MTB Trophy 2013 - etap 4

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(23)
Uczestnicy
-----------> MTB Trophy 2013 - etap 3

Czwarty i ostatni etap to była, dla kogoś kogo nie pokonały dotychczasowe warunki i zdążył się obyć z górami, formalność. Przynajmniej teoretycznie. 20 minut przed startem oddaję rower do regulacji przerzutek naszym niezastąpionym Czechom - mają polew jak widzą 'zabandażowaną' złamaną klamkę hamulca.
Chwila dla Medżika - czyli Czesi w akcji ;) © k4r3l

Tym razem Grzegorz nie przebierał w środkach i na dzień dobry grubą czarną krechą odkreślił ponad 20km odcinek między Grabową a Malinowską Skałą w związku z czym Klimczok wypadł z gry, a my jechaliśmy bezpośrednio z Salmopolu fragment szutrówką, by chwilę później puśćić się w dół niezłym singlem rozgrzewając tarcze do czerwoności. Okolice są mi znane, ale niektóre opcje, głównie zjazdowe to popis Golonkowej wirtuozerii.
A tak się robi kiedy nie ma potrzebnego rodzaju klocków pod ręką ;) © k4r3l

Dziś wszystko od samego początku układało się po mojej myśli. Przede wszystkim pogoda - wreszcie mocne, czasem nawet zbyt mocne słońce sprawiało, że na podjazdach wreszcie można było się porządnie spocić. Etap może krótki ale miał kapitalny flow, zjeżdżałem prawie wszystko, no może oprócz stromej końcówki na początkowym odcinku.

Zjazd ze Smerekowca to istny ogień i gdyby nie pozamykane na trasie szlabany byłoby ostro na maksa. Na pierwszym bufecie nawet się nie zatrzymuję, proszę tylko o izo, a dziewczyna wrzuca mi jeszcze banana do kieszonki i cisnę w górę. Ale nie ma nic za darmo - na zajebiście długim i radosnym podjeździe pod Grabową, podczas którego udało się zmiażdżyć psychę wyprzedanych proriderów orientuję się, że tylne koło pomimo zamkniętego poprawnie zacisku, lata mi na boki. Pytanie, zjeżdżać ostrożnie czy cisnąć na maksa? To w końcu ostatni etap, krótki, więc najwyżej dojdę z buta - no to ogień! W międzyczasie spotykam Maćka z TWRu, który ma problemy z piastą, co kilka obrotów pojawia się jeden jałowy. Dopinguję go by próbował, może zaskoczy i faktycznie udaje się. Ale Maciek to żaden leszcz - pod górę ma wyraźnie mocniejsze kopyto ode mnie a i na zjazdach śmiga jak kozica rzuacając na jednym z nich przez ramie: "puść te klamki!!" ;) Na jednym ze zjazdów pytam ciągle teleportującego się na trasie Grzegorza ile jeszcze do mechaników - odpowiada, że na końcu zjazdu za jakieś 4km, hehe. Po takich zjazdach to ręce odpadają.
Jeden z wielu podjazdów na Trophy ;) © k4r3l

Przy bufecie okazuje się, że to nie konusy tylko jakaś śruba, do tej pory nie wiem co to, bo jeszcze tam nie zaglądałem. Pytam tylko Czecha czy dojadę na tym kole, kiwa twierdząco głową - mając świadomość ich bezcennej wiedzy i ogromnego doświadczenia postanawiam zaufać mu jak najlepszemu przyjacielowi i rozpoczynam mozolny podjazdo-wypych w kierunku Cienkowa Wyżnego. Tuż przede mną gość zrywa albo łańcuch albo hak, mówię mu, że ma szczęście, że tu akurat są mechanicy - on ich chyba nawet nie zauważył, hehe. Po zdobyciu szczytu zaczyna się kolejna seria ostrych zjazdów przerywana od czasu do czasu widoczkami z rozległych polan.
Wreszcie suchy etap ;) © k4r3l

Zjeżdżamy nad zaporę w Wiśle i atakujemy niczym zawodnicy TdP Kubalonkę od strony zameczku. Początkowo ciągnę pedały żywiołowo, potem niepotrzebnie zagaduję się z Rosjaninem, odpuszczam, wrzucam młynek tylko po to by chłop mi uciekł na zjeździe, hehe. Na tym samym zjeździe mija mnie też Marek, niewiele brakło bym go dziś objechał, hehe. Po drodze dużo dopingujących dzieciaków pytających o bidony. Gdyby stali gdzieś przy ostrzejszych zjazdach na pewno by się obłowili;) Ostatni fragment to kultowe już singielki w lasku przed samą metą, niestety odrobinę błotniste i korzeniste, więc trochę się męczę. Na metę wpadamy jeszcze z innej strony cisnąc po ścieżce usłanej drobnymi kamyczkami. Przy linii końcowej stoi jeszcze Marc, z bananami na gębach przybijamy piąteczkę i odbieramy gratulacje razem z koszulką "Made in Bangladesh", ale z jakże kultowym napisem: F I N I S H E R!
Niekończąca się ucieczka ;) © k4r3l

Czas 3:46:31 (181/325), na międzyczasie lepiej od Marka o prawie dwie minuty (na końcu dołożył mi 21 sekund, Maciek był lepszy o 2 minuty, a Mariusz (szybszy o 25min) jak zwykle poza konkurencją ;)

--

Co za weekend! Bez dwóch zdań polecam każdemu udział w Trophy pod jednym tylko warunkiem: nie róbcie siary i nie przyjeżdżajcie w Beskidy pierwszy raz właśnie na Trophy. Znajdźcie czas i wpadnijcie tu kilka razy w roku, oswójcie się z długimi podjazdami i wymagającymi zjazdami, dla bezpieczeństwa przemnóżcie tę trudność jaką Wam to sprawia razy dwa, bo jak pokazała tegoroczna edycja hasło, które przyświeca tym zawodom, czyli: spodziewaj się niespodziewanego to nie tylko chwytliwy slogan, to przede wszystkim przestroga!

Po spakowaniu manatek udajemy się z Markiem, Mariuszem, Maćkiem (później dochodzi także Kamil) na pizzę - pełny talerz, 32cm na grubym cieście, z podwójnym serem i brokułami nie robi na mnie wrażenia - znika to w zastraszającym tempie. Zimne piwo smakuje jak nigdy! Wszystko co dobre szybko się kończy - słowa niby wyświechtane ale jakże adekwatne do tego co działo się w Istebnej przez ostatnie cztery dni! Było genialnie! Wielkie dzięki dla Maćka z TWRu, który w drodze do Krakowa podrzucił mnie do domu. Podziwam chłopaka za upór - na pierwszym etapie połamał karbonową ramę, ale go ukończył. Wrócił się jeszcze w ten sam dzień do Krakowa po drugi rower i mógł spokojnie wystartować i przede wszystkim ukończyć Trophy. Bez determinacji nie ma satysfakcji!

Było tak jak w tytule!<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TLXo9IFVboY"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TLXo9IFVboY" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object><br>
Jedyny oficjalny reprezentant BS na Trophy - reszta się chowała w innych team'ach ;) © k4r3l


Wyniki:
Open: 243/314, M2: 66
Całkowity czas jazdy:11:02:30.1

Komentarze (23)

heh, wzięło mnie na sentymenty i sobie prześledziłem tą relację raz jeszcze - człowiek to był szalony jednak, że się na to porwał :D dzięki za wsparcie!

k4r3l 21:13 sobota, 5 marca 2016

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Przeczytałem wszystko. Wspaniała relacja. Wielkie gratulacje. Piłowanie klocków kątówką mnie zszokowało. Problemy na trasie, te warunki, zawziętość aby osiągnąć metę... - dzięki temu ta koszulka MTB Trophy Finisher okazuje się mieć niesamowitą wartość. Prawdziwa górska szkoła przetrwania na rowerze!

Marek87 20:00 czwartek, 13 czerwca 2013

Gratuluje!!! wielki szacun :)

dariakasztan 06:56 piątek, 7 czerwca 2013

Gratulacje ukończenia, mimo defektów nie poddałeś się i jesteś FINISHER`em 2013 :) !

RafalCSC 13:34 czwartek, 6 czerwca 2013

super...mistrzu :) pogratulować

sebol 19:09 wtorek, 4 czerwca 2013

MASAKRA- dobrze napisałeś by nie robić siary , a te kilka razy w roku na trening to za mało :P GRATULACJE

Roadrunner1984 12:55 wtorek, 4 czerwca 2013

Gratulacje :)

andkul2 12:10 wtorek, 4 czerwca 2013

Gratuluję tytułu Finishera 2013, kolejne, niebanalne, rowerowe wyzwanie za Tobą, teraz trzeba coś godnego wymyślić, żeby podnieść tą poprzeczkę ;)

AdAmUsO 09:09 wtorek, 4 czerwca 2013

Super, dobrze opisane. I gratulacje za ukończenie i wytrwałość. Tu jest jeszcze jedna Twoja fotka http://www.sportograf.com/bestof/2036/ 53 zdjęcie.

tlenek 23:08 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Poczytałem Twoje wszystkie etapy. To co świetnie opisałeś, w 100% zgadzam się z Tobą że takie właśnie jest Trophy i podobnie wspominam mój start sprzed lat, gdzie również startowałem jako jedyny w teamie BS :)
No i najważniejsze - G R A T U L A C J E za ukończenie i witam w klubie Finisherów ! :)

JPbike 20:12 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Świetnie było. Parę razy chciało mi się ryczeć na trasie, ale już teraz widzę, że wspomnienia będą bezcenne :). Ostatni dzień, kiedy wreszcie dało się jechać, wynagrodził wszystko :).

klosiu 19:28 poniedziałek, 3 czerwca 2013

słyszę Beskidy..myślę ''k4r3l'' :) Zajebiście się czytało, szczere gratulacje!:)

piofci 18:53 poniedziałek, 3 czerwca 2013

"Jestes bogiem, uświadom to sobie..." - kiedy mozna Cie zaprosic na piwko w celach dyskusyjnych?

ludwikon 17:43 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Pamiętna koszulka, gratuluję, bo to chyba była najcięższa edycja Trophy od trzech czy czterech lat :). Psychika była tu najważniejsza :).

klosiu 16:55 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wielkie GRATKI!! Czekam teraz na relację przy piwku :)

jakubiszon 14:37 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Gratulacje! Dostaliście w tym roku za swoje ;)

Rafall 07:44 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Bloga dalej piszesz, czyli żyjesz :D

To teraz tour de Bab...tfu, Zakopane, wciągniesz nosem ;-)

feels3 21:12 niedziela, 2 czerwca 2013

Ja też czekam na relacje z Beskidów :)

este 20:14 niedziela, 2 czerwca 2013

pięknie...:) szacunek..teraz już na TransAlp możesz jechać :)

sebol 20:00 niedziela, 2 czerwca 2013

Gratulacje:) z chęcią przeczytam relację poszczególnych dni.

nachaj 18:41 niedziela, 2 czerwca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa atrza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]