłyszane u Artura Orzecha w niedzielnej audycji "Zaraz Wracam".

Ależ się trafiło zawodnikom tegoroczne Trophy - patelnia i pustynia, chociaż szlaki nie wszędzie były suche, o czym sami się przekonaliśmy jadąc fragmentami drugiego etapu - rysiankowego. Jako, że koszulka Finiszera z 2013 roku jeszcze mi nie wyblakła mogłem z czystym sumieniem jechać sobie tą epicką trasę bez numerka, bez spiny, z tak długą przerwą na piwo, jak tylko chciałem :)
Miłe złego początki :)
Miłe złego początki :) © k4r3l
Gdzieś przed Prusowem :)
Gdzieś przed Prusowem :) © k4r3l

50km dojazdówka do Milówki (Kubę zgarniam z bp w Żywcu) i tankowanie przy lewiatanie w oczekiwaniu na Marka, który wyjechał z Cieszyna :) Kierunek Boracza - miało być bezpośrednio, czyli zielonym, ale ostatecznie wylądowaliśmy na... szczycie Prusowa - bezszlakowym, poleconym przez lokalesów, podjazdem, na którym korby trzeszczały. Oczywiście tym, co wjeżdżali, ja sobie kawałek prowadziłem, nie jestem masochistą :D
W dół z Boraczej ;)
W dół z Boraczej ;) © k4r3l
Początek trawersu dnia ;)
Początek trawersu dnia ;) © k4r3l

Na Boraczej popas i znowu w dół, tym razem szlak czarny, bardzo przyjemny (korzonkowa sekcja w lesie) acz krótki :/ Po zjeździe kolejny podjazd drogą ppoż, krótki zjazd i chwila rozkminy. Garmin Marka i nasze papierowe mapy znalazły fajną opcję przedostania się na zielony szlak pod Rysianką. Trawers okazał się strzałem w dziesiątkę i do szlaku dojechaliśmy w siodle mając dodatkowo orgazmatyczne widoki.
Tak, tam sobie pojedziemy :)
Tak, tam sobie pojedziemy :) © k4r3l
Dookoła góry - tak można kręcić ;)
Dookoła góry - tak można kręcić ;) © k4r3l

Tu trafiliśmy na oznaczenia Trophy, wykrzykniki mówiły jedno - leciał tędy zjazd z Rysianki, jednak biada temu, kto zapatrzyłby się na okazały widok z niego się rozpościerający - chwila nieuwagi na kamienistym podłożu i gleba murowana. Pamiętam, że 2 lata temu na Trophy sprowadzałem większość, dziś, na szczęście, szliśmy w górę...
Typowa beskidzka sceneria ;)
Typowa beskidzka sceneria ;) © k4r3l
Przyczajiłem się niczym fotograf bikelife.pl ;)
Przyczaiłem się niczym fotograf bikelife.pl ;) © k4r3l

Na Rysiance dłuższa przerwa i po chwili pierwszy fun'owy zjazd - niebieski do Złatnej. Szlak-esencja - kilkukilometrowy singiel trawersujący zbocza Rysianki z początkową sekcją korzenną z kilkoma liniami do wyboru! Poezja!
Tędy zjeżdżali 'Trofofcy' ;)
Tędy zjeżdżali 'Trofofcy' ;) © k4r3l
Ciśniem, bo uśniem ;)
Ciśniem, bo uśniem ;) © k4r3l

Nie zjeżdżamy do końca tylko w pewnym momencie odbijamy na szeroką drogę w prawu i kierujemy się z powrotem na... Lipowską. Po co? Ano po to, żeby uzupełnić płyny (dzięki za piwo Marek;) ale najważniejsze, żeby zjechać szlakiem nr 2 - zielonym na Boraczą - esencja MTB po raz kolejny i obowiązkowy punkt programu w Beskidzie Żywieckim. Na pewno ciekawszy zjazd niż ta bezsensowna rąbanka z Rysianki, którą leciało Trophy, tylko bez widoczków...
Niebieski do Złatnej ;)
Niebieski do Złatnej ;) © k4r3l
Po wymagających singlu w lesie pora na odkrytą sekcję - czysty fun!
Po wymagającym singlu w lesie pora na odkrytą sekcję - czysty fun! © k4r3l

Z Boraczej powrót do cywilizacji szlakiem niebieskim w kierunku Rajczy - ale on niestety dupy nie urywa - jest zwyczajnie nudny (szeroki, z kilkoma sekcjami rąbankowymi) i na koniec funduje nam jeszcze trochę metrów w górę :D
A na koniec typowa kamerdolnia beskidzka ;)
A na koniec typowa kamerdolnia beskidzka ;) © k4r3l
Kabanos smakował, a potem się wziął za palce ;)
Kabanos smakował, a potem się wziął za palce ;) © k4r3l
No siema, mam 8 m-cy i jestem malutkim szczeniaczkiem ;)
No siema, mam 8 m-cy i jestem malutkim szczeniaczkiem ;) © k4r3l

Z Rajczy jedziemy jeszcze asfaltami do Milówki by uzupełnić braki żywnościowe w lewiatanie. Człowiek megaprzegrzany a tu jeszcze trzeba wracać pisiont km do domu :) Pierwszy raz rezygnujemy z pkp, co okazało się nawet dobrym wyborem. Marek jedzie bonusowo Kamesznicę - a kto zna ten podjazd, to wie, że tam lekko nie ma. Epicki Beskid Żywiecki odhaczony - pora na jego drugą część czyli Raczę i Rycerzową. Trzeba korzystać póki dni długie ;)

Lesko z ekipo ;)

Niedziela, 31 maja 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Srogość - bardzo ciekawy black metalowy duet, choć trochę czasu potrzebowałem, żeby przekonać się nie tylko do konwencji, ale i do automatu perkusyjne. Ten utwór był pierwszy, który zapadł w pamięć niemalże od razu...


Po wczorajszych burzach i ulewach wycieczka w teren nie była pewnie najbardziej odpowiednia, ale postanowiliśmy się trzymać hardo planu, co to go kilka dni wcześniej zatwierdziliśmy :) W czteroosobowym składzie (miła odmiana od wczorajszej, samotnej jazdy) ruszyliśmy na taplać się błotach Beskidu Małego. Punktem docelowym był Leskowiec, na który chciał dotrzeć Maks, gdyż jeszcze go tam nie było.
Na rozgrzewkę ;)
Na rozgrzewkę ;) © k4r3l
Sporo było tych podjazdów :)
Sporo było tych podjazdów :) © k4r3l
Ęduro Konrad :)
Ęduro Konrad :) © k4r3l
Leskowiec dziś łaskawy ;)
Leskowiec dziś łaskawy ;) © k4r3l

Sęk w tym, że Kuba postanowił nam urozmaicić trasę prowadząc ją najpierw przez Bliźniaki - niewielkie górki z mega-wypychem, a następnie kilkukilometrowy podjazd na Leskowiec. Początkowy odcinek podjazdu to przeprawa przez potok i błoto, więc łatwo nie było, później zrobiło się przyjemniej i korzystając z dobrodziejstw "młynka" kręciliśmy już na sam szczyt z jedną przerwą na sesje foto przy okazałych skałach, gdzie Konrad dał popis ogarniania bardzo fajnego zjazdu.
Gęby zadowolone ;)
Gęby zadowolone ;) © k4r3l
Końcówka zielonego ;)
Końcówka zielonego ;) © k4r3l
I znowu do góry... ;)
I znowu do góry... ;) © k4r3l

Żeby było ciekawie pomknęliśmy czerwonym szlakiem w stronę Anuli, gdzie zjechaliśmy naprawdę fajnym zielonym do Targoszowa. Ostatnio jak tamtędy zjeżdżałem urwałem szprychę i musiałem zawrócić, dziś już bez takich niespodzianek. Na koniec raz jeszcze podjazd pod Leskowiec. Tu chłopaki ostro naginali pod górę a ja zamykałem tyły na lekkim odcięciu. Po tych 50 km czułem się jak z krzyża zdjęty - to nie są łatwe góry :)
Na czerwonym szlaku ;)
Na czerwonym szlaku ;) © k4r3l
Drugi popas przy schronisku ;)
Drugi popas przy schronisku ;) © k4r3l
Maksiu szaleje na singlu pod Jaworzyną :)
Maksiu szaleje na singlu pod Jaworzyną :) © k4r3l

Z wirusem w tle :)

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(1)
Czasem sobie myślę, że te wirusy to człowiek łapie przez to, że nie pije wódki ;) A może trzeba by się było posłuchać chłopaków z Offence, którzy dobrą radą służą? ;)


Absolutnie żenujący wpis, no ale co zrobić - z gorączką jeździć za dużo się nie da, więc tylko szybka runda do paczkomatu, do sklepu i przyglądnąć się lokalnemu "Car Show". Nie jestem fanem motoryzacji i generalnie nie przepadam za rykiem silników, więc drifty i towarzyszącą im muzykę "umcy-umcy" odpuściłem i pooglądałem sobie w stosownej ciszy (wyborczej) stare samochody, w końcu to kawał historii a w niektórych przypadkach, sądząc po stopniu odrestaurowania, także pieniędzy ;)

Old car show ;)
Old car show ;) © k4r3l