Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:426.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:47
Średnia prędkość:20.49 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:8000 m
Maks. tętno maksymalne:195 (100 %)
Maks. tętno średnie:152 (78 %)
Suma kalorii:10883 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:32.77 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Uphillowa mała franca :)

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(8)
Dziś słuchałem sobie jak zawsze słonecznej Holenderki - Anneke van Giersbergen. Drugi singiel z jej ostatniej solowej płyty jest całkiem ok i bardzo dobrze się przy tej nucie kręci. Zwłaszcza pod górę, hehe.


Urlopik, więc pora wykręcić coś konkretniejszego. Nęciły mnie Krowiarki, ale kiedy jest już po wszystkim, cieszę się, że tam nie pojechałem, bo w ten skwar bym wyzionął gdzieś po drodze ducha:) Udałem się pozaliczać żywieckie górki. Zacząłem klasycznie od Kocierza, by po chwili znaleźć się pod Rychwałdkiem. Lubię ten podjazd, może trochę za dużo domostw po drodze, ale ten stopień nachylenia mi odpowiada. Na zjeździe vmax, czyli 68km/h potem powolne wtaczanie się na Przełęcz Ślemieńską.
Standardowo przez Kocierz (w dole moja mieścina:) © k4r3l

Orzeźwienie w Rychwałdzie :) © k4r3l

Dużo przystanków, a to na fotografowanie widoczków, a to na opłukiwanie się z soli w przydrożnych potokach. Generalnie jazda na lajcie i bez napinki. Zwłaszcza, że na danie główne zostawiłem sobie Łysinę:) Czyli tzw. małą francę, jeden z trudniejszych podjazdów w Beskidzie Małym, spokojnie możemy mu dać 3 miejsce, zaraz po Hrobaczej i Magurce...
Na przełęczy Ślemieńskiej :) © k4r3l

Powyżej przełęczy też fajnie:) © k4r3l

Na górze widoki cud malina i apogeum zmęczenia. Posiadówka dłuższa niż zwykle, głównie z powodu jednej z najlepszych panoram w okolicy - Babia Góra, Pilsko, słowackie Tatry, dolinki żywieckie, wszystko to na wyciągnięcie ręki - bajka! Powrót bez udziwnień, po przerwie na lodzika i colę na sam koniec zostawiłem sobie raz jeszcze Przełęcz Kocierską. O dziwo bardzo dobrze się podjeżdżało. Czego nie mogę powiedzieć o Łysinie (zrzuciłbym na młynek, ale sprzęt odmówił posłuszeństwa, więc się trochę szarpałem;). Do domu dojechałem skonany, szybki grillek i zasłużony zimny browar na dobitkę:) No i trochę mnie zjarało :)
Łysina, czyli franca mniejsza :) © k4r3l

Najlepsza panorama w okolicy! :) © k4r3l


HZ: 26% - 1:03:25
FZ: 22% - 0:53:45
PZ: 39% - 1:33:46


Tam i nazad :)

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Odświeżyłem sobie ten band. Kapela z Bielska-Białej, klimaty stoner/hardcore. Materiał można sobie zassać z neta legalnie za free. No i ta nazwa - idealnie pasująca do dzisiejszego dnia. Lejdis end dżentelmen: Sunday Driver On Tour:


W sumie bez rewelacji tym razem, trasa z miejsca na miejscę, choć po drodze atrakcji nie brakuje. Przede wszystkim upał, tak to jedna z nich :) Na Beskidku, w sobotę, spotykam grupkę rowerzystów. Jedni (sakwiarze) jadą w moim kierunku, natomiast dwóch bikerów wraca właśnie do Andrychowa. Jeden z nich wprowadza rower pod tą górkę, więc na otuchę opowiadam o ludziach, którzy tam łańchuchy zrywali :). Śmieje się i mówi: "i właśnie dlatego wprowadzam", hehe.
W drodzę przez Porąbkę :) © k4r3l

Niestety nie dane mi było pojeździć z szturmującą okolice ekipą Funia - dzięki raz jeszczę za zapkę, następnym razem może wypali:) Jazda z plecakiem jest do bani i powie to każdy uphillowiec. Zwłaszcza w taki upał:) Ja nie miałem wyjścia. Ale rychła perspektywa kilku zimnych browarów i talerza pełnego prażonek napawała mnie optymizmem:)
A tu już teleport pod Skrzczne :) © k4r3l

Powrót w niedzielę na totalnym lajcie. Cały dzień wiało i zastanawiałem się jak idzie Webit'owi na Pętli Beskidzkiej. Chociaż trzeba przyznać, że u stóp Skrzycznego można było dziś dostrzec naprawdę wielu rowerzystów niezrażonych pierońsko wręcz dującym wiatrem. Szacun dla nich, ja śmignąłem jak już się nieco uspokoiło i kiedy dwa poranne browce zdążyły wyparować:)
I na koniec coś idealnego na takie upały: woda! :) © k4r3l

Więcej wody!:) © k4r3l


Rozszerzony trening:)

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · Komentarze(5)
Zapomniałem już, że to taka pozytywna nuta jest. Guano Apes się zmieniło, ale zdecydowanie na plus. To drugi singiel z ich ostatniej płyty:


Powtórka z wczoraj - polubiłem ten wariant. Dwie przełęcze, cztery podjazdy :) Pogoda bajeczna choć popołudniu trochę wiało. Co nie zmienia faktu, że jechało się super (już totalnie na krótko:) Na Kocierz wkulałem się w ~16 minut, to chyba najszybciej w tym roku póki co. Po drodze wyminąłem jakiegoś bikera a chwilę później mijał mnie zjeżdżający szoszon (ten sam co wczoraj). Składał się wchodząc w zakręty zacnie, szkoda tylko, że kasku nie miał...
Kolorowy Beskid Mały:) © k4r3l

A to ci dopiero heca - połatane!:) © k4r3l

Na zjeździe do Kocierza Moszczanickiego niespodzianka - wczorajsze dziury połatane a drogowcy właśnie kończą pracę. Oczywiście to tylko fragment, który został naprawiony, na dole wciąż jest tragedia. Kolejny gość na szosie wspina się pod górę - widać, że to mekka podjeżdżaczy:) No i pierwsze żmijki porozjeżdżane:/ Przełom kwietnia i maja to ich miesiąc lęgowy więc spodziwajcie się niedługo ekspansji tych sympatycznych snejków:)
Przy wodospadzie:) © k4r3l

Na Beskidku - ostrooo w dół :) © k4r3l

Beskidek tradycyjnie już z zadyszką :) Ale od drugiej strony poszło sprawnie. Tamtejszy asfalt (dla odmiany od strony Targanic) również jest w opłakanym stanie, trzeba uważać, żeby czegoś nie urwać, w najlepszym przypadku można "tylko" pokrzywić rafki... I to wszystko :)

HZ: 16% - 0:14:54
FZ: 11% - 0:10:49
PZ: 61% - 0:58:14


Lokalny uphill:)

Środa, 25 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Pora chyba przypomnieć mój polski album 2011 roku! Jeżeli jeszcze go nie macie to polecam najpierw przesłuchanie tego kawałka a następnie udanie się na stronę zespołu i zakup, za naprawdę śmieszne pieniądze, albumu "Moje Trudne Dziecko". Część pieniędzy zostanie przeznaczona na cel charytatywny. Jaki? O tym zespół niedługo poinformuje...


Jak się zajeździć żeby się nie najeździć? Odpowiedź jest prosta - trzeba zrobić daną przełęcz z dwóch stron:) Dystans niewiele większy a przewyższenia (czyli o co tutaj naprawdę chodzi:) prawie dwa razy większe ;) A jak się ma dwie przełęcze można z tego ukręcić całkiem konkretny trening uphillowy:) Taki też był mój plan. Kiedyś te przełęcze mi się szybciej nudziły, teraz mogę jeździć codziennie w te same miejsca. To chyba ta świadomość, że niektórzy muszą (i robią to;) pokonać nawet kilkaset kilometrów, żeby tu pokręcić a ja mam raptem kilkanaście w jedną stronę...
Beskid Mały (Gancarz, Leskowiec) ;) © k4r3l

Na podjeździe pod Kocierz wyprzedziłem jakiegoś kolarza na szosówce, szybko mu odszedłem;) Na zjeździe z przełęczy w stronę Łękawicy minąłem się z kolarzówą. Nawrót na rozjeździe i z powrotem na górę;) Droga w opłakanym stanie, że nie wspomnę o finezji jaka poniosła drogowców o czym świadczą zajebiście powycinane odcinki asfaltu (oczywiście nie skończone)...
I z powrotem na górę :) © k4r3l

Przybyli ułani pod okienko, czyli jak z ułańską fantazją można łatać drogi:) © k4r3l

Podjazd pod Beskidek od Targanic jakoś ciężej niż zwykle, ale za to z drugiej strony poszło już sprawnie. Dziwne, niby większe zmęczenie a lepiej się jechało. W sumie od tej strony (nie licząc całej Wielkiej Puszczy) jest stosunkowo krótko, ale mega sztywno :) Powrót do Andrychowa uprzykrzały rozkwaszające się na twarzy liczne istoty mucho-podobne. Czesio miałby raj, ale u mnie niesmak pozostał ;)
Barierki na nowym fragmencie asfaltu;) © k4r3l


HZ: 18% - 0:17:52
FZ: 13% - 0:12:43
PZ: 61% - 1:00:08


Poka łydę ;)

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · Komentarze(10)
Immortal - te stare norweskie pierniki ciągle wymiatają o czym świadczy zajebiste DVD jakie swojego czasu wydali. Tutaj fragment i jeden z ich bardziej kultowych numerów live. Jajcarska choreografia no i te nieśmiertelne 'mejkapy' rządzą! ;)


Debiut w espede ;) Pierwsze wrażenia ok, zresztą Ameryki nie będę tutaj odkrywał, większość wie jak to jest. Wpinanie i wypinanie (asekuracyjne, a więc odpowiednio wcześnie;) to kwestia wprawy, ale to ustawienie raczej mi służy, więc póki co na eksperymenty się nie zanosi...
Na Kocierz ;) © k4r3l

Napęd daje radę, wygląda na to, że wszystko dobrze poskręcane, nic po drodze nie odpadło no i nie zabiłem się, więc w sumie jakby nie było - sukces :)
Każdy orze jak może ;) © k4r3l

Mało co pamiętam z podjazdów - jakoś tak mi przeleciały bez większego "halo", hehe. No i pojechałbym gdzieś dalej, ale nie wziąłem żadnych płynów:)
Taras widokowy ;) © k4r3l


HZ: 15% - 0:10:24
FZ: 15% - 0:10:45
PZ: 57% - 0:39:58


Idzie nowe ;)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komentarze(10)
Wczoraj był Świniopas a dzisiaj sympatyczna kapela o jeszcze sympatyczniejszej nazwie: Traktor! Coś idę ostatnio w tematy agrarne, widać taki czas, hehe.


Dziś ostateczna regulacja przerzutek. Prosta sprawa i naprawdę nie widzę sensu by z tego powodu oddawać rower do serwisu. Szkoda czasu, bo kolejki bywają długie, chyba, że macie wtyki:) Wystarczy krótki poradnik na Youtube czy artykuł w necie i można się brać do pracy, hehe. Podczas kręcenia korbą został mi jeden pedał w ręce - cóż, dobrze, że tak a nie gdzieś w trasie :)
Zamontowana kaseta :) © k4r3l

Czyściutka muffinka ;) © k4r3l

SPD ustawiłem stosunkowo luźno, bo jakoś nie uśmiechało mi się wpinanie z grymasem wysiłku na twarzy ;) Pierwsze próby stacjonarne wypadły tak sobie... uratował mnie fotel, hehe. Drogowy test jakoś w tygodniu, bo teraz jak zwykle się rozpadało. Na mokre to ja nie wyjadę z dopiero co założonym i przesmarowanym napędem... Trudno :) Pogoda jak widać ma mnie w dupie!
Support skręcony :) © k4r3l

Są i korby ;) © k4r3l

A pomiędzy wieszami możecie zobaczyć foty z wczorajszego montażu napędu. Nie śpieszyło mi się z tym jakoś szczególnie, chciałem być odrobiony na Gran Derbi:) Poza tym miałem piwo, a piwo jak to piwo, oprócz parcia na pęcherz przede wszystkim rozleniwia, hehe
Czy tylko mnie drażni ten prześwit?;) © k4r3l

Tak to wyszło ;) © k4r3l

Stare i już nie jare :)

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Dziś dominował futbol, ale w przerwach katowałem się thrashową składanką z polskimi zespołami. O, takimi jak Świniopas na ten przykład. Bon apettit!


Nie jeździłem. 0, null, nic. Pogoda postanowiła poigrać ze mną. Postraszyło burzą i deszczem, więc zaszyłem się z zamiarem przeprowadzenia wymiany sprzętu. Oczywiście kiedy miałem już większą część rozgrzebaną wyszło przepiękne słońce... No ale kiedyś to trzeba było zrobić... Na szczęście miałem piwo ;)
Efekt działania kątówki - rdza szybko złapała :) © k4r3l

Odkręcanie korb i wymiana kasety to pikuś. Za to namęczyłem się z miską supportu od strony napędowej. Kilka psiknięć wd-40 i pod moim ciężarem (stanąłem na kluczu) gwint puścił...
Kaseta po 6000 km :) © k4r3l

W środku syf, że aż strach. Nie wspominając o smrodzie przypominającym te wszystkie leśne zielone, brazowe i żółte bagienka, hehe. Raz miałem nieprzyjemność wylądować w takowym na kolanach więc stąd ta reminiscencja ;)
Mechanizm korbowy w opłakanym stanie :) © k4r3l

Lewe ramię korby odrobinę szlifnięte na górskich szlakach;) © k4r3l

Później jeszcze skrócenie łańcucha do 108 ogniw, zamontowanie nowego supportu i korb, przykręcenie pedałów, spięcie łańcucha złotą spinką srama i voila. Czeka mnie teraz jeszcze regulacja przerzutek, bo do ideału sporo niestety brakuje...
Support po 2,5 roku;) © k4r3l

Mam nadzieję, że w trakcie montażu niczego nie spieprzyłem, w sensie nie przekręciłem, albo nie dokręciłem, hehe. Wyjdzie w praniu :)

PS. mam na sprzedaż korbę ze zintegrowanymi pedałami, wyciągnięty łańcuch, support z bagien i kasetę - rdzewkę. Można się zgłaszać na priva, hehehe.

PS2. 666km w tym sezonie pękło :)

Czasem słońce, czasem deszcz ;)

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komentarze(16)
Jako, że dzisiaj obchodzimy 30 urodziny Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia, to też będzie utwór z tego jubileuszowego notowania. Miało być miejsce I, ale Artura Andrusa już chyba tutaj wrzucałem, więc będzie II, a tam... "Plamy na Słońcu"! No, Taką listę to ja rozumiem:)


Mam ostatnio szczęście do deszczowych wypadów. Pomimo braku zielonych słupków na Meteogramie dzisiaj też mi się dostało. W Czańcu sobie przeczekałem najpierw pod przystankiem, później pod sklepem, a plany były ambitne - Żar. Skończyło się na powrocie przez Wielką Puszczę, bo mnie trochę przegoniły chmury znad Bielska...
Gdzieś między Czańcem a Porąbką :) © k4r3l

Bujakowski Groń góruje nad Porąbką i Kobiernicami :) © k4r3l

Jednak na Beskidku zastałem piękne słońce, więc podjechałem sobie jeszcze na Kocierz. Po drodze znowu zaczęło kropić, ale tylko chwilowo. Łańcuch rzęźi, przybrał po ostatnim treningu barwę brązowo-rdzawą. Podobnie kaseta i korba:/ Ale nowy napęd (Deore M590, HG-61 i HG-73), do tego espedeki M540 i szusy M770, już czekają :) Zobaczymy z czym to się je i czy jestem dostatecznie skoordynowany na takie wynalazki:)
Medżik w Wielkiej Puszczy:) © k4r3l

Niestety datalogger Holux'a ześwirował i przestał zapisywać ścieżki. Ostatnio dość długo był podłączony do USB i trochę się nagrzał, pewnie się coś przyfajczyło:/ Już pomijam fakt, że coś takiego raczej nie powinno mieć miejsca. Szkoda, bo kupiłem go (nówkę) za mniej niż pół ceny rynkowej... Tworzenie tras ręcznie jest do dupy:/

Kocierz, Beskidek, czyli zwykły trening:)

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Blood Red Shoes - ja tu mogę naprawdę wkleić całą płytę. Zwyczajnie jest genialna! "We're not fighting to be heard,
We just wanna watch you burn".


Nic ciekawego, pod górę jechało się ciężko, jednak tydzień przerwy robi swoje.
W tle: Bukowski Groń i dalej Hrobacza Łąka:) © k4r3l

W Sułkowicach z podporządkowanej włącza się skuter i oczywiście zrównuje się ze mną. Na szczęście zdrowy rozsądek wziął górę i odpuściłem kretynowi.
A tutaj widok na Przełęcz Beskidek z Targanic :) © k4r3l

Pod dolną stacją wyciągu na Kocierz :) © k4r3l


HZ: 15% - 0:11:09
FZ: 19% - 0:13:47
PZ: 58% - 0:41:57

Uphill we mgle (Hrobacza;)

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(15)
Dzisiaj leci Gorefest... Może dlatego, że początek kojarzy się z mozolnym zdobywaniem szczytów, a znakomite solo w końcówce to taka nagroda za wjechanie na górę, hehe. Jakby nie było - mocna rzecz! Widać, że metalowcy to normalne chłopaki, flanela, nienaganny fryz, hahaha.


Po całodniowej zabawie z drewnem, dwóch meczach (Podbeskidzie i Borusia) zachciało mi się wyjść na rower. Jako, że jutro ma cały dzień padać toteż była to jedyna szansa by pokręcić w weekend. Trzeba było wybrać coś konkretnego, dlatego padło na Hrobaczą, pierwszy raz w tym roku. Warunki na podjeździe diametralnie się pogorszyły, lekka mżawka, wiatr.
Na zaporze (w tle uphillowy cel):) © k4r3l

Krzyż we mgle :) © k4r3l

I rower, gdyby ktoś wcześniej nie zauważył :) © k4r3l

Na szczycie to dopiero jaja, mgła made in Smoleńsk - już się obawiałem, że dołączę do skandujących "Gdzie jest krzyż!? Gdzie jest krzyż!?". Na szczęście ten nasz, 35 metrowy stał na swoim miejscu oświetlony. We mgle ale był :) Powrót już w totalnym deszczu, ale oshee-błotnik jak zawsze mnie nie zawiódł (a zastanawiałem się przed wyjściem czy brać pustą po ostatnim wypadzie butelkę:). Jak widać brać trzeba. Zawsze :) Ps. Drugi raz w tym miesiącu buty nadają się do wypchania gazetami...
Tablica informacyjna ;) © k4r3l

Przerwa podczas ZJAZDU ;) © k4r3l


HZ: 16% - 0:19:18
FZ: 31% - 0:38:07
PZ: 47% - 0:57:34