Dwie przełęcze... :)
Wyjazd po godz. 9, skwar niemożebny, kręci się ciężkawo. Pod Przełęczą Targanicką robię przystanek nad pętlą autobusową, bo zwyczajnie sił brak i nie ma czym oddychać - tak parno. Zjazd przez Wielką Puszczę bez incydentów, trochę wieje, ale z górki jest i nie trzeba się męczyć...
Beskid Mały jak zwykle daje radę :)© k4r3l
W Międzybrodziu na skrzyżowaniu odbijam w stronę Przegibka, po raz drugi zmierzyć się z podjazdem od tej strony. Upał się wzmaga, powietrze duszne, burzowe... Mija 26 minut i 10 sekund - melduję się przy zajeździe na przełęczy. Nie było lekko, ale od tej strony wjeżdża się, przynajmniej dla mnie, ciężko.
Wielka Puszcza = wielka frajda :)© k4r3l
Po drodze sporo bikerów, wszyscy jadą od strony Bielska do Międzybrodzia - pewnie na Żar albo nad jeziorka (całkiem słuszna koncepcja:). Był też jeden osioł w starej beemce, który ścinał ostro zakręty, ale takim to nie przegadasz... Chcąc sobie skrócić drogę wjeżdżam w jakąś uliczkę w Straconce i po raz drugi gubię się w tej okolicy:) Olewam te zagadkowe skróty i jadę prosto do skrzyżowania z ul.Żywiecką świadom tego co mnie zaraz czeka.
Początek podjazdu na Przegibek... się ciągnie i ciągnie :)© k4r3l
O dziwo nie ma tragedii. Oczywiście ruch spory, ale po tej stronie została położona nowa warstwa asfaltu, więc jedzie się bezproblemowo. Sznur aut ciągnie się w nieskończoność, ale tego można się było spodziewać. W pewnym momencie odbijam na Rybarzowice i tak docieram do Buczkowic. Przed rondem w Buczkowicach stara warstwa asfaltu na sporym odcinku została zdjęta, więc jedzie się tragicznie. W tym momencie dziwię się jak szosowcy dają radę na swoich oponach z takim ciśnieniem, jak ja na swoich 1.75 i nabitych do ok 5 barów mam już serdecznie dość tego mocno zrytego asfaltu na naszych drogach :)
I juz na sam koniec Skrzyczne - tam byliśmy tydzień temu :)© k4r3l