Kraków z blatu ;)
Pomysł na trasę wyklarował się pod koniec tygodnia. Kierunek dla mnie do tej pory nieznany i nieco sceptycznie podchodziłem do niego: że jak to Kraków? A gdzie tam są góry?;) Ale z drugiej strony kusiło zrobić coś dłuższego nieco żwawszym tempem. I tak zgadaliśmy się z Pawłem i Dominikiem na niedzielę. W międzyczasie odezwał się Kamil szukający pomysłu na niedzielne kręcenie, więc go przygarnęliśmy. Kuba niestety zaniemógł i odpuścił.
Dinoland w Zatorze i jeden dość szczególny okaz mojego wzrostu ;)© k4r3l
Asfalty gładkie, można pogodać nie przejmując się dziurami ;)© k4r3l
Poranek nieco pochmurny, ale przedmieścia Krakowa przywitały nas już pięknym słońcem. Jechało się świetnie, ruch umiarkowany, więc można było pogadać. W Krakowie krótki lans bulwarami i szpula na rynek - po drodze Dominik łapie kapcia, ale szybko się uwija. Niby dopiero 10 rano a krakowski rynek tętni życiem i pełen jest turystów. Dzięki wskazówkom znajomego Pawła udajemy się na ul.Grodzką do fajnej knajpki "Kwadrans" - siedzenie na rynku w takich warunkach mijałoby się z celem.
Paweł prowadzi nas do centrum ;) ul. Wadowicka:)© k4r3l
Bulwarowy lans ;)© k4r3l
Na pierogi nie czekamy zbyt długo. Tankujemy colę i zbieramy się w drogę powrotną. Jeszcze na tej samej ulicy zaliczam gofra a Dominik pakuje w kieszonkę obwarzanka dla córki ;) Obieramy drogę na Oświęcim - tu już nie ma lekko - ruch jest całkiem spory, więc gadkę ograniczamy do minimum. Po drodze kilka postojów w tym jeden w Brzeszczach na pożegnanie się z Kamilem - chłopak jak czasem przycisnął na prostej to nie szło go dogonić ;) Mieliśmy jechać na Bielsko, ale jakoś na jednym rondzie odruchowo skręcam na Kęty. W sumie co to za różnica. W Wilamowicach robimy ostatni tego dnia postój - na ciacho i izotonika. Chwilę później się rozjeżdżamy - chłopaki do Bielska ja na Kęty i Kobiernice.
Pod Mariackim ;)© k4r3l
W Porąbce wybieram drogę przez Puszczę - czyli rewers fragmentu wczorajszej Pętli Beskidzkiej. Na końcu zaliczam wreszcie jakąś większą górkę (Hopka Targanicka;), bo nie ukrywajmy, na tej trasie pod tym względem było wyjątkowo plaskato. Dzięki za współudział (hehe), sam bym pewnie w życiu nie pojechał w tym kierunku, a tak to było się można na czyimś kole przewieźć ;) Do następnego!