Road Maraton: Pętla Beskidzka 2013
Sobota, 6 lipca 2013
· Komentarze(8)
Kategoria Z kimś, woj.małopolskie, Drogi, bike: Medżik, 0-30
Ten kto robił ten amatorski klip do tego genialnego kawałka miał fantazję. Propsy za scenkę z "Califonication", natomiast osobiście brakuje mi tam Siostrzyczki z "Maczety" Rodrigueza :D
Pokibicować na trasie Pętli Beskidzkiej. Nie byłem pewien czy w ogóle wystartują, bo nocna nawałnica i oberwanie chmury mogło pokrzyżować plany organizatorowi. Trasa wypasiona i dobrze znana, kilka zajebistych przełęczy do łyknięcia, gdybym tylko miał szosę pojechałbym. A tak to wybrałem się na lajcie idealnie obliczając godzinę pojawienia się zawodników w okolicy Przełęczy Kocierskiej (ok.70km trasy).
Pierwszy, tuż za pilotującym motocyklem jechał kolo z Szymonbike'a (widać pro skarpetki 'shut up legs' robią swoje;), który na tym podjeździe wypracował sobie 5-6 minut przewagi nad drugim zawodnikiem Sokoła Kęty. Później były już mniejsze i większe grupki. Zamieniam kilka słów z gościem z samochodu pilotującego stojącego na poboczu - wydaje mi się dziwnie znajomy. Chwila zastanowienia i oczywiście! - to główny znakujący tegoroczną trasę Beskidy MTB Trophy! Mały ten świat, ale co się dziwić, skoro jego dewiza to: "gdzie coś się dzieje w kolarstwie tam i ja jestem". Rispekt!
Postanawiam sobie zjechać do dolinki ale kilka serpentyn niżej następna niespodzianka. Ten, który się zarzekał, jaki to jest bez formy, że nie pojedzie tego dystansu i w ogóle typowe polskie narzekactwo ;) Funio! Postanowiłem go powku*wiać moimi lajtowymi przełożeniami, co oczywiście musiało być zripostowane: "cwaniak, bo 20minut temu z domu wyjechał" - no tak, to ja ;) Tomasz cisnął z niewielką i niezbyt rozmowną grupką - cóż, kadencja, równy oddech, to się liczy na takich pro-tourach. Żeby trochę rozerwać (allah akbar!;) towarzystwo wypalił: "to moja ulubiona przełęcz, wjeżdżam tu częściej niż wy wchodzicie na wasze baby" :DDDD.
Jako, że tempo mi nie odpowiadało a chciałem jeszcze pofocić trochę na podjeździe pod Targanicką urwałem się ~1km przed przełęczą i pocisnąłem w dół. Ale chłopaki na zjeździe przycisnęli i za chwilę miałem ich na kole. Ładnie rozprowadziłem ich do zajazdu autobusowego pod kolejną przełęczą i pojechałem przodem. Tomek początkowo cisnął konkret, ale kilkanaście metrów przed szczytem urwał się Wojtek z Gomoli i było po premii ;)
Postałem jeszcze chwilę i pofociłem ogon wyścigu dopingując maruderów. Pogadałem też z okolicznymi kosiarzami, bo byli ciekawi co to za wyścig, skąd jadą, ile jadą i takie tam rzeczy. Na koniec trafiła się jedna dziewczyna czego oczywiście panowie nie pozostawili bez słowa... [aby przeczytać dalszy ciąg relacji wyślij pusty SMS na nr 666, koszt 1 SMSa to 6,66 plus vat]
Pokibicować na trasie Pętli Beskidzkiej. Nie byłem pewien czy w ogóle wystartują, bo nocna nawałnica i oberwanie chmury mogło pokrzyżować plany organizatorowi. Trasa wypasiona i dobrze znana, kilka zajebistych przełęczy do łyknięcia, gdybym tylko miał szosę pojechałbym. A tak to wybrałem się na lajcie idealnie obliczając godzinę pojawienia się zawodników w okolicy Przełęczy Kocierskiej (ok.70km trasy).
Jedna z pierwszych grupek pościgowych ;)© k4r3l
Pierwszy, tuż za pilotującym motocyklem jechał kolo z Szymonbike'a (widać pro skarpetki 'shut up legs' robią swoje;), który na tym podjeździe wypracował sobie 5-6 minut przewagi nad drugim zawodnikiem Sokoła Kęty. Później były już mniejsze i większe grupki. Zamieniam kilka słów z gościem z samochodu pilotującego stojącego na poboczu - wydaje mi się dziwnie znajomy. Chwila zastanowienia i oczywiście! - to główny znakujący tegoroczną trasę Beskidy MTB Trophy! Mały ten świat, ale co się dziwić, skoro jego dewiza to: "gdzie coś się dzieje w kolarstwie tam i ja jestem". Rispekt!
Typowy pociąg, choć w tym wypadku bardziej kolejka górska ;)© k4r3l
Postanawiam sobie zjechać do dolinki ale kilka serpentyn niżej następna niespodzianka. Ten, który się zarzekał, jaki to jest bez formy, że nie pojedzie tego dystansu i w ogóle typowe polskie narzekactwo ;) Funio! Postanowiłem go powku*wiać moimi lajtowymi przełożeniami, co oczywiście musiało być zripostowane: "cwaniak, bo 20minut temu z domu wyjechał" - no tak, to ja ;) Tomasz cisnął z niewielką i niezbyt rozmowną grupką - cóż, kadencja, równy oddech, to się liczy na takich pro-tourach. Żeby trochę rozerwać (allah akbar!;) towarzystwo wypalił: "to moja ulubiona przełęcz, wjeżdżam tu częściej niż wy wchodzicie na wasze baby" :DDDD.
Tomek zadowolony, bo jest prawie, że u siebie ;)© k4r3l
Jazda pod górę - lubię to ;)© k4r3l
Jako, że tempo mi nie odpowiadało a chciałem jeszcze pofocić trochę na podjeździe pod Targanicką urwałem się ~1km przed przełęczą i pocisnąłem w dół. Ale chłopaki na zjeździe przycisnęli i za chwilę miałem ich na kole. Ładnie rozprowadziłem ich do zajazdu autobusowego pod kolejną przełęczą i pojechałem przodem. Tomek początkowo cisnął konkret, ale kilkanaście metrów przed szczytem urwał się Wojtek z Gomoli i było po premii ;)
A tu już Przełęcz Targanicka... ;)© k4r3l
Postałem jeszcze chwilę i pofociłem ogon wyścigu dopingując maruderów. Pogadałem też z okolicznymi kosiarzami, bo byli ciekawi co to za wyścig, skąd jadą, ile jadą i takie tam rzeczy. Na koniec trafiła się jedna dziewczyna czego oczywiście panowie nie pozostawili bez słowa... [aby przeczytać dalszy ciąg relacji wyślij pusty SMS na nr 666, koszt 1 SMSa to 6,66 plus vat]
Humory dopisywały, a nachylenie rosło ;)© k4r3l
Wspomniana dziewczyna, może się mylę, ale chyba jedyna na tym dystansie? Szacun!© k4r3l