Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Środa minie, tydzień zginie ;)

Środa, 17 czerwca 2015 · Komentarze(3)
Towarzysz dzisiejszej podróży - Modestep, czyli odpoczynek od ciężkich brzmień 'in progress'. Nie sądziłem, że to napisze, ale to świetna płyta!



Środa pod znakiem dnia wolnego, ale nie przesiedzianego. Chociaż ciężko było się zebrać, bo wokół krążyły ciemne chmury, z których lada moment mogło lunąć. Szczęście w nieszczęściu wiało i mimo, że czasem był to wiatr z rodzaju tych upierdliwych, to jednak robotę zrobił i chmurska przegonił.
Z podjazdu na Żar ;)
Z podjazdu na Żar ;) © k4r3l
Żar z trochę innej perspektywy ;)
Żar z trochę innej perspektywy ;) © k4r3l

Żar na luzie, ciut mocniejsze depnięcie pod Rychwałdzką, dalej eksploracja żywieckich przysiółków. M.in. Przyłękowa, gdzie chciało mnie pacnąć wyjeżdżające z podporządkowanej "cinkłeczento" a zza niego dziewczynka pod prąd - miała szczęście, bo zamiast mnie mogłoby to być jakieś auto. Udało się wyhamować...
Łowcy procentów ;)
Łowcy procentów ;) © k4r3l
Coś ostatnio dużo tych przełajów ;)
Coś ostatnio dużo tych przełajów ;) © k4r3l

Ukryty za gałęziami znak zwiastujący 14% podjazd (pod Łyskę) nie pozostawiał wątpliwości - trzeba to sprawdzić. Początkowo droga prowadzi asfaltem, jednak później zamienia się w duże płyty, po to by w końcówce poczęstować nas brukiem, starym asfaltem i... piachem. Ale warto było się wspiąć, chociażby po ten widoczek spod Łyski na Babią. Powrót przez Kocierz bez historii. Takie środy lubię :)
Babia z ostatnihc metrów, po których dało się jechać ;)
Babia z ostatnich metrów, po których dało się jechać ;) © k4r3l

Kocierz x 2

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Standardowy kierunek po pracy. Szybki, wyjazd bez zbędnych przygotowań, chociaż z obawami czy nie rozpęta się jakaś burza... Ostatecznie pokropiło tylko na granicy Sułkowic z Targanicami, a nóżka podawała na drugim podjeździe i udało się uzyskać całkiem dobry czas.

Szybki Kocierz :)
Szybki Kocierz :) © k4r3l

Matyska - góra wiatrów ;)

Sobota, 30 maja 2015 · Komentarze(2)
Chyba już wrzucałem Coffinfish, ale właśnie ukazała się debiutancka płytka tego krakowskiego zespołu i nie sposób o tym wydarzeniu nie wspomnieć. "I Am Providence" to bardzo przyjemne, bujające, choć wciąż mocne granie. Dla odmiany w wersji live, bo całkiem fajnie tu wszystko słychać.


Wiecie od czego jest wiatr? Oprócz oczywiście wiania w mordę? Także od krzyżowania planów ;) Te były ambitne - potwórka Tour de Pilsko sprzed dwóch lat. Jednak wizja walki z żywiołem przez 200km przegrała z rezerwowymn pomysłem zdobycia Matyski - nie było mnie tam jeszcze. Górka znana jest z kontrowersyjnej drogi krzyżowej, na stacjach której stoją rzeźby pełne nieścisłości i miejscami dwuznacznej symboliki. Toczą się dyskusje co też artysta miał na myśli, czy nie zakpił z tradycji chrześcijańskich, etc. Jakoś na miejscu nie wzięło mnie na podobne refleksje - może to też z powodu tego wiatru? Hu nołs :)
Na zaporze w Porąbce - są fale, jest wiatr ;)
Na zaporze w Porąbce - są fale, jest wiatr ;) © k4r3l
Na zjeździe z Przegibka ;)
Na zjeździe z Przegibka ;) © k4r3l
Beskid Żywiecki ;)
Beskid Żywiecki ;) © k4r3l
Nie dość, że się błyszczy, to jeszcze jest podświetlany ;)
Nie dość, że się błyszczy, to jeszcze jest podświetlany ;) © k4r3l
Ups, czarno to widzę ;)
Ups, czarno to widzę ;) © k4r3l
Klasyczny schron :D
Klasyczny schron :D © k4r3l

Powrót tradycyjnie drogą na Żywiec gdzie łapie się na KOMa (ex equo kilka takich samych czasów) o jakże wymownej nazwie "Za wonią Browaru - Sprint" - grunt to dobra motywacja, hehe. Powrót przez Kocierz zakłócony przelotnym opadem przeczekanym pod wiatą przystanku wraz rowerową parką wracającą właśnie z Przełęczy Kocierskiej. Burza poszła w stronę Madohory, jednak zrobiło się tak parno, że na podjeździe pod przełęcz zwyczajnie się zagotowałem i mnie odcięło. Organizm widać nieprzyzwyczajony do takich wysokich temperatur majowo-czerwcowych :D

Niedoleczony, ale pojeżdżony + KOM ;)

Piątek, 22 maja 2015 · Komentarze(4)
Dejwida nie da się nie lubić! A ta szwedzka mini-produkcja filmowa, do której powstał ten świetny teledysk zapowiada się na dobre pastiszowe kino kacji :) W końcu czy może być coś lepszego niż cofanie się w czasie w celu powstrzymania Adolfa Hitlera aka Kung
Führera? Polecam zwiastun na yt ;)


Pieprzony wirus nie chciał odpuścić. Miałem nawet nie jechać, ale po drzemce nad książką i upewnieniu się, że jutro ma cały dzień padać, zebrałem się w 10 minut i pojechałem na Kocierz, co oczywiście może się wydawać totalną głupotą, zwłaszcza, że przez prawie 2 tygodnie ani razu nie zakręciłem korbą. Nie było tak źle, chociaż od strony Targanic wyraźna strata 2 minut do najlepszego czasu w tym sezonie ;)
Zieleń przytłacza ;)
Zieleń przytłacza ;) © k4r3l

Pochmurno, ale na szczęście bez deszczu ;)
Pochmurno, ale bez deszczu ;) © k4r3l

Przy okazji przetestowałem sobie kamizelkę wyrwaną na allegro za jakieś grosze - bardzo fajna sprawa zwłaszcza na szosę, a że pogoda nie rozpieszcza w ostatnich dniach, przydała się ;) Na koniec rundka przez miasto i próba pobicia własnego KOMa (głupota nr 2), czyli krótki, wznoszący się lekko odcinek obwodnicy. Udało się poprawić ten czas aż o 8 sekund :) Nie wiem czy to kwestia nowych opon czy może po części tego, że jechałem z lekkim wiatrem w plecy - tak czy siak chyba ta forma gdzieś tam jednak jest ;)

Szosing po Beskydach ;)

Niedziela, 10 maja 2015 · Komentarze(2)
Heh, to jeszcze w nawiązaniu do poprzedniego wpisu o charakterze motoryzacyjnym taka ciekawostka od naszych południowych sąsiadów - Czesi zawsze słynęli z dystansu do siebie i do świata i to tutaj słychać. Zespół nazywa się Skoda 120 i grają sobie wesołego grindcore'a ;)


Od rana deszcz, chwilę po 11 zaczyna przebijać się słońce, wyglądam za okno - drogi suche, ok! Wczorajsza gorączka zniknęła, ale wiem, że to tylko pozory. Siedzieć na dupie jednak nie mam zamiaru. Przy okazji to dobra okazja przetestować nowe oponki Conti Grand Prix GT w rozmiarze 25c. Wnioski? Z racji ciut większego balonu komfort jest wyraźnie odczuwalny, a to bardzo ważne biorąc pod uwagę stan naszych dróg. Na 23c czuć było dosłownie wszystko, przy większym rozmiarze tylko na bruku nie ma różnicy :) Odrobinę wydawało mi się, że jest większy opór na podjazdach i to całkiem zresztą możliwe, ale nie mogę pompować więcej niż 7 barów z uwagi na leciwe już obręcze...
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :)
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :) © k4r3l
W najbliższej okolicy nieco lepiej :)
W najbliższej okolicy nieco lepiej :) © k4r3l

Sama trasa to klasyka: Kocierz - Międzybrodzie - Targanicka. Oznaki choroby niby tymczasowo zanikły mimo to było czuć na podjazdach, że coś jest nie tak: płytszy oddech, szybsze przegrzewanie organizmu etc. Trochę pokrążyłem po okolicy elektrowni wodnej w Międzybrodziu - w sumie nigdy się tam nie zapuszczałem, a można zrobić dodatkowych kilka metrów w górę na tamtejszych mikro-podjazdach. W Wielkiej Puszczy po koszulce bbriderz rozpoznaje mnie Ola - dziewczyna Arka zwanego Qniem, Qń jak to qń - zajęty jest zrywaniem bzu (qń romantyk, hehe). Chwilę gadamy, a później jeszcze wbijam do OKW postawić krzyżyk - tu również niespodzianka - Damian też przyjechał (niestety samochodem;) spełnić swój obywatelski obowiązek ;) Mimo buffa na szyi przez całą trasę czuję po powrocie gardło i już wiem, że tak łatwo się nie pozbędę tego dziadostwa co to się wzięło i przyplątało. Terapia rowerem okazała się nieskuteczna ;)
Żar się świeci jak żarówka ;)
Żar się świeci jak żarówka ;) © k4r3l
Sezon nad jeziorem już w pełni :)
Sezon nad jeziorem już w pełni :) © k4r3l

Z wirusem w tle :)

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(1)
Czasem sobie myślę, że te wirusy to człowiek łapie przez to, że nie pije wódki ;) A może trzeba by się było posłuchać chłopaków z Offence, którzy dobrą radą służą? ;)


Absolutnie żenujący wpis, no ale co zrobić - z gorączką jeździć za dużo się nie da, więc tylko szybka runda do paczkomatu, do sklepu i przyglądnąć się lokalnemu "Car Show". Nie jestem fanem motoryzacji i generalnie nie przepadam za rykiem silników, więc drifty i towarzyszącą im muzykę "umcy-umcy" odpuściłem i pooglądałem sobie w stosownej ciszy (wyborczej) stare samochody, w końcu to kawał historii a w niektórych przypadkach, sądząc po stopniu odrestaurowania, także pieniędzy ;)

Old car show ;)
Old car show ;) © k4r3l

Przełęcz Kocierska, bankomat i KOM ;)

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Białostocka Bright Ophidia wraca po 6 latach scenicznego niebytu. Myślę, że to będzie dobra płyta, chociaż w stosunku do nowego utworu mam mieszane uczucia. Najmocniejszym akcentem pozostaje wciąż Czarek - IMHO jeden z najlepszych wokalistów w kraju.


To jeden z takich wyjazdów, na które nie ma się ochoty, ale perspektywa deszczu w najbliższych WOLNYCYH 2 dniach sprawia, że jedziesz, bo jutro zapewne żałowałbyś, że tego nie zrobiłeś ;) Człowieki to jednak są dziwne ;) I tak pojechałem emeryckim tempem łudząc się, że może poprawie czas na Przełęcz Kocierską. Szybko jednak wróciłem na ziemię, bo niemoc mnie dopadała przeokrutna. Za to na trasie się działo; jako, że sezon pielgrzymkowy ruszył spotkałem po drodze kilku kolesie pchających pod górę przyczepkę samochodową z napisem "Jezu ufam tobie". Wszystko rejestrowała kamera z vana jadącego przed nimi. Czego to ludzie nie wymyślą... A tak na poważnie to szacun za ten oryginalny wysiłek :) Żeby ten wyjazd nie był taki bezowocny (nie liczę przełęczy podjechanej z dwóch stron;) to udało się ustrzelić lokalnego KOMa na delikatnym podjeździe o charakterze sprinterskim ;)

Pozamiastowy spokój ;)
Pozamiastowy spokój ;) © k4r3l

Przełęcz Zubrzycka, Krowiarki i inne takie ;)

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(12)
Dziś praktycznie bez muzyki, oszczędzając baterię w telefonie zapodałem sobie muzę dopiero na ostatni podjazd. A była to dokładnie ta koncertówka. Perfekcja wśród wykonów na żywca: niesamowita energia, żywioł, ogień totalny! Najciekawsze jest to, że Napalm Death właśnie nagrał jedną z najlepszych płyt w swojej karierze, można powiedzieć, że są jak wino: im starsi tym lepsi ;) Kopią jednak jak typowy spirol :D

Dobrze mieć plan, niekoniecznie taki na rok, następne pięć lat, ale choćby na najbliższy weekend. Dzisiejsza trasa to efekt takiego właśnie planu. Nie wszystko udało się pojechać, zaliczyłem też bezmyślną (no tak myślenie mi się wyłączyło po przyjemnym zjeździe;) wpadkę logistyczną, ale ostatecznie wyszło to świetnie.
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;)
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;) © k4r3l

Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;)
Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;) © k4r3l

Pierwszy cel to podjazd pod Nowy Świat z Suchej Beskidzkiej wyczajony przy okazji wertowania mapy Beskidu Żywieckiego. Niepozorna górka jednak znak z oponą zwiastował konkretnie deptanie po korbach. Momentami strava pokazuje 24% i faktycznie 2-3 ścianki są mocarne. A sam podjazd klimatyczny, szkoda tylko, że w końcówce trzeba śmignąć kilkaset metrów po szutrze, ale spokojnie dało radę.
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;)
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;) © k4r3l
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;)
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;) © k4r3l

Niestety zamiast zjechać do Zawoi przejechałem całą Grzechynię i nieświadomy niczego zacząłem się wracać do Suchej Beskidzkiej, hehe. No cóż, nawrót i kierunek Maków Podhalański. DK28 była dziś dla mnie łaskawa - ruch znikomy a wiejący wiatr uskuteczniał pierwszą kolarską opaleniznę ;) W Osielcu skręt przy kamieniołomie i można spokojnie jechać sobie do Sidziny. W zasadzie od głównej drogi szosa pnie się delikatnie w górę by w końcówce przycisnąć bardziej - to znak, że zbliżamy się do przełęczy dnia - Zubrzyckiej!
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :)
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :) © k4r3l
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;)
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;) © k4r3l

Wcześniej jeszcze postój przy strumieniu i zimna górska woda ląduje w bidonie - przydała się na pozostałychg podjazdach. Na szczycie dłuższa przerwa - chyba lepiej nie mógł mi się trafić półmetek - z panoramą na Tatry :))) Zjazd do Zubrzycy niby spoko, ale pod wiatr, więc nie dało się poszaleć. Krowiarki podjechane na lajcie - nie lubię tego podjazdu od tej strony, bo jest zwyczajnie nudny, ale dziś nie miałem wyjścia.
Absolutnie najlepszy wju!
Absolutnie najlepszy wju! © k4r3l

Z Krowiarek to już droga prosta, co nie znaczy, że łatwa, bo czekało mnie kilka znaczących podjazdów: Przełęcz Przysłop, niepozorne, ale ostre górki w Lachowicach / Koconiu i na sam koniec Przełęcz Kocierska. Polecam wszystkim długodystansowcom i uphillowcom tripa na Zubrzycką - nie zawiedziecie się!
Pączek brejk w Zawoi ;)
Pączek brejk w Zawoi ;) © k4r3l

Magurka Wilkowicka (uphill) ;)

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Dziś "Elevation" i mimo, że U2 jest mi raczej zespołem obojętnym, to jednak niektóre kawałki lubię a ten dodatkowo koresponduje z dzisiejszym wyjazdem. Mój tytuł to "Elevation 1737m" ;).

Na wkurwa najlepszy ostry uphill. Pierwszy raz na szosie - odważyłem się pojechałem na Magurkę Wilkowicką (http://www.altimetr.pl/gora-magurkawilkowicka.html). Podjazd-legenda w związku z czym zakładałem, że mogę na nim 'klęknąć', no ale aż tak źle nie było, chociaż te serpentyny mniej więcej w 3/4 podjazdu mnie dobiły i ledwo można było się utrzymać na pedałach. Chciałem wracać na luzie przez Przegibek, ale siadł mi gościu w kolarskiej czapeczce na góralu na kole i wymusił szybsze tempo a ostatecznie odjechał... Nie chciałem się przechwalać, że mam już Magurkę i Kocierską w nogach, hehe.
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;)
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;) © k4r3l

Leskowiec przed zachodem ;)

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Przypadkiem wróciłem do tej płyty no i wychodzi na to, że Kari zawsze spoko ;) Dodatkowo coś tam chyba działają dziewczyny razem z Anneke i Liv (czołówka rocka gotyckiego lat 90tych) pod szyldem Syreny, ale jakoś nie mogę się przekonać...

Zaraz po wyjeździe okazuje się, że noga kompletnie nie podaje, na szczęście chwilę po wjeździe w teren wracam do gry ;) Serduszkowym na Leskowiec, tam świetny spektakl świetlny - Babia Góra w promieniach zachodzącego słońca i kompletne pustki - to lubię. Dalej zjazd czarnym i chwila na rozkminę - powyżej zauważam sieć ścieżek. I tak spędzam tam ok. pół godziny sprzątając je z gałęzi i próbując wytyczyć fajny objazd zalegającego na szlaku głazu. Nie do końca się udaje, bo na koniec czeka mnie i tak ścianka, którą musiałem sprowadzić ;) Bez saperki nie podchodź ;) Raz jeszcze fragment serduszkowym i kierunek Gancarz. Wreszcie sucho, chociaż ślady po ciężkim sprzęcie (na szlaku turystycznym kurwa jego mać!) nadal psują wrażenie. W końcówce (na szutrze) coś atakuje szprychę w efekcie wracam z konkretnym biciem koła....
Odrobina słońca i od razu lepiej ;)
Odrobina słońca i od razu lepiej ;) © k4r3l
Singiel pod Jaworzyną (dobry na podjazd, jeszcze lepszy na zjazd:)
Singiel pod Jaworzyną (dobry na podjazd, jeszcze lepszy na zjazd:) © k4r3l
Czarny szlak do Rzyk :)
Czarny szlak do Rzyk :) © k4r3l
Zachód na szlaku ;)
Zachód na szlaku ;) © k4r3l