Wpisy archiwalne w kategorii

Drogi

Dystans całkowity:19506.39 km (w terenie 272.70 km; 1.40%)
Czas w ruchu:894:16
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:284759 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:101555 kcal
Liczba aktywności:325
Średnio na aktywność:60.02 km i 2h 46m
Więcej statystyk

Leniwy weekend ;)

Poniedziałek, 28 maja 2012 · Komentarze(3)
Irlandzka kapela z kobietą-basistką, utalentowanym wokalistą i polskim rodzynkiem na perkusji, z którym miałem okazję kilka razy spotkać się na koncertach w Polsce, kiedy to jeszcze grał w innych zespołach. Szacun!


Sobotnie "do" i niedzielne "z" zebrane w jednym wpisie, czyli klasyczny tour de jeziora. Dłuższy postój zrobiłem sobie nad jak zwykle malowniczym Jeziorem Żywieckim na wałach w Zarzeczu. Sezon łódkowy już w pełni, o rybackim nie wspomnę, bo on trwa cały rok:)
Przy zaporze na Tresnej:) © k4r3l

Niedzielny powrót bez pary, może dlatego, że akurat w radiowej Trójce trwała sobie w najlepsze "Siesta", czyli jak zwykł mawiać jej autor "dwie godziny niezobowiązującej, niczym nie skrępowanej muzyki przyjaznej człowiekowi". Wszystko ok, tylko takie granie dobre jest na popołudniową drzemkę, a nie na rower...
Sielanka na wałach w Zarzeczu:) © k4r3l


Strefy tylko z drogi powrotnej, wcześniej pulsak coś świrował...

HZ: 52% - 0:45:25
FZ: 16% - 0:13:30
PZ: 11% - 0:09:47

Treningus kocierzus :)

Piątek, 25 maja 2012 · Komentarze(6)
Już pisałem kiedyś, że Andrus rządzi. Nic więc dziwnego, że jego ostatnia płyta była w ostatnich tygodniach najlepiej sprzedającym się albumem w Polsce! We wczorajszym notowaniu "Glanki i pacyfki" zanotowały awans o 18 miejsc i wylądowały od razu na drugim. Posłuchajcie, a przekonacie się, że zasłużenie :)


Dla niektórych cztery podjazdy występujące jeden po drugim to już konkret. Jasne, przynaję, że taka dawka to dość spore wyzwanie, ale skoro uczyniłem je swoim prawie codziennym rytuałem postanowiłem dorzucić do nich jeszcze jeden, tzw. Trzeci podjazd kocierski, czyli tak naprawdę piąty. Tym sposobem na niespełna 40km odcinku będzie można uzyskać ponad 900m przewyższeń! Jak dla mnie bomba i kiedy tylko będę się czuł na siłach z pewnością skorzystam z tego dodatkowego wariantu. Dziś jednak zostałem przy standardowych 810 metrach i żeby było trochę inaczej, tym razem zacząłem od Beskidka a dopiero na drugi ogień poszedł Kocierz ;)
Z widokiem na góry i lasy :) © k4r3l

Ostatnio kolega z pracy przyjechał na rowerze. Rower swoje lata ma, ale jak na tamte czasy poskładny z głową. Jednak szczególnie moją uwagę przykuły żółte obręcze - dokładnie takie jakie za mną chodzą o jakiegoś czasu. Oldschoolowe "stożki" wyglądają kozacko, prawda? Hmmm .... :)
Styloooooowa :) © k4r3l


Ps. trip "bez stopera", czyli na dobrej drodze do jazdy w trzech identycznych strefach i przy niewysokim HR:)

HZ: 29% - 0:31:19
FZ: 25% - 0:26:30
PZ: 26% - 0:27:23


Rutynowy Kocierz ;)

Środa, 23 maja 2012 · Komentarze(3)
Ten kawałek już był na blogu i to całkiem niedawno, ale skoro mój ulubiony duet nakręcił do niego wideoklip to też go tu prezentuję. Przed państwem Blood Red Shoes! ;)


Taki tam srodowy wyjazd nie warty nawet komentowania:) Nic nowego, ciągle ten sam rutynowy uphill. Wychodzę z założenia, że skoro ludzie codziennie pokonują do pracy ten sam dystans, a nierzadko również tą samą trasę i nie narzekają to moje popołudniowe tripy wcale nie muszą być jakieś szczególnie urozmaicone. Chociaż mogę zdradzić, że dzisiejszy był trochę inny... No i odpuściłem nieco - totalnie lajtowa jazda bez napinki, co też łatwo sprawdzić patrząc na wskazania pulsaka (maks niższy o prawie 20 bpm) czy też średnią:)
Trochę inna perspektywa:) © k4r3l


HZ: 22% - 0:23:22
FZ: 23% - 0:24:36
PZ: 36% - 0:38:46


ŻARówa :)

Wtorek, 22 maja 2012 · Komentarze(12)
Młócka od chłopaków z "greckiego" Nightrage. Właśnie ukazał się klip do singlowego kawałka. Profeska nieskalana w żadnym wypadku muzycznym gejostwem :)



W końcu magiczna góra Żar:) Pierwszy raz w tym sezonie, ostatnia, zeszłoroczna próba się nie powiodła, dlatego głód był spory:) Wcześniej usiadłem na kole kolarza, który wyjechał nieco przede mną chwilę przed początkiem podjazdu pod Kocierz. Miał parę, bo nie udało mi się stopić ok. 20 sekundowej przewagi. Na sam koniec sam się pogrążyłem, bo zacząłem bawić się pokrętłem od linki do tylnej przerzutki - w efekcie trochę zaorałem łańcuchem kasetę:)
Prawie u celu :) © k4r3l

Tradycyjnie już boskie widoczki :) © k4r3l


Wracając do Żaru... Przede wszystkim warto tam zajechać właśnie w tygodniu i pod wieczór. Praktycznie nie ma żywej duszy. Posiedziałbym na szczycie dłużej, ale strasznie wiało. Ekscesów na trasie brak, a nawiązując do forumowego wątku o pozdrawianiu pragnę dorzucić swoje 5 groszy. Ostatnio bowiem na Podbeskidziu zauważam znaczącą poprawę w tej kwestii. Czy masz lat 20 czy 60, jeździsz na góralu czy szosie - reakcje są poprawne, tak przynajmniej było wczoraj. Jednak zdecydowanie należałoby zamiast "cześć" życzyć napotykanym rowerzystom smacznego, bo muszki wciąż nie dają za wygraną :)
W stronę Żywiecczyzny / Słowacji :) © k4r3l

Lotnisko pod Żarem ;) © k4r3l

Pojedzona koleżanka - nic jej nie ruszało :) © k4r3l


HZ: 18% - 0:33:12
FZ: 27% - 0:50:21
PZ: 42% - 1:17:54


Takie tam po przerwie:)

Poniedziałek, 21 maja 2012 · Komentarze(5)
Z cyklu hity na czasie:


Pogoda, leń, przeziębienie... Trochę tego było i wszystko to złożyło się na brak jazd w ostatnim tygodniu. Fajnie wyjechać po tak długim (?) okresie ponownie, nawet na tą samą i znaną na pamięć trasę. Zwłaszcza, że nóżki jakby wcale nie zapomniały do czego są stworzone, hehe. A podawały dzisiaj nadspodziewanie dobrze, więc tym bardziej frajda była większa.
Na jednej z kocierskich serpentyn :) © k4r3l


Plagą dzisiejszego dnia było latające białko - tylu wszelkiego rodzaju muszek dawno nie staranowałem. Część postanowiła zaatakować mnie od środka, ale tych zuchwalców postanowiłem zatopić Oshee:) Większość natomiast zginęła metodą tradycyjną, czyli poprzez impakt z kaskiem lub też poszczególnymi częściami ciała i garderoby :)

Ps. pozdrawiam drogowców czytających tego bloga - ostatnio pisałem, że raczej nie prędko załatają dziury na drodze prowadzącej pod Przełęcz Targanicką, a tu taka miła niespodzianka. Co prawda kilka ominęli, ale te największe zniknęły pod warstwą drobnego żwirku :)



HZ: 16% - 0:15:32
FZ: 13% - 0:13:20
PZ: 61% - 1:00:42

Niedaleko ale intensywnie :)

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(9)
Dog Eat Dog jak zawsze na poprawę humoru. Typowa wakacyjna nuta, idealnie sprawdzająca się przy ognisku ze znajomymi i browarze!


Dziś już lepiej. Nie wiem czy to te kilka kostek gorzkiej czekolady wedlowskiej czy po prostu lepsze samopoczucie, ale kręciło się z niezłym powerem. Pod Kocierz wyprzedzam gościa na szosie (kilka razy już się mijaliśmy), potem nieco wyżej grupkę "niedzielnych rowerzystów" planujących właśnie odpoczynek pod wyciągiem - pamiętam, że kiedyś też ta góra potrafiła mnie pokonać, ale to dawno temu było :) Podjazd od drugiej strony wyszedł równie dobrze. Co prawda ktoś mnie tam dojeżdżał na początku, ale tylko na początku:)
Oszi łyk - w górę myk! ;) © k4r3l

Dla zasady krótki ale rzeczowy podjazd pod Beskidek (z obu stron ma się rozumieć:) Dziury na tym odcinku są po prostu mega-głębokie i coś mi mówi, że nie szybko się za nie wezmą...



HZ: 13% - 0:12:17
FZ: 20% - 0:18:42
PZ: 51% - 0:47:50

Program obowiązkowy...

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(0)
Hebosagil to mroczni fińscy post-metalowcy. Wszystko tam trzeszczy, buczy, charczy wytwarzając niepokojący i jedyny w swoim rodzaju klimat. Polecam słuchać po zmroku, najlepiej w słuchawkach...


Ciężko było się mi zebrać w tym tygodniu na rower. W końcu pojechałem dopiero we środę - program obowiązkowy, czyli dwa krótkie uphille (na Kocierz i Beskidek). Nic ciekawego się nie wydarzyło, po drodze minąłem kilku rowerzystów, ktoś mnie ścigał na tej długiej prostej pod Kocierz, ale się nie dałem:) Nawet fotka wyszła nijaka, hehe.
Na Przełęczy Targanickiej... © k4r3l


HZ: 22% - 0:15:26
FZ: 20% - 0:14:03
PZ: 43% - 0:29:59


Na kaca najlepsza uphill'owa praca :)

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(8)
Yo! Pewnie wiecie lub nie wiecie, że zmarło się wokaliście Beastie Boys. Chłop nie stary, nie młody, ale zdecydowanie za wcześnie poszedł w piach. Takie to życie jest... Dlatego teraz tribjut dla tego wyjątkowego zespołu - ich ostatni, jajcarski klip z Frodo w roli demolującego sklepy i wykonującego obsceniczne gesty w kierunku przechodniów rapera (kukiełki a la Benny Hill w tych teledyskach wymiatają:) Peace!


W piątek, zaledwie po kawie, szybki poranny szpil. Z tego co pamiętam niecałe 40km pokonałem w 1h 20 min, a więc ekspresowo:) Zdążyłem przed deszczem, który jak się okazało zadomowił się na Podbeskidziu na cały dzień...
Śniadanie nad zaporą :) © k4r3l


Powrót w niedzielę, na mega kacu poweselnym (z łóżka byłem ściągany za obie nogi:). Na szczęście mogłem przełknąć już drugi obiad:) Po tym zdecydowanie mi się poprawiło i wróciłem tempem typowo niedzielnym przez Przegibek i Beskidek do domu. Powrót do rzeczywistości po 9 dniach wolnego - tragedia...
Coś te chmury się uwzięły na to Skrzyczne :) © k4r3l

Góra-magnes, czasami muszę się po prostu zatrzymać :) © k4r3l


HZ: 23% - 0:46:51
FZ: 32% - 1:05:09
PZ: 36% - 1:13:16


Magurka z Trójką w tle :)

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(23)
Świetny dzień to i nuta mega-pozytywna:) Kanadyjczyk Devin Townsend w duecie z Anneke. I niech mi ktoś powie, że przy tej nucie mu nóżka nie podaje, hehe. Kawałek nosi tytuł "Hyperdrive", prawie jak system Shimano, hehe.


Dzisiejszą wycieczkę sponsoruje cyferka "3". No bo tak, były 3 uphille, 3 fajne spotkania no i tytułowa Trójka, a więc moje ulubione radio na Podbeskidziu. Ale po kolei, zacząłem klasycznie, byle się dostać do Bielska, gdzie byłem umówiony z dobrym kumplem na atak na Magurkę. W międzyczasie w Porąbce postanowiłem przekazać ostro napierającemu bikerowi bikestatową przypinkę. Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że gość ma tu konto:) Był to Pete, z którym nie tak dawno jak wczoraj jeszcze korespondowałem, hehe. Świat jest cholernie mały, nic dziwnego, że chcą skolonizować czerwoną planetę:) Chłop cisnął na Zwardoń (ok.70km w jedną stronę) - szacun, mam nadzieję, że burze Cię ominęły:)
Główne danie na drugim planie :) © k4r3l

Zasłużony postój na Przegibku :) © k4r3l

Z Khronosem ruszamy spod CPNu w Straconce i bocznymi dróżkami wzdłuż Białki kręcimy w stronę Wilkowic. Pod Magurką rewolucji retencyjnej ciąg dalszy. Zapora nabiera kształtów, choć to będzie naprawdę niewielki zbiornik, jednak interesująco zlokalizowany. Podjazd pod Magurkę poszedł całkiem sprawnie, między 25 a 30 minut, więc nie najgorzej. Już na podjeździe zaczyna grzmieć - mam deja vu, bo ostatnio jak tamtędy jechałem też mnie ścigała burza.
Szykuje się fajna atrakcja pod Magurką :) © k4r3l

W cieniu molocha na szczycie:) © k4r3l

Na szczycie niespodzianka - wóz transmisyjny Polskiego Radia, więc zagajam czy nie są przypadkowo z Trójki. Bingo! No i od słowa do słowa udało się załapać na antenę, hehe. Co prawda nic o bikestats nie wspomniałem, nie miałem też okazji nikogo pozdrowić, ale przynajmniej żadnej głupoty nie palnąłem:) Mój debiut radiowy można odsłuchać pod tym linkiem: http://www.polskieradio.pl/120/2067/Artykul/593494 (audycja "Dolina Wapienicy"). I tym o to sposobem stałem się właścicielem trójkowego kubka oraz miałem niepowtarzalną okazję by poznać ludzi Trójki - Pawła Drozda i człowieka realizującego transmisję, niestety z natłoku wrażeń nazwisko mi umknęło, hehe.
Trójkowo-uphill'owo, czyli red. Paweł Drozd i ja :) © k4r3l

... i piana na 3 palce :) © k4r3l

Kubek oczywiście w momencie został ochrzczony złocistym, zimnym Żywcem za jedyne 7 skromnych polskich złotych. Posiedzieliśmy chwilę przy schronisku, ludzi bardzo mało. Przegonił nas dopiero chłodniejszy podmuch wiatru i krople deszczu. Wybraliśmy wariant terenowy, czyli narciarski na Przegibek. Szło mi biorąc pod uwagę zupełnie nieterenowe opony, tak sobie. No i asekuracji sporo, bo jazda w terenie w SPD to jeszcze nie mój poziom wtajemniczenia, hehe.
Burza nad Skrzycznym:) © k4r3l

Świetny narciarski :) © k4r3l

Na Przegibku po BigMilku i rozjeżdżamy się. Miałem jechać przez Wielką Puszczę ale nad Porąbką wisiały granatowo-czarne chmury, więc wybrałem dłuższą trasę, przez Przełęcz Kocierską (zapowiedź poszła w eter, więc nie miałem wyjścia, hehe). Kocierz podjechana bardzo sprawnie, to chyba ten natłok wrażeń dodał człowiekowi potrzebnego kopa. I tyle. Spodziewałem się fajnego dnia, ale nie aż tak;)
Postój pod Żarem - jesteś następny do podjechania:) © k4r3l

Nowy sport ekstremalny pod Kocierzem :) © k4r3l


HZ: 26% - 1:06:39
FZ: 15% - 0:40:17
PZ: 45% - 2:00:53

Uphillowa mała franca :)

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(8)
Dziś słuchałem sobie jak zawsze słonecznej Holenderki - Anneke van Giersbergen. Drugi singiel z jej ostatniej solowej płyty jest całkiem ok i bardzo dobrze się przy tej nucie kręci. Zwłaszcza pod górę, hehe.


Urlopik, więc pora wykręcić coś konkretniejszego. Nęciły mnie Krowiarki, ale kiedy jest już po wszystkim, cieszę się, że tam nie pojechałem, bo w ten skwar bym wyzionął gdzieś po drodze ducha:) Udałem się pozaliczać żywieckie górki. Zacząłem klasycznie od Kocierza, by po chwili znaleźć się pod Rychwałdkiem. Lubię ten podjazd, może trochę za dużo domostw po drodze, ale ten stopień nachylenia mi odpowiada. Na zjeździe vmax, czyli 68km/h potem powolne wtaczanie się na Przełęcz Ślemieńską.
Standardowo przez Kocierz (w dole moja mieścina:) © k4r3l

Orzeźwienie w Rychwałdzie :) © k4r3l

Dużo przystanków, a to na fotografowanie widoczków, a to na opłukiwanie się z soli w przydrożnych potokach. Generalnie jazda na lajcie i bez napinki. Zwłaszcza, że na danie główne zostawiłem sobie Łysinę:) Czyli tzw. małą francę, jeden z trudniejszych podjazdów w Beskidzie Małym, spokojnie możemy mu dać 3 miejsce, zaraz po Hrobaczej i Magurce...
Na przełęczy Ślemieńskiej :) © k4r3l

Powyżej przełęczy też fajnie:) © k4r3l

Na górze widoki cud malina i apogeum zmęczenia. Posiadówka dłuższa niż zwykle, głównie z powodu jednej z najlepszych panoram w okolicy - Babia Góra, Pilsko, słowackie Tatry, dolinki żywieckie, wszystko to na wyciągnięcie ręki - bajka! Powrót bez udziwnień, po przerwie na lodzika i colę na sam koniec zostawiłem sobie raz jeszcze Przełęcz Kocierską. O dziwo bardzo dobrze się podjeżdżało. Czego nie mogę powiedzieć o Łysinie (zrzuciłbym na młynek, ale sprzęt odmówił posłuszeństwa, więc się trochę szarpałem;). Do domu dojechałem skonany, szybki grillek i zasłużony zimny browar na dobitkę:) No i trochę mnie zjarało :)
Łysina, czyli franca mniejsza :) © k4r3l

Najlepsza panorama w okolicy! :) © k4r3l


HZ: 26% - 1:03:25
FZ: 22% - 0:53:45
PZ: 39% - 1:33:46