Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Medżik

Dystans całkowity:15951.04 km (w terenie 2015.20 km; 12.63%)
Czas w ruchu:868:37
Średnia prędkość:18.11 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:281975 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:173797 kcal
Liczba aktywności:312
Średnio na aktywność:51.13 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Piiiizgawica :)

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Na smutną pogodę, trochę smutnej (nie mylić ze smętną:) muzyki z Finladnii :)


Pogoda to taka tematyczna zapchajdziura, ale o czym tu pisać kiedy w sierpniu temperatura spada w ciągu dnia do 10 stopni i pada średnio raz na godzinę? Udało wyjechać się dopiero koło 18 - pojawiła się szansa, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut nie spadnie z nieba ani kropla. Udało się. Ale dotarłem tylko na Kocierz (podjeżdżając go jeszcze z drugiej strony:), na swoją ławeczkę - była pusta i jakoś wszyscy ją omijali :)
Kocierska ławeczka :) © k4r3l

Przezornie zabrałem nogawki i długopalczaste rękawiczki, bo longslave'a miałem już na sobie. To był strzał w dziesiątkę, bo podczas zjazdu czułem się jakby byśmy mieli co najmniej końcówkę października...

HZ: 20% - 0:16:22
FZ: 19% - 0:15:53
PZ: 48% - 0:39:50


Dookoła Jeziora Żywieckiego ;)

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Ostatnio Dominik zapodawał na blogu regionalny hip-hop, to ja sprezentuję Wam najbardziej znaną hardcore'ową kapelę z Bielska-Białej, w której śpiewa sympatyczna nauczycielka języka polskiego:) Właśnie zamówiłem sobie ich najnowszą płytkę, bo jest ogień! Oi!


Dzisiaj wreszcie można było gdzieś pojechać, niebo odrobinę pojaśniało, ale wciąż było bliżej deszczu niż dalej. Udało się nie zmoknąć. Na pierwszy ogień poszedł "dawno nie jeżdżony" Kocierz. Na dojeździe do Żywca niespodzianka - droga zamknięta (naprawiają jakieś osuwisko) - objazd w stronę Rychwałdku i wjazd do zakorkowanego centrum od cmentarza. Dalej szybki myk na puściutką obwodnicę i kierunek Bielsko.
Remont mostu w Kocierzu Moszczanickim;) © k4r3l

Powrót przez Tresną i ponownie Kocierz. Jakoś gorzej się jechało w tą stronę. Na podjeździe zatrzymała mnie para turystów - zgubili zielony szlak. W sumie się nie dziwię - po wyjściu z lasu na drogę oznaczenia nagle znikają. Pewnie ktoś wyciął nie to drzewo co trzeba...
Budowa ekspresówki na wysokości Łodygowic © k4r3l

Detonatory są ok, chociaż szalonej różnicy szybkościowej nie ma. Mało tego, mam wrażenie, że na zjazdach jadę wolniej (może to przez ich mniejszą wagę? Albo, co bardziej prawdopodobne, strach przed nieznaną mieszanką? hehe)

Standard środowo-czwartkowy:)

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · Komentarze(12)
Czy tylko ja mam wrażenie, że ten cover Iron Maiden jest lepszy od oryginału?:) Jest moc, w końcu to klasyka!


Nie chce mi się rozdrabniać i robić dwóch osobnych wpisów, więc połączę 2 w 1. Zwłaszcza, że trasa oklepana. We środę z rana było bardzo ciepło. Powrót w czwartkowy wieczór w zgoła odmiennych warunkach - mocny wiatr i już niższa temperatura. Odczuwalna jednak tylko na początkowych zjazdach, po krótkiej rozgrzewce było mi już ciepło.
Dobre miejsce na reklamę gwarancją sukcesu :) © k4r3l

Po poniedziałkowej przygodzie z oponą postanowiłem zamówić komplet nowych i porządniejszych, które już za mną od jakiegoś czasu chodziły. Wybór padł na Maxxisy Detonatory w wersji drutowej 1.5 (60TPI, 5,5 Bar max.), czyli typowo asfaltowe przecinaki.
Asfaltowe przecinaki Maxxis'a;) © k4r3l


Poniżej tego, z racji swojej wagi, raczej nie zejdę:) Co ciekawe w obydwu andrychowskich sklepach rowerowych dętek pod ten rozmiar brak. Ale jak się dowiedziałem od jednego sprzedawcy on sam zakłada standardowe 1.75 - 2,2 i nie ma problemu (niektórzy wręcz zalecają rozmiar szerszą niż opona dętkę). Nabiłem do 5 barów i czekam na poprawę pogody, bo póki co jest do dupy.

Pętla bez Kicka :)

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · Komentarze(17)
Czyli doroczne naginanie po beskidzkich asfaltach z uwzględnieniem fajnych podjazdów:) Trasa jaka jest każdy widzi na mapce. Od siebie dodam tylko kilka kluczowych wydarzeń. Na postoju w Ciścu minęło mnie grupetto błękitno-białych kolarzy, ale że tempo mieli turystyczne, to ich chwilę później wyprzedziłem. Się okazało, że kilkaset metrów dalej czeka na nich... fotograf :) Jak wszedłem w kadr to sorry :)))
Taki tam slogan :) © k4r3l

Podjazd pod Przełęcz Koniakowską tragedia, aż musiałem kilka razy przystanąć, niby na zdjęcia, hehe. Ta cholera dała mi się wybitnie we znaki. Nic dziwnego, że trasa oficjalnej Pętli Beskidzkiej ją omija, hehe. Na Ochodzitą ścigałem się po płytach z biegnącymi dzieciakami, a na szczycie wiało jak cholera. Nie wiedziałem jak tamtędy zjechać na drugą stronę więc wróciłem po płytach (niezbyt przyjemne uczucie:).
Mordęga pod Koniakowską :) © k4r3l

Z tego rozpędu od Ochodzitej dotarłem aż do Jaworzynki - jakoś umknęły mi po drodze wcześniejsze zjazdy. Na drodze wicher miotał mną jak szatan. Podjazd do Istebnej - yeah, sztywniutki chociaż tłoczny. Nie inaczej pod Kubalonkę. Tam mnie wyprzedził jeden szosowiec, z którym później kilkakrotnie jeszcze się mijałem.
Na Ochodzitej :) © k4r3l

Na zjeździe obok zameczku wyprzedził mnie samochód, musiałem więc później ostro naciskać na klamki. Po chwili słyszę ciche i następnie coraz głośniejsze: cyk, cyk, CYK... i JEB! Niczym odpustowy kapiszon. To jest moment, kiedy w życie wchodzi tzw. czarny scenariusz. Gdyby to była dętka, to pikuś, ale kolejny raz rozwaliło mi oponę przy drucie. Starawa opona, wysoka temperatura obręczy, dętka na wierzchu - efekt wiadomy.
Efekt jebnięcia :) © k4r3l

W międzyczasie zatrzymuje się bajker z Warszawy na wypasionym Cannondale'u i pyta czy dam sobie radę. Gadamy chwilę, a on chwilę później myka na Salmopol. Korzystając z jego rady urywam kawałek starej dętki owijam nową a jako główne zabezpieczanie wykorzystuję... banknot 10 zł :D Wyczytałem kiedyś o tym patencie w książce Zinna, więc pora była odpowiednia by obalić ewentualny mit.
Naprwę sponsoruje Narodowy Bank Polski :) © k4r3l

A niech mnie, udało się - niskie ciśnienie, oprócz kilku szwów nic nie wyłazi - można jechać. Można, ale na pewno nie przez kolejne 70km. Pofarciło mi się cholernie, bo trafiam na >>_sklepik rowerowy tuż przed skrzyżowaniem z główną drogą na Salmopol. Szybki rekonesans portfela - łącznie z dychą w oponie są trzy dychy, karty brak. Najtańsza opona 50 PLN :/ Pytam więc czy nie znalazłoby się coś używanego, i w tym momencie sympatyczny sprzedawca sięga do rogu gdzie leżą zużyte oponki i wyciąga dla mnie starą Kendę w rozmiarze... 1.75 - perfekt. Nie chciał za nią kasy więc podskoczyłem do pobliskiego sklepu i sprezentowałem mu czteropaka Żywca (mam nadzieję, że tu w Wiśle takie piją:). Skorzystałem jeszcze z pompki stacjonarnej i mogłem bez-kompleksowo zacząć powrót.
Serwis właściwy :) © k4r3l

Te podjazdy, które mnie czekały, czyli Salmopol, Przegibek i Przełęcz Taganicka poszły, co tu kryć - fatalnie. Ale powyżej 100km przejechanych w mega upale szybko trzeba wziąć poprawkę na tak ambitne zamiary:) Na Przegibku pierwszy ciepły posiłek dzisiejszego dnia - frytki z colą:) I to by było na tyle - atrakcji i przygód ponad miarę, czyli dzień można zaliczyć do udanych:)
Posiłek dnia :) © k4r3l


HZ: 22% - 1:39:41
FZ: 26% - 1:58:33
PZ: 43% - 3:11:30


Słowo na niedzielę :) (z Kocierza;)

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(6)
Nie wiem czy komuś zdarza się odpalać te szatańskie melodyjki, które tutaj zamieszczam, ale jak tak, to klawo:) Tym razem wracam do norweskiego rock'n'rolla:


Jeżeli szukasz miejsca spokojnego i odludnego, nie powinieneś nigdy przyjeżdżać na Kocierz w niedzielę. W sobotę zresztą też, hehe. Masa "turystów", którzy swoje 4 litery wywożą na górę dieslami czy innymi SUVami potrafi skutecznie zniechęcić. Lubię góry, może nie lubię po nich chodzić, zdecydowanie wolę jeździć (można więcej zobaczyć, no i ta adrenalina:), ale najzwyczajniej w świecie lubię w nich przebywać.
Może są i korty, ale chyba mi nikt nie powie, że robią większe wrażenie niż góry w tle;) © k4r3l

Niezmiernie cieszy mnie to, że choćby nie wiem ile ludzi tam było, moja ławeczka jest zawsze wolna, choć dziś miałem związane z tym stanem pewne obawy. Jak się okazało niepotrzebnie:) Może dlatego, że jest nieatrakcyjna? Bynajmniej; w zacienonym miejscu, z fenomenalnym widoczkiem na wioski i miasto w dolinie, do uszu nie dolatują rozmowy z zatłoczonych stolików. Ma nawet swój prywatny pojemnik na śmieci, także pełna kulturka;) Wiadomo, jak się chcesz człowieku polansować, to nie usiądziesz w takim miejscu. Prędzej w dusznej drewnianej chacie, gdzie kelnerki za najniższą krajową (albo na pół etatu) zapierdzielają w pocie czoła piątek, świątek czy niedziela; lub na nasłonecznionym tarasie, gdzie piwo za naście złotych na pewno nie chłodzi lepiej niż, to które wypiję wieczorem po przejechaniu standardowej trasy treningowej:)
Większy tłok wkurzał mnie jednak najbardziej na Równicy:) © k4r3l

A takie właśnie przemyślenia mnie dopadły, bo dziś robiłem za przygodnego fotografa. I nie byłoby w tym nic dziwnego (w końcu jesteśmy w Beskidach), gdyby na moją propozycję: "może na tle tego widoczku?" gość nie wypalił, że jednak woli "tu, na tle knajpy". Cytując sędzinę Annę-Marię Wesołowską: nie mam więcej pytań.

HZ: 16% - 0:16:29
FZ: 17% - 0:16:48
PZ: 54% - 0:54:36


Ps. pozdrawiam pana burmistrza, podróżującego rowerem w towarzystwie swojego atasze, któremu machnąłem gdzieś na wysokości Sułkowic. Jak widać przyciemniane okulary nie pomogły w kamuflażu, polecam kask! :)))

Ps2.
spotkanie z TIRem na kocierskich serpentynach - tym razem klęli inni mijający się z nim kierowcy, ja byłem tylko w szoku:)

Uphill z bólem zęba ;)

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Po drodze słuchałem sobie Sabbs, jednak wrzucam tą kapitalną wersję z "Californication", a więc "Paranoid" w wersji "sad" :)


Sobotnie popołudnie minęło szybko, zdecydowanie za szybko. W dodatku kiedy zacząłem się zbierać na rower poczułem nieprzyjemny, tępy ból zęba. Postanowiłem oszukać mózg męcząc bardziej łydy, hehe. I muszę powiedzieć, że się udało:) Czasówka na Kocierz wyszła rewelacyjnie: od znaku 8% do znaku na przełęczy (ostatni zakręt w prawo przed prostą w kierunku ośrodka) 15:05! Od drugiej strony czasu podjazdu nie liczyłem, było jednak na pewno szybciej, gdyż całkowity czas podjazdów udało mi się zamknąć w 1h, czyli jednak da się:)

Kask na kierze - to musi być uphill :) © k4r3l


HZ: 18% - 0:14:39
FZ: 14% - 0:10:47
PZ: 49% - 0:38:52


Na początek sierpnia: Kocierz:)

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
Środa, po przerwie. Wychodząc z domu czułem się jak śnięta ryba, ale już po kilku obrotach korby stwierdziłem, że jednak nie jest wcale najgorzej. Pojechałem więc czym prędzej sprawdzić to w bardziej wiarygodnych warunkach, czyli podczas uphillu na Kocierz. To, że nie wyprzedziłem nikogo na podjeździe odbiłem sobie na zjeździe wyprzedzając sympatycznego bikera w czapeczce z daszkiem. Chyba się zdziwił widząc mnie podjeżdżającego tą pierońską górę z drugiej strony:) Ps. to że noga podawała ma odbicie w średniej, już raz miałem taki czas, ale wydawało mi się, że była jakaś przerwa w naliczaniu, więc tego nie wpisywałem. Tym razem sytuacja się powtórzyła, a więc mamy 1h 20 minut tam i z powrotem, przy czym podjechanie przełęczy od strony Żywca zamyka się w 1h i kilku, przeważnie 3-4minutach. Może kiedyś uda się zejść poniżej godziny...

Archiwalne: zapora w Tresnej :) © k4r3l



HZ: 21% - 0:16:50
FZ: 29% - 0:23:04
PZ: 38% - 30:03:36


A miało być lajtowo ;)

Niedziela, 29 lipca 2012 · Komentarze(11)
Po 4 latach wróciła legenda thrashu czyli Testament. Wydawać by się mogło, że najlepsze czasy mają za sobą, ale nowy krążek zdaje się potwierdzać, że w metalu zasada mówiąca iż muzyk jest jak widno - im starszy tym lepszy, jest trafna. Tak sobie pogrywają w utworze tytułowym - prawda, że ładnie buja?:) Przypomina mi także klasyk Pantery "This love".


Niedziela z założenia miała być bez podjazdów, o taki szybkie "Tour de Międzybrodzie" z powrotem na mecz Radwańskiej. Oczywiście jak to moje plany, nie wyszły, w sensie zdobyłem górkę, a nawet dwie, bo już w drodze powrotnej po zaliczeniu Przełęczy Targanickiej z racji sił, które ujść nie zdołały postanowiłem się wkulać na, i tu uwaga, będzie sensacyjnie - na Kocierz:)
Kokpit na Kocierzu ;) © k4r3l

Po drodze pod tą górkę wyminąłem dwójkę rowerzystów, którym wyraźnie ten chamski upał i dziwnie mocne podmuchy wiatru nie służyły. Jak wracałem, to jeszcze ich mijałem na podjeździe. No ale kurde, tu są góry, nie ma że boli :) Teraz oczywiście się rozpadało na dobre, krążą burze, więc udało się zrobić fajny trening w sprzyjających warunkach. Oby nikogo nie pokusiło jechać w góry, bo taką pogodę zapowiadali nie od dziś... No a wracając do igrzysk - niech chociaż siatkarze nie dadzą plamy...

HZ: 15% - 0:19:41
FZ: 27% - 0:35:56
PZ: 53% - 1:11:08


Zwyczajna sobota.

Sobota, 28 lipca 2012 · Komentarze(2)
Mark Tremonti, dobry przecież gitarzysta, wydał solową płytę i w sumie ta sobie myślę, że równie dobrze mógłby tego nie robić, bo nie ma tam nic czego byśmy wcześniej nie słyszeli na albumach Creed czy Alter Bridge. Może trochę mocniejsze brzmienie i szybsze kawałki no i od biedy można posłuchać. Z kronikarskiego obowiązku fakt ów odnotowuję...


Sobota wieczorem, taki tam standard - a jakże, na Kocierz. Ciężko mi się ostatnio cokolwiek wymyśla, w sensie planuje...
Zakaz jazdy po stadionie... © k4r3l

A powyższe foto obrazuje absurdalny zakaz jaki widnieje na bramie naszego stadionu miejskiego. Tyczy się oczywiście całego terenu wokół płyty, ale i tak ktoś musiał być naprawdę upierdliwy, żeby ten znak powiesić. Zwłaszcza, że nie widzę sensu wjeżdżania tam czymkolwiek (no, może walcem lub spychaczem). Kiedyś tam były kosze, słupki do siatkówki i generalnie kwitnęło sportowe życie, a teraz nie dzieje się tam praktycznie nic (bramy są zamknięte) oprócz kilku meczów / zadym* (*niepotrzebne skreślić) w miesiącu:)

.

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(3)
Co wam powiem, to wam powiem, ale Wam powiem:) Gównianie się jeździ kiedy człowiek bije się z własnymi myślami. Dziś (tj. we wtorek;) jeden z takich właśnie wyjazdów. Życie.

Ten podjazd wyciśnie z Was krew, pot i łzy :) © k4r3l


Fotka archiwalna, czyli jeden z najtrudniejszych fragmentów uphillowych w Beskidzie Małym - tzw. trzeci podjazd kocierski :) Chyba jedyny w okolicy, na którym kręcę z młynka...



No i odpowiedni podkład :)

HZ: 33% - 0:29:21
FZ: 28% - 0:24:54
PZ: 15% - 0:13:55