Wpisy archiwalne w kategorii

woj.małopolskie

Dystans całkowity:16634.63 km (w terenie 2585.20 km; 15.54%)
Czas w ruchu:934:07
Średnia prędkość:17.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:297074 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:115327 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:43.43 km i 2h 27m
Więcej statystyk

MONOtonnie (:

Wtorek, 29 stycznia 2013 · Komentarze(12)
Faktycznie, dziwnie bez muzyczki więc aktualizacja;) Kidneythieves to moje odkrycie ostatnich tygodni. Raz na jakiś czas uda się trafić na wyjątkowy band a ten taki bez wątpienia jest. Charyzmatyczna wokalistka, klimatyczne gitary właściwe dla alternatywnej sceny lat 90tych oraz szczypta przepisowej elektroniki. Voila!


To tylko standardowy, coroczny wpis serwisowy, bo zimowa przerwa w toku. Rower, w oczekiwaniu na nowe narządy do przeszczepu, leży gdzieś w kącie rozłożony na czynniki pierwsze. Ale to dobrze, bo (uwaga będzie bluźnierstwo;) nie ciągnie mnie przez to do jazdy ;) Tym samym moja aktywność ruchowa osiągnęła poziom 0 - ja sobie tłumaczę, że idę na masę. Jednocześnie podziwiam tych wszystkich, którzy nie odpuścili i są aktywni czy to rowerowo czy też trekkingowo. Szacun!

Sprzętowo już prawie wszystko dograne, czekam jeszcze na właściwy adapter do hamulców (bo oczywiście w sklepie się pomylili pomimo obfitej wymiany e-maili dochodzącej do liczby 25 sztuk w obie strony;) i biorę się, przy drobnej pomocy serwisu, za składanie wszystkiego do kupy.

W międzyczasie na forum zawiązał się temat wspólnego wyjazdu w okresie wczesnoletnim. Wszyscy chętni mogą się deklarować, komentować i doradzać. Szczegóły tu: http://forum.bikestats.pl/discussion/1494/tour-de-babia-/#Item_1

Do zobaczenia wkrótce i oby już na dwóch kółkach ;)

A w 2013 rok wjade o, tak! - bez hamulców i bez trzymanki q: © k4r3l

Beskid Mały uphillowo-sylwestrowo ;)

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Niby sylwek, więc i dźwiękowo powinna być petarda, ale jakoś nie mogę zdecydować się na żadną bombę. Wybieram wariant pośredni czyli miks Type O Negative i The Beatles. Ci pierwsi coverują tych drugich. Zajebisty spowalniacz, typowe TON'owe brzmienia i niesamowity Peter Steele na wokalach, ponoć laskom miękną kolana na sam jego głos, hehe.


Ostatki na rowerze. Samemu by mi się pewnie nie chciało ruszyć, ale zgadaliśmy się na porannego tripa z Jakubiszonem, który podczas tej wycieczki pokonał barierę 4k :) Ja już takiego ciśnienia nie miałem, od początku skrupulatnie jedyne dane jakie gromadzę to te dotyczące przewyższeń. To też na rękę była mi wspinaczka na francę beskidów czyli Hrobaczą Łąkę.
Kuba zaopatruje się w płyny - parking w towarzystwie klasyków ;) © k4r3l

A to już na szczycie Hrobaczej - śniegu brak ;) © k4r3l

Po drodze pozdejmowałem co się dało, bo podjeżdżaliśmy w pełnym słońcu i momentami czułem się jak w lecie - idzie się tam cholernie zagotować;) Poszło mi sprawnie, dołożyłem Kubie na tym podjeździe kilka minut ;) Na szczycie chwila dla reportera, którym okazał się sympatyczny pan z Czechowic-Dziedzic. Pada hasło "Gaiki" no i poszliśmy czerwonym :)
Kuba dojeżdża kilka minut po mnie ;) © k4r3l

Fotka made by przypadkowy turysta w towarzystwie małżonki ;) © k4r3l

Ja z uszkodzoną obręczą już tak nie szalałem jak wczoraj, poza tym to miał być z założenia lajtowy wypad. Herbatka ze świeżo nabitym prądem rozgrzewała kończyny. Na tym leśnym odcinku było sporo oblodzonych fragmentów. Zaliczyliśmy standardowy wypych pod jedną górkę, a potem już prosto w kierunku na Gaiki.
Zjazd przy akompaniamencie hamulców :) Gdyby nie one to bym go zgubił ;) © k4r3l

Chwilę przed odbijamy na zielony i ciśniemy w dół przez Nowy Świat do Porąbki. Szlak ten nie należy do wymagających, mało tego, można sobie pohasać, a dodatkowo napatrzeć na fajne górskie widoczki. Namawiam Kubę do powrotu przez Wielką Puszczę, bo jazda wyjątkowo ruchliwymi ulicami nie należała do najprzyjemniejszych... Jeszcze tylko Przełęcz Targanicka i rozjeżdżamy się.
Świetny widoczek na... zamglone niestety Tatry ;) © k4r3l

Końcówka zielonego, już na asfalcie (w tle zapora w Porąbce;) © k4r3l

Podsumowania nie będzie. Może tylko napomknę, że w tym roku pokonałem skromne 84950m (~85km;) w pionie, co przy 97 wycieczkach daje średnią 875m przewyższeń na wycieczkę;) Teraz zimowa przerwa na podreperowanie kolana i gromadzenie rzeczy, które po prostu muszę wymienić, bo się sypią (się jeździ, się zużywa;). Amor, koła i hample. Pierwszy wyjazd w 2013? Się zobaczy... Do siego roku!



HZ: 22% - 0:43:39
FZ: 18% - 0:35:30
PZ: 55% - 1:51:05

Mini-max beskidzki ;)

Niedziela, 16 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Tommy Say No to kapela z Bielska-Białej, a więc po sąsiedzku. Właśnie wracają do gry i lada dzień wydadzą swój najnowszy album! Czekam na tą płytę (pamiętam też jeden koncert na BB Feście), bo chłopaki tworzą kawał energetycznej muzy, a czego jak czego, ale energii na zimę nigdy nie za dużo! Ogień!


16 grudnia i temperatura plusowa, fachowcy nazywają ten czas... tada-bum-tss - przedzimiem ;) Kiedy wyjeżdżałem słońce jeszcze świeciło, ale wkrótce poddało się chmurom, które sprowadził południowy wiatr. Wyjazd bez planu, żeby się spocić i trochę podreperować sflaczałą łydę :) Po wczorajszej odwilży większość białego przepadła, pojechałem więc go szukać nieco wyżej, czyli na Kocierz.
Był śnieg i nie ma śniegu ;) © k4r3l

Na przełęczy pod ośrodkiem ruch znikomy, aut mało, spacerujących jeszcze mniej - widać wystraszyli się tej niezimowej aury. Ale przynajmniej znalazłem to czego szukałem, pół metrowa pokrywa śnieżna na stoku narciarskim robi wrażenie, strasznie ten śnieg jednak oblodzony i taki nienaturalny ;)
Na szczęście jest tam gdzie być powinien - w górach :) © k4r3l

Zjazd do doliny Kocierza Moszczanickiego na lajcie, buff dobrze chroni twarz przed pryskającym spod przedniego koła błotem. Co jakiś czas robiłem przystanki z przerwą na herbatkę. Na dole po drugiej stronie zdecydowanie zimniej, ale do tej pory jechało mi się dobrze, więc zdecydowałem, że to właśnie dzisiaj zrobię tytułowy mini-max, czyli jak największą liczbę przewyższeń na jak najmniejszym dystansie;) Wracając skręciłem w magiczną ulicę Widokową...
Na zjazdach się nie śpieszyłem ;) © k4r3l

Ci, którzy tam bywają, wiedzą z czym to się je;) Nie ujechałem 100m a już musiałem pomagać wyjechać chłopaczkowi, któremu zniosło tył auta poza drogę a napęd na przód i chyba nie do końca zimowy bieżnik sprawy nie ułatwiały. Ale udało się :) Jak widać, te znaki na początku tej drogi o wymaganych łańcuchach na koła nie są wcale przesadzone:)
Na dole szaro, buro i zimno :) © k4r3l

Droga jest fatalnie utrzymana, gdyby nie 'domowe sposoby' okolicznych mieszkańców, fragmenty z ażurowych płyt byłoby jeszcze gorzej. Zjechać zjechałem po drodze ostrzeżony przez kobitę, że poniżej wcale nie jest lepiej. Będąc na dole zmniejszyłem ciśnienie w kołach, wyjechałem na 3 barach, wróciłem chyba na 2 ;) Ale i tak koła uślizgiwały się pod górę.
Chyba wiadomo dlaczego ta ulica to Widokowa ;) © k4r3l

Trochę zaczęło mżyć na Kocierzu, ale nie zraziłem się tym i pojechałem jeszcze na Targanicką, by i ją zrobić naturalnie z dwóch stron ;) Wcześniej po drodze miałem jeszcze dwa starcia z luźno biegającymi czworonogami. Jeden, taka baryła na krótich nóżkach dotknąl mnie nawet nosem w kostkę, ale chyba nie był głodny ;) Wystraszył się odgłosu wypinanego buta ;)
Łańcuchy na koła albo piechotka ;) © k4r3l

Drugi notorycznie biega koło jednego gospodarstwa i wybiega na drogę jak gdyby nigdy nic. Ciągle sobie obiecuję, że zadzwonię na Straż Miejską, żeby zrobili z tym porządek i ciągle zapominam :) Pomimo gównianej pogody wyjazd udany, dodatnia temperatura i brak większych opadów pozwoliły na małe co nieco :)
Brzydka Targanicka ;) © k4r3l


Pierwszy grudniowy ;)

Niedziela, 9 grudnia 2012 · Komentarze(4)
Z okazji zbliżającego się końca świata absolutnie fenomenalny band The Project Hate MCMXCIX i kawałek z ich opus magnum o jakże dźwięcznym tytule "Armageddon March Eternal (Symphony of Slit Wrists)". Potrafią konkretnie przywalić obrazoburczym death metalem, ale w tym numerze po prostu grają inaczej...


Skromny wyjazd by trochę się rozruszać i sprawdzić czy ciuchy dają radę przy -10. Oprócz rękawiczek Chiba, w których mi wypizgało na zjeździe, wszystko ok. Kurtalon by się jeno przydał jakiś ortalionowy bo windstopper ma tylko membranę na przodzie a tył cały paruje i pokrywa się szronem ;) Po drodze spotkałem tylko czy może aż jednego maniaka zjeżdżającego niezwykle asekuracyjnie z przełęczy. Na Kocierzu masa śniegu i pustki, czyli to co lubię :)
Przerwa na herbatę z termosu i fotę ;) © k4r3l

Na koniec kilka, niestety gorzkich, słów o zamawianiu szpejów rowerowych w necie. Z racji dnia darmowej wysyłki postanowiłem zamówić amortyzator. Już jakiś czas temu zdecydowałem się na Epicona - to w końcu i tak model dwie klasy lepszy od obecnego XCRa. Wypatrzyłem "świętną okazję" w CentrumRowerowe.com - prawie 200 PLN taniej niż na allegro za model z 2011 roku. Termin realizacji 5-10 dni, myślę sobie, ok, nie śpieszy się. Do zamówienia dorzuciłem trochę pierdół typu łyżki itp. Dzień później dostaję maila, że niestety, ale promocja jest nieaktualna i mogę mieć ten sam amortyzator za 100 PLN więcej. Troszkę mnie to zbiło z tropu, ale też specjalnego ciśnienia nie miałem - to wciąż taniej niż u konkurencji. Szkoda tylko, że mój budżet nie zakładał takiej sumy. Miałem dwa wyjścia, albo olać ich pokazując co myślę o ich usługach albo wziąć ten amor, to w końcu ciągle tzw. okazja;) Wybrałem opcję nr 2 z myślą, że jak będę chciał to obsmaruję ich chociażby tutaj :)
Na szczycie na szczęscie słonecznie ale i mroźno ;) © k4r3l

Z doświadczenia wiem także, że podobne rzeczy mają miejsce gdy sklep internetowy wystawia równocześnie swoje rzeczy na allegro (tu z kolei ukłony w stronę Bikestacji;). Także rada na przyszłość, dzwońcie i pytajcie o stan faktyczny magazynów i promocji, żeby uniknąć rozczarowania i niepotrzebnych nerwów.

Zachciało mi się terenu ;)

Niedziela, 25 listopada 2012 · Komentarze(8)
Jak nie macie ciarek przy tym kawałku to jesteście po prostu niewrażliwymi skurczybykami, hehe. Muzycy Queen, Black Sabbath i The Who na jednej scenie! W ogóle cały ten tribute koncert na Wembley poświęcony Freddiemu to jest zwyczajnie epicka rzecz, absolutne misterium! Mus dla każdego fana dobrej, ba ponadprzeciętnej muzyki. Kolejna rocznica śmierci tego wybitnego wokalisty to smutny ale jednocześnie dobry czas, żeby sobie ów niepowtarzalne wydarzenie przypomnieć!


Niedzielnie, krótko i zajebiście błotniście. Dawno się tak nie uświniłem. Chodzi o odcinek od Wielkiej Puszczy w stronę Przełęczy Kocierskiej. Tragedia. Kurwowoałem w tym ciemnym lesie na całego. Myślałem, że ślady ciężkiego sprzętu to tylko na początku traktu będą. Myliłem się, cały czas walczyłem z grząską, błotnistą mazią i koleinami. Rower, ciuchy (ochraniacze miały niezły chrzest:) całe uwalone. To były 3 kilometry błotnistej gehenny! Odbiłem sobie na zjeździe uciekając przed SUVem na zagranicznych blachach :) Musiał się gość zdziwić co to za kretyn o tej porze zapierdziela 60km/h po krętych serpentynach, hehe.
Zaczęła się era ciemnych i niezbyt widowiskowych fotek :( © k4r3l

A tak bajdełej: jak ktoś nie był jeszcze w Kozubniku niech się śpieszy, bo lokalna prasa donosi, że jakiś kasiasty inwestor planuje tam rewolucję! Oczywiście ten temat to taka powracająca raz na kilka lat fala. Tak naprawdę zobaczymy, co z tego wyjdzie...
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/705531,kozubnik-znow-ozyje-a-inne-sieroty-prl-u-zobacz-zdjecia,id,t.html

Dwie przełęcze po zmroku ;)

Sobota, 24 listopada 2012 · Komentarze(4)
Chassis był mi do tej pory znany raczej na wyrywki. W ostatnich dniach miała premiera ich najnowszego klipu (do obejrzenia poniżej). Całkiem porządne rockowe granie na światowym poziomie! Z pewnością niejednego z Was zaskoczą pozytywnie!


Nie oszukujmy się, takich wypadów jak ostatnio już nie będzie. Ale też nie ma co przekreślać całkowicie rowerowania w nieco niższych temperaturach tudzież odrobinę gorszych warunkach :) Co prawda meteorolodzy przestrzegali przed dość uciążliwym zapyleniem woj.małopolskiego ale mimo to postanowiłem w końcu wyjechać po 2 tygodniach osadzania się tłuszczu :)
Atak mgły na Targanickiej :) © k4r3l

Był to także dobry pretekst do przetestowania ochraniaczy shitmano :) Z premedytacją ubrałem więc skarpetki stopki, te w których jeżdżę przy temp. + 20 i w górę, a na nie ochraniacze. Nabyta przeze mnie wersja składa się z ochraniaczy wewnętrznych i zewnętrznych. Te pierwsze tym razem zostały w domu. Natomiast zewnętrzne egzamin zdały śpiewająco, czasami wydawało mi się, że noga się nawet pociła, ale to złudne wrażenie było spowodowane smyrającym mnie po kostkach syntetycznym materiałem ;) Brak buffa na szyi i gębie odczułem dopiero na zjazdach, a rękawiczki jesienne dały radę na styk. Pod starą wiatrówkę z b'twina założyłem tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, co przy zaledwie 5 stopniach (a pewnie "0" na przełęczach) zagwarantowało mi komfortową temperaturę :) Jak widać w obecnych warunkach można ciągle kręcić na zewnątrz :)

Bajking pod wiszącą skałą ;)

Niedziela, 11 listopada 2012 · Komentarze(10)
Jako, że wyjazd był stricte niepodległościowy trzeba by zapodać coś po polsku. "Kraina" bielskiego Eye For An Eye będzie jak znalazł. Jako bonus utwór "Droga" - oba z tegorocznej płyty zespołu zatytułowanej "Krawędź".


Flaga wywieszona, kawa i sowita porcja makaronu na śniadanie - można jechać ;) Takiej aury chyba mało kto się spodziewał. Ci, którzy postanowili spędzić 11 listopada w górach na pewno nie żałują. Z każdym tygodniem przybywa liści na szlakach, dziś momentami liściasta pokrywa była delikatnie mówiąc puszysta ;)
Rower mi się zdrzemnął;) © k4r3l

Na podjeździe pod Przełęcz Targanicką mijam dziewczynę i chłopaka prowadzących rowery. Sprzętowo nic im nie dolegało, problemem była jak się okazało kondycja - bywa i tak ;) Na Kocierzu spacerowicze i spacerowiczki w mokasynach i obowiązkowych kozaczkach. Ale Polska to przecież wolny kraj, więc każdy może obchodzić Święto Niepodległości po swojemu:)
Widokówka z Potrójnej ;) © k4r3l

Pojechałem w teren z zamysłem odnalezienia kolejnego wynaturzenia skalnego w okolicy - Zbójeckiego Okna. Ta osobliwa skała leży na żółtym szlaku między Potrójną a Łamaną Skałą. Najpierw jednak postanowiłem nasycić oczy widoczkami - Potrójna nadaje się do tego wręcz wyśmienicie. Z jednej strony Skrzyczne, Żar, Hrobacza, z drugiej Leskowiec, Babia, Pilsko i... Tatry! Tak, nie od dziś wiadomo, że z polan tej widokowej góry roztaczają się zacne panoramki!
Widokówka z Potrójnej II ;) © k4r3l

Z czerwonego szlaku zboczyłem na wspomniany żółty, trochę przekombinowałem i dopiero wracając się kawałek trafiłem na to, czego szukałem (N: 49° 46' 4'', E 19° 22' 18''). Skała robi wrażenie, w okolicy chyba tylko słynna Grota Komonieckiego może z nią rywalizować. To kolejna intrygująca atrakcja, którą można niestety łatwo przeoczyć poruszając się tylko najbardziej znanym czerwonym szlakiem...
Skała jest bycza ;) © k4r3l

Jak ona powstała?! ;) © k4r3l

Zbójeckie okno z... oknem bez zbója ;) © k4r3l

W drodze na Leskowiec podziwiałem sobie towarzyszące mi widoki, a to Kraków majaczył na horyzoncie, a to zza Hrobaczej Łąki wyłoniło się Jezioro Goczałkowickie. I to wszystko przy zaledwie dobrej widoczności! W ogóle szlak ten w kierunku z Kocierza na Leskowiec dostarcza wielu wrażeń. Ale będą z niego głównie zadowoleni miłośnicy technicznych odcinków podjazdowych. Trzeba się tam namachać nogami i nakręcić rękami. Miodzio!
W oczekiwaniu na śnieg - Czarny Groń:) © k4r3l

Ta plamka za górami to J.Goczałkowickie ;) © k4r3l

Innego zdania chyba byli bajkerzy jadący w przeciwną stronę. A było ich trochę, najpierw kilkuosobowa ekipa, w tym jeden gość z kamerką GoPro na kasku, później jeszcze kilka pojedynczych sztuk. Wszyscy jacyś tacy zadumani, nieobecni, nie zawsze chętni do odpowiadania na pozdrowienia, hehe.
Na Leskowcu - temat zdjęcia oklepany;) © k4r3l

Na Leskowcu nie zabawiłem byt długo, szybka fotka Babiej i Taterek i trzeba było się zmywać bo strasznie tam wiało, a ja bez nogawek;) Koło schroniska garstka ludzi, pewnie kilka godzin wcześniej były tam tłumy... Wróciłem zielonym przez Gancarz do samego Andrychowa. Zjazd z Gancarza poszedł sprawnie, zostały jeszcze serie interwałowe, które dały mi popalić, ale wszystko udało się podjechać i zjechać. Świetny dzień!
Końcówka szlaku zielonego, prawie w domu ;) © k4r3l


Jawornica w Beskidzie Małym :)

Niedziela, 4 listopada 2012 · Komentarze(4)
Jest Bogiem! Nie to co jakiś tam Magik, którym nagle podnieca się cała Polska... Jest autentykiem! Jest rock'n'rollowcem z krwi kości! Z Motorhead nagrał do tej pory 24 płyty! Lemmy Kilmister! Dwugodzinny film o jego osobie uważam za jeden z najważniejszych i najciekawszych obrazów na temat istoty samego rocka! Polecam zwłaszcza, że ktoś był na tyle uprzejmy i wrzucił go w przyzwoitej jakości na YouTube w polskiej wersji... Kultowa postać! Śpieszmy się oglądać filmy na YT, tak szybko je usuwają :)


No to sobie dzisiaj pochodziłem z rowerem, nie to że chciałem, ale tak wyszło :) Standardowy uphill na Przełęcz Kocierską poszedł gładko. Po sobotnim halnym zielony szlak przykryła niemalże 20cm warstwa liści, czasami można się było zapaść aż po osie:) Stąd tempo raczej wolne, bezpieczne.
Liściasty, zielony szlak na przełęcz ;) © k4r3l

Zjazd czarnym w kierunku Nowej Wsi również bardzo asekuracyjny, w połowie odbijam na alternatywną ścieżkę, bo wiem, że w takich liściastych warunkach o glebę byłoby zdecydowanie za łatwo w niższych partiach nieznanego do końca szlaku.
Na czarnym jest momentami ekstremalnie ;) © k4r3l

Po wyjeździe na asfalt zaczyna się improwizacja. Na azymut, przez las. Kilkukrotnie zmuszony byłem się wracać, ale w końcu po kilkunastominutowym bikewalkingu stosowanym naprzemiennie z podjeżdżaniem znalazłem się... na 830m n.p.m., czyli na Jawornicy. Jawornica to taka góra z krzyżem, ale nie jest to taki krzyż jak na Hrobaczej Łące. Ten jawornicki już dawno temu przysłoniły drzewa. Z jednej strony ok, ale o ciekawej panoramie można zapomnieć.
Pamiątkowa tablica na konstrukcji krzyża... © k4r3l

Nie chciałem się tam znaleźć, bo prowadzący tamtędy szlak jest trudny, a przy obecnej porze roku, nawet bardzo trudny. Jakoś jednak zjechałem z tej stromizny i znaną dobrze drogą wróciłem bak tu hom. Dziś nawet ciepło, widać przed deszczem...

ps.średnia miszcz!

Beskid Mały: Warownia na trakcie :)

Niedziela, 21 października 2012 · Komentarze(10)
Heh, to naprawdę zabawny teledysk Pantery. Występujący w nim dzieciak niszczy! Podobnie jak te genialne riffy Dimebaga zastrzelonego przez jakiegoś chorego dupka podczas jednego z koncertów kilka lat temu. I pomyśleć ile jeszcze kapitalnych płyt mógłby stworzyć... Dziki świat!


Poszerzyłem wiedzę na temat "Warowni na trakcie" czyli osobliwego zespołu skalnego i ponownie udałem się spenetrować okolice czarnego szlaku pod Przełęczą Kocierską. Za taki mały sukces mogę uznać podjechanie w całości odcinka od Przełęczy Targanickiej aż pod sam ośrodek konferencyjno-wypoczynkowy (choć jak dla mnie to raczej ośrodek lansersko-szpanerski:). Raz na jakiś czas się uda:) Wyjątkowo nie przeszkadzali nawet turyści, których mijałem walcząc z największymi stromiznami. A było ich trochę, i turystów, i stromizn :)
Nietypowe, ale co ważniejsze skuteczne oznaczenia :) © k4r3l

Tutaj już przynajmniej widać, do czego się zbliżamy - skałki :) © k4r3l

Warownia może nie nadaje się pod rower, ale spaceru (z racji, że znajduje się ona poza głównym szlakiem) nie było wcale dużo. Prowadzą do tego miejsca błękitne znaczki i strzałki na drzewach. Jako, że nie ma konkretnej ścieżki trzeba iść na azymut jakieś 50m.
Mało miejsca, ale widoki cudowne :) © k4r3l

Naprawdę warto trochę się pomęczyć, bo widoki z tego niezwykłego miejsca są tego warte! Na południowym-zachodzie wznoszą się zabudowania na przełęczy, z kolei bardziej na północ można dostrzec serpentyny traktu cesarskiego, który prowadzi pod ośrodek, a na wschodzie góruje ozłocona o tej porze roku Jawornica! W dole natomiast, czyli jakieś kilkanaście metrów poniżej tego występu skalnego dominują zielono-brązowe korony drzew. To bardzo ciche miejsce, choć co jakiś czas z daleka niesie się ryk silników motocyklowych.
Perspektywa ma znaczenie :) © k4r3l

Ciekawiło mnie i nadal ciekawi jak ta skała wygląda od dołu - niestety rowerowe obuwie nie pozwoliło mi zrobić takiego rekonesansu... Dla leniwych, wyposażonych w odbiorniki GPS zapodaje namiary, które dzisiaj ustaliłem (te znalezione w necie raczej mogłyby Was wyprowadzić w pole;) : szerokość 49° 46' 51" N, długość 19° 19' 46" E.
Akcent jesienno-rowerowy :) © k4r3l

Wróciłem się ten kawałek czarnym szlakiem - do podjechania na lajcie i z powrotem po swoim śladzie, a więc obok obleganego jak w każdą niedzielę ośrodka na Przełęczy Kocierskiej i następnie wyśmienitym jak zwykle zielonym na Przełęcz Targanicką. Taka mała rzecz a cieszy :)
Chwila zadumy zamiast kościelnego lansu :) © k4r3l


HZ: 30% - 0:32:43
FZ: 16% - 0:17:40
PZ: 36% - 0:39:03


Małe modyfikejszyn :)

Sobota, 20 października 2012 · Komentarze(6)
Ostatnio na TVP Kultura leciał sobie dokument o Iron Maiden i ich płycie "The Number of The Beast". Fajnie się na to patrzy, jeszcze lepiej słucha. Ale pomyślałem, że polski heavy metal również miewa perełki. Takie jak Metal Invaders ze znakomitą wokalistką za mikrofonem. Szkoda, że tylko jedno demko nagrali. Ps dziś odcinek o "Paranoid" Black Sabbath (godz. 13.20:).


Hmmm, patrze na niektórych pozytywnych waryjotów z BS i zadziwają mnie ich pomysły na tripy (patrz tu: -> Feels3, -> Czecho, -> Jakubiszon :) A ja ciagle kręcę po tej samej trasie i już od kilku tygodni nie było jakiejś powazniejszej modyfikacji. Osobiście mi to zupełnie nie przeszkadza, bo trasa jest na tyle ciekawa, że jeszcze pewnie długo mi się nie nudzi. Mało tego, chyba inni bajkerzy się przekonują do tego szlaku, bo już drugi raz minąłem się na zielonym z parą na rowerach, tydzień temu, była to trzyosobowa grupka. Dziś postanowiłem sprawdzić czarny szlak wiodący południową stroną Przełęczy Kocierskiej do Nowej Wsi. Niestety na opisywane w necie atrakcje geologiczne nie natrafiłem (pewnie dlatego, że zjeżdżając byłem skupiony na zupełnie czymś innym:). Ale powrócę tam, mimo iż szlak jako zjazdowy nie jest jakiś rewelacyjny. Zdecydowanie bardziej dziki niż zielony, no i ma jedną wadę - chyba byłby ciężki do pokonania od dołu... Zawsze to kolejna opcja sprawdzona w okolicy:) Ps. zrealizowałem właśnie jedyny konkretny cel na sezon 2012 zakładający przejechanie większej ilości kilometrów niż w poprzednim :)
Kultowy zielony - prawda, że pięknie?:) © k4r3l



HZ: 29% - 0:24:52
FZ: 21% - 0:17:42
PZ: 30% - 0:25:43