Leskowiec Trophy ;)
Doroczna tradycja, czyli teamowa wyrypa na Leskowiec. Większość startowała z Bielska przez Przegibek do Międzybrodzia, tylko ja z Darkiem jechaliśmy od Andrychowa, ale osobno. Wybraliśmy wariant terenowy podjazdu zamiast asfaltu na Żar. To była megamordęga - 3km zielonego szlaku, po 100m w górę na każdy kilonetr. Było trochę klnięcia.
No to napieramy pod górę ;) © k4r3l
Tutaj próbuje ruszyć - wniosek? Lepiej się nie zatrzymywać ;) © jakubiszon
Na czerwonym 10-osobowa grupka podzieliła się mniej więcej po połowie. Część po prostu chciała jechać w tempie maratonowym. Ja zostałem z ekipą rekreacyjną i pokazałem im parę "skrótów", które okazały się dłuższymi wariantami ;), ale chyba nikt nie narzekał, zwłaszcza, że widoczki były tego warte.
A tutaj widoczek z nadrobionego fragmentu trasy ;) © k4r3l
Bez napinki ;) © Tomek
Czerwony na Przełęcz Kocierską szybko zleciał, ale każdy z nieregularnie porozrzucanych w okolicy kamieni dawał się we znaki. Szlak od Przełęczy do Potrójnej przeleciał równie płynnie. Zwieńczony był wspinaczką na Potrójną (całosć w siodle!). Od tego momentu coś zaczęło się psuć.
Poszedł jak dzik w żołędzie, hehe © k4r3l
Najpierw Bartek łapie snejka na zjeździe dokładnie w tym samym miejscu gdzie Kuba rok temu, a mnie do szału doprowadza ocierająca tarcza hamulcowa. W końcu chłopaki uwijają się szybko a ja zostaję na samym końcu. Trasę znam, więc się nie zgubię. Dojeżdża do mnie po chwili jakiś gość na fullu 'dżajanta' z Kęt i przez chwilę razem kręcimy.
Popas na Potrójnej ;) © k4r3l
Za Łamaną Skałą doganiam kręcącą dzielnie Marzenę i tak sobie wjeżdżamy na Leskowiec, gdzie cała ekipa grzeje się w szałasie. Jest nawet Damian, który urwał się z roboty, żeby trochę z nami pokręcić, hehe. Dłuższy popas w schronisku dodaje sił - żurek z jajkiem i kiełbasą plus chmielowe rządzą ;)
Przed Leskowcem ;) © k4r3l
Teamowo po schroniskiem ;) © Bartek
Tu ustalamy dalszy wariant. Proponuję jechać na Andrychów zielonym szlakiem a później przebić się na szlak, również zielony, do Porąbki. Jako, że zaczyna się robić późno i niektórym się śpieszy trzeba przyasfaltować, a więc bez kombinacji z Zagórnika do Targanic bocznymi drogami.
Grzegorz zjeżdża z ostrego Gancarza ;) © k4r3l
Tam na deser mój podjeździk treningowy - podejrzewam, że większość musiała nieźle kląć pod nosem, haha, bo co jak co, ale ten uphill daje w kość. Najpierw asfalt, później płyty i kiedy wydaje Ci się, że jesteś już na górce dostajesz jeszcze sztuter o konkretnym nachyleniu;) Tutaj już na dobre żegnamy się z "szybszą" grupką i dalej jedziemy swoje. Zmęczenie daje się we znaki, koncentracja już nie ta, ale humory wciąż dopisują.
Początek 'mojego' podjazdu ;) © k4r3l
Druga jego część - nieco bardziej widokowa ;) © jakubiszon
Żegnamy się z Kubą, który ucieka na próbę (całą drogę przebył z przytroczonymi do ramy pałkami perkusyjnymi, hehe) i razem z Marzeną, Arkiem i Grzegorzem opuszczamy szlak i zjeżdżamy do Wielkiej Puszczy. Tu zostawiamy Arka u lubej, a chwilę później ja odłączam się od ostatniej dwójki (którą czeka jeszcze powrót przez Przełęcz Przegibek) i wracam przez Bukowiec i Czaniec do domu.
Ostatnie metry w terenie ;) © k4r3l
Wreszcie konkretny trip górski, brakowało mi tego. Dobra ekipa, choć dla odmiany słabe widoki. Rama Accenta sprawuje się ok. Wymaga jeszcze pewnych regulacji na linii sztyca-siodło i powinno być git. Dziś była moc i szacun dla wszystkich, którzy przetrwali w Beskidzie Małym ;)
ps. moje fotki są w większości słabe, więc trochę pożyczyłem od Tomka i Kuby ;)