Wpisy archiwalne w kategorii

30-60

Dystans całkowity:10702.89 km (w terenie 1826.50 km; 17.07%)
Czas w ruchu:618:41
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:215214 m
Maks. tętno maksymalne:214 (110 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:57468 kcal
Liczba aktywności:252
Średnio na aktywność:42.47 km i 2h 30m
Więcej statystyk

Wieczorny Leskowiec ;)

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(7)
Nightly Gale pochodzą z Zabrza. To zespół, który polskim podziemiu ma ugruntowaną pozycję choć trzeba przyznać, że ich twórczość nie do każdego przemówi. Wystarczy popatrzyć na teledysk... Czekam na nową płytę, która po wcześniejszych problemach ponoć ma trafić niedługo na półki empików a przez neta zamówić się póki co nie da:/ Krążek zatytułowany jest "Lust" i oprócz autorskich kompozycji zespołu znajdziecie na nim też brawurowe wykonanie klasycznego numeru Alice in Chains!


Wypad z cyklu krótko i treściwie ;) W robocie dzień "unplugged", w związku z tym odpaliliśmy generator, niestety - tuż pod moim oknem :) Dlatego też po pracy pojechałem tam, gdzie cisza absolutna - w las ;) A dokładniej na Leskowiec ;) Na szczycie zameldowałem się po 19. Co ciekawe, po drodze minąłem dwóch rowerzystów i jednego trekkingowaca z synem. Trzeba powiedzieć, że gość ostro cisnął pod górkę, kilkuletni chłopak zresztą nie gorzej ;). Jako, że się kilka razy mijaliśmy to sobie dogadywaliśmy. On zaczął, bo krótszym i bardziej stromym (zupełnie nie do podjechania) czarnym szlakiem wszedł na Leskowiec wcześniej, podczas gdy ja jechałem sobie naokoło, przez Groń JP2, więc stwierdził, że szybciej na nogach. Odbiłem sobie na zjeździe, gdy wyprzedzając ich na końcówce czarnego rzuciłem przez ramię, że jednak w dół szybciej na dwóch kółkach ;)
Singielek pod Groniem JP2 ;) © k4r3l


/

Pod wieczór na Trzonkę ;)

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(5)
Jest! Nowa płyta The Hillbilly Moon Explosion - "Damn Right, Honey!". Kurczę, szkoda, że albumy Szwajcarów są nie do kupienia w Polsce, bo od czasu kiedy oglądałem relację z ich koncertu w schronisku na Szyndzielni zwariowałem na ich punkcie! Są świetni na żywo, z albumów nie gorsi... To chyba jakiś nowy utwór, bo nie kojarzę, żeby wcześniej go słyszał ;)


W las - krótko ale zawsze ;) Taka połączona jazda terenowa z podjazdami to bardzo dobry trening. Niestety, dziś po raz kolejny zakłócony dobywającym się z okolic korby cykaniem. Teraz obstawiam pedały, choć ktoś kiedyś zlikwidował podobne odgłosy dokręcając hak tylnej przerzutki, więc tak naprawdę to może być wszystko ;) Dziś oprócz podziwiania widoczków z zielonego szlaku w okolicach Trzonki na stromym zjeździe do Porąbki docierałem półmetaliki Baradine (takie niebieskie;). Myślę, że jeszcze jeden, dwa takie tripy i będą git. Później sprawdzimy shimanowskie metaliki... Zaliczyłem wielką Puszczę a na sam koniec zachciało mi się jechać na Kocierz - tym razem zielonym szlakiem ;)
Zero retuszu, filtrów, kontrastów - tak po prostu dziś było ;) © k4r3l


Kocierz v.2.2

Poniedziałek, 13 maja 2013 · Komentarze(3)
Teraz kawałek z płyty idealnie wpasowującej się do tego wszystkiego co dzieje ostatnio za oknem... Ponownie Szwedzi z Wolverine z ich ostatniego jak do tej pory albumu "Communication Lost". W ten sposób pokutuję fakt, iż przespałem kilka ich płyt ;) Tak dużo dzieje się w muzyce dobrego, że nie sposób wszystkiego ogarnąć. No, to moje mocne postanowienie poprawy, hehe.


Ależ mi głód jazdy doskwierał. Po totalnie wykańczającym psychicznie weekendzie nadszedł wcale nie lepszy poniedziałek, jednak po południu przestało padać i jakby się przejaśniło. O wyjeździe w teren mogłem zapomnieć, więc postanowiłem wytopić trzydniowego lenia na podjazdach. Z obszernego menu zafundowałem sobie podwójny Kocierz, podwójną Targanicką i na deser dwie krótkie, choć strome i sztywne tasiemki w tej samej okolicy. Na dobrą sprawę, gdyby dorzucić do tego jeszcze 'trzeci podjazd kocierski' wyszłaby z tego dobra traska do robienia siły ;) Opon nie zmieniałem, dopompowałem tylko powyżej 3bar i mimo rozmiaru 2.2 kręciło się nadzwyczaj dobrze. Czasami dłuższa przerwa jest wskazana, nie ma się co przepalać...
A po drodze było tak ;) © k4r3l


Po Beskidzie na czuja :)

Sobota, 27 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Dziś nie wszedłem w dobrze w trening a to za sprawą nasłuchiwania skąd dochodzi cykanie i kilku postojów. Coś dostało się między tarczę i klocki, poluzowanie zacisków pomogło. Rozkręciłem się gdzieś dopiero na 10km, tuż po wjeżdzie w teren. Trochę dzisiaj poimprowizowałem a to głównie dlatego, że niektóre szlaki w okolicy nie nadają się pod rower, można jednak trafić na masę świetnych, nieoznakowanych bocznych ścieżek. Kilka z nich wypróbowałem nie mając jednak pewności, w którym miejscu zakończę szwędanie.
1.Fajny singielek, 2.Jawornica, 3.Boisko, 4. Poza szlakiem ;) © k4r3l

A kręciłem dziś w okolicach Złotej Górki, z którą związana jest pewna legenda. "Mówi ona, że w jaskini Złotej Górki mieli swoją kryjówkę zbójnicy, chodzący na wyprawy na szczudłach, wzbudzając tym samym popłoch wśród miejscowej ludności. Podobno skarby zbójców do tej pory znajdują się w pieczarze na stokach Złotej Górki." * Nie wyobrażam sobie chodzenia w takich warunkach na szczudłach, ale jak wiadomo, w każdej legendzie jest ziarnko prawdy :) Po objechaniu kilku naprawdę świetnych miejscówek wybrałem się jeszcze na Kocierz. Generalnie dużo dziś podjeżdżania w terenie, jednak nie było tak jakbym sobie życzył. Wszystko to wina tylnego X-Kinga - ta guma to totalne nieporozumienie w beskidzkich warunkach, tyle razy mnie dziś wybił z rytmu podjazdowego, że chciałem go pociąć na miejscu ;) Duży minus dla Continentala za tą oponkę. Co innego Mountain King II - ta pracuje bez zarzutu, kapitalnie wgryzając się w glebę i świetnie łykająca wszelkie przeszkody ;)

* wikipedia ;)

Leskowiec i witamina D3 ;)

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(10)
Ok, obiecałem drugiego singla od Filter i oto on. Krótko i na temat.


Dziś było zajebiście, choć zza szyb słońce przekłamywało - w rzeczywistości było o wiele chłodniej. Uzbrojony w rękawki, nogawki i buffa na szyję (gardło naparza mnie od kilku dni) wyruszyłem na podbój szlaków Beskidu Małego. Z Andrychowa najszybciej w teren wjechać przez Pańską Górę (okoliczny pagórek, miejsce niedzielnych eskapad wielu spacerowiczów;). Tam swój początek ma szlak zielony, który pomimo kilku wymuszonych podejść jest bardzo miodny i momentami ma niezły flow. Chcąc uniknąć najostrzejszego butowania, czyli wspinaczki pod Gancarz odbiłem w nieoznakowaną ścieżkę i wyjechałem w centrum Rzyk. Po krótkiej asfaltowej kręconce znalazłem się ponownie w terenie, by rozpocząć uphill szlakiem serduszkowym na Leskowiec.
Beskidzki miks cz.1 ;) © k4r3l

Na szlakach zaskakująco sucho, pojedyncze błotne niespodzianki oczywiście się zdarzają, ale nie są one jakoś szczególnie uciążliwe. Dużo ludzi na tym odcinku, który jest w całości podjeżdżalny. Problemy zaczęły się dopiero na wąskim, trawersującym singielku pod Groniem JPII - tam jeszcze pełno śniegu o błota, jechać się nie da! Ale to jedyne takie nieprzejeżdżalne miejsce, od schroniska po sam szczyt (oprócz kilku brudno białych plam) już bez większych niespodzianek. Na szczycie garstka ludzi i wyjątkowo ciepło jak na tą górę - można było uzupełnić witaminę D3 delektując się ośnieżonym szczytem Babiej Góry, który był dzisiaj na wyciągnięcie ręki...
Beskidzki miks cz.2 ;) © k4r3l

Powrót nieco inną drogą - przez Gancarz a później już po własnym śladzie, czyli szlakiem zielonym w przeciwną stronę, do samego Andrychowa. Mam nadzieję, że pogoda się nie spipcy, bo póki co warunki w Beskidach są idealne do treningu. A Trophy, tuż, tuż :)

Beskidzki włóczykij ;)

Niedziela, 3 marca 2013 · Komentarze(7)
Dawno nie było klasyki. Meat Loaf jak na stare lata trzyma się świetnie, pomimo choroby ciągle koncertuje, wydaje nowe płyty (już niestety nie tak dobre jak wcześniejsze klasyki) a głos jego wydaje się być nadal mocny. Poniżej jeden z jego poruszających utworów z 'filmowym' teledyskiem, do jakich nas przez lata przyzwyczaił. Polecam pooglądać i posłuchać, bo utwór jest jednym słowem KA-PI-TAL-NY! Jako ciekawostkę podam, że w jednym z epizodów gra znany z ról w Terminatorze czy The X Files Robert Patrick - starszy brat wokalisty Filter, ale to już temat na osobną historię... ;)


Za oknem pogoda taka, że ruszać tyłka się odechciewa - słońca zero, ciepła zero, za to mamy resztki śniegu, chmury i wiatr. Żeby uniknąć zwłaszcza tego ostatniego powłóczyłem się dla odmiany po okolicznych wioskach, które leżą w dolinach osłonięte górami. Zawitałem do Zagórnika, potem trzasnąłem fajny podjazd przez Sułkowice-Bolęcinę a na końcu, po skrócie wiodącym bezdrożami wylądowałem pod "ski centrum" Czarny Groń w Rzykach Praciakach. Przy okazji liznąłem trochę 'terenu' gdzie powalczyłem o przyczepność na resztkach zlodowaciałego śniegu.
Kolejna mozaika, żeby nie zaśmiecać serwera ;) © k4r3l


Trochę mnie zaczyna drażnić gps i jego durne odczyty - gdzie ja tam niby wjechałem na 670mnpm?! Wydaje się, że 500 to maks co wycisnąłem z tych kilku górek... To pewnie przez pogodę albo dlatego, że jeżdżę ze schowanym odbiornikiem w kieszeni...

Marcowe dwie przełęcze ;)

Sobota, 2 marca 2013 · Komentarze(5)
Znowu będzie mocniejsze uderzenie, a co, niech psioczą ludziska, hehe. Szykuje się pierwsza od 1996 roku! studyjna płyta kultowej brytyjskiej kapeli Carcass (czyt.padlina;). Z tej okazji warto sobie przypomnieć w jakim stylu zakończyli wówczas karierę. Na "Swansong" poszli w zgniłego, nieco niechlujnego rocka zabarwionego metalem - ciekawa próba, choć daleka od typowego stylu Carcass...


Sobotni standard uphillowy, żeby trochę podpompować łydę, hehe. Momentami słońce ładnie grzało, na Kocierzu ostatki sezonu narciarskiego i kilkoro dosłownie zapalonych narciarzy. Ilość wręcz niewspółmierna do parkujących pod knajpą samochodów... Zarówno Przełęcz Kocierska i Targanicka z obu stron, co by było ciekawiej i intensywniej. Wciąż ślisko na drodze, co chwile widać ślady opon niebezpiecznie zbliżające się do barierek, powyłamywane słupki i tego typu rzeczy. W ubiegłym tygodniu mistrzem okazał się jednak ten typ: http://bit.ly/13xddnE - gratuluję wyobraźni...
Trzy kocierskie migawki ;) © k4r3l


Pętla na mokro :/

Niedziela, 24 lutego 2013 · Komentarze(6)
Na ten klip wpadłem totalnie przypadkowo. Niemiaszki z Debauchery (z ang. rozpusta;) uprawiają death'n'rolla czyli jak się ktoś jeszcze nie domyślił miks death metalu i rock'n'rolla. To tak jakby wrzucić do blendera płytę "Back in Black" AC/DC i "Slowly We Rot" Obituary, hehe. Chyba nie ma lepszego podsumowania na to co się tu dzieje niż jeden z komentarzy zamieszczony pod filmem: "This porn has some nice music. :D". Na niedzielę jak znalazł :)


Od dwóch dni w okolicy panuje odwilż, wszechobecne białe stało się brunatno-szarą bezkształtną masą a na drogach zrobiło się morko od licznych strumieni przecinających je w poprzek. Doprawdy, bardziej gównianej pogody chyba być nie może - pomyślałem wsiadając dziś na rower. A jednak myliłem się, bo chwilę po przekroczeniu granicy województw w okolicach Kocierza zaczęło siąpić... Śląskie przywitało mnie deszczem. W lutym! No litości! Początkowo jeszcze jechało się ok, przeciwdeszczówka wytrzymywała napór, ochraniacze spełniały rolę, ale górna część nóg i dłonie mokły... Odpuściłem dłuższe szwędanie i tradycyjnie przez Wielką Puszczę wróciłem do domu. GPS zwariował przez tą pogodę, track zamiast trzymać się dróg (bo tylko nimi się dziś poruszałem) błądzi gdzieś po manowcach wskazując najwyższy punkt 1100m n.p.m (w miejscu gdzie jest max. 400;). Nie chce mi się rysować ścieżki w GPSies, bo tam jeszcze większe dziadostwo się zrobi... Przewyższenia na oko - zaniżone, co by samego siebie nie zwodzić ;)
Kocierz i zapora w Tresnej ;) © k4r3l

Mleko na Kocierzu ;)

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(9)
Tommy Say No pochodzą z Bielska-Białej i właśnie wydali najnowszą płytę! Promuje ją singiel "Cops" czyli o psach będzie, dwunożnych, hehe. Jak ktoś lubi nowoczesne, energetyczne granie z pogranicza metalu i hard core'a to z pewnością nie przejdzie obok tej nutki obojętnie ;)


Krótki wyjazd między Kowalczyk a Radwańską ;) Tradycyjny atak na Kocierz z jednej i drugiej strony. Co ciekawe, droga od ośrodka w kierunku Żywca w o wiele gorszym stanie. Widoczność maksymalnie na 50 metrów, pod samym ośrodkiem może na 20...
Kultowa ulica Widokowa i stok pod ośrodkiem wypoczynkowym ;) © k4r3l

Na Targanicką już się nie dostałem, a to dlatego, że tamtejsza droga przy tej minimalnej odwilży przypominała poligon. Na przód założyłem ostatnio wyjątkowo wysłużonego Racing Ralpha, także nie było sensu pchać się w taką breję z takim laczkiem. Przedni błotnik był dziś konieczny, bez niego byłbym zabłocony po 10 minutach. Ps. to pierwszy trip z 1000m przewyższeń w tym roku :)
Kocierz we mgle, Kocierz Moszczanicki i podjazd pod Targanicką ;) © k4r3l


HZ: 17% - 0:18:50
FZ: 12% - 0:13:08
PZ: 61% - 1:06:08


Beskid Mały uphillowo-sylwestrowo ;)

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Niby sylwek, więc i dźwiękowo powinna być petarda, ale jakoś nie mogę zdecydować się na żadną bombę. Wybieram wariant pośredni czyli miks Type O Negative i The Beatles. Ci pierwsi coverują tych drugich. Zajebisty spowalniacz, typowe TON'owe brzmienia i niesamowity Peter Steele na wokalach, ponoć laskom miękną kolana na sam jego głos, hehe.


Ostatki na rowerze. Samemu by mi się pewnie nie chciało ruszyć, ale zgadaliśmy się na porannego tripa z Jakubiszonem, który podczas tej wycieczki pokonał barierę 4k :) Ja już takiego ciśnienia nie miałem, od początku skrupulatnie jedyne dane jakie gromadzę to te dotyczące przewyższeń. To też na rękę była mi wspinaczka na francę beskidów czyli Hrobaczą Łąkę.
Kuba zaopatruje się w płyny - parking w towarzystwie klasyków ;) © k4r3l

A to już na szczycie Hrobaczej - śniegu brak ;) © k4r3l

Po drodze pozdejmowałem co się dało, bo podjeżdżaliśmy w pełnym słońcu i momentami czułem się jak w lecie - idzie się tam cholernie zagotować;) Poszło mi sprawnie, dołożyłem Kubie na tym podjeździe kilka minut ;) Na szczycie chwila dla reportera, którym okazał się sympatyczny pan z Czechowic-Dziedzic. Pada hasło "Gaiki" no i poszliśmy czerwonym :)
Kuba dojeżdża kilka minut po mnie ;) © k4r3l

Fotka made by przypadkowy turysta w towarzystwie małżonki ;) © k4r3l

Ja z uszkodzoną obręczą już tak nie szalałem jak wczoraj, poza tym to miał być z założenia lajtowy wypad. Herbatka ze świeżo nabitym prądem rozgrzewała kończyny. Na tym leśnym odcinku było sporo oblodzonych fragmentów. Zaliczyliśmy standardowy wypych pod jedną górkę, a potem już prosto w kierunku na Gaiki.
Zjazd przy akompaniamencie hamulców :) Gdyby nie one to bym go zgubił ;) © k4r3l

Chwilę przed odbijamy na zielony i ciśniemy w dół przez Nowy Świat do Porąbki. Szlak ten nie należy do wymagających, mało tego, można sobie pohasać, a dodatkowo napatrzeć na fajne górskie widoczki. Namawiam Kubę do powrotu przez Wielką Puszczę, bo jazda wyjątkowo ruchliwymi ulicami nie należała do najprzyjemniejszych... Jeszcze tylko Przełęcz Targanicka i rozjeżdżamy się.
Świetny widoczek na... zamglone niestety Tatry ;) © k4r3l

Końcówka zielonego, już na asfalcie (w tle zapora w Porąbce;) © k4r3l

Podsumowania nie będzie. Może tylko napomknę, że w tym roku pokonałem skromne 84950m (~85km;) w pionie, co przy 97 wycieczkach daje średnią 875m przewyższeń na wycieczkę;) Teraz zimowa przerwa na podreperowanie kolana i gromadzenie rzeczy, które po prostu muszę wymienić, bo się sypią (się jeździ, się zużywa;). Amor, koła i hample. Pierwszy wyjazd w 2013? Się zobaczy... Do siego roku!



HZ: 22% - 0:43:39
FZ: 18% - 0:35:30
PZ: 55% - 1:51:05