Taki był: rok 2013 :)

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Wpis powstaje w czasie jedynej takiej audycji w roku, czyli Trójkowego Topu Wszechczasów. Póki co pojawił się jeden z utworów, na które głosowałem. Queen - "Innuendo". Do końca TOPu kilka magicznych godzin, a poniżej znajdziecie mój rowerowy TOP ;)



Podsumowania nie były nigdy moją dobrą stroną, ale w tym roku wydarzyło się kilka istotnych (rowerowo) rzeczy, o których warto wspomnieć. Pod względem rowerowym był to fantastyczny rok. Największe wrażenie robi nie tyle liczba przejechanych kilometrów czy zdobytych metrów w pionie a osób, które poznałem dzięki dwóm kółkom. Zaczęło się jednak niewinnie, od upgrade'u sprzętowego :)

A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q:
A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q: © k4r3l

W marcu zawitałem do chyba najbardziej znanej bikestatowiczki - Niradhary i najbardziej znanego czworonoga: Funia ;). Cóż, rzadko, bo rzadko, ale o rowerowych przyjaciołach nie wolno zapominać! Później spotkaliśmy się także przypadkiem z Piotrem i Elą gdzieś w Porąbce;) Pozdrówki! :)
najpierw cukierek
najpierw cukierek © niradhara

Poważniejsza jazda zaczęła się od wkręcenia mnie przez (już nie pamiętam, albo Kubę albo Dominika) do bielskiej grupy bbriderz. To z nimi zaliczyłem kilka epickich wypraw, po których w głowie buzowały sobie pozytywne endorfinki: Marzen, Paweł, Dawid, Maciek, Marek, Tomek, Marcin, Grzegorz, Paweł, Dominik, Kuba, Justyna, Konrad (1), Konrad (2), Damian, Darek - tripy z Wami to czysta przyjemność.
Łagodny fragment czerwonego na Żar ;)
Łagodny fragment czerwonego na Żar ;) © k4r3l
Gruppen foto by chłopiec ze zmarzlikiem ;)
Gruppen foto by chłopiec ze zmarzlikiem ;) © k4r3l

Dzięki bbriderz nastapiła również integracja z rzeszowskim odłamem Troll Team'u: Seba (sebol), Dominik (miciu22), Piotrek (Kona) to równie pozytywnie zakręcone na punkcie gór i rowerów człowieki.
Czterej jeźdzcy (na szczęście nie apokalipsy:)
Czterej jeźdzcy (na szczęście nie apokalipsy:) © k4r3l

Nie można także zapominać o ekipie z Jaworza, która dzięki Tomkowi (funio) i Januszowi (janusz507) coraz częściej zaglądała w Beskidy. Tak trzymajcie!
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;)
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;) © k4r3l

Przełom maja i czerwca przyniósł zapowiadany debiut na zawodach. I to nie byle jakich: Beskidy MTB Trophy! A co, jak spadać to z wysokiego konia ;) Z perspektywy czasu uważam, że było to czyste szaleństwo! Ale w tym szaleństwie jest metoda ;) Podczas gdy wiele osób docierało tam z praktycznie drugim, zapasowym rowerem w aucie, ja pojechałem sobie pkp, z plecakiem, jednym hakiem, dętką i oponą w zapasie ;)
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;)
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;) © k4r3l
Na mecie pierwszego maratonu i jednocześnie pierwszego etapu Trophy ;)
Na mecie pierwszego maratonu i jednocześnie pierwszego etapu Trophy ;) © k4r3l
Wreszcie suchy etap ;)
Wreszcie suchy etap ;) © k4r3l

Optymistycznie założyłem, że ukończenie tych zawodów to będzie stosowne minimum. Udało się, choć łatwo nie było. Zwłaszcza etap III, w którego połowie urwałem hak i przez ponad 30 km jechałem na singlespeedzie po górkach, umówmy się, nie byle jakich ;) Tam poznałem kolejnych wariatów, nie tylko z Polski, bo obsada była międzynarodowa. Że wspomnę chociażby Kamila z Górek Wielkich, kolejnych bikestatowiczy: Mariusza (Klosiu), Marka (Marc), Dorotę (Czarna Mamba), MaciejaR., oraz kilku innych zapaleńców z golonkowej czołówki. Piękna przygoda rozwijająca technikę, wzmacniająca psychę a kiedy trzeba ucząca pokory wobec gór i żywiołów.

Małopolska i Wielkopolska w jednym kadrze ;)
Małopolska i Wielkopolska w jednym kadrze ;) © k4r3l
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;)
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;) © k4r3l

Wakacyjny czas przyniósł jedną z najbardziej epickich wycieczek! Celem było Zakopane a na starcie w Żywcu stanęło prawie 20 bikestatowiczy. Na tym tripie ustanowiłem swoją życiówkę - choć to "tylko" 270km. Absolutnie fenomenalna akcja warta powtórzenia w przyszłym roku! No i nowo poznane osoby: Daniel (daniel3ttt), Piotrek (piofci), Mariusz (kovval), Waldek (qwertysun), Paweł (pawelp7), Sebastian (Gustav), Tomek (majorus), Tomek M.

Gruppen foto by kobita ze sklepu :) ps. komu pomidorki, komu? :D
Gruppen foto by kobita ze sklepu :) ps. komu pomidorki, komu? :D © k4r3l
Na Gubałówce tłok i ciekawe widoczki ;)
Na Gubałówce tłok i ciekawe widoczki ;) © k4r3l

Na kolejną szosową integrację nie trzeba było długo czekać. Razem z Dominikiem (webit), Pawłem (pawelp7) i nowo poznanym Kamilem (nachaj) udaliśmy się na obiad do Grodu Kraka. Fajna niedzielna wycieczka i kolejne kultowe miasto zdobyte na dwóch kółkach.
Pod Mariackim ;)
Pod Mariackim ;) © k4r3l

Pewnej niezbyt pogodowo udanej niedzieli umówiliśmy się także z Funiem, Tlenkiem i Aniutą na typowy atak na kultowe Krowiarki. To miała być pierwsza tak mocna trasa dla Anki i pewnie by objechała z zapasem sił, gdyby nie fakt, że nadawała na całej trasie jak Radio Wolna Europa, hehe. Za to Funio jak zwykle snuł opowieści jak to w czterdziestym piątym jeździł po tych terenach i jak wiele się od tego czasu zmieniło :DDD
Wesoły team z Jaworzna ;)
Wesoły team z Jaworzna ;) © k4r3l
Schronienie przed zimnem ;)
Schronienie przed zimnem ;) © k4r3l

Nieco później zgadaliśmy się z Adamem (AdAmUsO) i jego kompanem z teamu SCS OZOS na traskę po Beskidzie Małym. Typowy terenowy trening, na którym miałem okazję pokręcić z niezłymi koksami. Tempo wysokie, nie wiem tylko jak miał się ten browar do rygorystycznego planu treningowego, hehe.
Profesjonalny serwis ;)
Profesjonalny serwis ;) © k4r3l

Sierpień i kolejny debiut startowy. Tym razem w dyscyplinie dla mnie najbliższej: uphillu. Padło na jedną z edycji Beskidy Uphill MTB w Ustroniu. Równica jest już kultowa, ale przekonałem się o tym dopiero tydzień wcześniej, kiedy byłem na niej... po raz pierwszy! Wywalczone miejsce w kategorii jak i czas mnie zupełnie satysfakcjonują, zwłaszcza, że nie miałem jak większość na mecie 5,4km w nogach, tylko prawie 90 (na zawody dojechaliśmy z Dominikiem rowerami;).



Końcówka września to ostatni w tym roku górski maraton. Miałem jechać, z racji odległości wcześnej w Korbielowie, ale nocna nawałnica skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodła. Po przeniesieniu opłaty startowej na Istebną zgadaliśmy się z Jackiem i dzięki Mariuszowi wylądowaliśmy na tej samej kwaterze. Sam maraton bardzo fajny, błotny, część odcinków pokrywała się z etapami z majowego Trophy, ale satysfakcja z przejechania była jak zawsze w tego typu imprezach spora.


Dzień po maratonie wybraliśmy się z Tomkiem (ktone), Magdą (magdafisz), Jarkiem i ich dwójką znajomych na wspólny rozjazd. Pojechaliśmy na Baranią Górę, której zdobycie było kultowe, ale nie tak jak zjazd niebieskim szlakiem w kierunku Wisły Czarne! Bardzo przyjemna, momentami cholernie techniczna i bajecznie widokowa trasa.
JPbike i fragment maratonowej trasy z soboty;)
JPbike i fragment maratonowej trasy z soboty;) © k4r3l

Końcówka października to kolejny start w nowej imprezie. Dzięki poznanym wcześniej bikestatowiczom: Monice (kosma100), Tomkowi (t0mas82) i Adamowi (limit) wystartowałem w Jesiennym Beskidzkim KoRNO, czyli jeździe na orientację po górkach w Beskidzie Małym. Świetna impreza z klimatem, okazja do obalenia kilku browarów ze znajomymi, no i kolejny raz nowe doświadczenia. Tam zgadałem się z Adamem i razem przejeździliśmy trasę całego rajdu.
Mapken i nr startowy ;)
Mapken i nr startowy ;) © k4r3l
Odprawa rowerówek: rekreacyjnej i enduro ;)
Odprawa rowerówek: rekreacyjnej i enduro ;) © k4r3l

Z początkiem listopada pogoda przestała być łaskawa. Na całe szczęście wszystko zrekompensował nam grudzień. Po kilku śnieżnych wypadach zapanowały warunki wiosenno-letnie i nadarzyła się okazją do pokręcenia w okolicy w towarzystwie lokalnych bajkerów: Szymona, Damiana i Jakubiszona.
Testujemy wyciąg tydzień przed startem sezonu ;)
Testujemy wyciąg tydzień przed startem sezonu ;) © k4r3l
Ale jak widać, da się jechać ;)
Ale jak widać, da się jechać ;) © k4r3l
Tzw. towarówka na szczyt - zacny podjazd!
Tzw. towarówka na szczyt - zacny podjazd! © k4r3l

Ciekawe co przyniesie nadchodzący rok?

Najważniejsze by nie był gorszy od mijającego czego sobie i Wam, wszystkim zaglądającym tutaj, życzę!

Komentarze (13)

zapraszam na Podkarpacie :P tu też są fajny traski

sebol 20:48 czwartek, 16 stycznia 2014

Ale się rozpisałeś :)
Fajnie się czyta ,tym bardziej, że jeździsz po moich ulubionych terenach.
Pozdrowienia i wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

este 21:29 piątek, 3 stycznia 2014

Kuba, ogromne gratulacje przede wszystkim za maratony. Zazdroszczę Ci koszulki z MTB Trophy... Nosiłbym ją z dumą każdego dnia. W Istebnej poszalałeś z tym giga... Masa ludzi poznanych w dyscyplinie, która w taki sposób łączy ludzi to coś fantastycznego. Wspólny cel, wspólna idea. O to w tym wszystkim chodzi! Oby tak dalej!

Marek87 20:38 piątek, 3 stycznia 2014

Chyba najlepszy sezon dla Ciebie!!! Cóż poza tym... piękne podsumowanie... nic dodać, nic ująć :) Big gratki Kuba za udany sezon. Jestem przekonany, że z takim podejściem, kolejny będzie jeszcze lepszy i tego będziemy się trzymać :)

jeremiks 19:04 piątek, 3 stycznia 2014

Poszalałeś, choć starałem się na bieżąco śledzić,to widzę, że kilka wycieczek umknęło mojej uwadze. No i to co oprócz samej jazdy najfajniejsze... Sporo nowych, pozytywnie zakręconych znajomych...
Oby ten rok był co najmniej tak samo udany.

djk71 07:50 piątek, 3 stycznia 2014

Hardkorowy rok za Tobą :) , dobrze sie czytało Twój blog, motywuje do jazdy taka pozytywna energia. Keep pushing in 2014!

Pozdr i do zobaczenia gdzieś na szlakach (w wakacje w PL na pewno będę)

feels3 22:32 czwartek, 2 stycznia 2014

Faktycznie tłumy poznałeś w tym roku :-)
W 2013 już mi nie wystarczyło czasu by w Beskid Mały wrócić ale w tym będę chciał któreś weekendy poświęcić na powrót w Twoje okolice. Może uda się zgrać i zakręcić znowu jakiś podjazd. Bardzo mi się spodobały te, na które nas zaprowadziłeś :-)

limit 19:41 czwartek, 2 stycznia 2014

Dobre podsumowanie, super się czyta :)

klosiu 20:54 środa, 1 stycznia 2014

Rok obfity w ciekawe wypady, oby ten 2014 był jeszcze lepszy!

tlenek 17:39 środa, 1 stycznia 2014

Spora lekturka :) Nowy Rok na pewno będzie lepszy, o ile się tego chce :) Ale że jestem na blogu profesjonalisty, to się o to martwić nie trzeba, pozostaje tylko czekać na jakieś hardkorowe wypady!! do zobaczenia na jakimś górskim TOUR :>

gustav 16:36 środa, 1 stycznia 2014

Fajne podsumowanie.
Podobnie jak Ty, uważam, ze największą wartością rowerowej pasji ( chociaż oczywiście przejechane km są ważne, zdobyte gory, ukonczne wyścigi i wszystkie te emocje) są LUDZIE.
Wszyscy ci ludzie, których spotykamy przy okazji.
Pozdrawiam

lemuriza1972 15:49 środa, 1 stycznia 2014

Mnie też się podoba :D:D:D:D i NAJWAŻNIEJSZE ŻE JEST Z KIM POJEŹDZIĆ BO SAMEMU TO JUŻ SIĘ NUDZI. POZDRO DŻEJKOB

Roadrunner1984 15:25 środa, 1 stycznia 2014

Pikne podsumowanie :). Ten rok rzeczywiście był udany i miejmy nadzieję, że obecny będzie jeszcze lepszy!!! Haa ja to nawet wiem bo już mam w planie parę fajnych tripów :)

jakubiszon 12:08 środa, 1 stycznia 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa apang

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]