Tour de Tatry ;)

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(20)
Uczestnicy
Plan na trasę roku zrealizowany, teraz potrzebny już tylko przeszczep kolan ;) Szczerze? Mogę już do końca roku nie wsiadać na rower. Dlaczego? Ano dlatego, że nie przypuszczam, żeby przytrafiła się w najbliższych 5 m-cach równie szalona rajza. Ale tak to już jest z tymi wyjątkowymi tripami. Po 3 godzinach snu taka trasa to nie był najlepszy pomysł, ale co mają powiedzieć Ci co nie zmrużyli oka praktycznie wcale? Start z Żywca o godz. 3 nad ranem - nieprzyzwoicie nieludzka pora, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz ;)

Ekipa w komplecie, a Lama pod drzewkiem ;)
Ekipa w komplecie, a Lama pod drzewkiem ;) © k4r3l

Do Zakopca bez udziwnień - sprawdzoną trasą przez Namestów, Trzcianę i Chochołów. Zjazd do Namestova był jednym z tych najzimniejszych - 3 stopnie powyżej zera przy krótkich gaciach (Lama cwaniak miał nogawki) to nie był szczyt komfortu. Zresztą najbardziej i tak ucierpiały palce w rękach - sine jak przy grudniowym mrozie. A tu sierpień ledwo się zaczął - sorry, taki mamy klimat ;)

Obłędne Jezioro Orawskie ;)
Obłędne Jezioro Orawskie ;) © k4r3l
No to jazda ;)
No to jazda ;) © k4r3l

W Zakopanym spokojnie - to pewnie z powodu wczesnej pory. Nie zatrzymujemy się tam i od razu ciśniemy sympatyczną i osławioną drogą Oswalda Balzera do Łysej Polany, by tam ponownie przekroczyć granicę polsko-słowacką. Na koniec uskuteczniamy slalom pomiędzy samochodami stojącymi w korku przed skrętem do Morskiego Oka - a właściciele gruntów trzepią na nich niezłą kasiorę ;) Od tego miejsca zaczął się raj!

Jest pięknie ;)
Jest pięknie ;) © k4r3l

Aż chce się kręcić ;)
Aż chce się kręcić ;) © k4r3l

Słowacjo, ojczyzno moja, tyś jest jak zdrowie... Serio, nie jestem obieżyświatem, ale to co tam zastałem przeszło moje wyobrażenia. Okolice Zdziaru czy Tatrzańskiej Łomnicy (widok Lomnicy był niesamowity) to jedne z piękniejszych miejsc, które mijaliśmy - zielone łąki a na nich owce, majestatycznie pnące się szczyty i ta drogowa kultura Słowaków (nie wspominając o urodzie Słowaczek;) - mimo, że lubią przycisnąć mocniej pedał gazu to jednak w zdecydowanej większości wyprzedzają rowerzystów z zachowaniem stosownej odległości, czasem trąbią, ale lekko, ostrzegawczo.

Chwilowo po polskiej stronie ;)
Chwilowo po polskiej stronie ;) © k4r3l

Droga Oswalda Balzera ;)
Droga Oswalda Balzera ;) © k4r3l

Na ciepły posiłek zatrzymaliśmy się dopiero w okolicy Starego Smokovca - spaghetti/pizza nie zagrzały jednak miejsca w baku na długo, bo Marek przygotował dla nas "mały" bonus - 6.5 kilometrowy podjazd na wysokość ponad 1650m (600m przewyższenia) - czyli Sliezky Dom. Podjazd o nawierzchni asfaltowej, ale znacząco uszkodzonej w środkowej części, co nie zmienia faktu, że wjazd tam uważam za jeden z najlepszych momentów tripu - widok stamtąd może nie był powalający, ale bliskość skalnych dwutysięczników potęgował wrażnie naszej maluczkości ;)

Zjazd do Łysej Polany ;)
Zjazd do Łysej Polany ;) © k4r3l

Słowacja jest piękna! ;)
Słowacja jest piękna! ;) © k4r3l

Droga Strbskiego Plesa ciągnęła się strasznie, ale nie była wcale nudna - z lewej mieliśmy widok na południową część Słowacji (Tatry Niskie) a z prawej raz za razem wyłaniały się kolejne szczyty Tatr Wysokich. W Szczyrbskim Plesie kolejny popas: kilka żymłów i batonów musiało tym razem wystarczyć - ceny w sklepach z potravinami są znośne, nie to co w knajpach (euro deset za colę 0.3 ml! - to tyle co za duże piwo w tej samej knajpie;) czy pseudo-schroniskach na większych wysokościach.

Łomnicki Szczyt niczym twierdza z Dział Navarony ;)
Łomnicki Szczyt niczym twierdza z Dział Navarony ;) © k4r3l

Końcówka podjazdu na Sliezky Dom ;)
Końcówka podjazdu na Sliezky Dom ;) © k4r3l

Wg profilu miał nas czekać przyjemny zjazd aż to Liptovskiego Mikulasza - w rzeczywistości bez pedałowania jednak się nie obyło ;) Za tą miejscowością rozpoczęliśmy odwrót zostawiając to co najlepsze za sobą. Przed nami było jeszcze trochę górek, w tym wjazd na Przełęcz Huty - na świeżego bym ją ubóstwiał, ale po tylu km było ciężko. Chwilę wcześniej Marek złapał kolejnego kapcia i musiał z racji braku zapasów (wcześniej zmieniał już dwukrotnie - zniszczona od środka opona robiła robotę :/) łatać dętkę. Na jego wyraźną prośbę pojechaliśmy dalej (do granicy zostało niewiele km, miał przy sobie eurasy - nie zginie ;).

Najwyższy punkt programu ;)
Najwyższy punkt programu ;) © k4r3l

Po zjeździe z przełęczy rozpoczęliśmy nerwowe poszukiwanie czynnego sklepu - market w centrum Zuberca był nieczynny. Z pomocą przyszedł rowerzysta z córką w foteliku (to zresztą był bardzo częsty widok dzisiejszego dnia, nawet na trasie pod Tatrami!) i pokierował nas do czynnego jeszcze, obleganego niczym Częstochowa w sezonie pielgrzymkowym (tudzież XVIII wieku;),  sklepiku w jednej z bocznych uliczek.

Szum wodospadu niósł się po okolicy ;)
Szum wodospadu niósł się po okolicy ;) © k4r3l

Do Marka zadzwoniliśmy z Twardoszyna - był mniej więcej 5 km za nami, cały i zdrowy. Ale nie planował jechać do Korbielowa, tylko odbić w Namestovie na zachód, by wjechać do Polski od strony Ujsoł - szacun, bo ja bym tam po zmroku chyba zawału dostał! Nie wiem skąd wzięliśmy tyle energii ale od Namestowa, przez Korbielów aż do samego Żywca lecieliśmy kosmicznym tempem. Przed przełęczą podpuściłem jeszcze Lamę i Gustava, żeby zaczęli się ścigać o premię górską - mieliśmy mega polewkę z tyłu widząc oddalające się czerwone światełka. Gustav mimo 400km w szłapach objechał Lamę "o błysk szprychy", ale potem się to zemściło, bo chłopa odcinało ;)

Strbskie Pleso odhaczone ;)
Strbskie Pleso odhaczone ;) © k4r3l

Na stacji benzynowej wciągnąłem z Tomkiem zapiekankę, którą zapiliśmy kawą - tego nam było trzeba, czegoś ciepłego, czegoś niesłodkiego i czegoś wyrazistego w smaku ;) Po czteropaka kasztelana wpadł nawet Kamil Stoch z małżonką, ale nie poznał nas :( Dałem jeszcze Sebastianowi kurtkę na drogę, mnie się by raczej nie przydała i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.

Kolarstwo doda ci skrzydeł ;)
Kolarstwo doda ci skrzydeł ;) © k4r3l

Co za wypad, co za trasa - best of the best jak to mówią ;) Jak zdrowie pozwoli chciałbym ją robić raz w roku, taki rytuał, wiecie, jak Kocierz min. raz w tygodniu :D Po powrocie do domu otwieram cydr, odpalam fejsa i co widzę? Dookoła Tatr w ten sam dzień (tylko chyba w przeciwnym kierunku) jechała na rowerze także... Justyna Kowalczyk! Wniosek jest jeden: jesteśmy miszczami :D Ps. właśnie czytam na profilu Stylówa.PRO, że dziś Tatry przywitały ich deszczem - a więc udało nam się objechać całość przy rewelacyjnej pogodzie - jak widać trzeba było zmarznąć, żeby nie zmoknąć, zawsze jest to "coś za coś" ;)

Komentarze (20)

Zazdrosc i jedoczesnie wielki kopniak motywacyjny. Mistrzowie dla mnie. Ps Fajnie opisane, super sie czyta. pozdrawiam

jaga 15:37 wtorek, 12 lipca 2016

Ach - trzeba stopniowo zwiększac dystanse żeby też móc przezyć taki trip!

ludwikon 20:28 czwartek, 10 września 2015

Padłam z wrażenia i dalej leżę! Gratulacje, Kuba, to jest wyczyn :)))))

niradhara 19:05 piątek, 14 sierpnia 2015

Było ok,bez zbędnych ochów i achów...Od dzisiaj wożę w bidonie kawę i zapiekankę w kieszonce ,nie ma to tamto hehe.NIc tak nie smakowało i nie dało takiego pałera!:))

funio 17:33 środa, 5 sierpnia 2015

no panowie..kawal dobrej roboty odwaliliście ....szacun

sebol 04:28 środa, 5 sierpnia 2015

Przeczytałem , oszalałem we fotach i pogodzie się zakochałem :D:D:D:D tytuł strzał w 10tke

Roadrunner1984 22:59 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

a trzysetki dalej na koncie nie ma :v
Gratuluje wypadu :)

tlenek 19:59 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

nic dodać nic ująć :). Do następnego :) ... Może tak początkiem września te Niżne?? ;)

jakubiszon 19:51 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

hehe widać to strasznie popularna trasa, ja tatry objeżdżałem w czwartek;]

http://www.strava.com/activities/357563362

przemonr1 19:50 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Świetny opis tego co się tam działo. A pomysł podjazdu pod Velicke Pleso zawdzięczyć trzeba Danielowi. Gdyby nie on to nie byłoby go w planach. Następnym razem (w drugą stronę) jedziemy na Popradskie Pleso ;). Ujsoły nie są takie straszne w nocy ;). Prócz kompletnie napranych gości łażących po ćmoku poboczami ;).

Marek87 11:00 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Piękna relacja, zdjęcia nie oddają tego jak tam jest. Chociaż chciałem i kombinowałem to sobota mi nie wyszła. Odbiłem sobie w niedzielę.

daniel3ttt 09:04 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

dobre było, majster :> za rok można w drugą hehe

gustav 06:10 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Fajnie opisane- link do tej relacji wygraweruje sobie na nieśmiertelniku :)
PS Na ostatnim zdjęciu byłem już w stanie "hej sokoły" :D

Lama 02:50 poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Nie jestem specjalnie zaskoczony, że to przejechaliście ale ten dystans i przewyższenia wyglądają imponująco... i jeszcze ten Ślaski Dom... podziwiam i zazdroszczę!:)

ventoux 20:43 niedziela, 2 sierpnia 2015

Funio: to dawaj je tu a nie się tam czaisz ;)
Mariusz: dzięki! tak, jechali i to im należy się mega-szacun, mnie by się nie chciało ;)
Pieter: da się, da, następnym razem objeżdżamy Tatry Niskie ;) a Lama - no cóż, rachunek już mu wystawiłem ;)
Jacek: tak, brał zgrzewę, ogólnie był chudy i blady - na sportowca nie wyglądał :D Radek mu robił zdjęcia spod pachy (nie chcieliśmy go speszyć swoją obecnością ;) oprócz tego, że jest mistrzem olimpijskim i jeździ Infinity, to normalny gość ;)
Tomasz: dzięks ;)

k4r3l 20:24 niedziela, 2 sierpnia 2015

Zacny trip !
Tamte napisy na asfalcikach nie dają mi spokoju, muszę się skusić na coś podobnego :)
Odnośnie Justyny Kowalczyk to potwierdzam, a Kamil Stoch to serio kupował kasztelana ?

JPbike 19:48 niedziela, 2 sierpnia 2015

bardziej konkretnie się już chyba nie da! Lama to chyba jest mokrusi przez to ostatnie zdjęcie..mistrzowskie;)

piofci 19:42 niedziela, 2 sierpnia 2015

Jesteście miszczami. Nie ma to tamto :] Czy ja dobrze paczę, że niektórzy tam na góralach jechali? Wrzucacie gdzieś jakieś info o kolejnych Tour de Tatry?

marusia 18:30 niedziela, 2 sierpnia 2015

A ja też mam fotki,bardziej milusie hehe

funio 16:13 niedziela, 2 sierpnia 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa owduz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]