Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Medżik

Dystans całkowity:15951.04 km (w terenie 2015.20 km; 12.63%)
Czas w ruchu:868:37
Średnia prędkość:18.11 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:281975 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:173797 kcal
Liczba aktywności:312
Średnio na aktywność:51.13 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Wtorkowa popierdółka uphill'owa:)

Wtorek, 11 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria bike: Medżik, Drogi, Sam
Dwie kapitalne thrashowe płytki w jednym roku to rzecz jasna Testament i Dublin Death Patrol. Ta druga coraz bardziej mi się podoba, głównie ze względu na dwa legendarne wokale. Nie muszę dodawać, że świetnie się przy tym jeździ! Teraz pozostało czekać oczywiście na nowego Slayer'a!


Wtorkowy standard treningowy, tym razem dla urozmaicenia, zaczynam od Targanickiej (dwie strony) a później Kocierska (także z dwóch stron:). Wieczór bardzo ciepły, nie to co dziś. Brakowało tylko okularów na nosie - gdzieś zgubiłem jedno przezroczyste szkiełko, co przy jazdach wieczornych jest raczej niezbędne:/
Na ostatnim nawrocie jest juz ciemno jak w dupie :) © k4r3l


Poniedziałkowo-rekordowo:)

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(9)
Nowy, nieco drastyczny klip Blood Red Shoes - nie mogę przekonać się do studyjnej wersji tego kawałka, jest jakaś taka anemiczna, na koncertach zdecydowanie wypada lepiej. Zresztą, tak jak i większość ich zajebistego repertuaru. Tylko dwoje muzyków a tyle wspaniałych dźwięków...


Wieczorny wyjazd w niezwykle sprzyjającej temperaturze. W związku z czym spodobało mi się określenie Wojtka, jakoby nadeszło Lato 2.0:) Ostatnio byłem tak wyjechany, że ani mi nie przyszło na myśl bawienie się w bicie jakichkolwiek rekordów. Zresztą niedzielna średnia po 2 tygodniach przerwy pozostawia wiele do życzenia.... Oczywiście, nie jest to najważniejsze, ale niejako rzuca światło na formę, wszak wiadomo, że rower nie służy do filozofowania, tylko do jeżdżenia:)
Widok z kocierskiej ławeczki ;) © k4r3l

Dziś zrobiłem sobie czasówkę na Kocierz i udało mi się ustrzelić nowy, lepszy czas wyjazdu (od znaku 8% do tabliczki Przełęcz Kocierska) 15:16. Nie pamiętam poprzedniego czasu, ale na pewno nie był aż tak dobry. Tętno co prawda wysokie, ale nie może być inaczej, kiedy idzie się na rekord po takiej przerwie:) Później jeszcze wjazd na Przełęcz Targanicką i powrót do domu w ciemnościach przy dogasającej lampce (padła zaraz po przyjeździe:)

Koniec rowerowego postu :)

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(8)
Godzina mojego wyjazdu pokrywała się z godziną rozpoczęcia jednej z najlepszych trójkowych audycji, czyli -> Piosenki bez granic. Wojtek Mann wiedział jak rozpocząć: cover "Smoke on the Water" w wykonaniu Carlosa Santany & Jacoby'ego Shaddix'a (chyba z Papa Roach) dodał energii. Dalej było jeszcze ciekawiej wystarczy zerknąć na dzisiejszą -> playlistę. Niestety 2h minęły jak z bicza trzasnął i na antenie pojawił się Hirek Wrona, który jak wiadomo propaguje hip-hop. Polski hip-hop, dodajmy:/ Mnie natomiast ujął totalnie ten kawałek, wrzuciłbym go spokojnie na soundtrack to "Kill Billa" czy "Pulp Fiction"...


Co to były za dwa tygodnie. Z czasem bywało różnie, kiedy był, nie miałem chęci, kiedy miałem chęci, było co innego do zrobienia. Trochę pomagałem przy małym remoncie, ale to i tak mnie nie usprawiedliwia nawet w 10%...
Dzisiaj w kratkę, dużo chmur, jest też słońce, najważniejsze, że nie pada :) © k4r3l

Myślałem nawet ostatnio trochę nad jakimiś rowerowymi eventami, wiecie bez napinki. ->BSOrient wydawał się naprawdę fajną opcją na spędzenie wolnego czasu, ale ostatecznie decyzji nie podjąłem. Poczytam relacje uczestników i może spróbuję za rok:) Jak się uda to fajnie byłoby jeszcze wystartować w ->Uphill MTB.

Dziś wybrałem się standardowo na Kocierz. Zaraz na początku spotkałem dalszego sąsiada ze znajomym prowadzących rowery pod górę. Myślałem, że jakaś awaria, ale oni preferowali po prostu bikewalking, hehe.
Sielankowo w Kocierzu Rychwałdzkim:) © k4r3l

Dawno nie było mnie w Kocierzu Rychwałdzkim. Chyba podobnie urokliwa miejscówka jak Dolina Białej Wisełki - kilkukilometrowa wąska i kręta droga pnąca się delikatnie w górę wzdłuż potoku otoczona lasami i górami.. Niedziela rano to idealna pora na objazd tej miejscówki, ludzie dopiero wychodzą z kampingów, rozpalają pierwsze ogniska, cisza, spokój.
Ostre górki są ok, ale takiej drodze też nie można się oprzeć:) © k4r3l

Można nasycić wzrok zielenią a płuca wypełnić świeżym powietrzem o zapachu mokrego drzewa :) © k4r3l

Podczas powrotu przez Kocierz minęło mnie sporo starych samochodów rajdowych, rozpoznałem fiaty, maseratti i czerwonego porshe:) Jako, że nie mam nigdy do bankomatu po drodze zajechałem dziś i przy okazji rzuciłem okiem na ponoć "słynny" andrychowski most. Sami możecie sobie sprawdzić jak postępują prace ->tutaj.
Mogli go chociaż efektownie zdetonować a nie tak dziubać po kawałku :) © k4r3l

Następnie rundka obok Domu Kultury, w którym trwa turniej Counter-Strike'a :) i wbitka na na najlepszego gofra w mieście za, dodajmy to, uczciwą cenę:)
Goferek z gumą na kartoniku (guma własna:) © k4r3l

No i na koniec nasuwająca się oczywista konkluzja: fajnie jest znowu pokręcić :)

Koziańskie dożynki :)

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Dobrze jest mieć pasję, prawda? O tym też śpiewa Anka na nowej pycie Eye For An Eye. Mój ulubiony, megapozytywny kawałek z płyty pod tytułem "Krawędź". Nie mogłem nigdzie znaleźć tego kawałka, więc wrzuciłem go sam na YT :) Jest krótki, więc spokojnie możecie odpalić podgłaśniając nieco volume :))


Mimo ciulatej pogody postanowiłem przejechać się rekreacyjnie. Wybrałem się do Kóz na oficjalne dożynki województwa śląskiego by przyjrzeć się warsztatom dekupażu prowadzonym przez Bulmę (www.bulma.art.pl). Miałem jechać bocznymi drogami ale się oczywiście pogubiłem i wyjechałem z powrotem na krajówkę w Bujakowie.
Słomiany starosta zaprasza do Kóz:) © k4r3l

Na miejscu ludzi w tzw. cholerę :) Ulokowałem się z rowerem pod namiotami za przyzwoleniem szanownego grona >>_LGD i stamtąd obserwowałem całe to dożynkowe towarzystwo:) Atmosfera sielankowa, ze sceny niosło się gorolskie zaciąganie, piski, okrzyki i inne folkowe dźwięki. Powrót przez Podlesie bezstresowy, trochę po drodze siąpiło, ale daleki jestem od stwierdzenia, że jechało się źle.
U stóp Magurki, czyli uphill palcem po mapie :DDDD © k4r3l

Generalnie gdyby nie te warsztaty pewnie nie wychyliłbym dziś nosa poza drzwi. A tak to miałem pretekst by się przejechać i wyjść do ludzi, hehe.

Wieczorny Kocierz ;)

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Dziś soundtrack'owo. Choć w "Californication" nie ma szczególnie porywającej muzyki to jest kilka fajnych scenek z odpowiednim podkładem. Było już intro z Alice in Chains, cover Black Sabbath, pora nad "twinpeaks'owy" rozgrzewacz z Led Zeppelin w roli muzycznego tła :)



Pierwszy raz w tym tygodniu. Upały i powrót do pracy skutecznie mnie zniechęciły do jazd. Wyjechałem po 19 kiedy zrobiło się już całkiem sympatycznie. Zmrok zapada już jednak bardzo szybko, dlatego wracając świeciłem sobie led'em z telefonu, bo nie przewidziałem tak rychłego nadejścia zmroku i nie zabrałem lampki. Wyjazd bez wszelkiej elektroniki - dobrze czasem odpocząć od cyferek :)

Powrót do szarzyzny :)

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Niedzielny powrót miał zawierać w sobie jedn kluczowy uphill - Magurkę, ale wyjechałem późno i jakoś tak bez power'a. Miałem jechać przez Międzybrodzie ale jak zobaczyłem sznurek aut ciągnący się sprzed zapory do centrum Czernichowa to zwątpiłem i "uciekłem" na luźniejszą szosę wiodącą przez Kocierz. Ruch zdecydowanie mniejszy, na podjeździe mający tendencję "falową" (kilka aut jedno za drugim) powodowaną ruchem wahadłowym i światłami przy budowanym moście :) Podjazd bez napinki, a więc czas słaby :)

Aktualne foto na nowych slikach (czy ktoś znajdzie jedną zasadniczą i nierowerową różnicę w stosunku do poprzednich wersji?:) © k4r3l


Ps. te nowe supporty są o dupę rozbić, dopiero co go czyściłem, smarowałem, a ten zaś po raptem 90km zaczyna strzelać! Focha :) Już chyba ze trzy razy się do niego od nowości dobierałem, a na starym przejeździłem 2,5 sezonu, przy czym jak strzelało, to po jakimś czasie przestawało, a tutaj za cholerę nie chce:/

Sobotnia popierdółka :)

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Do południa z siostrą i kuzynką. Siora na moim staruszku Authorze, kuzynka na "walecznej Meridzie":) Pokonaliśmy 16 kilometrów w zabójczym, dla mnie wręcz rekordowym, tempie 10km/h :) Pokazałem im kilka fajnych miejsc widokowych, przedzieraliśmy się przez polne ścieżki jadąc na czuja. Pojechaliśmy na łupki do Zagórnika skąd wróciliśmy znakomitym kilometrowym singletrackiem przez chaszcze wzdłuż rzeki Rzyczanki :) Podobało się:)

Takie tam na tle Złotej Górki :) © k4r3l


Sobota po raz drugi:)

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Drugi sobotni wyjazd. Z racji wcześniejszej rozgrzewki jechało się świetnie o czym świadczy chociażby średnia :) Trasa niby malownicza, wzdłuż jezior, ale jakoś pomysłu na fotki nie miałem. Gdybym tylko miał możliwość zrobiłbym kilka zdjęc kretynom w blaszakach. Gdzieś czytałem, że nie należy ustępować miejsca na drodze samochodom (może się to na przykład zakończyć wylądowaniem w rowie). Tu się zgodzę, jednak czując na plecach dużego TIRa staram się zwalniać wychodząc z założenia, że im szybciej mnie wyprzedzi tym lepiej dla nas obu...

Kocierz późnym popołudniem :)

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komentarze(13)
Jest niezniszczalny (od 1977 roku 12 albumów:), uwielbiam jego twórczość, choć duża w tym zasługa kompozytora większości jego "hitów" Jim'a Steinman'a. Klasyczne rockowe riffy, dobre teksty, kapitalny wokal, chwytliwe refreny, fajne teledyski i zawsze jakaś zdolna kobita w chórkach:) Meat Loaf jest wielki i basta!


Tradycyjna rundka na Kocierz:) Ciężko się jechało, a jak się okazało na przełęczy, powodem nie była wcale forma a ocierająca o obręcz okładzina hamulca;) Dziś wreszcie zlokalizowałem źródło stuków okołosupportowych. Okazało się, że to nie support a ramię korby przy łańcuchu wrzuconym na blat zahaczało o prowadnicę przerzutki <lol>. Na Kocierzu krótka pogadanka ze starszym Niemcem, który się przysiadł i zgermanizować chciał MOJĄ ławeczkę :) Chociaż ciężko to było nazwać rozmową, bo ja nie szprecham nic a nic, a gość z kolei słowa po angielsku nie znał :) Tyle z atrakcji...

Jako, że ostatnio była dyskusja o skali trudności dwóch najcięższych podjazdów w Beskidzie Małym taka mała prezentacja w postaci nałożonych na siebie profili ze strony www.genetyk.com. Szary to Magurka, kolor to Hrobacza. Już na pierwszy rzut oka widać, że Hrobacza jest bardziej sztywna, ale generalnie wszystko zależy od indywidualnego nastawienia podjeżdżającego, tego ile w momencie rozpoczęcia podjazdu ma już w nogach i preferencji uphillowych. Jedno jest pewne - obie to konkretne france :)

HZ: 14% - 0:11:39
FZ: 15% - 0:12:29
PZ: 56% - 0:46:46

10.000km z Bikestats :)

Środa, 15 sierpnia 2012 · Komentarze(12)
Szwedzka Katatoniato perełka na skandynawskiej scenie, ich ewolucja z albumu na album to postawa godna naśladowania. Premiera najnowszego krążka zbliża się wielkimi krokami, więc jeśli lubisz ambitne rockowe granie to dobrze trafiłeś:)


Trzeba było godnie uczcić taki jubileusz:) Pojechałem na Hrobaczą (ileż można na ten Kocierz ciągle jeździć?:). Czas od głównej do schroniska 26:53! Pod krzyż się nie pchałem, bo raz, że za duże kamienie, dwa spotkałem Jakubiszona, który dzisiaj porwał się na zaliczenie wszystkich ważniejszych szczytów w Beskidzie Małym - miazga co ten chopok wyprawia! ;) Zaraz na początku gorszej połówki podjazdu pojawiło się nieprzyjemne błotko, będące efektem zwózki drzewa :/ Jeszcze gorzej się po czymś takim zjeżdżało...
Cel nr 2 :) © k4r3l

Ja dzisiaj wyjątkowo skromnie pokręciłem, bo po Hrobaczej udałem się tylko na Żar, gdzie spotkałem pewnego jegomościa z Aeroklubu Bielskiego, byłego mistrza. Pogadaliśmy trochę o lataniu na paralotni, wznoszeniu (czyli takim szybowcowym uphillu:) i o rowerach :) Jak się okazało jego żona pochodzi z Andrychowa, hehe. Na szczycie oblężenie - oczywiście najliczniejsi to "kolejkowicze" - łatwo poznać, głównie po obuwiu (kozaki (!) - to chyba przeciw żmijom :D, balerinki, sandałki, etc. :)
Kuba ciśnie pod Żar :) © k4r3l

Po ostrym zjeździe w Międzybrodziu się rozdzieliliśmy, Kuba pojechał zdobywać Magurkę a ja tylko, w drodze do domu, marną Przełęcz(kę) Targanicką:) Przed Porąbką minęła mnie dość długa kolumna zabytkowych autek (od Trabanta po Cadillaca:) Jednym Słowakom w takiej "perełce" się naraziłem, bo mnie strąbili kiedy wziąłem się za wyprzedzanie wolniejszej rowerzystki. A co to, że niby rowerzysta to wolno jechać musi? Rękę wystawiłem, więc nie wiem w czym mieli problem...

A tu poniżej taka panoramka z Żaru wykonana w darmowej i co najważniejsze online'owej aplikacji Dermandar



ps. Koncert Madonny dokładnie rok temu to pikuś przy moich dzisiejszych
przewyższeniach i dystansie! \m/

HZ: 31% - 1:02:15
FZ: 19% - 0:36:55
PZ: 40% - 1:19:32