Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:1138.47 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:16
Średnia prędkość:23.11 km/h
Maksymalna prędkość:62.50 km/h
Suma podjazdów:15881 m
Maks. tętno maksymalne:195 (100 %)
Maks. tętno średnie:155 (79 %)
Suma kalorii:4296 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:75.90 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Jadymy z tym koksem! :)

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(17)
Powrót do rockabilly! W taką pogodę jak dzisiaj to właśnie taka muzyczka nakręcała pozytywnie do jazdy - gdy nogi miękły to gęba się śmiała i tak w kółko:) Kawałek co prawda o kultowym modelu Jaguara, ale na rowerze kręci się przy nim wyśmienicie!


Ech, fajnie pokręcić w takich warunkach. Dziś coś konkretnego - Salmopol :) Ale na początek był Przegibek - czasowo nie najgorzej, ale definitywnie sporo brakuje do pełni formy. Już od samego początku mijałem się ze sporą ilością bikerów, ale tak naprawdę prym wiedli dziś 'dawcy organów'. Mam wrażenie, że z roku na rok jest ich coraz więcej... Jednak odmachiwaniu nie było końca:) Na ul. Żywieckiej minąłem całkiem sporą ekipę (na oko 30 rowerzystów) - ale coś wolno jechali :)
Postój na Przegibku (w tle Gawra:) © k4r3l

Cały Szczyrk pod wiatr:/ Osłabłem do tego stopnia, że zacząłem puchnąć na wysokości wiszących zbójów, jednak po krótkiej przerwie doszedłem do siebie i dalej już poszło gładko. Na przełęczy narciarzy od groma - śnieg jest, wyciągi działają, ludzie się bawią:) Dobrze że zabrałem nogawki - w tych okolicach jeszcze długo nie pojeździmy "na krótko";)
Tutaj zaniemogłem, chwilowo na szczęście :) © k4r3l

Na czas zjazdu musiałem zmontować swój patent - oshee-błotnik, bo droga była poprzecinana strumieniami wody. Błotnik dał radę, ale niestety ucierpiała moja twarz. Zapamiętać: nie golić się przed jazdą, ale z drugiej strony niedziela przecież :) Oczywiście nie obyło się bez ekscesu drogowego - jedna debilka włączająca się do ruchu niebieską pandą zrobiła to na tyle bezmyślne, że musiałem salwować się zjechaniem do środka jezdni. Szlag by trafił ten Szczyrk - niech zainwestują w jakieś parkingi, bo to stawanie na chodnikach doprowadza mnie do szału.
Wciąż śniegowa kraina :) © k4r3l

Dalej już drogą znaną i lubianą przez Kalną (z krótkim postojem na herbatkę i ciacho:) a następnie Tresna, Wielka Puszcza i na samym końcu uphill pod Beskidek. Na Tresnej stało chyba z 50 motocykli - nie wiem czy to zlot czy co, ale robiło to wrażenie. Fajnie jest się tak porządnie zmęczyć :) Ale niestety nie poratuje się piwkiem, bo dziś wyjątkowo nie mogę:/

HZ: 13% - 0:38:07
FZ: 21% - 1:02:00
PZ: 64% - 3:06:01


ZRDR (satysfakcja/niesmak/satysfakcja)

Środa, 31 sierpnia 2011 · Komentarze(10)
Dzisiejszy dojazd musiał dojść do skutku. Raz, że to ostatni dzień wakacji, dwa, że była szansa na zamknięcie miesiąca sierpnia z nienagannym rezultatem. Udało, się nawet z nawiązką :) Rano rześkoooo - tylko 9*C. Ale za to kręciło się OK, bo zagrzewał The Nightwatchman, czyli jego wysokość Tom Morello!

W drodze powrotnej kilka małych epizodów. Wpierw na wysokości kościoła w Straconce zauważam przed sobą dwóch szosowców, jadę swoje, zbliżam się, więc naturalnie wyprzedzam machając i odjeżdżam. I kto wie czy nie był to najlepszy dotychczasowy czas podjazdu - niestety skupiłem się na powiększaniu przewagi a nie na mierzeniu czasu. Specjalnie na Przegibku sobie poczekałem, zakupiłem bigmilka, żeby sprawdzić jak daleko uciekłem. Po 3 minutach i połowie mojej algidy wjeżdżają - satysfakcja jest ;) Później coś tam długo grzebali przy jednym z rowerów, więc może to jakiś defekt, ale to nie istotne. Świetnie podjeżdża się mając kogoś na plecach:)
Horseje na tle Beskidu Małego (ten z pierwszego planu trochę ciekawski;) © k4r3l

Podczas mojego postoju zjeżdża z Gaików starszy gość na góralu. Zagajam o stan szlaków, mówi, że sucho tylko jak zwykle walają się po ziemi nieuprzątnięte gałęzie ze zwózki. Zaczyna się: patrzy na moje hamulce (v-brake'i) i się pyta czy jeżdżę na nich po górach i czy nie szkoda mi zdrowia. Odpowiadam, że tylko ręce są najbardziej poszkodowane i nic więcej. Jednocześnie sobie pomyślałem czy jemu nie szkoda zdrowia jeżdżąc po górach bez kasku... Potem jeszcze porusza temat spd, że niby poleca i w ogóle takie tam mało ciekawe rzeczy ;) Konkluzja mnie się nasuwa następująca: nie mam nic do ludzi, naprawdę, ale po prostu irytują mnie u niektórych osobników procesy myślowe i wypowiadane kwestie;) Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym coś komuś sugerował, bo wiem, że nie pozjadałem wszystkich rozumów na świecie. No ale cóż, niektórzy po prostu nie mogą wytrzymać, bez wygłoszenia kilku uwag. Pożegnaliśmy się kulturalnie i tyle, ale pewien niesmak pozostał...
Bielski ratusz robi wrażenie ;) © k4r3l

Po zjeździe wbijam się na krzyżówce w Międzybrodziu przed kolejnego szosowca, który nadciąga od strony Tresnej. Na tym odcinku lubię przycisnąć, ale predator nie odpuszcza i wyprzedza mnie na podjeździe ze "stójki". Doganiam france na zjeździe z zapory w Porąbce, ale nie cieszę się długo z "koszulki lidera", bo gość nie odpuszcza i kolejny raz mnie wyprzedza. Pewnie odpadłbym na dłuższym dystansie, bo tylko szaleniec na góralu porywa się na rywalizację z szosowcem i to w dodatku takim pro, w sensie z ogolonymi nogami! Na szczęście ja skręcałem w kierunku W. Puszczy on jechał do centrum Porąbki, więc wstydu nie było, a satysfakcja pozostała...

ZRDR (Doom, Be Doomed, Ör Fuck Off)

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · Komentarze(9)
Się usłyszy o godzinie 6 rano taki riff, to od razu człowiekowi chce się depnąć mocniej w pedał :) Trochę wokalista mnie irytuje, ale ogólnie do posłuchania ;)


Dzisiaj zrobiłem dwie czasówki pod Przegibek z obu stron. W drodze do pracy, od krzyżówki w Międzybrodziu - 23min51sek. - nawet najs:) Ale zgrzałem się ostro, bo przez włączony stoper nie miałem jak ściągnąć nogawek;)
Medżik pod fantastyczną ścianą ;) © k4r3l

W drodze powrotnej policzyłem sobie czas od mostku (tylko nie wiem czy to ten mostek, o którym pisał ostatnio Webit) tuż przed źródełkiem. Wyszło chyba nie najgorzej, bo 14min09sek.

ZRDR (poranne mgły, popołudniowe upały;)

Wtorek, 23 sierpnia 2011 · Komentarze(6)
O poranku jazda w iście londyńskich klimatach, czyli mgła na wysokości zapory w Porąbce aż do Międzybrodzia Bialskiego. Podjazd na Przegibek już w piękniejszych okolicznościach. Nogawki i longsleev'e do pewnego momentu nawet się przydają;)
Medżik pod muralem ;) © k4r3l

Powrót, z racji upału, tempem lajtowym, ale własnym, czyli niekoniecznie wolniej od innych ;) I to wszystko...

Chłopaki nagrały nową płytę dla Metal Mind Records. Komu jak komu, ale im się należało! Posłuchajcie NeWBReeD:)

ZRDR (drugi dzień z rzędu)

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · Komentarze(7)
Załączam muzyczkę, bo dziś wpis niezbyt obfity w treść. Za to muzyczka będzie wyjątkowo soczysta - aaarggghhh! ;)


To samo co dzień wcześniej, nawet zdjęcie z poprzedniego dojazdu, bo tym razem jakoś weny brakło. Jednak jazda do pracy z dnia na dzień mi nie służy, ale chciałem sprawdzić czy dam radę, w razie 48 godzinnego strajku PR :) Dać dałem, ale strasznie to wszystko wyszło na siłę. Nic dodać, nic ująć.
W Międzybrodziu (z Żarem w tle;) © k4r3l

ZRDR (pustki na torach)

Środa, 17 sierpnia 2011 · Komentarze(7)
Jako, że nasi kochani kolejarze zastrajkowali pojechałem do pracy na rowerze. Wszak każdy pretekst jest dobry ;))) Trasa ta sama co zwykle, więc nie ma o czym pisać. Rano rześko. Ale po południu ładnie już grzało... Przegibek z obu stron poszedł tym razem gładko, nawet kogoś wyprzedziłem na podjeździe ze Straconki ;)
Napieranie w promieniach porannego słońca ;) © k4r3l

Z mgiełką w tle :) © k4r3l

Tak się nie robi - zamknęli mi, na szczęście tymczasowo, piekarnię :/// © k4r3l

Przystanek na mostku w Wielkiej Puszczy ;) © k4r3l

Więcej grzechów nie pamiętam.

Piątek, 12 sierpnia 2011 · Komentarze(11)
(10 sekund wcześniej): "...ostatni raz na rowerze do pracy pojechałem w ubiegłym miesiącu...". Tia, dopadł mnie w tym tygodniu marazm pospolity i tak jakoś ciężko się było zebrać, poza tym prognozy nie zawsze były optymistyczne. Dziś nie było zmiłuj - pojechałem... W kierunku "do" jechało się fatalnie - tydzień przerwy robi swoje, podjazd pod Przegibek wymęczony ze średnią w granicach 12-13 km/h, żenua... W drodze powrotnej o dziwo lepiej. Przez miasto przebijam się naprzemiennie: chodnikiem/ulicą, bo wszędzie korki, remonty, objazdy i trzeba kombinować jak tu przedostać się przez miejską dżunglę nie tracąc na czasie. Fajnie, bo auta zostawiają dużo miejsca po prawej stronie i na światłach można sobie spokojnie podjechać bliżej "pole position". Jednak weekend się zaczyna i debili nie brakuje. Najpierw jakieś osły na żywieckich blachach trąbią na mnie z okna wuwuzelą na sprężone powietrze a nieco dalej w Straconce kretynka we fiacie multipli bierze się za wyprzedanie kolumny samochodów nie patrząc czy coś jedzie z naprzecikwa czy nie. Kulturalnie ją ktoś z wyprzedzanych strąbił a i mnie się ciśnienie podniosło, bo jechała prosto na mnie. Uff, po drugiej stronie góry już na szczęście spokojniej. Tradycyjnie wracam przez Porąbkę, Wielką Puszczę i Targanice.

Na skróty przez Czaniec ;) © k4r3l

Na skrzyżowaniu M.C.Skłodowskiej z ul. Żywiecką ;) © k4r3l

Remont na Dmowskiego ;) © k4r3l

Powrót przez puszczę... ;) © k4r3l

Na przełęczy Beskid Targanicki ;) © k4r3l

Nic wielkiego...

Środa, 3 sierpnia 2011 · Komentarze(11)
Powrót "brudasem" do domu. W niedziele się nie dało, w poniedziałek się nie chciało, we wtorek odpuściłem, pojechałem dzisiaj. Cud czy może woda z supportu wyparowała - niepojące stuki zniknęły. Ale narzędzia w drodze, więc trzeba będzie zrobić niedługo przegląd. Niestety zmuszony byłem wracać 40km na terenowych oponach - co jednak nie było w sumie najgorszym rozwiązaniem. Jak to mówią: kokodżambo i do przodu. Po drodze mijałem auta niektórych zawodowych grup kolarskich tegorocznego TdP. No i sporo kolarzy - amatorów.
Medżik utytłany w błocie na tle kultowego szczytu ;) © k4r3l

W Wielkiej Puszczy moim osobistym trenerem postanowił zostać czworonożny koleżka, który coś tam warczał pod wąsem, ale niestety jego plan treningów nie pokrywał się z moim :) Nieco dalej kilka razy przejechałem przez potok, żeby do miasta nie pchać się oblepiony gliną - raczej nie pomogło, udało się natomiast zmoczyć buty ;) No i stoi już 4ty dzień "brudas" i czeka aż się nim ktoś łaskawie zajmie. Może jutro, ale nie obiecuję ;)
Personal trainer - jedni za takiego płacą, ten sam się do mnie przyłączył ;) © k4r3l

ZRDR (ser szwajcarski;)

Środa, 13 lipca 2011 · Komentarze(13)
Dziś w Straconce drogę przebiegł mi kot. Czarno-biały co prawda, więc pecha mogłem mieć co najwyżej połowicznego :) Dzień, oprócz standardowego zajobu w pracy, pechowy nie był. A był nawet ciekawy, o czym miałem się przekonać w drodze powrotnej do domu... A dzisiejszy tytuł może mylić, owszem nawiązuje w sposób oczywisty do stanu naszych dróg, ale w rzeczywistości odnosi się do czegoś innego, o czym nieco dalej...
Czasami przejeżdżam objętnie, a czasem zatrzymuję się na moment ;) © k4r3l

Na śniadanie - Przegibek, do znduzenia ;) © k4r3l

Jak zwykle dojeżdżając do krzyżówki w Międzybrodziu zobaczyłem w oddali dwóch przejeżdżających rowerzystów. Od razu instynkt predatora w tryb ON i jazda za nimi. Się jednak okazało, że to nie żadne ściganty, tylko turyści jadący w zdecydowanie nie mojej kategorii wiekowej (jakieś M5-M6). Zagaiłem czy daleko mają do celu a tu mi gościu wyjeżdża z jakąś francuszczyzną. Se myślę, o to wpadłem, teraz wyjdzie na jaw czy zdanie angielskiego na maturze lat temu 8 nie był przypadkiem czy może faktycznie "maturatobzdura.tv";).
Snickers przy 30 stopniach prezentuję się niezbyt smacznie ;) © k4r3l

Żar a la paparazzi, czyli naturalna ramka lisciasta :) © k4r3l

Gość mnie szybko prostuje i mówi, że oni nie z Francji tylko ze Szwajcarii (kuźwa, bo tylko w Polsce jest jeden język urzędowy jak i stosowany;). No to zrobiłem gały jak na kreskówkach i myślę sobie: "emejzing" ;) Dalej od słowa do słowa i udało mi się ustalić przebieg ich trasy. Otóż ta dwójka ma w nogach już tysiące kilometrów. Jadą ze swojej ojczyzny przez Austrię (Wiedeń), Czechy (Jablunkov) do Krakowa! W tym momencie normalnie wszystkie moje uphill'e, ścigania i inne rowerowe przechwały mogę sobie schować do torebki podsiodłowej! Przestudiowaliśmy mapę na zaporze w Porąbce, ustaliliśmy, że zaznaczone na niej czerwone linie to są definitywnie "krałdi rołds".
Błękit nieba, góry, jezioro - idealne połączenie na lato ;) © k4r3l

Początek ścianki pod Przełęcz Beskid Targanicki ;) © k4r3l

Chciałem ich jeszcze namówić na przejazd przez Wielką Puszczę, ale trochę im miny zrzedły, jak wspomniałem o Beskidku, bo jak się okazało podjazdów unikają. Zresztą w taki upał jak dziś nie ma się im co dziwić. Pomknęli więc dalej przez Czaniec i Andrychów do Wadowic, gdzie mieli zaplanowany nocleg. Pożyczyliśmy sobie na wzajem "gut lak" a ja w ramach niepisanej solidarności polsko - szwajcarskiej przekazałem im świeżo odczepioną z plecaka przypinkę Bikestats (mówiąc iż jest to "best polisz bajkers sajt":). Mam nadzieję, że nie przyniesie im pecha;)


ZRDR nieco inaczej;)

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · Komentarze(9)
Dzisiejszy dojazd do pracy nieco inaczej - tym razem od Ani, a więc nieco krócej, ale przez równie malowniczą okolicę;) Szkoda tylko, że z planu przedpracowego uphill'u na Magurkę nic nie wyszło:/ W momencie wyjazdu o 6 rano rozpadało się i przeszła burza, więc pokornie zawróciłem... Nie trwało to zbyt długo, ale zapas czasu, który miałem na podjazd przepadł... Także tym razem skromna premia górska w postaci przejazdu przez Wilkowice - już w słońcu :) Do Bielska częściowo ul. Żywiecką, później od Straconki ul. Akademii Umiejętności. Wcześniej na Dobrej w Piekarni kupuję prowiant na najbliższe 8h (polecam tamtejsze drożdżówki;) Reszta tej miałkiej historii na poniższych slajdach :)
Z Wilkowic można sobie pooglądać niezłe górki;) © k4r3l

Skrzyczne jak zwykle nad wszystkimi pozostałymi góruje :) © k4r3l

Niedługo pod Magurką powstanie kolejna w Beskidach zapora ;) © k4r3l

A to już ul.Zywiecka i korek spowodowany światłami i ruchem wahadłowym... © k4r3l

Na Akademii Umiejętności miejsc parkingowych jak na lekarstwo... © k4r3l

Nad wodą - Międzybrodzie Bialskie... © k4r3l

W Puszczy daję odpocząć kręgosłupowi - przy 19km/h można jeszcze puścić kierownicę... © k4r3l

Na przełęczy Beskid Targanicki - jak zwykle warto się tu wspiąć :) © k4r3l