Błotny Beskid Mały :)
-> MisterDry czyli Bartek skrzyknął swoich ziomków (-> Piksel oraz -> Outsider) i wczesnym rankiem opuścili Częstochowę i przyjechali w zakosztować trochę Beskidu Małego. Miało być jak najwięcej terenu, więc wybór padł na zielony szlak wiodący przez Gancarz w kierunku Leskowca. Ostrzegałem ich przed jednym ostrym podejściem właśnie pod sam Gancarz, ale w rzeczywistości było ich w sumie z 3-4 (bardziej lajtowe).
Gancarz - pierwsze wspólne foto po morderczym wypychu :)© k4r3l
To co zastaliśmy pod Gancarzem ostro siadło nam na psychę, ale humory nie odpuszczały. Szlak z wąskiej rynny, którą jako tako zawsze dało się wleźć na szczyt zmienił się w dwumetrową autostradę o chyba jeszcze większym nachyleniu niż wcześniej. Luźne kamienie i tony błota nie ułatwiały wspinaczki. To oczywiście efekt zwózki drzewa:/
Co można inego robić przy mapie?:)© k4r3l
Między Gancarzem a Groniem JPII zaliczam mini-glebkę z powodu nie wypięcia się z SPD. Co ciekawe na podjeździe, więc większych strat, oprócz dziury w kolanie, brak. Ale "klątwa Leskowca" podtrzymana, hehe. Pod schroniskiem tłumy, kiełbaska się piecze, dzieci z oazy tańczą i śpiewają, a my udajemy się do budki z zimnym, lanym browcem. W takich okolicznościach smakuje wybornie, tylko jakby ciężej wsiąść na rower i ruszyć ;)
Główny organizator tej beskidzkiej wyrypy - MisterDry ;)© k4r3l
Na Leskowcu widoki raczej marne, ale nie zrażeni tym rozpoczynamy zjazd czerwonym w kierunku Łamanej Skały. Chłopaki z Częstochowy ostro wymiatają, nie wiem czy to wina ich karbonowych cudeniek czy też może doświadczenia i techniki. Pewnie jednego i drugiego, ale tak czy inaczej szacun. Ja z kolei wreszcie mogę robić podjazdy na młynku, co znacznie wpłynęło na płynność pokonywania wzniesień.
Burza mózgów, czyli namierzanie Groty Komonieckiego:)© k4r3l
W okolicach Smrekowicy chłopakom zachciało się poszukać Groty Komonieckiego. Szkoda, że jeszcze nikt tego należycie nie oznakował. My musieliśmy skapitulować, zadowoliliśmy się jedynie odnalezieniem źródełka, gdzie uzupełniłem wodę (nawet smaczna;)
Pamiątkowe foto na "Anuli", czyli moment przed wjazdem na kultowy zielony :)© k4r3l
Zielony w kierunku Łysiny to poezja. Pisałem to wielokrotnie, napiszę raz jeszcze: to najlepszy szlak w Beskidzie Małym! Po drodze w okolicy Gibasów Gronia zaliczamy epizod serwisowy. Outsider łapie kapcia (sądząc po dziurce winny był jakiś kolec). Po drodze mijaliśmy naprawdę sporo ludzi, zawsze pełna kulturka, ale dopiero jakaś młoda matka z dzieckiem w nosidełku widząc nas zaczęła coś tam brąchać o PIESZYM szlaku. Nie wiem, ale dla mnie były to zawsze szlaki TURYSTCZNE. Nieważne.
Chłopaki cisną pod górkę, a kto robi zdjęcie?:)© k4r3l
Na Ścieszków Groniu rozsiadamy się na polance "pod drewnianym aniołem", czyli tej z najpiękniejszym widokiem w okolicy;) Anioł od ostatniego czasu teleportował się na słup energetyczny, szkoda, bo teraz dziwnie to wygląda. Chłopaki widać, że zadowolone, pogoda dopisuje. Niestety, ja się muszę zbierać, bo mam sprawę do załatwienia. Zostawiam ich pod czujnym okiem -> Jakubiszona (pisałem, że on też z nami jechał od początku?:) Mają w planach podjazd na Kocierz i potem jeszcze Potrójną i Jawornicę.
W takich okolicznościach przyszło nam urządzić popas:)© k4r3l
Wypad zaliczam do megaudanych, pomijajac to błoto, w które pakowaliśmy się przy każdej nadażającej się okazji i straty w sprzęcie (usyfiony napęd, zgubiona moja niezawodna, 14letnia tylna lampka - kto bieże lampkę w góry?). Stuprocentowe MTB, w prawdziwych, górskich warunkach, a nie takie jakieś na ścieżkach wysypanych żwirkiem. Dzięki za wypad chłopaki.
Na koniec dwie zacne panoramki: -> widok z przełęczy Anula oraz -> panorama spod Wielkiego Gibasów Gronia.
HZ: 20% - 1:13:4135
FZ: 28% - 1:45:18
PZ: 40% - 2:30:24