Wpisy archiwalne w kategorii

0-30

Dystans całkowity:4565.17 km (w terenie 760.20 km; 16.65%)
Czas w ruchu:271:58
Średnia prędkość:16.73 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:89746 m
Maks. tętno maksymalne:208 (107 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:32319 kcal
Liczba aktywności:188
Średnio na aktywność:24.28 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Ulewny Kocierz ;)

Sobota, 13 lipca 2013 · Komentarze(5)
Wziąłem się i naprawiłem! Złamaną klamkę oczywiście. Udało się wymienić samą dźwignię (niestety, żeby ją wymienić musiałem kupić całą nową klamkę, bo używek nigdzie nie widziałem:/). Bez konieczności odkręcania przewodu hydraulicznego i wymiany całego korpusu. Konstrukcja prosta jak budowa cepa, chociaż gdyby nie internetowy poradnik pewnie nie wiedziałbym o istnieniu pewnej kluczowej śrubki na imbusa '2'. Przy okazji zauważyłem uszczerbiony centymetrowy fragment korpusu drugiej klamki (po miesiącu od Trophy;) - to się nazywa spostrzegawczość, hehe. Na szczęście w tym przypadku ucierpiała tylko estetyka i obejdzie się bez wymiany. W zoologicznym zakupiłem wężyk akwarystyczny (1,5PLN za 1m) - jeszcze jeden taki pojebany i deszczowy tydzień a biorę się za wymianę oleju i odpowietrzanie hampli :) Tylne koło wróciło z centrowania - ponoć było pięknie zwichrowane, na szczęście obręcz prosta, kwestia tylko podociągania szprych (10PLN za 15 min roboty;)


Sobota wieczór. Cały dzień leje, więc za bardzo nie ma kiedy pokręcić. Ale nosi mnie, bo poprzedni tydzień był "przesiedziany". W końcu deszcz chwilowo ustaje. Ubieram się chyba z 15min, wychodzę - zaczyna mżyć. Wracam się po kurtkę i nauczony doświadczeniem zabieram też ochraniacze.

Jaka pogoda, takie zdjęcie - do dupy! ;) © k4r3l


Trasa standardowa na szybkie przepalenie. Na początku podjazdu pod Kocierz zaczyna się regularna ulewa, ale nie mam ochoty się wracać - i tak już jestem cały przemoczony. Na górze wyżymam napuchnięte wodą rękawiczki i odwrót. Leje coraz bardziej. Ale jak się okazało to tylko nad Kocierzem coś się kotłowało, bo już w Targanicach sucho i nawet się przejaśnia. W butach pomimo ochraniaczy wesoło chlupocze woda - czad! ;)

Road Maraton: Pętla Beskidzka 2013

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Ten kto robił ten amatorski klip do tego genialnego kawałka miał fantazję. Propsy za scenkę z "Califonication", natomiast osobiście brakuje mi tam Siostrzyczki z "Maczety" Rodrigueza :D


Pokibicować na trasie Pętli Beskidzkiej. Nie byłem pewien czy w ogóle wystartują, bo nocna nawałnica i oberwanie chmury mogło pokrzyżować plany organizatorowi. Trasa wypasiona i dobrze znana, kilka zajebistych przełęczy do łyknięcia, gdybym tylko miał szosę pojechałbym. A tak to wybrałem się na lajcie idealnie obliczając godzinę pojawienia się zawodników w okolicy Przełęczy Kocierskiej (ok.70km trasy).
Jedna z pierwszych grupek pościgowych ;) © k4r3l

Pierwszy, tuż za pilotującym motocyklem jechał kolo z Szymonbike'a (widać pro skarpetki 'shut up legs' robią swoje;), który na tym podjeździe wypracował sobie 5-6 minut przewagi nad drugim zawodnikiem Sokoła Kęty. Później były już mniejsze i większe grupki. Zamieniam kilka słów z gościem z samochodu pilotującego stojącego na poboczu - wydaje mi się dziwnie znajomy. Chwila zastanowienia i oczywiście! - to główny znakujący tegoroczną trasę Beskidy MTB Trophy! Mały ten świat, ale co się dziwić, skoro jego dewiza to: "gdzie coś się dzieje w kolarstwie tam i ja jestem". Rispekt!
Typowy pociąg, choć w tym wypadku bardziej kolejka górska ;) © k4r3l

Postanawiam sobie zjechać do dolinki ale kilka serpentyn niżej następna niespodzianka. Ten, który się zarzekał, jaki to jest bez formy, że nie pojedzie tego dystansu i w ogóle typowe polskie narzekactwo ;) Funio! Postanowiłem go powku*wiać moimi lajtowymi przełożeniami, co oczywiście musiało być zripostowane: "cwaniak, bo 20minut temu z domu wyjechał" - no tak, to ja ;) Tomasz cisnął z niewielką i niezbyt rozmowną grupką - cóż, kadencja, równy oddech, to się liczy na takich pro-tourach. Żeby trochę rozerwać (allah akbar!;) towarzystwo wypalił: "to moja ulubiona przełęcz, wjeżdżam tu częściej niż wy wchodzicie na wasze baby" :DDDD.
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;) © k4r3l

Jazda pod górę - lubię to ;) © k4r3l

Jako, że tempo mi nie odpowiadało a chciałem jeszcze pofocić trochę na podjeździe pod Targanicką urwałem się ~1km przed przełęczą i pocisnąłem w dół. Ale chłopaki na zjeździe przycisnęli i za chwilę miałem ich na kole. Ładnie rozprowadziłem ich do zajazdu autobusowego pod kolejną przełęczą i pojechałem przodem. Tomek początkowo cisnął konkret, ale kilkanaście metrów przed szczytem urwał się Wojtek z Gomoli i było po premii ;)
A tu już Przełęcz Targanicka... ;) © k4r3l

Postałem jeszcze chwilę i pofociłem ogon wyścigu dopingując maruderów. Pogadałem też z okolicznymi kosiarzami, bo byli ciekawi co to za wyścig, skąd jadą, ile jadą i takie tam rzeczy. Na koniec trafiła się jedna dziewczyna czego oczywiście panowie nie pozostawili bez słowa... [aby przeczytać dalszy ciąg relacji wyślij pusty SMS na nr 666, koszt 1 SMSa to 6,66 plus vat]
Humory dopisywały, a nachylenie rosło ;) © k4r3l

Wspomniana dziewczyna, może się mylę, ale chyba jedyna na tym dystansie? Szacun! © k4r3l

Wieczorny klasyk uphillowy ;)

Czwartek, 4 lipca 2013 · Komentarze(4)
Czwartkowe wieczorne kręcenie rozpocząłem nieco wcześniej, choć nie chciało mi się jak cholera ;) Wybrałem wariant klasyczny, tak by się nie najeździć ale się zmęczyć, czyli Kocierz razy dwa. Jazda na lajcie, bo duszno i wciąż jeszcze pomimo 20tej na zegarze, ciepło.
Independence Day czy może jednak Star Trek? :) © k4r3l

Dzień wcześniej widziałem samochód - pilot na kogucie i gościa z pędzlem malującym strzałki na asfalcie przy skręcie na Targanicką. Szybka weryfikacja internetowych zasobów i już wszystko jasne - w sobotę w ramach Road Maratonu rusza w Wiśle kultowa Pętla Beskidzka organizowana przez Wiesława Legierskiego. Jak pogoda dopisze wpadnę na przełęcz pokibicować. Póki co jest burzowo i deszczowo - jak to przy weekendzie...

Kocierz i Targanicka późną porą ;)

Piątek, 21 czerwca 2013 · Komentarze(5)


Już miałem tym razem nigdzie nie jechać, ale zupełnie przypadkowo wszedłem na bikestats i zupełnie niezamierzenie przeczytałem wpis Mariusza, który wspominał coś o przyjemnym wieczornym treningu - no i nie wytrzymałem ;) Co ten bikestats robi z człowiekiem? ;) Poza tym, to pierwszy dzień lata, więc szkoda byłoby tego faktu nie uczcić - nawet w tak skromy sposób ;)
Nocna Targanicka ;) © k4r3l

Zrobiłem lokalną typówkę z dwoma najbliższymi przełęczami. Jazda po płaskim mnie zupełnie nie bawi. Tym razem nic szczególnego po drodze się nie wydarzyło. Nic włochatego nie wbiegło mi pod koła, nic nie chciało wyskoczyć na mnie z krzaków. Polecam wszystkim wieczorno-nocne treningi - to zupełnie nowa jakość, która sprawa, że objeżdżone na maksa trasy stają się na nowo atrakcyjne :)

Nocne wioskowanie ;)

Czwartek, 20 czerwca 2013 · Komentarze(7)


Trochę bez pomysłu, a więc po okolicznych wioskach. Trasa wyszła nieco interwałowa, bo po drodze kilka krótkich, ale pierońsko sztywnych podjazdów. W okolicy Pańskiej Góry spotykam grupkę szalejących i niczego się nie bojących kun - prześmieszne zwierzaki :) Dalej jazda w kierunku Zagórnika (kolejna fajna górka;) i potem przebijanie się w kierunku Sułkowic. Nie obyło się bez błądzenia - urywający się nagle asfalt zmusił mnie raz do zawrócenia.
Na mostku w Targanicach ;) © k4r3l

Przy okazji mogłem jednak zaobserwować kilka ciekawostek architektonicznych. Niektórym fantazji nie brakuje - olbrzymia, mosiężna puma podświetlona snopem światła tuż nad frontowymi drzwiami to raczej niecodzienny widok. Trąci to trochę cebulą, ale ponoć o gustach się nie dyskutuje, hehe. Na koniec już miałem jechać na Kocierz, bo wiało nudą na takiej trasie, ale przypomniałem sobie, że nie mam nic do jedzenia, więc zawróciłem, co by nie zamulać z tego powodu...

Porąbka nocą ;)

Środa, 19 czerwca 2013 · Komentarze(4)


Nie, nie bolą mnie zęby i nie mam problemów ze snem - po prostu po 22 są idealne warunki do kręcenia ;) Dla odmiany wybrałem się przez Wielką (Mroczną;) Puszczę nad zaporę w Porąbce. Jazda przez Puszczę nie za szybka, bo snop światła niezbyt radził sobie z takimi egipskimi wręcz ciemnościami. Ale jak pamiętacie intro do "Zagubionej autostrady" Lyncha, to wiecie mniej więcej o jakim klimacie mówię ;)
Zapora i most w Porąbce nocą ;) © k4r3l

Nad zaporą kilka grupek młodzieży, ruch samochodowy znikomy. Nocne fotki nieco lepsze niż wczoraj. Powrót przez kultowy most w Porąbce, później przez uśpiony Bukowiec a następnie kontrastujące z tym, jasne od oświetlonych witryn sklepowych, centrum Czańca i Roczyny back to home. Droga w Czańcu wciąż bez nawierzchni na odcinku ok. 2km - jedzie się fatalnie. Siodełko Tokena skrzypi i ugina się potwornie. Na domiar złego na szybkości ustawiłem źle i męczyłem się przez 30km w niewygodnej pozycji. Pod moimi 85 kilogramowymi czterema literami wytrzymało zaledwie 1,5 roku. Szkoda, bo pasowało kolorystycznie do ramy, chociaż trochę czasu minęło, zanim przyzwyczaiłem się do tej dechy, hehe.

Nocny Kocierz, czyli na tropie zagubionych glassów ;)

Wtorek, 18 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Zaczęło się! Od 7 do 21 lampa taka, że się odechciewa wszelkiej aktywności fizycznej ponad to, co konieczne. Dlatego też zebrałem się dopiero przed 22, kiedy temperatura i ogólne warunki były wręcz idealne. Wreszcie ciepły, delikatny wiaterek i powietrze, którym bez problemu dało się oddychać. Cel - szybka Przełęcz Kocierska. Dawno nie jechałem po zmroku i zapomniałem już jakie to fajne uczucie. Czmychające przed snopem światła żyjątka (1 kuna, tuptający jeżyk, kilka kotów i jedna szalona jaszczurka, która chyba nie zdążyła uciec spod koła:/) to taka dodatkowa atrakcja. A już na maksa podniosło mi się ciśnienie, gdy na najbardziej zaciemnionym odcinku coś większego zaszeleściło w krzakach - kadencja momentalnie kosmiczna i nerwowe oglądanie się za siebie, hehe - stary a głupi ;)
Zguba, czyli najbrzydsze zdjęcie na blogu ;) © k4r3l

Przed jednym ze zjazdów chciałem ubrać okulary, do których zakładając szkła męczyłem się z dobre 5 minut. Sięgam do kieszonki na plecach a tu tylko pompka (wcześniej oderwał mi się uchwyt spod koszyka). Kojarzę, że poprawiając ją poczułem, że zahaczam jeszcze o coś ale nie skojarzyłem w pierwszej chwili, że to okulary. Dlatego wracam do domu z myślą, że prędzej ich nie zabrałem... Jak się okazuje - jednak musiałem zabrać... Niechętnie (aczkolwiek 100 PLN piechotą nie chodzi;) jadę z powrotem do tego feralnego miejsca (na szczęście bardzo charakterystyczne), jest już dawno po 23. Tam odnajduję zgubę leżącą na miękkiej trawce (to tłumaczy dlaczego nie słyszałem, jak spadają). Tym samym wyszło trochę więcej i dłużej niż zakładałem :) Powrót bez kombinacji, drogą którą jechałem jakieś 15 minut temu :) Konkluzja? Nocna jazda to jest to! ;)

Rozjazd kocierski ;)

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · Komentarze(8)
Poniedziałkowy wypad na Kocierz celem rozprostowania gnatów po leniwej niedzieli. Tour de Babia to już historia, myślimy teraz nad podobnym objazdem tym razem Pilska :) Może kogoś to zainteresuje - ja się nawet ucieszyłem: na zjeździe do Kocierza Rychwałdzkiego niespodzianka - kilka długich, świeżych pasów nowiutkiego, jeszcze śmierdzącego asfaltu! Nareszcie :)

Dowody na pojawienie się fragmentów nowej nawierzchni :) © k4r3l

MTB Trophy 2013 - preludium ;)

Środa, 29 maja 2013 · Komentarze(10)


To była podróż w nieznane. Pierwszy maraton i od razu etapowe Trophy, ale jak spadać to z wysokiego konia ;) Podróż Kolejamy Śląskimi upłynęła bezstresowo z tylko jedną szybką przesiadką w Bielsku-Białej. Dojazd ze stacji PKP Laliki do Istebnej z prawie 20kg plecakiem nie był przyjemny, ale też przesadnie ciężko nie było ;)
Stare, poczciwe pekape, a teraz już Koleje Śląskie ;) © k4r3l

Pierwszą osobą z jaką nawiązałem kontakt był Rosjanin - jak się okazało cyborg, który przyleciał do tej małej mieściny aż spod Uralu! Do otwarcia biura była godzinka, więc cierpliwie czekałem, zaczęło się zjeżdżać coraz to więcej osób. Po odbiorze numeru startowego zagaduje mnie młody chłopak z Belgii - właśnie przyjechał z Pragi i również pierwszy raz startuje w Trophy - szło mu rewelacyjnie!
Przed biurem zawodów ;) © k4r3l

Lokujemy się w klasie na samym końcu korytarza licząc na ciszę i spokój. To salka do katechezy wypełniona świętymi obrazami, księgami, zdjęciami papieża Polaka - patrona gimnazjum ;) Byłem tak podjarany całą tą imprezą, że kapnąłem się dopiero kiedy otwarłem pierwsze piwo, hehe. Towarzystwo doborowe - jest Kamil z Górek Wielkich, Paweł z Oleśnicy, wspomniany Belg, Rosjanin, Francuz, Duńczyk, później pojawia się także Adam i Maciek z Krakowa oraz na samym końcu wbijają chłopaki z Olsztyna.
Za karę cztery dni w kącie :) i w błocie jak się później okazało ;) © k4r3l

Pierwsza noc masakra - dziewczyny od masażu dały tak popalić, że niemalże nie zmrużyłem oka. Na szczęście przez następne 3 noce były tak zmęczone wykonywaniem swojego fachu, że było już cicho jak makiem zasiał, hehe. Poza tym, w ramach zadość uczynienia użyczały nam po każdym etapie papierowych ręczników do suszenia butów, a było co suszyć, oj było...
Pełna mobilizacja i skupienie przed pierwszym etapem ;) © k4r3l


Czytaj też:
-----------> MTB Trophy 2013 - etap 1

Środowo-beznapinkowo ;)

Środa, 22 maja 2013 · Komentarze(4)
Po ostatniej wyrypie dwugłowe bolały mnie jeszcze dwa dni. Podczas tego tripu zgubiłem po drodze aż 5kg, które odzyskałem już dzień później ;) W sumie dziwne, że po takim tripie do domu przywiozłem jeszcze trochę rozcieńczonego izotonika w bukłaku, ale jak widać to, że się pić nie chce nie oznacza wcale, że organizm nie potrzebuje nawodnienia. Na rozjazd pojechałem dopiero we środę, nie chciałem przesilić mięśnia, więc do tej pory uzupełniałem minerały i wspomagałem się maścią ;) We środę wieczorem baaardzo lajtowo do Porąbki nad zaporę. Dawno tak spokojnie nie jechałem.

Tempo najlepiej zobrazuje Wam ten piękny utwór Filter, którego oczywiście sobie podczas jazdy słuchałem na fula!


A jako bonus panoramka z niedzielnego wypadu ;)

Panoramka na Czechy ;) © k4r3l