Tropem MTB Trophy ;)
Ależ się trafiło zawodnikom tegoroczne Trophy - patelnia i pustynia, chociaż szlaki nie wszędzie były suche, o czym sami się przekonaliśmy jadąc fragmentami drugiego etapu - rysiankowego. Jako, że koszulka Finiszera z 2013 roku jeszcze mi nie wyblakła mogłem z czystym sumieniem jechać sobie tą epicką trasę bez numerka, bez spiny, z tak długą przerwą na piwo, jak tylko chciałem :)
Miłe złego początki :) © k4r3l
Gdzieś przed Prusowem :) © k4r3l
50km dojazdówka do Milówki (Kubę zgarniam z bp w Żywcu) i tankowanie przy lewiatanie w oczekiwaniu na Marka, który wyjechał z Cieszyna :) Kierunek Boracza - miało być bezpośrednio, czyli zielonym, ale ostatecznie wylądowaliśmy na... szczycie Prusowa - bezszlakowym, poleconym przez lokalesów, podjazdem, na którym korby trzeszczały. Oczywiście tym, co wjeżdżali, ja sobie kawałek prowadziłem, nie jestem masochistą :D
W dół z Boraczej ;) © k4r3l
Początek trawersu dnia ;) © k4r3l
Na Boraczej popas i znowu w dół, tym razem szlak czarny, bardzo przyjemny (korzonkowa sekcja w lesie) acz krótki :/ Po zjeździe kolejny podjazd drogą ppoż, krótki zjazd i chwila rozkminy. Garmin Marka i nasze papierowe mapy znalazły fajną opcję przedostania się na zielony szlak pod Rysianką. Trawers okazał się strzałem w dziesiątkę i do szlaku dojechaliśmy w siodle mając dodatkowo orgazmatyczne widoki.
Tak, tam sobie pojedziemy :) © k4r3l
Dookoła góry - tak można kręcić ;) © k4r3l
Tu trafiliśmy na oznaczenia Trophy, wykrzykniki mówiły jedno - leciał tędy zjazd z Rysianki, jednak biada temu, kto zapatrzyłby się na okazały widok z niego się rozpościerający - chwila nieuwagi na kamienistym podłożu i gleba murowana. Pamiętam, że 2 lata temu na Trophy sprowadzałem większość, dziś, na szczęście, szliśmy w górę...
Typowa beskidzka sceneria ;) © k4r3l
Przyczaiłem się niczym fotograf bikelife.pl ;) © k4r3l
Na Rysiance dłuższa przerwa i po chwili pierwszy fun'owy zjazd - niebieski do Złatnej. Szlak-esencja - kilkukilometrowy singiel trawersujący zbocza Rysianki z początkową sekcją korzenną z kilkoma liniami do wyboru! Poezja!
Tędy zjeżdżali 'Trofofcy' ;) © k4r3l
Ciśniem, bo uśniem ;) © k4r3l
Nie zjeżdżamy do końca tylko w pewnym momencie odbijamy na szeroką drogę w prawu i kierujemy się z powrotem na... Lipowską. Po co? Ano po to, żeby uzupełnić płyny (dzięki za piwo Marek;) ale najważniejsze, żeby zjechać szlakiem nr 2 - zielonym na Boraczą - esencja MTB po raz kolejny i obowiązkowy punkt programu w Beskidzie Żywieckim. Na pewno ciekawszy zjazd niż ta bezsensowna rąbanka z Rysianki, którą leciało Trophy, tylko bez widoczków...
Niebieski do Złatnej ;) © k4r3l
Po wymagającym singlu w lesie pora na odkrytą sekcję - czysty fun! © k4r3l
Z Boraczej powrót do cywilizacji szlakiem niebieskim w kierunku Rajczy - ale on niestety dupy nie urywa - jest zwyczajnie nudny (szeroki, z kilkoma sekcjami rąbankowymi) i na koniec funduje nam jeszcze trochę metrów w górę :D
A na koniec typowa kamerdolnia beskidzka ;) © k4r3l
Kabanos smakował, a potem się wziął za palce ;) © k4r3l
No siema, mam 8 m-cy i jestem malutkim szczeniaczkiem ;) © k4r3l
Z Rajczy jedziemy jeszcze asfaltami do Milówki by uzupełnić braki żywnościowe w lewiatanie. Człowiek megaprzegrzany a tu jeszcze trzeba wracać pisiont km do domu :) Pierwszy raz rezygnujemy z pkp, co okazało się nawet dobrym wyborem. Marek jedzie bonusowo Kamesznicę - a kto zna ten podjazd, to wie, że tam lekko nie ma. Epicki Beskid Żywiecki odhaczony - pora na jego drugą część czyli Raczę i Rycerzową. Trzeba korzystać póki dni długie ;)