Wpisy archiwalne w kategorii

woj.małopolskie

Dystans całkowity:16634.63 km (w terenie 2585.20 km; 15.54%)
Czas w ruchu:934:07
Średnia prędkość:17.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:297074 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:115327 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:43.43 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Uphill we mgle (Hrobacza;)

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(15)
Dzisiaj leci Gorefest... Może dlatego, że początek kojarzy się z mozolnym zdobywaniem szczytów, a znakomite solo w końcówce to taka nagroda za wjechanie na górę, hehe. Jakby nie było - mocna rzecz! Widać, że metalowcy to normalne chłopaki, flanela, nienaganny fryz, hahaha.


Po całodniowej zabawie z drewnem, dwóch meczach (Podbeskidzie i Borusia) zachciało mi się wyjść na rower. Jako, że jutro ma cały dzień padać toteż była to jedyna szansa by pokręcić w weekend. Trzeba było wybrać coś konkretnego, dlatego padło na Hrobaczą, pierwszy raz w tym roku. Warunki na podjeździe diametralnie się pogorszyły, lekka mżawka, wiatr.
Na zaporze (w tle uphillowy cel):) © k4r3l

Krzyż we mgle :) © k4r3l

I rower, gdyby ktoś wcześniej nie zauważył :) © k4r3l

Na szczycie to dopiero jaja, mgła made in Smoleńsk - już się obawiałem, że dołączę do skandujących "Gdzie jest krzyż!? Gdzie jest krzyż!?". Na szczęście ten nasz, 35 metrowy stał na swoim miejscu oświetlony. We mgle ale był :) Powrót już w totalnym deszczu, ale oshee-błotnik jak zawsze mnie nie zawiódł (a zastanawiałem się przed wyjściem czy brać pustą po ostatnim wypadzie butelkę:). Jak widać brać trzeba. Zawsze :) Ps. Drugi raz w tym miesiącu buty nadają się do wypchania gazetami...
Tablica informacyjna ;) © k4r3l

Przerwa podczas ZJAZDU ;) © k4r3l


HZ: 16% - 0:19:18
FZ: 31% - 0:38:07
PZ: 47% - 0:57:34


Standard wieczorny ;)

Środa, 11 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
A co tam - raz jeszcze Blood Red Shoes - mają tyle fajnych kawałków, że na cały sezon starczy, hehe. Kultowa już sesja dla radia BBC:


To samo co wczoraj... miało być bez Beskidka, ale w sumie 20 minut mnie przecież nie zbawi, a tyle mniej więcej trzeba zarezerwować na ten odcinek:) W ośrodku na Kocierzu (tak, bo dla mnie to ta przełęcz jest rodzaju męskiego;) chyba jakieś kłopoty z prądem albo oszczędności - żadna latarnia się nie świeciła. Ale przynajmniej dobrze było widać światła miasta. Dziś część druga walki z pedałami - w ruch poszła szlifierka kątowa po tym jak obrobiłem nakrętki lipnymi kluczami... Efekt: pedała zostaną wymienione dopiero wraz z nową korbą, hehe.
Typowa nocna i zaszumiona fota z komórki :) © k4r3l

HZ: 17% - 0:12:20
FZ: 15% - 0:11:12
PZ: 61% - 0:44:59


Wieczorne przepalanie :)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · Komentarze(5)
Na Blood Red Shoes trafiłem zupełnie przypadkowo - może nie moja kategoria wagowo-wiekowa, ale polubiłem ich kawałki. Zwłaszcza te wykonane na żywca (jak ten chociażby zajebisty koncert: www.youtube.com/v/MNiQJ-YamVI. Grungowo - rockowo - brit-popowo - psychodelicznie - alternatywnie. Zapamiętać i zacząć uzupełniać ich dyskografię! Ale jako zajawkę łapcie ten oficjalny klip:


Standardowy wyjazd na Przełęcz Kocierską po zmroku. Jak zwykle mega klimat, podmuchy ciepłego wiatru bujały wierzchołkami drzew. Efekt? Prawie jak górujące nad Twin Peaks jedlice Douglas'a, hehe. Wcześniej pół dnia walczyłem z pedałami, tymi w rowerze oczywiście - zapiekły się france na ament:) Ja im jeszcze pokaże :) W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o Przełęcz Beskid Targanicki, co by tak cienko nie było. I styknie :)
Na fotach ten pasek odblaskowy jest baardzo irytujący... © k4r3l

Kolejne nudne ujęcie :) © k4r3l


HZ: 16% - 0:11:47
FZ: 19% - 0:14:18
PZ: 56% - 0:41:53


Kocierskie gradobicie ;)

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · Komentarze(9)


Po pracy, przy trochę przeszkadzającym wietrze i ze słońcem schowanym za chmurami, ale ciepło. W oddali, gdzieś nad Leskowcem deszczowo. Uphill na Kocierz. Chwilę po zdobyciu tuż nade mną słyszę grzmot. Powrót do domu z obitą przez grad gębą i przemoczony do suchej nitki... Na dole w Targanicach ani śladu tej parszywej pogody. A wszystko mogło mnie ominąć gdyby nie fakt, że pół godziny szukałem pulsometru i okularów, hehe. Życie ;)

A taki byłem czyściutki... :) © k4r3l


Chwilę przed oberwaniem chmury :) © k4r3l


HZ: 24% - 0:14:58
FZ: 16% - 0:09:49
PZ: 54% - 0:33:37

Wieczorny trening uphillowy :)

Sobota, 24 marca 2012 · Komentarze(6)
Ci utalentowani Grecy zaczynali jako zespół black metalowy (teoretycznie to ci od odwróconych krzyży;), później mieli w swojej karierze okres fascynacji rockowymi brzmieniami, by w końcu powrócić do korzeni (tym razem grając klimatyczny death metal). Żeby Was nie katować cięższymi rzeczami zapodam jeden z ich najbardziej melodyjnych i pozytywnie nastrajających kawałków - pochodzący z albumu "Revolution DNA" - "Little Music Box". 5minut i 30 sekund absolutnego geniuszu kompozytorskiego! Nie muszę dodawać, że zajebiście się przy takiej muzie kręci. Enjoy!
&

Dziś dopadło mnie to co większość raczy nazywać wiosennym przesileniem. I tak z wypadu wczesnoporannego wyszły nici, jednak już jego wieczorna edycja była bardziej niż udana. Noga podejrzanie dobrze podawała - może to efekt podjarania się zwycięstwem Podbeskidzia nad Lechią? Może.
Zaczyna brakowć miejsc, w których nie robiłem jeszcze fotki :) © k4r3l

Typowy wariant treningowy uwzględniający Przełęcz Kocierską i Przełęcz Beskid Targanicki plus kilka pomniejszych pagórków w okolicy. O dziwo nie tylko ja postanowiłem wyjść na rower o tej porze. Na skrzyżowaniu pod Kocierzem dojrzałem kogoś nacierającego od strony Żywca, później na podjeździe pod Beskidek minąłem dwóch mknących w dół rowerzystów. Co ciekawe wszyscy mieli lampki, czyli jednak coś się w tej materii ruszyło "in plus". I tyle. Jutro coś grubszego, a za tydzień... Za tydzień się okaże, co by nie zapeszać :)
I druga przełęcz w obiektywie:) © k4r3l


HZ: 23% - 0:18:56
FZ: 15% - 0:12:32
PZ: 64% - 0:46:09


Mikro-pętla beskidzka :)

Sobota, 17 marca 2012 · Komentarze(9)
Udało mi się zdobyć za małe pieniądze kapitalnie wydany albumik Passenger z 2003 roku - projektu Anedersa Fridena z In Flames. Takie se dobre nowoczesne rockowe brzmienia :) Przyjemnie się słucha...


Najwyższy czas trzasnąć ciut dłuższy dystans. Jak pomyslałem, tak też zrobiłem. Klasyczna mini-pętla beskdizka zawierająca dwa podjazdy. Na Beskidku spotkałem jednego gościa, który wtaczał się nań od strony Porąbki - ja już śmigałem w przeciwną stronę. Na trasie kilku bajkerów, ale domyślam się, że musiało być ich więcej - bo dzień był przedni. No moze gdyby nei ten wiatr :)
Na Beskidku - tym razem z drutami :) © k4r3l

Wyjechałem po 16, wcześnej sił, chęci i czasu brakowało. Wyczyściłem trochę napęd, założyłem nowe klocki hamulcowe i co najważniejsze zmieniłem gumy na węższe, co by się nie zasapać podczas uphillu:) I poszło. Kocierz od strony Oczkowa nawet zgrabnie udało się podjechać - 19minut z haczykiem a więc szału nie ma :)
Popas na Tresnej - Żywiecke skute lodem, a w tle Babia cała biała :) © k4r3l

W sumie nic więcej po drodze się nie wydarzyło - bardzo ciepło, nawet po zachodzie słońca - fajnie się kręciło.
Rozpalone Skrzyczne :) © k4r3l


HZ: 11% - 0:15:18
FZ: 17% - 0:22:47
PZ: 71% - 1:37:12


<b></b>

Treningowa górka

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(7)
Andrus rządzi! Czy to jako konferansjer (ot chociażby wczorajsza gala Srebrnych Ust), czy to w "Spadkobiercach", jednak najlepiej wychodzi mu pisanie utworów muzycznych. Ot takich jak ten:


Szybki przegląd wycieczek znajomych - pacze: Funio znowu ostro brykał po okolicy, a ja nie mogę trzasnąć marnej czydziechy... :) Masakra jakie chłop ma końskie zdrowie. Musze go też zapytać, gdzie kupuje czas, bo ja mam akurat deficyt:) Pojechałem sobie na swoją treningową górkę czyli Kocierz. Na szczycie świetny klimat: bezchmurne, gwiaździste niebo a w oddali w dolinie światła miasteczka. Dobry chill! Zjazd jak to zjazd - powiem tyle: wciąż piździ i nie ma się co podniecać kilkustopniowym ociepleniem.
W tle majaczą światła miasteczka Andrychów :) © k4r3l

Kocierski lans :) © k4r3l

Mam pytanie. Czy jak jest Wam zimno na zjazdach to nucicie/podśpiewujecie sobie pod nosem, żeby się zagrzać? Ja się dzisiaj spostrzegłem, że tak. Coś a la nawalony Luciano Pavarotti z tekstem w stylu: "oooOOOOooo ku....waaaaaaaa, zaj...iscie zimonoooOOO" itp. :) Tu mała podpowiedź - żeby się przełamać wokalnie wskazana kominiara tudzież, jak w moim przypadku, buff na gębie:) Zmrok również jest wówczas naszym sprzymierzeńcem.
Wtf?:) © k4r3l

Zdjęcie poniższe przestawia artefakty tuningowe. Oczywiście wizualnie tuningowe, chociaż jakby się zastanowić, to jednak nie do końca;) Jak znajdę chwilę, to wymienię, co by lans był w nowym sezonie odpowiedni:)
Żółte ponoć też szybkie :) © k4r3l


HZ: 14% - 0:09:44
FZ: 18% - 0:12:24
PZ: 64% - 0:44:44


Leskowiec: kapitulacja

Niedziela, 4 marca 2012 · Komentarze(11)
Nie ma już z nami Peter'a Steel'a, ale na szczęście została nam muzyka Type O Negative - kapeli, która nie ma sobie równych. Mój ulubiony krążek to "World Coming Down", ale z racji, że dzisiaj niedziela, to poleci "Christian Woman" z albumu "Bloody Kisses". W końcu dzień święty święcić, hehe.


No to się wkopałem - próba wyjechania na Leskowiec niezaliczona. Powód prozaiczny - lód, masa lodu, jedno wielkie lodowisko! Poległem tuż za mostkiem będąc już na "serduszkowym". Niestety, dalej nie ryzykowałem bo zarówno moje opony jak i podeszwy w takich warunkach nie miały najmniejszych szans. A ostatnie czego potrzebuje to jedna z kończyn w gipsie. Cóż, siła wyższa - postanowiłem pokornie się wycofać sprowadzając rower na tej ślizgawce.
Tam jadę, przynajmniej taki był plan :) © k4r3l

Hardkorowa nawierzchnia :) © k4r3l

Po tym nieudanym epizodzie odechciało mi się kręcić. Zdobyłem się jeszcze na tyle by podjechać na Praciaki zobaczyć czy narciarze szusują po stoku Czarnego Gronia. Wyciąg działa, poniżej na parkingu mnóstwo samochodów, a na samej nartostradzie miłośników zimowego szaleństwa nie brakowało. Cóż, to jednak nie dla mnie, więc pognałem ku zdziwieniu wielu mijanych osób z powrotem. Nie wiem dlaczego rower w marcu to wciąż dla większości sensacja... Ogólnie wyjazd do dupy - następnym razem wlewam coś mocniejszego do termosu niż sok malinowy, co by sobie zrekompensować porażkę uphillową :)
Phi, wyciąg zamiast uphillu to dla piździpączków :) © k4r3l

HZ: 22% - 0:23:02
FZ: 18% - 0:19:06
PZ: 55% - 0:58:50

P.s. dopiero co pisałem o tysiaczku w pionie, a tu już są dwa. Taki mały jubi....


















... leusz :)

Pierwszy tysiąc :D

Sobota, 3 marca 2012 · Komentarze(8)
Polski zespół Grans zaskoczył mnie swoim dwupłytowym wydawnictwem. Co tu dużo gadać, jest wyjątkowe. Dużo dobrego można tam usłyszeć od takich subtelnych melodii, jak w poniższym utworze, po naprawdę solidne i energetyczne rockowe granie (kilka utworów do posłuchania na stronie zespołu: www.grans.art.pl - warto;)


Nie mogłem się zebrać z rana, chociaż za oknem pogoda wspaniała. Wyjechałem więc kilkanaście minut po piętnastej naprędce ułożywszy plan krótkiego objazdu okolicy. Padło na Porąbkę i Kozubnik - ten drugi to obowiązkowy punkt programu na każdy rok.
Postój na Bukowcu (w tle Jezioro Czanieckie):) © k4r3l

Postanowiłem zawitać na słynny już w bikestatowym kręgu most w Porąbce tak szumnie rozreklamowany przez Funia, Niradharę oraz Kajmana. Widoczki z tego miejsca zaiste są kapitalne, tylko ruch całkiem spory - jak nie przechodnie to samochody. Może miałem pecha :) Wcześniej zaliczyłem odcinek przez Bukowiec - całkiem fajna uphillowa opcja.
Porąbka bridge;) © k4r3l

Na zaporze w Porąbce :) © k4r3l

Do Kozubnika dotarłem moim uphill'owym wariantem (pierwsza w prawo i pod górę:). Na miejscu po staremu, chociaż dopiero teraz zauważyłem w niektórych oknach firanki:) Na szczycie najwyższego budynku można zazwyczaj dostrzec sylwetki ludzi żądnych wrażeń i emocji - nie inaczej było tym razem.
Żar widziany z Kozubnika :) © k4r3l

Kozubnickie ruiny... © k4r3l

Powrót przez Wielką Puszczę bez specjalnych emocji - najeździł się tamtędy człowiek w ubiegłym roku, oj najeździł. Ale to wciąż sympatyczne rejony - na pewno zrobią wrażenie na kimś, kto trafi tam po raz pierwszy. Kolejny etap przyzwyczajania dupska do nowego siodełka zaliczony. Wydaje się, że będzie ok :) Tym samym pierwszy tysiąc w pionie za mną. W ub. sezonie nazbierało się tego 64000m, takie prawie 8 razy Mount Everest :) Hmm, próbuje zapanować nad tętnem, ale średnio mi się to udaje. Wychodzą na jaw braki w kondycji, choć próbuję się tłumaczyć wymagającą trasą :)
HZ: 16% - 0:19:22
FZ: 21% - 0:25:20
PZ: 57% - 1:08:19


Ostatni dzwonek żeby zaliczyć... luty :)

Środa, 29 lutego 2012 · Komentarze(9)
Tą kanadyjską kapelę już prezentowałem na blogu, ale natrafiłem ostatnio w necie na kapitalny klip z koncertu. Słowo daję, że gdybym był na takim koncercie, to bym pewnie nadwyrężył sobie kręgi szyjne :) Mam wrażenie, że wam się NIE spodoba, haha.


Odkładanie rzeczy na ostatnią chwilę to u mnie standard. Koniecznie chciałem zaliczyć choć jeden wyjazd w lutym - udało się dopiero w ostatnim dniu miesiąca, bo dziś w końcu pogoda przestała na chwile kaprysić, było ciepło i nie padało. Dziś także zaliczyłem pierwszy wyjazd na desce i nie mam tu na myśli deski snowboardowej. O sidełko Token'a wypytałem Tworzo, który jakiś czas temu miał okazję je sprawdzić - bez wahania polecił :) Cóż, wygląda zawodowo, ale jeszcze sporo czasu upłynie zanim moje cztery litery się do niego przyzwyczają. Pierwsze wrażenie było dość szokujące :) Ale jestem dobrej myśli :)
Nowa decha czy może Concord? :) © k4r3l

Ostatnie śniegi? Mam nadzieję! © k4r3l

Wybrałem się na Kocierz, jak zwykle na szczycie dopadł mnie zmrok. Na serpentynach dominują strumienie przecinające drogę w poprzek, miejscami widać zlodowaciałe grudki, a więc pomimo odwilży powyżej pewnych wysokości wciąż mróz trzyma przy gruncie (zwłaszcza przez noc).
Ośrodek wypoczynkowo-konferencyjny Kocierz :) © k4r3l

Coś dla morsów :) © k4r3l

Na Beskidku - ten znak to wcale nie przesada :) © k4r3l

W drodze powrotnej postanowiłem jeszcze podjechać na Beskidek. Na góralu nie było łatwo, więc się powtórzę i powiem: respekt dla Funia, który tamtędy ostatnio jechał na szosówce. Na drodze wciąż zalega śnieg tworzący niebezpieczne koleiny.
HZ: 22% - 0:19:47
FZ: 10% - 0:09:10
PZ: 58% - 0:53:30