Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:681.60 km (w terenie 3.00 km; 0.44%)
Czas w ruchu:31:24
Średnia prędkość:21.71 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:14117 m
Maks. tętno maksymalne:190 (97 %)
Maks. tętno średnie:146 (75 %)
Suma kalorii:11107 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:48.69 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Koziańskie dożynki :)

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Dobrze jest mieć pasję, prawda? O tym też śpiewa Anka na nowej pycie Eye For An Eye. Mój ulubiony, megapozytywny kawałek z płyty pod tytułem "Krawędź". Nie mogłem nigdzie znaleźć tego kawałka, więc wrzuciłem go sam na YT :) Jest krótki, więc spokojnie możecie odpalić podgłaśniając nieco volume :))


Mimo ciulatej pogody postanowiłem przejechać się rekreacyjnie. Wybrałem się do Kóz na oficjalne dożynki województwa śląskiego by przyjrzeć się warsztatom dekupażu prowadzonym przez Bulmę (www.bulma.art.pl). Miałem jechać bocznymi drogami ale się oczywiście pogubiłem i wyjechałem z powrotem na krajówkę w Bujakowie.
Słomiany starosta zaprasza do Kóz:) © k4r3l

Na miejscu ludzi w tzw. cholerę :) Ulokowałem się z rowerem pod namiotami za przyzwoleniem szanownego grona >>_LGD i stamtąd obserwowałem całe to dożynkowe towarzystwo:) Atmosfera sielankowa, ze sceny niosło się gorolskie zaciąganie, piski, okrzyki i inne folkowe dźwięki. Powrót przez Podlesie bezstresowy, trochę po drodze siąpiło, ale daleki jestem od stwierdzenia, że jechało się źle.
U stóp Magurki, czyli uphill palcem po mapie :DDDD © k4r3l

Generalnie gdyby nie te warsztaty pewnie nie wychyliłbym dziś nosa poza drzwi. A tak to miałem pretekst by się przejechać i wyjść do ludzi, hehe.

Wieczorny Kocierz ;)

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Dziś soundtrack'owo. Choć w "Californication" nie ma szczególnie porywającej muzyki to jest kilka fajnych scenek z odpowiednim podkładem. Było już intro z Alice in Chains, cover Black Sabbath, pora nad "twinpeaks'owy" rozgrzewacz z Led Zeppelin w roli muzycznego tła :)



Pierwszy raz w tym tygodniu. Upały i powrót do pracy skutecznie mnie zniechęciły do jazd. Wyjechałem po 19 kiedy zrobiło się już całkiem sympatycznie. Zmrok zapada już jednak bardzo szybko, dlatego wracając świeciłem sobie led'em z telefonu, bo nie przewidziałem tak rychłego nadejścia zmroku i nie zabrałem lampki. Wyjazd bez wszelkiej elektroniki - dobrze czasem odpocząć od cyferek :)

Powrót do szarzyzny :)

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Niedzielny powrót miał zawierać w sobie jedn kluczowy uphill - Magurkę, ale wyjechałem późno i jakoś tak bez power'a. Miałem jechać przez Międzybrodzie ale jak zobaczyłem sznurek aut ciągnący się sprzed zapory do centrum Czernichowa to zwątpiłem i "uciekłem" na luźniejszą szosę wiodącą przez Kocierz. Ruch zdecydowanie mniejszy, na podjeździe mający tendencję "falową" (kilka aut jedno za drugim) powodowaną ruchem wahadłowym i światłami przy budowanym moście :) Podjazd bez napinki, a więc czas słaby :)

Aktualne foto na nowych slikach (czy ktoś znajdzie jedną zasadniczą i nierowerową różnicę w stosunku do poprzednich wersji?:) © k4r3l


Ps. te nowe supporty są o dupę rozbić, dopiero co go czyściłem, smarowałem, a ten zaś po raptem 90km zaczyna strzelać! Focha :) Już chyba ze trzy razy się do niego od nowości dobierałem, a na starym przejeździłem 2,5 sezonu, przy czym jak strzelało, to po jakimś czasie przestawało, a tutaj za cholerę nie chce:/

Sobota po raz drugi:)

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Drugi sobotni wyjazd. Z racji wcześniejszej rozgrzewki jechało się świetnie o czym świadczy chociażby średnia :) Trasa niby malownicza, wzdłuż jezior, ale jakoś pomysłu na fotki nie miałem. Gdybym tylko miał możliwość zrobiłbym kilka zdjęc kretynom w blaszakach. Gdzieś czytałem, że nie należy ustępować miejsca na drodze samochodom (może się to na przykład zakończyć wylądowaniem w rowie). Tu się zgodzę, jednak czując na plecach dużego TIRa staram się zwalniać wychodząc z założenia, że im szybciej mnie wyprzedzi tym lepiej dla nas obu...

Sobotnia popierdółka :)

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Do południa z siostrą i kuzynką. Siora na moim staruszku Authorze, kuzynka na "walecznej Meridzie":) Pokonaliśmy 16 kilometrów w zabójczym, dla mnie wręcz rekordowym, tempie 10km/h :) Pokazałem im kilka fajnych miejsc widokowych, przedzieraliśmy się przez polne ścieżki jadąc na czuja. Pojechaliśmy na łupki do Zagórnika skąd wróciliśmy znakomitym kilometrowym singletrackiem przez chaszcze wzdłuż rzeki Rzyczanki :) Podobało się:)

Takie tam na tle Złotej Górki :) © k4r3l


Kocierz późnym popołudniem :)

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komentarze(13)
Jest niezniszczalny (od 1977 roku 12 albumów:), uwielbiam jego twórczość, choć duża w tym zasługa kompozytora większości jego "hitów" Jim'a Steinman'a. Klasyczne rockowe riffy, dobre teksty, kapitalny wokal, chwytliwe refreny, fajne teledyski i zawsze jakaś zdolna kobita w chórkach:) Meat Loaf jest wielki i basta!


Tradycyjna rundka na Kocierz:) Ciężko się jechało, a jak się okazało na przełęczy, powodem nie była wcale forma a ocierająca o obręcz okładzina hamulca;) Dziś wreszcie zlokalizowałem źródło stuków okołosupportowych. Okazało się, że to nie support a ramię korby przy łańcuchu wrzuconym na blat zahaczało o prowadnicę przerzutki <lol>. Na Kocierzu krótka pogadanka ze starszym Niemcem, który się przysiadł i zgermanizować chciał MOJĄ ławeczkę :) Chociaż ciężko to było nazwać rozmową, bo ja nie szprecham nic a nic, a gość z kolei słowa po angielsku nie znał :) Tyle z atrakcji...

Jako, że ostatnio była dyskusja o skali trudności dwóch najcięższych podjazdów w Beskidzie Małym taka mała prezentacja w postaci nałożonych na siebie profili ze strony www.genetyk.com. Szary to Magurka, kolor to Hrobacza. Już na pierwszy rzut oka widać, że Hrobacza jest bardziej sztywna, ale generalnie wszystko zależy od indywidualnego nastawienia podjeżdżającego, tego ile w momencie rozpoczęcia podjazdu ma już w nogach i preferencji uphillowych. Jedno jest pewne - obie to konkretne france :)

HZ: 14% - 0:11:39
FZ: 15% - 0:12:29
PZ: 56% - 0:46:46

10.000km z Bikestats :)

Środa, 15 sierpnia 2012 · Komentarze(12)
Szwedzka Katatoniato perełka na skandynawskiej scenie, ich ewolucja z albumu na album to postawa godna naśladowania. Premiera najnowszego krążka zbliża się wielkimi krokami, więc jeśli lubisz ambitne rockowe granie to dobrze trafiłeś:)


Trzeba było godnie uczcić taki jubileusz:) Pojechałem na Hrobaczą (ileż można na ten Kocierz ciągle jeździć?:). Czas od głównej do schroniska 26:53! Pod krzyż się nie pchałem, bo raz, że za duże kamienie, dwa spotkałem Jakubiszona, który dzisiaj porwał się na zaliczenie wszystkich ważniejszych szczytów w Beskidzie Małym - miazga co ten chopok wyprawia! ;) Zaraz na początku gorszej połówki podjazdu pojawiło się nieprzyjemne błotko, będące efektem zwózki drzewa :/ Jeszcze gorzej się po czymś takim zjeżdżało...
Cel nr 2 :) © k4r3l

Ja dzisiaj wyjątkowo skromnie pokręciłem, bo po Hrobaczej udałem się tylko na Żar, gdzie spotkałem pewnego jegomościa z Aeroklubu Bielskiego, byłego mistrza. Pogadaliśmy trochę o lataniu na paralotni, wznoszeniu (czyli takim szybowcowym uphillu:) i o rowerach :) Jak się okazało jego żona pochodzi z Andrychowa, hehe. Na szczycie oblężenie - oczywiście najliczniejsi to "kolejkowicze" - łatwo poznać, głównie po obuwiu (kozaki (!) - to chyba przeciw żmijom :D, balerinki, sandałki, etc. :)
Kuba ciśnie pod Żar :) © k4r3l

Po ostrym zjeździe w Międzybrodziu się rozdzieliliśmy, Kuba pojechał zdobywać Magurkę a ja tylko, w drodze do domu, marną Przełęcz(kę) Targanicką:) Przed Porąbką minęła mnie dość długa kolumna zabytkowych autek (od Trabanta po Cadillaca:) Jednym Słowakom w takiej "perełce" się naraziłem, bo mnie strąbili kiedy wziąłem się za wyprzedzanie wolniejszej rowerzystki. A co to, że niby rowerzysta to wolno jechać musi? Rękę wystawiłem, więc nie wiem w czym mieli problem...

A tu poniżej taka panoramka z Żaru wykonana w darmowej i co najważniejsze online'owej aplikacji Dermandar



ps. Koncert Madonny dokładnie rok temu to pikuś przy moich dzisiejszych
przewyższeniach i dystansie! \m/

HZ: 31% - 1:02:15
FZ: 19% - 0:36:55
PZ: 40% - 1:19:32


Piiiizgawica :)

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Na smutną pogodę, trochę smutnej (nie mylić ze smętną:) muzyki z Finladnii :)


Pogoda to taka tematyczna zapchajdziura, ale o czym tu pisać kiedy w sierpniu temperatura spada w ciągu dnia do 10 stopni i pada średnio raz na godzinę? Udało wyjechać się dopiero koło 18 - pojawiła się szansa, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut nie spadnie z nieba ani kropla. Udało się. Ale dotarłem tylko na Kocierz (podjeżdżając go jeszcze z drugiej strony:), na swoją ławeczkę - była pusta i jakoś wszyscy ją omijali :)
Kocierska ławeczka :) © k4r3l

Przezornie zabrałem nogawki i długopalczaste rękawiczki, bo longslave'a miałem już na sobie. To był strzał w dziesiątkę, bo podczas zjazdu czułem się jakby byśmy mieli co najmniej końcówkę października...

HZ: 20% - 0:16:22
FZ: 19% - 0:15:53
PZ: 48% - 0:39:50


Dookoła Jeziora Żywieckiego ;)

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Ostatnio Dominik zapodawał na blogu regionalny hip-hop, to ja sprezentuję Wam najbardziej znaną hardcore'ową kapelę z Bielska-Białej, w której śpiewa sympatyczna nauczycielka języka polskiego:) Właśnie zamówiłem sobie ich najnowszą płytkę, bo jest ogień! Oi!


Dzisiaj wreszcie można było gdzieś pojechać, niebo odrobinę pojaśniało, ale wciąż było bliżej deszczu niż dalej. Udało się nie zmoknąć. Na pierwszy ogień poszedł "dawno nie jeżdżony" Kocierz. Na dojeździe do Żywca niespodzianka - droga zamknięta (naprawiają jakieś osuwisko) - objazd w stronę Rychwałdku i wjazd do zakorkowanego centrum od cmentarza. Dalej szybki myk na puściutką obwodnicę i kierunek Bielsko.
Remont mostu w Kocierzu Moszczanickim;) © k4r3l

Powrót przez Tresną i ponownie Kocierz. Jakoś gorzej się jechało w tą stronę. Na podjeździe zatrzymała mnie para turystów - zgubili zielony szlak. W sumie się nie dziwię - po wyjściu z lasu na drogę oznaczenia nagle znikają. Pewnie ktoś wyciął nie to drzewo co trzeba...
Budowa ekspresówki na wysokości Łodygowic © k4r3l

Detonatory są ok, chociaż szalonej różnicy szybkościowej nie ma. Mało tego, mam wrażenie, że na zjazdach jadę wolniej (może to przez ich mniejszą wagę? Albo, co bardziej prawdopodobne, strach przed nieznaną mieszanką? hehe)

Standard środowo-czwartkowy:)

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · Komentarze(12)
Czy tylko ja mam wrażenie, że ten cover Iron Maiden jest lepszy od oryginału?:) Jest moc, w końcu to klasyka!


Nie chce mi się rozdrabniać i robić dwóch osobnych wpisów, więc połączę 2 w 1. Zwłaszcza, że trasa oklepana. We środę z rana było bardzo ciepło. Powrót w czwartkowy wieczór w zgoła odmiennych warunkach - mocny wiatr i już niższa temperatura. Odczuwalna jednak tylko na początkowych zjazdach, po krótkiej rozgrzewce było mi już ciepło.
Dobre miejsce na reklamę gwarancją sukcesu :) © k4r3l

Po poniedziałkowej przygodzie z oponą postanowiłem zamówić komplet nowych i porządniejszych, które już za mną od jakiegoś czasu chodziły. Wybór padł na Maxxisy Detonatory w wersji drutowej 1.5 (60TPI, 5,5 Bar max.), czyli typowo asfaltowe przecinaki.
Asfaltowe przecinaki Maxxis'a;) © k4r3l


Poniżej tego, z racji swojej wagi, raczej nie zejdę:) Co ciekawe w obydwu andrychowskich sklepach rowerowych dętek pod ten rozmiar brak. Ale jak się dowiedziałem od jednego sprzedawcy on sam zakłada standardowe 1.75 - 2,2 i nie ma problemu (niektórzy wręcz zalecają rozmiar szerszą niż opona dętkę). Nabiłem do 5 barów i czekam na poprawę pogody, bo póki co jest do dupy.