Słowo na niedzielę :) (z Kocierza;)
Jeżeli szukasz miejsca spokojnego i odludnego, nie powinieneś nigdy przyjeżdżać na Kocierz w niedzielę. W sobotę zresztą też, hehe. Masa "turystów", którzy swoje 4 litery wywożą na górę dieslami czy innymi SUVami potrafi skutecznie zniechęcić. Lubię góry, może nie lubię po nich chodzić, zdecydowanie wolę jeździć (można więcej zobaczyć, no i ta adrenalina:), ale najzwyczajniej w świecie lubię w nich przebywać.
Może są i korty, ale chyba mi nikt nie powie, że robią większe wrażenie niż góry w tle;)© k4r3l
Niezmiernie cieszy mnie to, że choćby nie wiem ile ludzi tam było, moja ławeczka jest zawsze wolna, choć dziś miałem związane z tym stanem pewne obawy. Jak się okazało niepotrzebnie:) Może dlatego, że jest nieatrakcyjna? Bynajmniej; w zacienonym miejscu, z fenomenalnym widoczkiem na wioski i miasto w dolinie, do uszu nie dolatują rozmowy z zatłoczonych stolików. Ma nawet swój prywatny pojemnik na śmieci, także pełna kulturka;) Wiadomo, jak się chcesz człowieku polansować, to nie usiądziesz w takim miejscu. Prędzej w dusznej drewnianej chacie, gdzie kelnerki za najniższą krajową (albo na pół etatu) zapierdzielają w pocie czoła piątek, świątek czy niedziela; lub na nasłonecznionym tarasie, gdzie piwo za naście złotych na pewno nie chłodzi lepiej niż, to które wypiję wieczorem po przejechaniu standardowej trasy treningowej:)
Większy tłok wkurzał mnie jednak najbardziej na Równicy:)© k4r3l
A takie właśnie przemyślenia mnie dopadły, bo dziś robiłem za przygodnego fotografa. I nie byłoby w tym nic dziwnego (w końcu jesteśmy w Beskidach), gdyby na moją propozycję: "może na tle tego widoczku?" gość nie wypalił, że jednak woli "tu, na tle knajpy". Cytując sędzinę Annę-Marię Wesołowską: nie mam więcej pytań.
HZ: 16% - 0:16:29
FZ: 17% - 0:16:48
PZ: 54% - 0:54:36
Ps. pozdrawiam pana burmistrza, podróżującego rowerem w towarzystwie swojego atasze, któremu machnąłem gdzieś na wysokości Sułkowic. Jak widać przyciemniane okulary nie pomogły w kamuflażu, polecam kask! :)))
Ps2.
spotkanie z TIRem na kocierskich serpentynach - tym razem klęli inni mijający się z nim kierowcy, ja byłem tylko w szoku:)