Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Medżik

Dystans całkowity:15951.04 km (w terenie 2015.20 km; 12.63%)
Czas w ruchu:868:37
Średnia prędkość:18.11 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:281975 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:173797 kcal
Liczba aktywności:312
Średnio na aktywność:51.13 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Stare i już nie jare :)

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Dziś dominował futbol, ale w przerwach katowałem się thrashową składanką z polskimi zespołami. O, takimi jak Świniopas na ten przykład. Bon apettit!


Nie jeździłem. 0, null, nic. Pogoda postanowiła poigrać ze mną. Postraszyło burzą i deszczem, więc zaszyłem się z zamiarem przeprowadzenia wymiany sprzętu. Oczywiście kiedy miałem już większą część rozgrzebaną wyszło przepiękne słońce... No ale kiedyś to trzeba było zrobić... Na szczęście miałem piwo ;)
Efekt działania kątówki - rdza szybko złapała :) © k4r3l

Odkręcanie korb i wymiana kasety to pikuś. Za to namęczyłem się z miską supportu od strony napędowej. Kilka psiknięć wd-40 i pod moim ciężarem (stanąłem na kluczu) gwint puścił...
Kaseta po 6000 km :) © k4r3l

W środku syf, że aż strach. Nie wspominając o smrodzie przypominającym te wszystkie leśne zielone, brazowe i żółte bagienka, hehe. Raz miałem nieprzyjemność wylądować w takowym na kolanach więc stąd ta reminiscencja ;)
Mechanizm korbowy w opłakanym stanie :) © k4r3l

Lewe ramię korby odrobinę szlifnięte na górskich szlakach;) © k4r3l

Później jeszcze skrócenie łańcucha do 108 ogniw, zamontowanie nowego supportu i korb, przykręcenie pedałów, spięcie łańcucha złotą spinką srama i voila. Czeka mnie teraz jeszcze regulacja przerzutek, bo do ideału sporo niestety brakuje...
Support po 2,5 roku;) © k4r3l

Mam nadzieję, że w trakcie montażu niczego nie spieprzyłem, w sensie nie przekręciłem, albo nie dokręciłem, hehe. Wyjdzie w praniu :)

PS. mam na sprzedaż korbę ze zintegrowanymi pedałami, wyciągnięty łańcuch, support z bagien i kasetę - rdzewkę. Można się zgłaszać na priva, hehehe.

PS2. 666km w tym sezonie pękło :)

Kocierz, Beskidek, czyli zwykły trening:)

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Blood Red Shoes - ja tu mogę naprawdę wkleić całą płytę. Zwyczajnie jest genialna! "We're not fighting to be heard,
We just wanna watch you burn".


Nic ciekawego, pod górę jechało się ciężko, jednak tydzień przerwy robi swoje.
W tle: Bukowski Groń i dalej Hrobacza Łąka:) © k4r3l

W Sułkowicach z podporządkowanej włącza się skuter i oczywiście zrównuje się ze mną. Na szczęście zdrowy rozsądek wziął górę i odpuściłem kretynowi.
A tutaj widok na Przełęcz Beskidek z Targanic :) © k4r3l

Pod dolną stacją wyciągu na Kocierz :) © k4r3l


HZ: 15% - 0:11:09
FZ: 19% - 0:13:47
PZ: 58% - 0:41:57

Uphill we mgle (Hrobacza;)

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(15)
Dzisiaj leci Gorefest... Może dlatego, że początek kojarzy się z mozolnym zdobywaniem szczytów, a znakomite solo w końcówce to taka nagroda za wjechanie na górę, hehe. Jakby nie było - mocna rzecz! Widać, że metalowcy to normalne chłopaki, flanela, nienaganny fryz, hahaha.


Po całodniowej zabawie z drewnem, dwóch meczach (Podbeskidzie i Borusia) zachciało mi się wyjść na rower. Jako, że jutro ma cały dzień padać toteż była to jedyna szansa by pokręcić w weekend. Trzeba było wybrać coś konkretnego, dlatego padło na Hrobaczą, pierwszy raz w tym roku. Warunki na podjeździe diametralnie się pogorszyły, lekka mżawka, wiatr.
Na zaporze (w tle uphillowy cel):) © k4r3l

Krzyż we mgle :) © k4r3l

I rower, gdyby ktoś wcześniej nie zauważył :) © k4r3l

Na szczycie to dopiero jaja, mgła made in Smoleńsk - już się obawiałem, że dołączę do skandujących "Gdzie jest krzyż!? Gdzie jest krzyż!?". Na szczęście ten nasz, 35 metrowy stał na swoim miejscu oświetlony. We mgle ale był :) Powrót już w totalnym deszczu, ale oshee-błotnik jak zawsze mnie nie zawiódł (a zastanawiałem się przed wyjściem czy brać pustą po ostatnim wypadzie butelkę:). Jak widać brać trzeba. Zawsze :) Ps. Drugi raz w tym miesiącu buty nadają się do wypchania gazetami...
Tablica informacyjna ;) © k4r3l

Przerwa podczas ZJAZDU ;) © k4r3l


HZ: 16% - 0:19:18
FZ: 31% - 0:38:07
PZ: 47% - 0:57:34


Standard wieczorny ;)

Środa, 11 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
A co tam - raz jeszcze Blood Red Shoes - mają tyle fajnych kawałków, że na cały sezon starczy, hehe. Kultowa już sesja dla radia BBC:


To samo co wczoraj... miało być bez Beskidka, ale w sumie 20 minut mnie przecież nie zbawi, a tyle mniej więcej trzeba zarezerwować na ten odcinek:) W ośrodku na Kocierzu (tak, bo dla mnie to ta przełęcz jest rodzaju męskiego;) chyba jakieś kłopoty z prądem albo oszczędności - żadna latarnia się nie świeciła. Ale przynajmniej dobrze było widać światła miasta. Dziś część druga walki z pedałami - w ruch poszła szlifierka kątowa po tym jak obrobiłem nakrętki lipnymi kluczami... Efekt: pedała zostaną wymienione dopiero wraz z nową korbą, hehe.
Typowa nocna i zaszumiona fota z komórki :) © k4r3l

HZ: 17% - 0:12:20
FZ: 15% - 0:11:12
PZ: 61% - 0:44:59


Wieczorne przepalanie :)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · Komentarze(5)
Na Blood Red Shoes trafiłem zupełnie przypadkowo - może nie moja kategoria wagowo-wiekowa, ale polubiłem ich kawałki. Zwłaszcza te wykonane na żywca (jak ten chociażby zajebisty koncert: www.youtube.com/v/MNiQJ-YamVI. Grungowo - rockowo - brit-popowo - psychodelicznie - alternatywnie. Zapamiętać i zacząć uzupełniać ich dyskografię! Ale jako zajawkę łapcie ten oficjalny klip:


Standardowy wyjazd na Przełęcz Kocierską po zmroku. Jak zwykle mega klimat, podmuchy ciepłego wiatru bujały wierzchołkami drzew. Efekt? Prawie jak górujące nad Twin Peaks jedlice Douglas'a, hehe. Wcześniej pół dnia walczyłem z pedałami, tymi w rowerze oczywiście - zapiekły się france na ament:) Ja im jeszcze pokaże :) W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o Przełęcz Beskid Targanicki, co by tak cienko nie było. I styknie :)
Na fotach ten pasek odblaskowy jest baardzo irytujący... © k4r3l

Kolejne nudne ujęcie :) © k4r3l


HZ: 16% - 0:11:47
FZ: 19% - 0:14:18
PZ: 56% - 0:41:53


Kocierskie gradobicie ;)

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · Komentarze(9)


Po pracy, przy trochę przeszkadzającym wietrze i ze słońcem schowanym za chmurami, ale ciepło. W oddali, gdzieś nad Leskowcem deszczowo. Uphill na Kocierz. Chwilę po zdobyciu tuż nade mną słyszę grzmot. Powrót do domu z obitą przez grad gębą i przemoczony do suchej nitki... Na dole w Targanicach ani śladu tej parszywej pogody. A wszystko mogło mnie ominąć gdyby nie fakt, że pół godziny szukałem pulsometru i okularów, hehe. Życie ;)

A taki byłem czyściutki... :) © k4r3l


Chwilę przed oberwaniem chmury :) © k4r3l


HZ: 24% - 0:14:58
FZ: 16% - 0:09:49
PZ: 54% - 0:33:37

Dorzucić do pieca!

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(18)
Dziś słuchałem sobie i Septic Flesh i The Hill Billy Moon Explosion na koniec odpaliłem trochę death metalu, hehe - dziwne połączenie, ale takie granie pozytywnie nakręca do jazdy;) Jednak teraz mam siłę tylko na takie lajtowe granie, Anathema...



Glinne pamiętam z ub. roku jako wylajtowaną przełęcz, z tym jednym mankamentem, że jest nieco daleko :) A po drodze górek nie brakuje. Na dzień dobry Kocierz poszedł gładko, znam na pamięć każdy zakręt, każdą pochyłość. Niestety warunków dzisiaj idealnych nie było, bo oprócz słońca niemiłosiernie wiało, o czym miałem się jeszcze przekonać dotkliwiej drodze powrotnej...
Wyszło, że reklamuje ośrodek, ale mnie o przełęcz chodzi :) © k4r3l

Zjazd do Zywca - bajka :) © k4r3l

Pod Rychwałdkiem jak zwykle same święte krowy - dosłownie, bo właśnie skończyła się msza w sanktuarium to lezą środkiem drogi. Tym razem chciałem zacząć od długiego podjazdu pod przełęcz w Juszczynie. Rok temu jechał w przeciwną stronę. Na przełęczy wiatr jakby mocniejszy, ale za to widoki bajeczne! Zaraz potem krótki 10% zjazd, na którym udaje się wykręcić 74km/h i zaczyna się kolejny uphill.
Juszczyna - i panorama Beskidu Śląskiego:) © k4r3l

Przełęcz "U Poloka" nie jest jakoś specjalnie ciężka, ale jak się ma kilkadziesiąt kilometrów w nogach to potrafi dać nieźle po łydzie. Na górze za to rekompensata w postaci królowej Beskidów - ośnieżona Babia jak na dłoni! Teraz już prosto - do Korbielowa.
U Poloka jak zwykle zacnie :) © k4r3l

Mam farta do tej trasy bo raz jeszcze udało mi się wyprzedzić kolarza - na takie pościgi zawsze znajdą się siły. Tym razem, z racji wcześniej pokonanych wzniesień i ciągłego wiatru na przygraniczną przełęcz Glinne wjeżdżało się ciężej. Na górze pustki, więc szybka sesja foto i chwila na ławeczce w pełnym słońcu. A kolarz nie nadjechał... Czyżby zawrócił? :P
Testowanie samowyzwalacza na granicy:) © k4r3l

Trochę się zawiodłem, bo myślałem, że droga powrotna to będzie bułka z masłem, jak się jednak okazało, była gehenną. Sprawcą mojego upodlenia był, nie za przeproszeniem, pieprzony wicher, który może i gębę mi zacnie osmalił, ale na zjeździe wyhamowywał mnie do 25km/h - skandal! I wlokłem się aż do Kalnej. Myślałem, że pizdnę tym rowerem do rowu i przejdę się kawałek, albo do pekaesu wsiądę. Jeszcze wybrałem sobie fajny "skrót" przez żywieckie Podlesie, Pietrzykowice i Lipową - boli dupa, bolą plecy, bolą nogi a tu jeszcze 5 dych do domu:)
Żywiec z podjazdu pod Pietrzykowice :) © k4r3l

W Kalnej nabrałem trochę sił przy herbatce i torciku i ruszyłem znaną trasą w drogę powrotną co chwilę poprawiając pozycję na siodełku, które oficjalnie nadaje się tylko na dystanse do 100km. Ten odcinek poszedł jednak gładko - nie było odcięcia tylko zmęczenie. Koniec końców nie odpuściłem nawet Beskidkowi, którego wziąłem z drugiej tarczy, żeby mieć go szybciej za sobą. Dobry trip, ale nie przy takim halnym! Ps. kółko tylne do centrowania, siodełko do wyj... wyregulowania:), a po ostatniej zmianie linek przerzutki do ustawienia :)

HZ: 12% - 0:43:05
FZ: 31% - 1:50:30
PZ: 55% - 3:16:24




EDIT: sprawdziłem różnicę wysokości na innej niż bikemap stronie - jak się okazało, różnica jest znacząca, bikemap zaniżył o prawie 200m!

http://www.geocontext.org/publ/2010/04/profiler/obj/v2/?sub_v=1&topo_ha=20120321651142829&size=medium&storke_color=000000&storke_weight=3&color=ff6556&units=km

Wieczorny trening uphillowy :)

Sobota, 24 marca 2012 · Komentarze(6)
Ci utalentowani Grecy zaczynali jako zespół black metalowy (teoretycznie to ci od odwróconych krzyży;), później mieli w swojej karierze okres fascynacji rockowymi brzmieniami, by w końcu powrócić do korzeni (tym razem grając klimatyczny death metal). Żeby Was nie katować cięższymi rzeczami zapodam jeden z ich najbardziej melodyjnych i pozytywnie nastrajających kawałków - pochodzący z albumu "Revolution DNA" - "Little Music Box". 5minut i 30 sekund absolutnego geniuszu kompozytorskiego! Nie muszę dodawać, że zajebiście się przy takiej muzie kręci. Enjoy!
&

Dziś dopadło mnie to co większość raczy nazywać wiosennym przesileniem. I tak z wypadu wczesnoporannego wyszły nici, jednak już jego wieczorna edycja była bardziej niż udana. Noga podejrzanie dobrze podawała - może to efekt podjarania się zwycięstwem Podbeskidzia nad Lechią? Może.
Zaczyna brakowć miejsc, w których nie robiłem jeszcze fotki :) © k4r3l

Typowy wariant treningowy uwzględniający Przełęcz Kocierską i Przełęcz Beskid Targanicki plus kilka pomniejszych pagórków w okolicy. O dziwo nie tylko ja postanowiłem wyjść na rower o tej porze. Na skrzyżowaniu pod Kocierzem dojrzałem kogoś nacierającego od strony Żywca, później na podjeździe pod Beskidek minąłem dwóch mknących w dół rowerzystów. Co ciekawe wszyscy mieli lampki, czyli jednak coś się w tej materii ruszyło "in plus". I tyle. Jutro coś grubszego, a za tydzień... Za tydzień się okaże, co by nie zapeszać :)
I druga przełęcz w obiektywie:) © k4r3l


HZ: 23% - 0:18:56
FZ: 15% - 0:12:32
PZ: 64% - 0:46:09


Jadymy z tym koksem! :)

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(17)
Powrót do rockabilly! W taką pogodę jak dzisiaj to właśnie taka muzyczka nakręcała pozytywnie do jazdy - gdy nogi miękły to gęba się śmiała i tak w kółko:) Kawałek co prawda o kultowym modelu Jaguara, ale na rowerze kręci się przy nim wyśmienicie!


Ech, fajnie pokręcić w takich warunkach. Dziś coś konkretnego - Salmopol :) Ale na początek był Przegibek - czasowo nie najgorzej, ale definitywnie sporo brakuje do pełni formy. Już od samego początku mijałem się ze sporą ilością bikerów, ale tak naprawdę prym wiedli dziś 'dawcy organów'. Mam wrażenie, że z roku na rok jest ich coraz więcej... Jednak odmachiwaniu nie było końca:) Na ul. Żywieckiej minąłem całkiem sporą ekipę (na oko 30 rowerzystów) - ale coś wolno jechali :)
Postój na Przegibku (w tle Gawra:) © k4r3l

Cały Szczyrk pod wiatr:/ Osłabłem do tego stopnia, że zacząłem puchnąć na wysokości wiszących zbójów, jednak po krótkiej przerwie doszedłem do siebie i dalej już poszło gładko. Na przełęczy narciarzy od groma - śnieg jest, wyciągi działają, ludzie się bawią:) Dobrze że zabrałem nogawki - w tych okolicach jeszcze długo nie pojeździmy "na krótko";)
Tutaj zaniemogłem, chwilowo na szczęście :) © k4r3l

Na czas zjazdu musiałem zmontować swój patent - oshee-błotnik, bo droga była poprzecinana strumieniami wody. Błotnik dał radę, ale niestety ucierpiała moja twarz. Zapamiętać: nie golić się przed jazdą, ale z drugiej strony niedziela przecież :) Oczywiście nie obyło się bez ekscesu drogowego - jedna debilka włączająca się do ruchu niebieską pandą zrobiła to na tyle bezmyślne, że musiałem salwować się zjechaniem do środka jezdni. Szlag by trafił ten Szczyrk - niech zainwestują w jakieś parkingi, bo to stawanie na chodnikach doprowadza mnie do szału.
Wciąż śniegowa kraina :) © k4r3l

Dalej już drogą znaną i lubianą przez Kalną (z krótkim postojem na herbatkę i ciacho:) a następnie Tresna, Wielka Puszcza i na samym końcu uphill pod Beskidek. Na Tresnej stało chyba z 50 motocykli - nie wiem czy to zlot czy co, ale robiło to wrażenie. Fajnie jest się tak porządnie zmęczyć :) Ale niestety nie poratuje się piwkiem, bo dziś wyjątkowo nie mogę:/

HZ: 13% - 0:38:07
FZ: 21% - 1:02:00
PZ: 64% - 3:06:01


Mikro-pętla beskidzka :)

Sobota, 17 marca 2012 · Komentarze(9)
Udało mi się zdobyć za małe pieniądze kapitalnie wydany albumik Passenger z 2003 roku - projektu Anedersa Fridena z In Flames. Takie se dobre nowoczesne rockowe brzmienia :) Przyjemnie się słucha...


Najwyższy czas trzasnąć ciut dłuższy dystans. Jak pomyslałem, tak też zrobiłem. Klasyczna mini-pętla beskdizka zawierająca dwa podjazdy. Na Beskidku spotkałem jednego gościa, który wtaczał się nań od strony Porąbki - ja już śmigałem w przeciwną stronę. Na trasie kilku bajkerów, ale domyślam się, że musiało być ich więcej - bo dzień był przedni. No moze gdyby nei ten wiatr :)
Na Beskidku - tym razem z drutami :) © k4r3l

Wyjechałem po 16, wcześnej sił, chęci i czasu brakowało. Wyczyściłem trochę napęd, założyłem nowe klocki hamulcowe i co najważniejsze zmieniłem gumy na węższe, co by się nie zasapać podczas uphillu:) I poszło. Kocierz od strony Oczkowa nawet zgrabnie udało się podjechać - 19minut z haczykiem a więc szału nie ma :)
Popas na Tresnej - Żywiecke skute lodem, a w tle Babia cała biała :) © k4r3l

W sumie nic więcej po drodze się nie wydarzyło - bardzo ciepło, nawet po zachodzie słońca - fajnie się kręciło.
Rozpalone Skrzyczne :) © k4r3l


HZ: 11% - 0:15:18
FZ: 17% - 0:22:47
PZ: 71% - 1:37:12


<b></b>