Dziś w Straconce drogę przebiegł mi kot. Czarno-biały co prawda, więc pecha mogłem mieć co najwyżej połowicznego :) Dzień, oprócz standardowego zajobu w pracy, pechowy nie był. A był nawet ciekawy, o czym miałem się przekonać w drodze powrotnej do domu... A dzisiejszy tytuł może mylić, owszem nawiązuje w sposób oczywisty do stanu naszych dróg, ale w rzeczywistości odnosi się do czegoś innego, o czym nieco dalej...
Jak zwykle dojeżdżając do krzyżówki w Międzybrodziu zobaczyłem w oddali dwóch przejeżdżających rowerzystów. Od razu instynkt predatora w tryb ON i jazda za nimi. Się jednak okazało, że to nie żadne ściganty, tylko turyści jadący w zdecydowanie nie mojej kategorii wiekowej (jakieś M5-M6). Zagaiłem czy daleko mają do celu a tu mi gościu wyjeżdża z jakąś francuszczyzną. Se myślę, o to wpadłem, teraz wyjdzie na jaw czy zdanie angielskiego na maturze lat temu 8 nie był przypadkiem czy może faktycznie "maturatobzdura.tv";).
Gość mnie szybko prostuje i mówi, że oni nie z Francji tylko ze Szwajcarii (kuźwa, bo tylko w Polsce jest jeden język urzędowy jak i stosowany;). No to zrobiłem gały jak na kreskówkach i myślę sobie: "emejzing" ;) Dalej od słowa do słowa i udało mi się ustalić przebieg ich trasy. Otóż ta dwójka ma w nogach już tysiące kilometrów. Jadą ze swojej ojczyzny przez Austrię (Wiedeń), Czechy (Jablunkov) do Krakowa! W tym momencie normalnie wszystkie moje uphill'e, ścigania i inne rowerowe przechwały mogę sobie schować do torebki podsiodłowej! Przestudiowaliśmy mapę na zaporze w Porąbce, ustaliliśmy, że zaznaczone na niej czerwone linie to są definitywnie "krałdi rołds".
Chciałem ich jeszcze namówić na przejazd przez Wielką Puszczę, ale trochę im miny zrzedły, jak wspomniałem o Beskidku, bo jak się okazało podjazdów unikają. Zresztą w taki upał jak dziś nie ma się im co dziwić. Pomknęli więc dalej przez Czaniec i Andrychów do Wadowic, gdzie mieli zaplanowany nocleg. Pożyczyliśmy sobie na wzajem "gut lak" a ja w ramach niepisanej solidarności polsko - szwajcarskiej przekazałem im świeżo odczepioną z plecaka przypinkę Bikestats (mówiąc iż jest to "best polisz bajkers sajt":). Mam nadzieję, że nie przyniesie im pecha;)
Komentarze (13)
no niby tak, ale po coś się na ten rower jednak wsiada. jakby chcieli do Krakowa tylko dotrzeć, to mogli wsiąść w samolot :)
Sebol: heh, wiadomo, lepszy rydz niż nic, chociaż nie wiem co gorsze - snickers-kupa, czy może oshee - wrzątek :)
Runaway: dzięki za wizytę i pozytywne słowo :) Szwajcarzy też sympatyczni, więc nie mogło być inaczej :) może tutaj kiedyś zaglądną :)
Tool: hehehe, co racja to racja :) ale Ci Szwajcarzy całkiem dużo też dodawali po swojemu gestykulując przy tym :) a mnie z kolei zdarzyło się dodać też i niemiecki akcent w postaci "nein" :D
PiotrS: hehe, fajne masz skojarzenia :D a widoczki i trasa standard - jestem na to skazany :D
Piotr: racja, chociaż jak człowiek nie na bieżąco, to czasem bywa ciężko. rozmówki obcojęzyczne na wakacje wskazane :)
Shrink: z tym znaczkiem to naturalny odruch, choć w sumie dopiero na drugim postoju na to wpadłem;) mam nadzieję, że to będą miło wspominać :) a snickers, wiadomo, ale pozostawmy jakieś niedopowiedzenie :)
Ela: Szwajcaria to nie tylko zamożny ale i piękny kraj, zdziwiłem się więc nieco, że ich ciągnie do Polski... nie zdążyłem zapytać co ich tu sprowadza, bo w sumie to temat na dłuższą rozmowę, ale widać było że im się śpieszyło. zapory, jeziora i te nasze górki wrażenia raczej na nich nie zrobiły większego...
Radrunner1984: haha, no racja, brakło jeszcze kilku kresek na termometrze :) tylko co w takim wypadku z orzeszkami?:D
Este: nie wiem od czego to zależy, ale lubię tak się czasem za kimś zabrać :) wskakuje człowiek na wysokie obroty, a i trasa wiodąca przez ruchliwą drogę mija szybciej... :)
Uluru: heh, jako tako się dogadaliśmy :) najważniejsze, że dotarli tu cali i zdrowi, co na takim dystansie jest szczególnie ważne. fajny pomysł na wakację albo... emeryturę :) a widoczki faktycznie, na kimś kto jest tu pierwszy raz, z pewnością zrobią piorunujące wrażenie :)
Najważniejsze, że się dogadałeś, więc pewnie matura nie poszła w las :) widoczki jak zwykle prześliczne i nie mogę się napatrzeć a na żywo muszą być dopiero zapierające dech w piersiach :D pozdrawiam
Szwajcaria to ciekawy kraj. O ile pamiętam obowiązują tam 4 języki urzędowe: niemiecki, francuski, włoski oraz retroromański. Nic więc dziwnego, że Szwajcarzy muszą dobrze znać angielski, żeby porozumiewać się między sobą.
Sympatyczna przygoda z tymi Szwajcarami:) A zdjęcia piękne. Zwłaszcza snickers:D Hehe, żartuję;) Ładne tereny masz do objeżdżania rowerkiem, pozazdrościć! Pozdr!