Błotna maseczka w Beskidzie Małym :)
Niedziela, 30 września 2012
· Komentarze(6)
Kategoria 30-60, bike: Medżik, Góry, Sam, woj.małopolskie
Niestrudzony kontestator, bard współczesnego podziemia, którego postrzeganie rzeczywistości jakie prezentuje w swoim projekcie Energy Level Low pokrywa się nierzadko z moim własnym. Fajnie się pośmiać, przełączyć się w tryb lekkoducha, ale świat w jakim przyszło nam żyć jest, uwaga, młodzieżowe słowo: pojebany i tylko od nas zależy, czy będziemy udawać, że wszystko jest fajne, piękne i w ogóle zajebiste czy może zbierze nas na od czasu do czasu na refleksje i zaczniemy dostrzegać również i te negatywne strony. Wulgary będą, także dajcie głośno :) Liryki dostępne po odpaleniu klipu w YT...
Po całonocnych opadach wiedziałem, że na szlakach łatwo nie będzie. Nie spodziewałem się też aż tak zajebistej pogody - aura tego dnia dopisała. Zacząłem klasycznie od Kocierza, nawet na tym krótkim szlaku spotkałem kilku turystów, dalej było ich coraz więcej i więcej. Aż mnie gęba od mówienia wszystkim "dzień dobry" i "cześć" boli teraz bardziej niż kończyny:)
Reakcje napotykanych ludzi na moją skromną osobę były przeróżne, a to grupce sympatycznych staruszek z kijkami wyrwało się "O Jezusiu!", niektórzy starali się nawiązywać konwersację: "a to Pan ma jeszcze siłę, żeby dzień dobry mówić?" czy klasyk, chwilę po tym jak kamienie zmusiły mnie do zejścia z roweru na dosłownie pół minuty "A co to, odechciało się pedałować?". No kurde, chopie! Na Potrójnej jakaś parka sobie śpiewała znane polskie poprockowe piosenki - wydaje mi się, że musieli coś palić, w najlepszym przypadku byli zwyczajnie szczęśliwi, bo to chyba nie jest normalne, łażenie po górach, trzymanie się za ręce i śpiewanie polskich hitów z przed lat... Dziwna ta dzisiejsza młodzież:)
Zjechałem czarnym szlakiem do Rzyk - pierwszy i chyba ostatni raz, bo pomimo iż początek był obiecujący, to chwilę dalej zamienił się w kamienistą rynnę nachyloną pod dość sporym kątem. Tak czy inaczej, to fajny skrót, zdecydowanie jednak odradzam w przeciwną stronę. W Rzykach szybki szpil asfaltem i kolejny atak - tym razem szlak serduszkowy na Groń JPII, czyli ex-Jaworzynę. I znowu: jakieś dzieciaki krzyczą: "O! Rower", chwilę później pada: "Dzięki" od kolesia, który trzasnął mi foto lustrem:), no i dialog z tzw. głową rodziny odpoczywającej na rozstaju szlaków czarnego i serduszkowego: "Pan czarnym jedzie, czarnym!", "Czarnym to może z powrotem zjadę", "A nie radzę, bo dużo gałęzi" "Aha, to dzięki". Były też dopingujące "Dawaj, dawaj" - strasznie mnie to rozprasza i wybija z rytmu:)
Na Leskowcu układam plan zakładający powrót przez Gancarz. Tym razem żadnej gleby po drodze nie zaliczam i mogę wreszcie sprawdzić dokąd prowadzi nieoznakowana droga odbijająca od zielonego szlaku początkowo dość łagodnie. Jak się okazuje tylko początkowo - kończę w regularnym, kamienistym potoku spływającym półtorametrowej wysokości wąwozem :)
Na sam koniec kilka megapanoram, do otwarcia w osobnych oknach. Tak by choć minimalnie przybliżyć Wam specyficzny urok Beskidu Małego.
Potrójna(1), Potrójna(2), Potrójna(3) oraz Groń JPII i Leskowiec.
HZ: 25% - 0:49:35
FZ: 19% - 0:37:14
PZ: 48% - 1:34:18
Po całonocnych opadach wiedziałem, że na szlakach łatwo nie będzie. Nie spodziewałem się też aż tak zajebistej pogody - aura tego dnia dopisała. Zacząłem klasycznie od Kocierza, nawet na tym krótkim szlaku spotkałem kilku turystów, dalej było ich coraz więcej i więcej. Aż mnie gęba od mówienia wszystkim "dzień dobry" i "cześć" boli teraz bardziej niż kończyny:)
Będzie tłok na szlaku (Przełęcz Targanicka):)© k4r3l
Reakcje napotykanych ludzi na moją skromną osobę były przeróżne, a to grupce sympatycznych staruszek z kijkami wyrwało się "O Jezusiu!", niektórzy starali się nawiązywać konwersację: "a to Pan ma jeszcze siłę, żeby dzień dobry mówić?" czy klasyk, chwilę po tym jak kamienie zmusiły mnie do zejścia z roweru na dosłownie pół minuty "A co to, odechciało się pedałować?". No kurde, chopie! Na Potrójnej jakaś parka sobie śpiewała znane polskie poprockowe piosenki - wydaje mi się, że musieli coś palić, w najlepszym przypadku byli zwyczajnie szczęśliwi, bo to chyba nie jest normalne, łażenie po górach, trzymanie się za ręce i śpiewanie polskich hitów z przed lat... Dziwna ta dzisiejsza młodzież:)
Na czarnym szlaku z Potrójnej ;)© k4r3l
Zjechałem czarnym szlakiem do Rzyk - pierwszy i chyba ostatni raz, bo pomimo iż początek był obiecujący, to chwilę dalej zamienił się w kamienistą rynnę nachyloną pod dość sporym kątem. Tak czy inaczej, to fajny skrót, zdecydowanie jednak odradzam w przeciwną stronę. W Rzykach szybki szpil asfaltem i kolejny atak - tym razem szlak serduszkowy na Groń JPII, czyli ex-Jaworzynę. I znowu: jakieś dzieciaki krzyczą: "O! Rower", chwilę później pada: "Dzięki" od kolesia, który trzasnął mi foto lustrem:), no i dialog z tzw. głową rodziny odpoczywającej na rozstaju szlaków czarnego i serduszkowego: "Pan czarnym jedzie, czarnym!", "Czarnym to może z powrotem zjadę", "A nie radzę, bo dużo gałęzi" "Aha, to dzięki". Były też dopingujące "Dawaj, dawaj" - strasznie mnie to rozprasza i wybija z rytmu:)
Serduszkowy na Groń JPII ;)© k4r3l
Na Gancarzu pustki :)© k4r3l
Na Leskowcu układam plan zakładający powrót przez Gancarz. Tym razem żadnej gleby po drodze nie zaliczam i mogę wreszcie sprawdzić dokąd prowadzi nieoznakowana droga odbijająca od zielonego szlaku początkowo dość łagodnie. Jak się okazuje tylko początkowo - kończę w regularnym, kamienistym potoku spływającym półtorametrowej wysokości wąwozem :)
Wdoczek spod Gancarza na Beskid Andrychowski :)© k4r3l
Końcówka zjazdu :)© k4r3l
Na sam koniec kilka megapanoram, do otwarcia w osobnych oknach. Tak by choć minimalnie przybliżyć Wam specyficzny urok Beskidu Małego.
Potrójna(1), Potrójna(2), Potrójna(3) oraz Groń JPII i Leskowiec.
HZ: 25% - 0:49:35
FZ: 19% - 0:37:14
PZ: 48% - 1:34:18