Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Pieko łydy, czyli szosa w B.Żywieckim ;)

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Tytułowa ewakuacja w wersji rowerowej :)


Sobota kompletnie nie wypaliła rowerowo - można było jednak nadrobić zaległości książkowe. Niedzieli już nie odpuściłem. Kolejny raz wybrałem się krajową 28ką z Wadowic do Suchej Beskidzkiej i co Wam to powiem, to Wam powiem, ale są na tej trasie momenty kiedy aż chciało się drzeć giembę na cały regulator: jak tu jest zajebiście! A będzie jeszcze piękniej, za rok okolica nabierze zupełnie nowego wyglądu a powstające Jezioro Mucharskie będzie świetną atrakcją dla wszystkich: turystów, rowerzystów czy nawet bezrefleksyjnych samochodziaży :) A praca wre, nawet wczoraj ciężki sprzęt był w użyciu, a wiadomo przecież, że w niedzielę to i grzech precelka sobie kupić w dyskoncie ;)

Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :)
Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :) © k4r3l
Przysiółek Koszarawa-Bystra :)
Przysiółek Koszarawa-Bystra :) © k4r3l

Dalsza droga to rewers trasy pokonywanej w ub. roku z Jakubiszonem i Gustavem - czyli Lachowice, Koszarawa, Przyborów. Muszę przyznać, że w tę stronę jest pod co pedałować. W Koszarawie skusiłem się na przysiółek Bystra i był to strzał w dziesiątkę mimo, że droga wywiodła mnie w teren, do zielonego szlaku na Przełęczy Klekociny. Ale sam podjazd był tego warty - wg altimetru momentami ponad 14% świetnej wąskiej i krętej drogi w lesie. Na górze stacja Zygmuntówka - nie skorzystałem, ale podejrzewam, że można się tam zaopatrzyć w jakieś ciepłe jadło i sama przełęcz, przez którą w ub. roku przejeżdżaliśmy, ale terenowo jadąc z Mędralowej na Jałowiec.
Świetny podjazd!
Świetny podjazd! © k4r3l


Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :)
Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :) © k4r3l

Na sam koniec moim łupem padła graniczna Przełęcz Glinne - wreszcie z nową nawierzchnią. I mimo, że lepiej się zjeżdżało to przenikliwe zimno odbierało większość tej przyjemności. Od Jeleśni sprint, bo miałem na kole przez chwilę jakiegoś górala - a co się będzie woził za darmoszkę, hehe. Z Żywca już bez większych górek, tylko przez Międzybrodzie bak tu hom. Tego mi było trzeba - niedziela przekręcona z nawiązką.

Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;)
Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;) © k4r3l

Okoliczne przysiółki (rozjazd) ;)

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Co prawda Lemmy ostatnio podupada na zdrowiu, co przypomina nam, że nic nie trwa wiecznie, to jednak dzięki takim płytom jak "The World is Yours" i kilkunastu ją poprzedzającym wiemy, że gość jest wielki a w kontekście muzyki, którą tworzy razem z Motorhead od 1977 roku już niemalże nieśmiertelny!


Nie miałem nigdzie jechać, ale też wysiedzieć na dupie nie mogłem. Poza tym niedziela, a jak niedziela, to wiadomo, kierunek Łagiewniki. Eee, wróć, gdzie tam - na Rzyki pojechałem zrobić łagodny rozjazd po wczorajszych górkach ;)  Mapki brak, bo komputer mi się spieprzył a w pracy (ciiii;) nie mam softu do zrzucania śladów.

Powrót do naturalnego izo :)
Powrót do naturalnego izo :) © k4r3l

Białe zło już na wykończeniu :)
Białe zło już na wykończeniu :) © k4r3l

Tour de Rzyki ;)
Tour de Rzyki ;) © k4r3l

Cztery cholery ;)

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Bruki...

Tytułowe cholery to oczywiście przełęcze, na które dziś była wspinaczka. Ale wyjazd, z powodu bólu głowy, jakiś słaby. Dziwna pogoda, słonecznie, ale wietrznie, momentami duszno jak by się miało na burzę.
Widokówka z Żywca :)
Widokówka z Żywca :) © k4r3l

Na trasie co chwila jakiś rowerzysta/rowerzystka - widać sezon już rowerowy wystartował na dobre (dziś nawet sąsiad pompował koła w rowerach rodziny;), a w telexpresie mówili też, że w tym roku rower będzie po prostu... modny :)

Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;)
Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;) © k4r3l

Kocierska to już niemalże agonia - ale mimo to dokręciłem jeszcze do paczkomatu po drugi łańcuch ultegry (pierwszemu właśnie stuknął tysiaczek;) Niestety jazda nie pomogła uporać się z bolącym łbem, czyli jednak było za intensywnie:) A już jutro wyścig po kocich łbach - "Piekło Północy":  Paryż - Rubaix :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :) © k4r3l

Tak to widzi Team Sky - dobrze, że jadą na koksie to ich te wszystkie upadki tak nie bolą ;)

Kocierska x 2 (3)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Przed świętami radio zaczęło tak smęcić, że musiałem się przełączyć na coś innego. Wybór padł na znakomity album, który świętował w miniony piątek 19 lat! Jak dla mnie wciąż broni się znakomicie!



Taka przerwa w jeździe bywa irytująca, zwłaszcza, że ostatnio człowiek się fajnie rozkręcił, a tu go ten parszywy nawrót zimy sprowadził na ziemię. No cóż, cały tydzień zastoju i dopiero drugie okienko pogodowe sobotniego popołudnia wreszcie udało się wykorzystać. Jako, że sypało jeszcze pół godziny wcześniej, to podgórskie asfalty mokre. Brak ochraniaczy okazał się bolesny głównie na zjazdach, na których bryzgająca spod kół woda skutecznie wychłodziła stopy. No ale przełęcz zaliczona dwukrotnie bez żadnych perturbacji.

Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;)
Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;) © k4r3l

Inna sprawa, że ostatnio wrzuciłem na Stravę dwa moje logi i się złapałem za głowę jakie tam ludzie czasy kręcą :D Udało mi się zająć 4 miejsce na... segmencie dot. downhillu z przełęczy a o reszcie wolę nie wspominać. Kolesie robią 400m przewyższenia na odcinku 4 km ze średnią 20km/h - o czym my tu w ogóle rozmawiamy :DDD Cyborgi jak nic :)

Uphill: Przeł. Targanicka, Hrobacza Łąka (1/2), Żar, Przełęcz Kocierska

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(11)
Cały dzień na rowerze z jedną płytą w słuchawkach. A to już coś znaczy. Np. to że jest na tyle dobra i absorbująca, że można jej słuchać na zapętleniu ;) Kto by pomyślał, że Alice in Chains nagrają po śmierci swojego frontmana tak świetny album? No właśnie, w sumie to tylko świetny, bo te Lane'em na wokalach są wybitne i ponadczasowe.



Te zmiany czasu w weekendy to porażka, powinny się odbywać normalnie w tygodniu, na dniówce ;) No nic, nie wstałem na tyle wcześnie by spotkać się z ekipą w okolicy, więc czekała mnie samotna jazda. Ale tak też lubię, a może nawet i przede wszystkim? Nie ma co prawda do kogo gęby otworzyć, ale jedzie się własnym tempem i samemu planuje się trasę. A ta rodziła się dziś na bieżąco, bo w sumie sam nie wiedziałem co jechać. Miał być Przegibek, ale kiedy zobaczyłem dwóch rowerzystów cisnących pod Hrobaczą ruszyłem za nimi ;) Po drodze ustaliłem, że robię tylko połowę tej górki, do miejsca gdzie asfalt znacząco się pogarsza. Dałem radę, gps pokazuje w najbardziej stromym miejscu 23.6% :)
Targanicka zawsze spoko ;)
Targanicka zawsze spoko ;) © k4r3l
Jadziem tam! :)
Jadziem tam! :) © k4r3l

Dalej na Żar - spokojnie, swoim tempem. Zaczyna mnie wkurzać strzelający support. Na górze jednak pocieszenie: nie działa kolejka, a tym samym tamtejsza knajpka. Efekt? Na szyczcie, mimo otwartej wyjątkowo dla samochodów drogi, zaledwie garstka ludzi :) Widoki marne i na dodatek zaczyna mocno wiać - dziś pogoda była bardzo zmienna. Od słońca do całkowitego zachmurzenia - najważniejsze jednak, że nie padało. Na drogach całkiem sporo rowerzystów - zjeżdżając z Żaru mijało mnie kilku kolejnych śmiałków.
Magurka spod Hrobaczej ;)
Magurka spod Hrobaczej ;) © k4r3l
Widoki z Żaru ;)))
Widoki z Żaru ;))) © k4r3l

Na koniec małe urozmaicenie - jazda do Żywca, gdzie, mam nadzieję, iż zakończył się półmaraton dookoła jeziora Żywieckiego. Na ulicach widać jeszcze biegaczy, ale wszyscy powoli rozjeżdżają się do domów - miast zakorkowane - nic dziwnego, w biegu wzięło udział 1800 zawodników! Na koniec zostawiam sobie "swoją" Przełęcz Kocierską - zawsze dziwi mnie to, że po tym uphillu w człowieka wstępują jakby nowe siły i może wracać do domu ze średnią oscylującą koło 40km/h. Udany dzień, no i najważniejsze, dziś nikt nie chciał mnie rozjechać, hehe.

Uphill: Łysina, Przełęcz Kocierska

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(9)
Faith No More wracają do gry (dosłownie, hehe). Jest OK!


Urwałem się z roboty, żeby pobrusić ;) Mogłem dziś stracić życie kilka razy, ale ch*j, nie dałem się tym bezmózgim tirowcom (Marek nie uogólniam, mam na myśli tylko ameby za kierownicą;) Raz mijał mnie pędzący tir o kilka cm od łokcia, innym razem ślepy busiarz zajeżdża mi jak gdyby nigdy nic drogę, że nie wspomnę o zapierdzielających ciężarówkach wyładowanych po brzegi dupnymi belami drewna (oczami wyobraźni widziałem jak takie drewko robi ze mnie naleśnika...). W tygodniu to strach się pchać na krajówki... Ogólnie  wyszła jednak rajza pełna niespodzianek.

Samojebka z parkietu ;)
Samojebka z parkietu ;) © k4r3l
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;)
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;) © k4r3l

Kobita na Łysinie oferowała mi pracę w promocji "węgierskiego środka XXIII wieku wykonanego w nanotechnologii" do zastosowań ogólnych (oparzenia, odparzenia, wszelkie rany...) Ponoć testowała na sobie przez 3 miechy a jednego kolesia ponoć z oiomu odratowali dzięki niemu... Bardzo sympatyczna osoba (żona kustosza tamtejszej Izby Regionalnej) ;)

Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D
Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D © k4r3l
Warto się zmęczyć ;)
Warto się zmęczyć ;) © k4r3l

Nie mogę nie wspomnieć o natknięciu się również na Artystkę regionalną o specjalizacji rękodzieło w Ślemieniu, którą rozpoznałem po... rowerze zostawionym pod sklepem - mały ten świat, hehe. Obserwacja fauny przyniosła jeden, ale kluczowy wniosek: niestety tamtejsze gniazda bocianie wciąż pozostają puste - oby nie na długo :)

Fluo-czill :)
Fluo-czill :) © k4r3l

Route 2,947,049 - powered by www.bikemap.net

Kocierska w tygodniu x2

Środa, 18 marca 2015 · Komentarze(2)
Kraina równie odległa co Kanada - Down Under, czyli Australia i sympatyczny instrumentalny track ze zwariowanej płyty "Beyond Good And Evil" One Step Beyond.



Fajnie byłoby wrócić do tygodniowych, popracowych wyjazdów - krótkich ale intensywnych (uphille). Wiadomo, nie zawsze się chce, nie zawsze są siły. Z pracy wyszedłem śnięty niczym ryba, a już pół godziny później gnałem ochoczo w stronę przełęczy - czujecie tę zależność? :) Na podjeździe minął mnie zjeżdżający kolarz w krótkich spodenkach! Rozumiem, że każdy odczuwa temperaturę inaczej ale nie wydaje mi się, żeby przed 18, kiedy termometr pokazywał max. 7-8 kresek było mu ciepło... Ja tam się cieszyłem z ochraniaczy na buty, nogawek, 2 buffów i bluzy zimowej - było w sam raz.

Fotka musi być ;)
Fotka musi być ;) © k4r3l

Route 2,935,301 - powered by www.bikemap.net

Szosa do Suchej ;)

Niedziela, 1 marca 2015 · Komentarze(10)
Dziś nie będzie muzyki, chociaż jest jej (tej świetnej, np. Black Sabbath, The Ramones, Guns'n'Roses etc.) w tym filmie mnóstwo. Jedna godzina przelatuje jak z bicza trzasnął, ale w sumie nie ma się co dziwić - w końcu patrzymy na skrajną nieodpowiedzialność, rowerowych anarchistów manifestujących swoją wolność, gdzie obowiązuje tylko jedna zasada: żadnych zasad ;) Pamiętajcie: nie róbcie tego u siebie w mieście ;)

Niedziela to standardowy czas ładowania akumulatorów albo rzucania na tacę - co kto lubi :) Oczywiście o ile pogoda jest łaskawa. Dziś była, ale znowu wieszczą jakiś nawrót zimy - ku..wicy idzie dostać, a pod koniec tygodnia "roboczego" to nawet i w depresję łatwo popaść ;) Dlatego niedzielę należy bezwględnie wykorzystać, żeby zrobić sobie dobrze. Nie, masturbation day już był, o rower się rozchodzi ;)

Początek niezbyt obicujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;)
Początek niezbyt obiecujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;) © k4r3l
Na rynku w Suchej ;)
Na rynku w Suchej ;) © k4r3l

Ale jakie dobrze, jak po powrocie człowiek siedzi z pieczącymi z bólu udami/łydkami? No cóż, masochiści już tak mają i Wy dobrze o tym wiecie ;) Dziś klasyczna szosowa pętla z wizytą w Suchej "Bez Kicka" oraz objazd terenów zalewowych. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu powstanie nowa niebieska plama na mapie okolicy, czyli Jezioro Mucharskie. Tak sobie nawet pomyślałem, że Czesiek Lang mógłby poprowadzić tamtędy jeden z etapów TdP - byłoby pięknie i ciekawie! Takie, dajmy na to, 120km z "papieskiego miasta" (wiadomo, kremóweczki - legalny doping na starcie;) przez Suchą, Zawoję (obowiązkowo premia górska na Krowiarkach;) i aż do Zakopanego ;)

Nowi wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi ;)
Nowy i czynny wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi (stary wysadzili wpizdu;) © k4r3l
Zapora, która ocaliła Kraków ;)
Zapora, która już kilka razy ocaliła Kraków ;) © k4r3l

No i kolejne plusy szosy - podczas gdy góral rozgrzebany (czeka go przede wszystkim wymiana łancucha, kasety, środkowej zębatki, linek, pancerzy) można nadal cieszyć się jazdą. Planuję jeszcze nabić standardowe łożyska do misek Shimano - zobaczymy czy plan wypali). Bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? ;)

Route 2,915,696 - powered by www.bikemap.net

Szczyrk żąda dostępu do morza ;)

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · Komentarze(8)
TA informacja mnie rozbawiła do łez, stąd też nie może być w tym miejscu innego kawałka niż numer norweskiego Immortal, a wcześniej krótki poradnik jak wymawia się imię tego pieska ;)

Ok, już dobra, nie bijcie - raz na ruski rok człowiek pojechał na równiny i od razu taka bura :) Odbiłem sobie w poniedziałek. Miała być Równica, ale późno trochę wyjechałem, więc ostatecznym celem okazała się Przełęcz Salmopolska. Cały śnieg z okolicznych gór spływa główną arterią Szczyrku, to też zanim rozpoczął się podjazd byłem już nieźle brudny i mokry. Sam podjazd bardzo ok, chociaż początek przy zbójnikach dał mi popalić (zębatka 25 na początku sezonu to trochę mało:). Później było już lepiej.
Skrzyczne dzisiaj przyjazne ;)
Skrzyczne dzisiaj przyjazne ;) © k4r3l
Cel już na horyzoncie ;)
Cel już na horyzoncie ;) © k4r3l

Na szczycie pół godzinne wygrzewanko w promieniach słońca przy temperaturze pewnie kilkunastu stopni. Zgadałem się ze starszym jegomościem z Bielska - wypytał mnie o rower, bo jak się okazało też jeździ i zaraz po nartach miał w planach krótką rundę. Sympatyczny i pozytywny człowiek. Powrót przez Szczyrk - coraz więcej wody - ochraniacze ratowały mi buty, ale tyłek już był przemoczony. W Rybarzowicach szybka wbitka na ul.Żywiecką - fajnie się teraz tam jeździ, bo lwia część ruchu przeniosła się na nową obwodnicę.
Voila ;)
Voila ;) © k4r3l

Jeszcze tylko krótki popas w Straconce i atak na Przegibek. Co ciekawe spotkałem po latach kumpla, dokładnie w tym samym miejscu, w którym widzieliśmy się ostatnio i obaj się z tego uśmialiśmy wspominając stare dzieje. Takie poniedziałki lubię :)

ps. i przysłowie na dziś: Maciej lody wróżą długie chłody, a gdy płynie struga, to zima niedługa. I tego się trzymajmy :D

Route 2,911,414 - powered by www.bikemap.net

W Kozach kolarzy kują :D

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komentarze(6)
Słucham tego kawałka i myślę, że Mela ma bardzo zdolnych muzyków w zespole. A to, że jest b.dobrą wokalistką to już nie podlega dyskusji. No i nikt tu nie kręci dupą czy świeci cyckami, żeby podnieść popularność/sprzedaż - muzyka broni się sama.



Szosa rozleniwia, nie chce się człowiekowi wsiadać na górala i taplać w błocie ;) Dlatego dziś kolejna porcja szosingu - tym razem płasko, jak po dywanie. Gdyby nie radio w uszach to bym chyba usnął ;) Druga sprawa, że miał być lajtowy rozjazd, ale kolarzówka determinuje do deptania po pedałach. I to jest fajne, o ile asfalt pozwala, a z tym na trasie bywało różnie. Krajowa 44ka to chyba najlepszy odcinek - można było spokojnie cisnąć 35-36km/h. Na dojeżdzie do Oświęcimia nie skorzystałem ze ścieżki rowerowej - nieszczęsna kostka, ale nikt nie miał z tym problemu.
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :)
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :) © k4r3l
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;)
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;) © k4r3l

Szybki przejazd przez centrum i próby odnaleziania alternatywy dla drogi oznaczonej zakazem dla rowerów. Dalej już kierunek na Kęty, potem odbitka na Brzeszcze i kolejny nawrót na dom. Przed Wilamowicami zabrałem się z mastersem z Kóz, który wracał z treningu oglądnąć finał biegu drużynowego kobiet. Pokazał mi domy Przemka Niemca (Lampre-Merida) i Adriana Honkisza (CCC), pogadaliśmy też o innym kozianinie - Bartku Wawaku, którego możecie kojarzyć jako teamowego kolegę Mai Włoszczowskiej w drużynie Kross Racing Team. Gość miał niezłą nogę - na stalowej kolarce cisnął, że momentami nie nadążałem :D Ogólenie nawet nieźle jak na jałową jazdę po płaskim;)

Route 2,910,473 - powered by www.bikemap.net