Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Marcowe dwie przełęcze ;)

Sobota, 2 marca 2013 · Komentarze(5)
Znowu będzie mocniejsze uderzenie, a co, niech psioczą ludziska, hehe. Szykuje się pierwsza od 1996 roku! studyjna płyta kultowej brytyjskiej kapeli Carcass (czyt.padlina;). Z tej okazji warto sobie przypomnieć w jakim stylu zakończyli wówczas karierę. Na "Swansong" poszli w zgniłego, nieco niechlujnego rocka zabarwionego metalem - ciekawa próba, choć daleka od typowego stylu Carcass...


Sobotni standard uphillowy, żeby trochę podpompować łydę, hehe. Momentami słońce ładnie grzało, na Kocierzu ostatki sezonu narciarskiego i kilkoro dosłownie zapalonych narciarzy. Ilość wręcz niewspółmierna do parkujących pod knajpą samochodów... Zarówno Przełęcz Kocierska i Targanicka z obu stron, co by było ciekawiej i intensywniej. Wciąż ślisko na drodze, co chwile widać ślady opon niebezpiecznie zbliżające się do barierek, powyłamywane słupki i tego typu rzeczy. W ubiegłym tygodniu mistrzem okazał się jednak ten typ: http://bit.ly/13xddnE - gratuluję wyobraźni...
Trzy kocierskie migawki ;) © k4r3l


Lutowe ostatki ;)

Czwartek, 28 lutego 2013 · Komentarze(2)
Serial "Californication" może śmieszyć, może gorszyć, ale może też zaskakiwać. Głównie muzycznie. Tak też i stało się w końcówce ostatniego odcinka, kiedy to w nietypowej aranżacji poleciał pewien znany utwór jeszcze bardziej znanego zespołu, który już wkrótce zagra dwa koncerty w Polsce. No po prostu mistrz i miękkie kolana! Szkoda, że to takie krótkie...


Fajny dzień na jazdę, szkoda tylko, że w robocie trzeba siedzieć, kiedy za oknem pierwsze słońce od paru tygodniu. Szybka rundka na Kocierz (z jednej i drugiej strony;) i nigdzie dalej - rano i wieczorem wciąż jest na minusie, czyli mówiąc wprost: dalej pizga! :) Miejscami ślisko...
Na Kocierzu z bałwanami ;) © k4r3l

Pętla na mokro :/

Niedziela, 24 lutego 2013 · Komentarze(6)
Na ten klip wpadłem totalnie przypadkowo. Niemiaszki z Debauchery (z ang. rozpusta;) uprawiają death'n'rolla czyli jak się ktoś jeszcze nie domyślił miks death metalu i rock'n'rolla. To tak jakby wrzucić do blendera płytę "Back in Black" AC/DC i "Slowly We Rot" Obituary, hehe. Chyba nie ma lepszego podsumowania na to co się tu dzieje niż jeden z komentarzy zamieszczony pod filmem: "This porn has some nice music. :D". Na niedzielę jak znalazł :)


Od dwóch dni w okolicy panuje odwilż, wszechobecne białe stało się brunatno-szarą bezkształtną masą a na drogach zrobiło się morko od licznych strumieni przecinających je w poprzek. Doprawdy, bardziej gównianej pogody chyba być nie może - pomyślałem wsiadając dziś na rower. A jednak myliłem się, bo chwilę po przekroczeniu granicy województw w okolicach Kocierza zaczęło siąpić... Śląskie przywitało mnie deszczem. W lutym! No litości! Początkowo jeszcze jechało się ok, przeciwdeszczówka wytrzymywała napór, ochraniacze spełniały rolę, ale górna część nóg i dłonie mokły... Odpuściłem dłuższe szwędanie i tradycyjnie przez Wielką Puszczę wróciłem do domu. GPS zwariował przez tą pogodę, track zamiast trzymać się dróg (bo tylko nimi się dziś poruszałem) błądzi gdzieś po manowcach wskazując najwyższy punkt 1100m n.p.m (w miejscu gdzie jest max. 400;). Nie chce mi się rysować ścieżki w GPSies, bo tam jeszcze większe dziadostwo się zrobi... Przewyższenia na oko - zaniżone, co by samego siebie nie zwodzić ;)
Kocierz i zapora w Tresnej ;) © k4r3l

761

Niedziela, 17 lutego 2013 · Komentarze(9)
Kidneythieves to nie tylko elektronika wepchana pomiędzy kąśliwe gitarowe riffy, to także akustyczne nagrania ukazujące głębię i wrażliwość tej muzyki. Tutaj wersja unplugged kawałka "Before I'm Dead", który w oryginale (również zajebistym;) pojawił się w filmie "Queen of the Damned". Ja tego nie widziałem, ale może ktoś widział i skojarzy ;)


Wyjazd raczej spontaniczny, chciałem pokręcić się po bliskiej okolicy ze wskazaniem na Kozubnik. No i faktycznie do Kozubnika dotarłem swoim ulubionym wariantem, czyli przez Bukowiec a później podjazdem ul.Karpacką. Budynki jeszcze stoją, śladów po rzekomym inwestorze brak. Może to i lepiej? W takiej formie to chyba zdecydowanie bardziej kultowa miejscówka, choć pytanie brzmi jak długo jeszcze te budynki będą opierać się próbie czasu?
Ul. Karpacka i najbardziej charakterystyczny budynek Kozubnika ;) © k4r3l

Z Kozubnika chciałem wracać przez Kocierz, ale w Międzybrodziu Żywieckim skusiłem się na wizytę przy dolnej stacji kolejki w celu małego rekonesansu. Jakoś tak wyszło, że na tym nie poprzestałem. Trochę wyżej, czyli gdzieś tak w od połowy drogi na Żar droga stawała się coraz bardziej biała. Mówię Wam, inny świat, piękniejszy - nie to co ta szaruga w dole i mokre asfalty. No i tym sposobem miałem 'terenowy' podjazd pod Żar;) Na szczycie widoków brak i zimno, a na dodatek oszczekał mnie stróżujący tam owczarek (swoją drogą współczuję biedakowi - mam nadzieję, że ma chociaż wypasioną budę), więc czym prędzej zacząłem odwrót. Chyba pierwszy raz czas podjazdu i zjazdu były tak do siebie zbliżone, hehe.
Żar w III aktach - parking pod stacją kolejki, mgła i szczyt :) © k4r3l

Na dole wybiłem sobie Kocierz z głowy i postanowiłem wracać przez Wielką Puszczę. Palce w stopach powoli zaczęły się odzywać, a na dodatek zaczęło wiać i ściemniać się. Przez Puszczę szybciutko pod Targanicką, tam butowałem trochę, żeby poprawić sobie krążenie przedniej części stopy. Ostatnie kilometry w kompletnej ciemności - dobrze, że chociaż lampkę tylną zabrałem i oczojebnego kurtalona a la Funio ;)

ps. podany uphill różni się od tego, co podaje GPSies, gdyż jest średnią wskazań odbiornika gps oraz wyliczeń GPSies :)

HZ: 21% - 0:44:35
FZ: 24% - 0:52:13
PZ: 46% - 1:38:44


Mleko na Kocierzu ;)

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(9)
Tommy Say No pochodzą z Bielska-Białej i właśnie wydali najnowszą płytę! Promuje ją singiel "Cops" czyli o psach będzie, dwunożnych, hehe. Jak ktoś lubi nowoczesne, energetyczne granie z pogranicza metalu i hard core'a to z pewnością nie przejdzie obok tej nutki obojętnie ;)


Krótki wyjazd między Kowalczyk a Radwańską ;) Tradycyjny atak na Kocierz z jednej i drugiej strony. Co ciekawe, droga od ośrodka w kierunku Żywca w o wiele gorszym stanie. Widoczność maksymalnie na 50 metrów, pod samym ośrodkiem może na 20...
Kultowa ulica Widokowa i stok pod ośrodkiem wypoczynkowym ;) © k4r3l

Na Targanicką już się nie dostałem, a to dlatego, że tamtejsza droga przy tej minimalnej odwilży przypominała poligon. Na przód założyłem ostatnio wyjątkowo wysłużonego Racing Ralpha, także nie było sensu pchać się w taką breję z takim laczkiem. Przedni błotnik był dziś konieczny, bez niego byłbym zabłocony po 10 minutach. Ps. to pierwszy trip z 1000m przewyższeń w tym roku :)
Kocierz we mgle, Kocierz Moszczanicki i podjazd pod Targanicką ;) © k4r3l


HZ: 17% - 0:18:50
FZ: 12% - 0:13:08
PZ: 61% - 1:06:08


Premierowa przełęcz ;)

Wtorek, 12 lutego 2013 · Komentarze(4)
Duet z Brighton nie zawodzi! To co prawda kawałek z wydanej w ubiegłym roku płyty "In Time To Voices" ale ma nową, profesjonalną oprawę wideo i choćby dlatego warto go sobie przypomnieć. W tzw. międzyczasie pojawiła się z nowa EPka z kilkoma premierowymi kawałkami, niestety dostanie ich płyt w Polsce graniczy z cudem, a szkoda...


Rozprawiwszy się z PITem pojechałem z zamysłem pokrążenia po okolicy. Po 20tej to już nie za dużo można zobaczyć, więc jakoś nie było parcia na dłuższą traskę. Zresztą to trening więc na dobrą sprawę powinien widzieć tylko przednie koło, hehe. Pokusiłem się na Przełęcz Targanicką a tam droga biała i lód pod ciekną warstwą śniegu, także w dwóch najbardziej stromych miejscach musiałem skapitulować z powodu fatalnej trakcji. Marny dystans ale chociaż kilka cennych metrów w pionie udało się zdobyć ;)
Lutowa Targanicka ;) © k4r3l

Jazdaaaa ;)

Poniedziałek, 11 lutego 2013 · Komentarze(3)
Nie lubię polityczno-ideologicznego bełkotu, ale dzisiejszy dzień obfitował w dość zaskakujące njusy. Co ciekawe, abdykację papieża przyćmiła wg mnie informacja o tym jakoby brzozę, tak TĄ brzozę, ścięto nie na wysokości 720cm a 666cm. Przypadek?:) No to na rozluźnienie piosenka oazowa ;)


Pierwszy wyjazd w 2013 roku - taki symboliczny, testowy. Sprzęt się nie rozleciał, a więc wszystko raczej dobrze poskręcałem;) Amor mimo -7 stopni pracuje bajecznie. Hamulce jeszcze bez mocy, bo póki co na klockach oryginalnych, ale nie widzę sensu zmieniać. Oponka Mountain King II wżyna się w śnieg fachowo, ale trochę się zdziwiłem kiedy zaczęło mi rzucać przodem - powietrze gdzieś znalazło ujście, chyba wentyl uszkodzony. Pomogło podpompowanie, ale po tym zajściu odpuściłem dalszą jazdę. Do wyregulowania jak zwykle biegi - w miejscu zmieniały się perfekcyjnie, ale już pod działaniem siły łańcuch przeskakiwał na kasecie... Poza tym piękna, delikatnie mroźna zima. Wieczorny klimat na leśnych singielkach nie do opisania. Jutro jak dobrze pójdzie powtórka, może ciut konkretniejsza ;)
Na mrozie, na śniegu, NA ZEWNĄTRZ! ;) © k4r3l


Biegam, bo lubię ;)

Piątek, 8 lutego 2013 · Komentarze(7)
Kategoria Sam


Stało się - pobiegłem, a raczej poczłapałem :). Po asfaltach, chodnikach, po ubitym śniegu, a tam gdzie było z górki, albo pod, gdzie śnieg był zbyt grząski a grunt niepewny maszerowałem. I tak uzbierało się 10km - pierwsza znacząca aktywność w 2013 roku - masakra. W sam raz po tłustym czwartku :) A biega się przyjemnie i wbrew pozorom nie jest to nudne, zwłaszcza jak w uszach przygrywają Złodzieje nerek - moje tegoroczne odkrycie ;)


A poniżej pierwsza część tuningu - skrócenie starych rogów Ritchey Pro do bardziej 'sportowego' formatu :) W następnym odcinku wizyta u lakiernika i tuning optyczny:)
Rogi - wersja sport ;) © k4r3l


Dst: 10.2km
Czas: 1h21m
Max speed: 18.56km/h
Avg speed: 7.47km/h
UPhill: 400m :D
HZ: 19% - 0:15:08
FZ: 20% - 0:16:19
PZ: 48% - 0:39:17

Mini-max beskidzki ;)

Niedziela, 16 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Tommy Say No to kapela z Bielska-Białej, a więc po sąsiedzku. Właśnie wracają do gry i lada dzień wydadzą swój najnowszy album! Czekam na tą płytę (pamiętam też jeden koncert na BB Feście), bo chłopaki tworzą kawał energetycznej muzy, a czego jak czego, ale energii na zimę nigdy nie za dużo! Ogień!


16 grudnia i temperatura plusowa, fachowcy nazywają ten czas... tada-bum-tss - przedzimiem ;) Kiedy wyjeżdżałem słońce jeszcze świeciło, ale wkrótce poddało się chmurom, które sprowadził południowy wiatr. Wyjazd bez planu, żeby się spocić i trochę podreperować sflaczałą łydę :) Po wczorajszej odwilży większość białego przepadła, pojechałem więc go szukać nieco wyżej, czyli na Kocierz.
Był śnieg i nie ma śniegu ;) © k4r3l

Na przełęczy pod ośrodkiem ruch znikomy, aut mało, spacerujących jeszcze mniej - widać wystraszyli się tej niezimowej aury. Ale przynajmniej znalazłem to czego szukałem, pół metrowa pokrywa śnieżna na stoku narciarskim robi wrażenie, strasznie ten śnieg jednak oblodzony i taki nienaturalny ;)
Na szczęście jest tam gdzie być powinien - w górach :) © k4r3l

Zjazd do doliny Kocierza Moszczanickiego na lajcie, buff dobrze chroni twarz przed pryskającym spod przedniego koła błotem. Co jakiś czas robiłem przystanki z przerwą na herbatkę. Na dole po drugiej stronie zdecydowanie zimniej, ale do tej pory jechało mi się dobrze, więc zdecydowałem, że to właśnie dzisiaj zrobię tytułowy mini-max, czyli jak największą liczbę przewyższeń na jak najmniejszym dystansie;) Wracając skręciłem w magiczną ulicę Widokową...
Na zjazdach się nie śpieszyłem ;) © k4r3l

Ci, którzy tam bywają, wiedzą z czym to się je;) Nie ujechałem 100m a już musiałem pomagać wyjechać chłopaczkowi, któremu zniosło tył auta poza drogę a napęd na przód i chyba nie do końca zimowy bieżnik sprawy nie ułatwiały. Ale udało się :) Jak widać, te znaki na początku tej drogi o wymaganych łańcuchach na koła nie są wcale przesadzone:)
Na dole szaro, buro i zimno :) © k4r3l

Droga jest fatalnie utrzymana, gdyby nie 'domowe sposoby' okolicznych mieszkańców, fragmenty z ażurowych płyt byłoby jeszcze gorzej. Zjechać zjechałem po drodze ostrzeżony przez kobitę, że poniżej wcale nie jest lepiej. Będąc na dole zmniejszyłem ciśnienie w kołach, wyjechałem na 3 barach, wróciłem chyba na 2 ;) Ale i tak koła uślizgiwały się pod górę.
Chyba wiadomo dlaczego ta ulica to Widokowa ;) © k4r3l

Trochę zaczęło mżyć na Kocierzu, ale nie zraziłem się tym i pojechałem jeszcze na Targanicką, by i ją zrobić naturalnie z dwóch stron ;) Wcześniej po drodze miałem jeszcze dwa starcia z luźno biegającymi czworonogami. Jeden, taka baryła na krótich nóżkach dotknąl mnie nawet nosem w kostkę, ale chyba nie był głodny ;) Wystraszył się odgłosu wypinanego buta ;)
Łańcuchy na koła albo piechotka ;) © k4r3l

Drugi notorycznie biega koło jednego gospodarstwa i wybiega na drogę jak gdyby nigdy nic. Ciągle sobie obiecuję, że zadzwonię na Straż Miejską, żeby zrobili z tym porządek i ciągle zapominam :) Pomimo gównianej pogody wyjazd udany, dodatnia temperatura i brak większych opadów pozwoliły na małe co nieco :)
Brzydka Targanicka ;) © k4r3l


Pierwszy grudniowy ;)

Niedziela, 9 grudnia 2012 · Komentarze(4)
Z okazji zbliżającego się końca świata absolutnie fenomenalny band The Project Hate MCMXCIX i kawałek z ich opus magnum o jakże dźwięcznym tytule "Armageddon March Eternal (Symphony of Slit Wrists)". Potrafią konkretnie przywalić obrazoburczym death metalem, ale w tym numerze po prostu grają inaczej...


Skromny wyjazd by trochę się rozruszać i sprawdzić czy ciuchy dają radę przy -10. Oprócz rękawiczek Chiba, w których mi wypizgało na zjeździe, wszystko ok. Kurtalon by się jeno przydał jakiś ortalionowy bo windstopper ma tylko membranę na przodzie a tył cały paruje i pokrywa się szronem ;) Po drodze spotkałem tylko czy może aż jednego maniaka zjeżdżającego niezwykle asekuracyjnie z przełęczy. Na Kocierzu masa śniegu i pustki, czyli to co lubię :)
Przerwa na herbatę z termosu i fotę ;) © k4r3l

Na koniec kilka, niestety gorzkich, słów o zamawianiu szpejów rowerowych w necie. Z racji dnia darmowej wysyłki postanowiłem zamówić amortyzator. Już jakiś czas temu zdecydowałem się na Epicona - to w końcu i tak model dwie klasy lepszy od obecnego XCRa. Wypatrzyłem "świętną okazję" w CentrumRowerowe.com - prawie 200 PLN taniej niż na allegro za model z 2011 roku. Termin realizacji 5-10 dni, myślę sobie, ok, nie śpieszy się. Do zamówienia dorzuciłem trochę pierdół typu łyżki itp. Dzień później dostaję maila, że niestety, ale promocja jest nieaktualna i mogę mieć ten sam amortyzator za 100 PLN więcej. Troszkę mnie to zbiło z tropu, ale też specjalnego ciśnienia nie miałem - to wciąż taniej niż u konkurencji. Szkoda tylko, że mój budżet nie zakładał takiej sumy. Miałem dwa wyjścia, albo olać ich pokazując co myślę o ich usługach albo wziąć ten amor, to w końcu ciągle tzw. okazja;) Wybrałem opcję nr 2 z myślą, że jak będę chciał to obsmaruję ich chociażby tutaj :)
Na szczycie na szczęscie słonecznie ale i mroźno ;) © k4r3l

Z doświadczenia wiem także, że podobne rzeczy mają miejsce gdy sklep internetowy wystawia równocześnie swoje rzeczy na allegro (tu z kolei ukłony w stronę Bikestacji;). Także rada na przyszłość, dzwońcie i pytajcie o stan faktyczny magazynów i promocji, żeby uniknąć rozczarowania i niepotrzebnych nerwów.