Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Porąbka nocą ;)

Środa, 19 czerwca 2013 · Komentarze(4)


Nie, nie bolą mnie zęby i nie mam problemów ze snem - po prostu po 22 są idealne warunki do kręcenia ;) Dla odmiany wybrałem się przez Wielką (Mroczną;) Puszczę nad zaporę w Porąbce. Jazda przez Puszczę nie za szybka, bo snop światła niezbyt radził sobie z takimi egipskimi wręcz ciemnościami. Ale jak pamiętacie intro do "Zagubionej autostrady" Lyncha, to wiecie mniej więcej o jakim klimacie mówię ;)
Zapora i most w Porąbce nocą ;) © k4r3l

Nad zaporą kilka grupek młodzieży, ruch samochodowy znikomy. Nocne fotki nieco lepsze niż wczoraj. Powrót przez kultowy most w Porąbce, później przez uśpiony Bukowiec a następnie kontrastujące z tym, jasne od oświetlonych witryn sklepowych, centrum Czańca i Roczyny back to home. Droga w Czańcu wciąż bez nawierzchni na odcinku ok. 2km - jedzie się fatalnie. Siodełko Tokena skrzypi i ugina się potwornie. Na domiar złego na szybkości ustawiłem źle i męczyłem się przez 30km w niewygodnej pozycji. Pod moimi 85 kilogramowymi czterema literami wytrzymało zaledwie 1,5 roku. Szkoda, bo pasowało kolorystycznie do ramy, chociaż trochę czasu minęło, zanim przyzwyczaiłem się do tej dechy, hehe.

Nocny Kocierz, czyli na tropie zagubionych glassów ;)

Wtorek, 18 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Zaczęło się! Od 7 do 21 lampa taka, że się odechciewa wszelkiej aktywności fizycznej ponad to, co konieczne. Dlatego też zebrałem się dopiero przed 22, kiedy temperatura i ogólne warunki były wręcz idealne. Wreszcie ciepły, delikatny wiaterek i powietrze, którym bez problemu dało się oddychać. Cel - szybka Przełęcz Kocierska. Dawno nie jechałem po zmroku i zapomniałem już jakie to fajne uczucie. Czmychające przed snopem światła żyjątka (1 kuna, tuptający jeżyk, kilka kotów i jedna szalona jaszczurka, która chyba nie zdążyła uciec spod koła:/) to taka dodatkowa atrakcja. A już na maksa podniosło mi się ciśnienie, gdy na najbardziej zaciemnionym odcinku coś większego zaszeleściło w krzakach - kadencja momentalnie kosmiczna i nerwowe oglądanie się za siebie, hehe - stary a głupi ;)
Zguba, czyli najbrzydsze zdjęcie na blogu ;) © k4r3l

Przed jednym ze zjazdów chciałem ubrać okulary, do których zakładając szkła męczyłem się z dobre 5 minut. Sięgam do kieszonki na plecach a tu tylko pompka (wcześniej oderwał mi się uchwyt spod koszyka). Kojarzę, że poprawiając ją poczułem, że zahaczam jeszcze o coś ale nie skojarzyłem w pierwszej chwili, że to okulary. Dlatego wracam do domu z myślą, że prędzej ich nie zabrałem... Jak się okazuje - jednak musiałem zabrać... Niechętnie (aczkolwiek 100 PLN piechotą nie chodzi;) jadę z powrotem do tego feralnego miejsca (na szczęście bardzo charakterystyczne), jest już dawno po 23. Tam odnajduję zgubę leżącą na miękkiej trawce (to tłumaczy dlaczego nie słyszałem, jak spadają). Tym samym wyszło trochę więcej i dłużej niż zakładałem :) Powrót bez kombinacji, drogą którą jechałem jakieś 15 minut temu :) Konkluzja? Nocna jazda to jest to! ;)

Rozjazd kocierski ;)

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · Komentarze(8)
Poniedziałkowy wypad na Kocierz celem rozprostowania gnatów po leniwej niedzieli. Tour de Babia to już historia, myślimy teraz nad podobnym objazdem tym razem Pilska :) Może kogoś to zainteresuje - ja się nawet ucieszyłem: na zjeździe do Kocierza Rychwałdzkiego niespodzianka - kilka długich, świeżych pasów nowiutkiego, jeszcze śmierdzącego asfaltu! Nareszcie :)

Dowody na pojawienie się fragmentów nowej nawierzchni :) © k4r3l

Przegibkowo-uphillowo-wpłatomatowo-pocztowo i paczkomatowo ;)

Środa, 12 czerwca 2013 · Komentarze(3)
A na dobry początek utalentowana frontmenka Kidneythieves - Free Dominguez ze swojej wyjątkowo udanej solowej płyty "Volcano & The Sea" (2013):


Wszystko jak w tytule. Połączone przyjemne z pożytecznym, a więc kilka spraw do ogarnięcia i przy okazji dobry trening z kilkoma fajnymi górkami po drodze.

Czasówka na Przegibek:
- od brukowanego mostku w Międzybrodziu: 12:43
- od mostku za źródełkiem w Straconce: 13:51

Po drodze mijam naprawdę sporo rowerzystów - widać, że Przegibek to rowerowa mekka wielu Bielszczan w naprawdę różnym wieku i na przeróżnym sprzęcie.
Tradycyjna fota przegibkowa ;) © k4r3l

Do wpłatomatu musiałem podjechać do scisłego centrum Bielska na ul.11go listopada. O 18 to już puchy na mieście. Jeden nieczynny, na szczęście szybko namierzam drugi sprawny automat.
Piękny ten ratusz ;) © k4r3l

Na końcu przypominam sobie o "ekspresowej" przesyłce z Bikestacji z nową klamką do hamulca (mieli najtaniej, ale czas realizacji tragedia), którą mam do odebrania w andrychowskim paczkomacie.
:> © k4r3l

Na razie nie zmieniam - na złamanej można jeździć bez problemu ;) Zostaje kwestia estetyki, ale żółta taśma bardzo ładnie komponuje się z żółtymi akcentami na ramie i pancerzami tego samego koloru :P

Pętla beskidzka na Hana Solo ;)

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(12)
Subiektywne odczucia wobec najnowszej płyty Alice in Chains są takie, że to jednak dobra płyta jest, poprawna, fajnie bujająca, a "Low Ceiling" to prawdopodobnie najlepszy kawałek na "The Devil Put Dinosaurs Here" ! Czysta perfekcja.
http://w249.wrzuta.pl/audio/7dGFb5Frxy5/alice_in_chains_-_low_ceiling

A miało być wspólne kręcenie z bbRiderZ, niestety Panowie w ostatniej chwili odwrócili kierunek trasy, co mi było zdecydowanie nie na rękę, bo chciałem wreszcie zrobić ją w drugą stronę i na to się nastawiłem. A jak ja się nastawię, to nie ma zmiłuj ;) Tym sposobem Kubę, Dawida, Pawła, Tomka i Marka spotkałem tylko chwilowo, ale aż dwa razy ;) Pierwszy raz w Straconce - chłopaki brali się właśnie za uphill na Przegibek, tymczasem jaj już miałem w nogach nie tylko tą przełęcz ale również Targanicką ;) Jak będziecie mogli przeczytać w relacji Dawida, Kuby albo Pawła - ich wycieczka obfitowała w różne przygody, niekoniecznie te dobre...
Na zjeździe z Przegibka ;) © k4r3l

Ja sobie pokręciłem w kierunku kolejnej górskiej premii - Przełęczy Salmopolskiej. W Szczyrku klasyczny wmordewind ostudził mój zapał i z deka przyhamował, nie przeszkodziło to jednak w wyprzedzeniu kilku rowerzystów na podjeździe. Już prawie zapomniałem jakie ta górka robiła na mnie kiedyś wrażenie - teraz wjeżdża się na nią gładko. Na szczycie kilkuosobowa grupka rowerzystów na szosach oraz standardowo piechurzy i przedstawiciele turystyki zmotoryzowanej.
Szybki teleport na Salmopol ;) © k4r3l

Na zjeździe z Salmpola mijam dymiący się autobus i tłoczących się na zewnątrz jego pasażerów - a było wsiąść na rower albo iść na piechotę? Hehe. Przejazd przez Wisłę to formalność, pod skocznią Adasia robią chwilowy postój serwisowy na smarowanie łańcucha, no i fotkę. Odbijam do Wisły Czarne i po dordzę jeszcze widzę zwalniający samochód przy okazałym wodospadzie - oczywiście nikt się nie zatrzymuje, szybka fotka zza szyby musi wystarczyć - ja pier...olę ;)
Pod skocznią w Wiśle ;) © k4r3l

Zatrzymuję się na chwile na zaporze - dokładnie tydzień temu tamtędy jechaliśmy z innymi uczestnikami Trophy. Wtedy kręciło mi się jakby lepiej mimo znacznie szerszych opon - jednak adrenalina wywołana rywalizacją oraz doping turystów robią swoje. Dziś na Kubalonkę wjeżdżam nieco ociężale, ale też nie ma się gdzie śpieszyć ani z kim rywalizować...
Zapora w Wiśle Czarne;) © k4r3l

Okolice Istebnej czy Wisły to mekka rowerzystów - pozdrowienia sypią się a to z prawej a to z lewej - pełna kulturka, aż chce się jeździć. Z lekką nutką dekadencji przejeżdżam obok miejsca startu/mety Trophy 2013 - nie ma już kolorowych balonów, szyldów, muzyki - jest tam zupełnie pusto i cicho. Wspomnienia jednak ponownie ożywają w głowie.
Na Kubalonce ;) © k4r3l

Ale dziś liczy się tylko asfalt. Wyjątek robię sobie pod Ochodzitą i postanawiam zmęczyć się trochę na kultowych płytach. Próbuję jechać środkową rynną, ale wymaga to sporej koncentracji i balansu ciałem. Dobrze, że na Trophy wybrałem wersję płytową - mógłbym przez to stracić kilka pozycji... Na górze wietrznie ale bajecznie - a jeszcze w ubiegłą sobotę na szczycie zalegała taka mgła, że nie bardzo było wiadomo gdzie zaczyna się zjazd...
Kultowe płyty na Ochodzitą ;) © k4r3l

Na szczycie Ochodzitej ;) © k4r3l

Zamiast główną drogą postanawiam wrócić przez Przełęcz Koniakowską - tym razem, z racji iż pokonuję pętlę w drugą stronę ten wymagający podjazd mi odpadł. Nieco niżej spotkałem jednak chłopaków - im się jednak nie upiecze. Dowiedziałem się, że sporo czasu stracili na walkę z defektami, głównie kapcie. No nic, trzeba jechać dalej. Teraz chwila odpoczynku, niby żadnych konkretnych górek nie ma aż do Żywca, jednak droga wiedzie przez wiele pomniejszych fałdek i w pełnym, południowym słońcu trzeba się napocić, żeby na nie wjechać...
Piwoooooo, dużo piwaaaaa! © k4r3l

Z Żywca to już krótka piłka, bo prawie jestem u siebie. Żeby jednak godnie zakończyć Pętlę Beskidzką wybieram się w stronę Przełęczy Kocierskiej. Podjazd idzie mi po japońsku, czyli jako tako. Pod ośrodek się nie pcham, bo dziś niedziela a więc ludzi będzie tam cała masa, a ostatnie czego potrzebuję w górach to tłok i zgiełk... Wreszcie świetna, letnia pogoda, na podjazdach przygrzewało konkretnie - idealna aura na zrobienie Pętli Beskidzkiej! A za tydzień Tour de Babia i wizyta w Zakopanem - teraz już wiem, że to będzie hardcore!http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=vlxgvvivejpefwxq

Asfaltowy rozruch ;)

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Ok, a to kawałek z płyty absolutnie genialnej, którą wałkuję ostatnimi dniami non-stop. Filter trafił idealnie z klimatem w czas...


Pierwszy wyjazd po tygodniowej regeneracji na siedząco, hehe. Trophy dało w kość nie tylko sprzętowi ale i mnie. Organizm osłabł, doszło przeziębienie i ogólne osłabienie. Z piątku na sobotę reanimowałem 'medżika', który bardzo dzielnie spisywał się w Istebnej - nie oglądając się na karbony, Foxy i XTRy dowoził mnie do mety każdego etapu, hehe. Konieczna była wymiana linek i pancerzy - błoto było dosłownie wszędzie. Tradycyjny przegląd supportu to już formalność. Po tych operacjach korby kręcą się bezgłośnie a biegi zmieniają się wręcz rewelacyjnie - prawie pięcioletni XT shadow pomimo luzów pracuje nadal bardzo przyzwoicie.
Nieprzyjemnie na horyzoncie ;) © k4r3l

Dziś zwyczajna pętelka po okolicy, oczywiście z podjazdami - Przełęcz Kocierska i Targanicka included ;) Sliki założone i nabite do 5bar rozkręcają sprzęt całkiem nieźle niestety przenosząc wszystkie niedoskonałości terenu na ręce :/ Chwilowo teren mi zbrzydł, zresztą nie chcę tam się pakować zaliczając powtórkę z rozrywki. Na szlaku znajdę się ponownie jak tylko zniknie stamtąd ta pierdząca brązowo-szara maź ;)
Jedna z lepszych widokówek w okolicy ;) © k4r3l

Dla przypomnienia poniżej zamieszczam zebrane linki do relacji z wszystkich 4 etapów Beskidy MTB Trophy 2013 ;)
Etap 1 Czantoria
Etap 2 Rysianka
Etap 3 Wielka Racza
Etap 4 Salmopol, Kubalonka

Środowo-beznapinkowo ;)

Środa, 22 maja 2013 · Komentarze(4)
Po ostatniej wyrypie dwugłowe bolały mnie jeszcze dwa dni. Podczas tego tripu zgubiłem po drodze aż 5kg, które odzyskałem już dzień później ;) W sumie dziwne, że po takim tripie do domu przywiozłem jeszcze trochę rozcieńczonego izotonika w bukłaku, ale jak widać to, że się pić nie chce nie oznacza wcale, że organizm nie potrzebuje nawodnienia. Na rozjazd pojechałem dopiero we środę, nie chciałem przesilić mięśnia, więc do tej pory uzupełniałem minerały i wspomagałem się maścią ;) We środę wieczorem baaardzo lajtowo do Porąbki nad zaporę. Dawno tak spokojnie nie jechałem.

Tempo najlepiej zobrazuje Wam ten piękny utwór Filter, którego oczywiście sobie podczas jazdy słuchałem na fula!


A jako bonus panoramka z niedzielnego wypadu ;)

Panoramka na Czechy ;) © k4r3l

Krótki beskidzki szpil ;)

Sobota, 18 maja 2013 · Komentarze(14)
Nowy Filter na horyzoncie a tymczasem ostra grzałka z ostatniego jak do tej pory albumu "The Trouble With Angels". Panów z pewnością ucieszy obecność w klipie Carmen Electry ;) Zresztą, whatever, liczą się dźwięki ;)


Krótko, żeby przetestować rower przed niedzielną, konkretniejszą trasą. Wyczyszczone i nasmarowane łożyska w suporcie ucichły, teraz z kolei wyczuwam skrzypienie z okolicy mostka/sterów, hehe. Mam nadzieję, że to nie ze starości a jedynie z powodu syfu, który gdzieś tam się przedostał...
Kapkę terenu musiałem zaliczyć (w górę i w dół;) © k4r3l

Dziś bardzo wietrzny dzień więc wyjechałem dopiero pod wieczór. Pojechałem do Porąbki, potem Wielka Puszcza a na koniec zostawiłem sobie Kocierz terenem. Bardzo przyjemnie na trasie, spotkałem kilku rowerzystów w tym dwójkę pro-ubranych w jednakowe stroje - zero odzewu/gestu z ich strony, pfff... Końcówka trasy w towarzystwie olbrzymiej tęczy, którą też uwieczniłem na załączonej panoramce ;)
Beskidowo-tęczowo ;) © k4r3l


ps. mapka w kształcie galopującej lamy :D

Wieczorny Leskowiec ;)

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(7)
Nightly Gale pochodzą z Zabrza. To zespół, który polskim podziemiu ma ugruntowaną pozycję choć trzeba przyznać, że ich twórczość nie do każdego przemówi. Wystarczy popatrzyć na teledysk... Czekam na nową płytę, która po wcześniejszych problemach ponoć ma trafić niedługo na półki empików a przez neta zamówić się póki co nie da:/ Krążek zatytułowany jest "Lust" i oprócz autorskich kompozycji zespołu znajdziecie na nim też brawurowe wykonanie klasycznego numeru Alice in Chains!


Wypad z cyklu krótko i treściwie ;) W robocie dzień "unplugged", w związku z tym odpaliliśmy generator, niestety - tuż pod moim oknem :) Dlatego też po pracy pojechałem tam, gdzie cisza absolutna - w las ;) A dokładniej na Leskowiec ;) Na szczycie zameldowałem się po 19. Co ciekawe, po drodze minąłem dwóch rowerzystów i jednego trekkingowaca z synem. Trzeba powiedzieć, że gość ostro cisnął pod górkę, kilkuletni chłopak zresztą nie gorzej ;). Jako, że się kilka razy mijaliśmy to sobie dogadywaliśmy. On zaczął, bo krótszym i bardziej stromym (zupełnie nie do podjechania) czarnym szlakiem wszedł na Leskowiec wcześniej, podczas gdy ja jechałem sobie naokoło, przez Groń JP2, więc stwierdził, że szybciej na nogach. Odbiłem sobie na zjeździe, gdy wyprzedzając ich na końcówce czarnego rzuciłem przez ramię, że jednak w dół szybciej na dwóch kółkach ;)
Singielek pod Groniem JP2 ;) © k4r3l


/

Pod wieczór na Trzonkę ;)

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(5)
Jest! Nowa płyta The Hillbilly Moon Explosion - "Damn Right, Honey!". Kurczę, szkoda, że albumy Szwajcarów są nie do kupienia w Polsce, bo od czasu kiedy oglądałem relację z ich koncertu w schronisku na Szyndzielni zwariowałem na ich punkcie! Są świetni na żywo, z albumów nie gorsi... To chyba jakiś nowy utwór, bo nie kojarzę, żeby wcześniej go słyszał ;)


W las - krótko ale zawsze ;) Taka połączona jazda terenowa z podjazdami to bardzo dobry trening. Niestety, dziś po raz kolejny zakłócony dobywającym się z okolic korby cykaniem. Teraz obstawiam pedały, choć ktoś kiedyś zlikwidował podobne odgłosy dokręcając hak tylnej przerzutki, więc tak naprawdę to może być wszystko ;) Dziś oprócz podziwiania widoczków z zielonego szlaku w okolicach Trzonki na stromym zjeździe do Porąbki docierałem półmetaliki Baradine (takie niebieskie;). Myślę, że jeszcze jeden, dwa takie tripy i będą git. Później sprawdzimy shimanowskie metaliki... Zaliczyłem wielką Puszczę a na sam koniec zachciało mi się jechać na Kocierz - tym razem zielonym szlakiem ;)
Zero retuszu, filtrów, kontrastów - tak po prostu dziś było ;) © k4r3l