Nie ma już z nami Peter'a Steel'a, ale na szczęście została nam muzyka Type O Negative - kapeli, która nie ma sobie równych. Mój ulubiony krążek to "World Coming Down", ale z racji, że dzisiaj niedziela, to poleci "Christian Woman" z albumu "Bloody Kisses". W końcu dzień święty święcić, hehe.
No to się wkopałem - próba wyjechania na Leskowiec niezaliczona. Powód prozaiczny - lód, masa lodu, jedno wielkie lodowisko! Poległem tuż za mostkiem będąc już na "serduszkowym". Niestety, dalej nie ryzykowałem bo zarówno moje opony jak i podeszwy w takich warunkach nie miały najmniejszych szans. A ostatnie czego potrzebuje to jedna z kończyn w gipsie. Cóż, siła wyższa - postanowiłem pokornie się wycofać sprowadzając rower na tej ślizgawce.
Po tym nieudanym epizodzie odechciało mi się kręcić. Zdobyłem się jeszcze na tyle by podjechać na Praciaki zobaczyć czy narciarze szusują po stoku Czarnego Gronia. Wyciąg działa, poniżej na parkingu mnóstwo samochodów, a na samej nartostradzie miłośników zimowego szaleństwa nie brakowało. Cóż, to jednak nie dla mnie, więc pognałem ku zdziwieniu wielu mijanych osób z powrotem. Nie wiem dlaczego rower w marcu to wciąż dla większości sensacja... Ogólnie wyjazd do dupy - następnym razem wlewam coś mocniejszego do termosu niż sok malinowy, co by sobie zrekompensować porażkę uphillową :)
Trzeba czekać, aż zrobi się cieplej i lód się na dobre rozpuści..:) Myślę, że rower w marcu dla większości to sensacja, ponieważ, nie mają tyle odwagi by w nie zawsze sprzyjająca pogodę wsiąść na niego. Większość "zwykłych" użytkowników po prostu czeka kiedy będzie bardzo ciepło i super sucho.. A, że Ci co tu pisują, raczej nie należą do tych "zwykłych", jazda w marcu, cz w grudniu nie dziwi :] pozdrówka
hehe widzę, że w końcu ruszyłeś w teren :). Z tym Leskowcem to mnie zmartwiłeś :/ bo akurat w tym tygodniu miałem się tam wybrać....ale cóż - może do czwartku lód się wytopi.... :)