Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Śmigant

Dystans całkowity:11157.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:465:39
Średnia prędkość:23.19 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:179666 m
Liczba aktywności:137
Średnio na aktywność:81.44 km i 3h 28m
Więcej statystyk

Kocierska x 2 (3)

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Przed świętami radio zaczęło tak smęcić, że musiałem się przełączyć na coś innego. Wybór padł na znakomity album, który świętował w miniony piątek 19 lat! Jak dla mnie wciąż broni się znakomicie!



Taka przerwa w jeździe bywa irytująca, zwłaszcza, że ostatnio człowiek się fajnie rozkręcił, a tu go ten parszywy nawrót zimy sprowadził na ziemię. No cóż, cały tydzień zastoju i dopiero drugie okienko pogodowe sobotniego popołudnia wreszcie udało się wykorzystać. Jako, że sypało jeszcze pół godziny wcześniej, to podgórskie asfalty mokre. Brak ochraniaczy okazał się bolesny głównie na zjazdach, na których bryzgająca spod kół woda skutecznie wychłodziła stopy. No ale przełęcz zaliczona dwukrotnie bez żadnych perturbacji.

Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;)
Wszystko fajnie, tylko po co ten śnieg? ;) © k4r3l

Inna sprawa, że ostatnio wrzuciłem na Stravę dwa moje logi i się złapałem za głowę jakie tam ludzie czasy kręcą :D Udało mi się zająć 4 miejsce na... segmencie dot. downhillu z przełęczy a o reszcie wolę nie wspominać. Kolesie robią 400m przewyższenia na odcinku 4 km ze średnią 20km/h - o czym my tu w ogóle rozmawiamy :DDD Cyborgi jak nic :)

Uphill: Przeł. Targanicka, Hrobacza Łąka (1/2), Żar, Przełęcz Kocierska

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(11)
Cały dzień na rowerze z jedną płytą w słuchawkach. A to już coś znaczy. Np. to że jest na tyle dobra i absorbująca, że można jej słuchać na zapętleniu ;) Kto by pomyślał, że Alice in Chains nagrają po śmierci swojego frontmana tak świetny album? No właśnie, w sumie to tylko świetny, bo te Lane'em na wokalach są wybitne i ponadczasowe.



Te zmiany czasu w weekendy to porażka, powinny się odbywać normalnie w tygodniu, na dniówce ;) No nic, nie wstałem na tyle wcześnie by spotkać się z ekipą w okolicy, więc czekała mnie samotna jazda. Ale tak też lubię, a może nawet i przede wszystkim? Nie ma co prawda do kogo gęby otworzyć, ale jedzie się własnym tempem i samemu planuje się trasę. A ta rodziła się dziś na bieżąco, bo w sumie sam nie wiedziałem co jechać. Miał być Przegibek, ale kiedy zobaczyłem dwóch rowerzystów cisnących pod Hrobaczą ruszyłem za nimi ;) Po drodze ustaliłem, że robię tylko połowę tej górki, do miejsca gdzie asfalt znacząco się pogarsza. Dałem radę, gps pokazuje w najbardziej stromym miejscu 23.6% :)
Targanicka zawsze spoko ;)
Targanicka zawsze spoko ;) © k4r3l
Jadziem tam! :)
Jadziem tam! :) © k4r3l

Dalej na Żar - spokojnie, swoim tempem. Zaczyna mnie wkurzać strzelający support. Na górze jednak pocieszenie: nie działa kolejka, a tym samym tamtejsza knajpka. Efekt? Na szyczcie, mimo otwartej wyjątkowo dla samochodów drogi, zaledwie garstka ludzi :) Widoki marne i na dodatek zaczyna mocno wiać - dziś pogoda była bardzo zmienna. Od słońca do całkowitego zachmurzenia - najważniejsze jednak, że nie padało. Na drogach całkiem sporo rowerzystów - zjeżdżając z Żaru mijało mnie kilku kolejnych śmiałków.
Magurka spod Hrobaczej ;)
Magurka spod Hrobaczej ;) © k4r3l
Widoki z Żaru ;)))
Widoki z Żaru ;))) © k4r3l

Na koniec małe urozmaicenie - jazda do Żywca, gdzie, mam nadzieję, iż zakończył się półmaraton dookoła jeziora Żywieckiego. Na ulicach widać jeszcze biegaczy, ale wszyscy powoli rozjeżdżają się do domów - miast zakorkowane - nic dziwnego, w biegu wzięło udział 1800 zawodników! Na koniec zostawiam sobie "swoją" Przełęcz Kocierską - zawsze dziwi mnie to, że po tym uphillu w człowieka wstępują jakby nowe siły i może wracać do domu ze średnią oscylującą koło 40km/h. Udany dzień, no i najważniejsze, dziś nikt nie chciał mnie rozjechać, hehe.

Uphill: Łysina, Przełęcz Kocierska

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(9)
Faith No More wracają do gry (dosłownie, hehe). Jest OK!


Urwałem się z roboty, żeby pobrusić ;) Mogłem dziś stracić życie kilka razy, ale ch*j, nie dałem się tym bezmózgim tirowcom (Marek nie uogólniam, mam na myśli tylko ameby za kierownicą;) Raz mijał mnie pędzący tir o kilka cm od łokcia, innym razem ślepy busiarz zajeżdża mi jak gdyby nigdy nic drogę, że nie wspomnę o zapierdzielających ciężarówkach wyładowanych po brzegi dupnymi belami drewna (oczami wyobraźni widziałem jak takie drewko robi ze mnie naleśnika...). W tygodniu to strach się pchać na krajówki... Ogólnie  wyszła jednak rajza pełna niespodzianek.

Samojebka z parkietu ;)
Samojebka z parkietu ;) © k4r3l
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;)
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;) © k4r3l

Kobita na Łysinie oferowała mi pracę w promocji "węgierskiego środka XXIII wieku wykonanego w nanotechnologii" do zastosowań ogólnych (oparzenia, odparzenia, wszelkie rany...) Ponoć testowała na sobie przez 3 miechy a jednego kolesia ponoć z oiomu odratowali dzięki niemu... Bardzo sympatyczna osoba (żona kustosza tamtejszej Izby Regionalnej) ;)

Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D
Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D © k4r3l
Warto się zmęczyć ;)
Warto się zmęczyć ;) © k4r3l

Nie mogę nie wspomnieć o natknięciu się również na Artystkę regionalną o specjalizacji rękodzieło w Ślemieniu, którą rozpoznałem po... rowerze zostawionym pod sklepem - mały ten świat, hehe. Obserwacja fauny przyniosła jeden, ale kluczowy wniosek: niestety tamtejsze gniazda bocianie wciąż pozostają puste - oby nie na długo :)

Fluo-czill :)
Fluo-czill :) © k4r3l

Route 2,947,049 - powered by www.bikemap.net

Kocierska w tygodniu x2 (2)

Wtorek, 24 marca 2015 · Komentarze(1)
Pewna znana tylko w undergroundowym środowisku firma fonograficzna z Białegostoku wznowiła ostatnio trzy demówki naszej dumy, eksportowego zespołu nr 2 tuż po Behemocie - Vader. Zakupiłem sobie ów wydawnictwa na klasycznej kasecie magnetofonowej, co by podkreślić ich wyjątkowość i przynależność do epoki, w której ten nośnik dominował. Razem tworzą bardzo ładny tryptyk (http://tnij.org/vader666), a "Morbid Reich" to chyba najważniejsze tzw. "demo" w historii polskiego undergroundu...



Pierwsze dni wiosny można uznać za pełnoprawny start SEZONU rowerowego. Mam takie drobne postanowienie, żeby minimum raz w tygodniu robić sobie Przełęcz Kocierską - zobaczymy co z tego wyjdzie ;) Dziś w trakcie takiego treningu dostałem sms'a od jednego Ślunzoka, że za 2.5h będzie przejeżdżał przez okolice i że na "makaron po andrychowsku" się wprasza :) Także trening bez pośpiechu zakończyłem, a jak już ten oszołom do mnie przyjechał to tak mnie zbił z tropu tą ślunską gadką, że zapomniałem o najważniejszym składniku tego kulinarnego arcydzieła: rozbełtanym jajcu. No trudno, będzie na jutrzejszą jajecznicę :D

1.#pchamy,2.zachód na serpentynach,3.przybywamy w pokoju :D
1.#pchamy,2.zachód na serpentynach,3.przybywamy w pokoju :D © k4r3l

Route 2,945,248 - powered by www.bikemap.net

Pętla beskidzka + Równica ;)

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(10)
Olewasz przez lata zespół, bo w sumie nic ponadprzeciętnego sobą nie reprezentuje, a tu proszę, ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakują z takim "hiciorem". Norwegowie z Enslaved się po prostu wyrobili ;) Piękna rzecz, na mieście mówią, że to progresywny black metal, ale chyba przesadzają ;)



Prognozy na niedzielę były nieubłagane - deszcz, śnieg z deszczem, brak słońca. Należało bezwzględnie wykorzystać sobotę, nawet mimo mocnego wiatru, który był przewidziany. Ekipa z Bielska i Cieszyna wyruszyła na Pętlę Beskidzką, a ja im siedziałem na ogonie. Kiedy dojechałem do Węgierskiej Górki po morderczej walce z mordewindem na całym odcinku od Żywca okazało się, że są jeszcze na Matysce. Pokrążyłem więc po miłej okolicy i za 10 minut już wszyscy w komplecie śmigaliśmy w kierunku pierwszego podjazdu-killera: Kamesznicy (patrz profil). Górka mnie pokonała (jednak kaseta w szosie z 25 zębami to za mało na góry).

Boczne drogi Węgierskiej Górki ;)
Boczne drogi Węgierskiej Górki ;) © k4r3l
Jadymy ;)
Jadymy ;) © k4r3l
Kierunek: Kamesznica ;)
Kierunek: Kamesznica ;) © k4r3l

Następna była kultowa Ochodzita, na którą miałem plan wjechać rynienką - niestety, okazało się, to jeden wielki kanał i pozostało wspinanie się po ażurach. Do połowy dało radę, niestety z racji zalegającego pozimowego syfu tylne kółko zaczęło się uślizgiwać. Na górze jak to na Ochodzitej - wietrznie. Tutaj rozdzieliliśmy się z grupką - oni pojechali na Stecówkę a ja od razu na Kubalonkę. Szybki zjazd do Wisły, przebitka do Ustronia i kolejny atak - Równica. Chociaż prędzej był to zamach, na moje życie, hehe. Siły opuściły mnie przy tym 180 stopniowym zakręcie - na samą górę wjechałem na oparach.

Na góralu dawałem radę, ale na szosie odpadłem ;)
Na góralu dawałem radę, ale na szosie odpadłem ;) © k4r3l
Ochodzita na podjeżdzie ;)
Ochodzita na podjeżdzie ;) © k4r3l
Widokówka z Równicy ;)
Widokówka z Równicy ;) © k4r3l

Dwa oscypki, grillowany ziemniak z sosem czosnkowym plus radler postawiły mnie na nogi - niestety na krótko ;) Po zjeździe kierunek Skoczów, wcześniej odbitka na Górki Małe (tu kolejny bufet i uzupełnienie cukrów pepsi, banan, snickers), Brenną i przez Górki Wielkie do Jaworza a potem Bielska. Kolejny zgon dopadł mnie na podjeździe w Lipniku. Od Kóz jechało się już ok. Niby tylko trzy konkretne podjazdy, ale głównym winowajcą było chyba to cholerne wietrzysko. Następna pętla może pod koniec wakacji, tylko w drugą stronę z kultowymi podjazdami pod Zameczek, Salmopol, Kocierz i Przegibek ;) A może się szarpnę na oficjalny start w PB? Pożyjemy, zobaczymy.

Route 2,939,176 - powered by www.bikemap.net

Kocierska w tygodniu x2

Środa, 18 marca 2015 · Komentarze(2)
Kraina równie odległa co Kanada - Down Under, czyli Australia i sympatyczny instrumentalny track ze zwariowanej płyty "Beyond Good And Evil" One Step Beyond.



Fajnie byłoby wrócić do tygodniowych, popracowych wyjazdów - krótkich ale intensywnych (uphille). Wiadomo, nie zawsze się chce, nie zawsze są siły. Z pracy wyszedłem śnięty niczym ryba, a już pół godziny później gnałem ochoczo w stronę przełęczy - czujecie tę zależność? :) Na podjeździe minął mnie zjeżdżający kolarz w krótkich spodenkach! Rozumiem, że każdy odczuwa temperaturę inaczej ale nie wydaje mi się, żeby przed 18, kiedy termometr pokazywał max. 7-8 kresek było mu ciepło... Ja tam się cieszyłem z ochraniaczy na buty, nogawek, 2 buffów i bluzy zimowej - było w sam raz.

Fotka musi być ;)
Fotka musi być ;) © k4r3l

Route 2,935,301 - powered by www.bikemap.net

Z braku laku - Krakoof ;)

Niedziela, 15 marca 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Cudnej urody pieśń rodem z Kanady! Sajdprodżekt muzyków Fuck The Facts, więc trochę goryczki być musi ;)


Pochorobowo do Krakowa wg planu Kuby. Miał do nas dołączyć również Funio, ale się nie zgraliśmy czasowo. Z ciakwostek warto odnotować przeprawę promem na Wiśle w Czernichowie oraz kilka odcinków, które można spokojnie zakwalifikować pod przełaje. W Krakowie skorzystaliśmy ze świetnej ścieżki asfaltowej poprowadzonej po wiślanym wale - sporo na niej biegaczy, rowerzystów, rolkarzy i zwykłych spacerowiczów. Na rynku jak zawsze tłumnie i gwarno, dominował lans, obce narzecza i awangarda tekstylno-odzieżowa - słowem: marność :D

Taka sytuacja ;)
Taka sytuacja ;) © k4r3l
Fajna ścieżka rekreacyjna ;)
Fajna ścieżka rekreacyjna ;) © k4r3l

Powrót (kierunek Skawina) z kilkoma skrótami, które nie do końca skrótami się okazywały. Ostatecznie, żeby nie przedłużać, wróciliśmy korzystając z 28ki i 52ki. Momentami mocno zawiewało ze wschodu, ale w drodze powrotnej oznaczało to, że jechaliśmy z wiatrem. Git wypad, forma po chorobie nawet jakaś jest. Szkoda tylko ostatniego straconego weekendu - no ale jak się nie chce brać antybiotyku, to trzeba trochę dłużej pocierpieć ;)

Wiadomo ;)
Wiadomo ;) © k4r3l
Wiadomo 2 ;)
Wiadomo 2 ;) © k4r3l

Route 2,932,564 - powered by www.bikemap.net

Szosa do Suchej ;)

Niedziela, 1 marca 2015 · Komentarze(10)
Dziś nie będzie muzyki, chociaż jest jej (tej świetnej, np. Black Sabbath, The Ramones, Guns'n'Roses etc.) w tym filmie mnóstwo. Jedna godzina przelatuje jak z bicza trzasnął, ale w sumie nie ma się co dziwić - w końcu patrzymy na skrajną nieodpowiedzialność, rowerowych anarchistów manifestujących swoją wolność, gdzie obowiązuje tylko jedna zasada: żadnych zasad ;) Pamiętajcie: nie róbcie tego u siebie w mieście ;)

Niedziela to standardowy czas ładowania akumulatorów albo rzucania na tacę - co kto lubi :) Oczywiście o ile pogoda jest łaskawa. Dziś była, ale znowu wieszczą jakiś nawrót zimy - ku..wicy idzie dostać, a pod koniec tygodnia "roboczego" to nawet i w depresję łatwo popaść ;) Dlatego niedzielę należy bezwględnie wykorzystać, żeby zrobić sobie dobrze. Nie, masturbation day już był, o rower się rozchodzi ;)

Początek niezbyt obicujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;)
Początek niezbyt obiecujący, ale na horyzoncie przebija się słońce ;) © k4r3l
Na rynku w Suchej ;)
Na rynku w Suchej ;) © k4r3l

Ale jakie dobrze, jak po powrocie człowiek siedzi z pieczącymi z bólu udami/łydkami? No cóż, masochiści już tak mają i Wy dobrze o tym wiecie ;) Dziś klasyczna szosowa pętla z wizytą w Suchej "Bez Kicka" oraz objazd terenów zalewowych. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu powstanie nowa niebieska plama na mapie okolicy, czyli Jezioro Mucharskie. Tak sobie nawet pomyślałem, że Czesiek Lang mógłby poprowadzić tamtędy jeden z etapów TdP - byłoby pięknie i ciekawie! Takie, dajmy na to, 120km z "papieskiego miasta" (wiadomo, kremóweczki - legalny doping na starcie;) przez Suchą, Zawoję (obowiązkowo premia górska na Krowiarkach;) i aż do Zakopanego ;)

Nowi wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi ;)
Nowy i czynny wiadukt kolejowy nad terenami zalewowymi (stary wysadzili wpizdu;) © k4r3l
Zapora, która ocaliła Kraków ;)
Zapora, która już kilka razy ocaliła Kraków ;) © k4r3l

No i kolejne plusy szosy - podczas gdy góral rozgrzebany (czeka go przede wszystkim wymiana łancucha, kasety, środkowej zębatki, linek, pancerzy) można nadal cieszyć się jazdą. Planuję jeszcze nabić standardowe łożyska do misek Shimano - zobaczymy czy plan wypali). Bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? ;)

Route 2,915,696 - powered by www.bikemap.net

Szczyrk żąda dostępu do morza ;)

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · Komentarze(8)
TA informacja mnie rozbawiła do łez, stąd też nie może być w tym miejscu innego kawałka niż numer norweskiego Immortal, a wcześniej krótki poradnik jak wymawia się imię tego pieska ;)

Ok, już dobra, nie bijcie - raz na ruski rok człowiek pojechał na równiny i od razu taka bura :) Odbiłem sobie w poniedziałek. Miała być Równica, ale późno trochę wyjechałem, więc ostatecznym celem okazała się Przełęcz Salmopolska. Cały śnieg z okolicznych gór spływa główną arterią Szczyrku, to też zanim rozpoczął się podjazd byłem już nieźle brudny i mokry. Sam podjazd bardzo ok, chociaż początek przy zbójnikach dał mi popalić (zębatka 25 na początku sezonu to trochę mało:). Później było już lepiej.
Skrzyczne dzisiaj przyjazne ;)
Skrzyczne dzisiaj przyjazne ;) © k4r3l
Cel już na horyzoncie ;)
Cel już na horyzoncie ;) © k4r3l

Na szczycie pół godzinne wygrzewanko w promieniach słońca przy temperaturze pewnie kilkunastu stopni. Zgadałem się ze starszym jegomościem z Bielska - wypytał mnie o rower, bo jak się okazało też jeździ i zaraz po nartach miał w planach krótką rundę. Sympatyczny i pozytywny człowiek. Powrót przez Szczyrk - coraz więcej wody - ochraniacze ratowały mi buty, ale tyłek już był przemoczony. W Rybarzowicach szybka wbitka na ul.Żywiecką - fajnie się teraz tam jeździ, bo lwia część ruchu przeniosła się na nową obwodnicę.
Voila ;)
Voila ;) © k4r3l

Jeszcze tylko krótki popas w Straconce i atak na Przegibek. Co ciekawe spotkałem po latach kumpla, dokładnie w tym samym miejscu, w którym widzieliśmy się ostatnio i obaj się z tego uśmialiśmy wspominając stare dzieje. Takie poniedziałki lubię :)

ps. i przysłowie na dziś: Maciej lody wróżą długie chłody, a gdy płynie struga, to zima niedługa. I tego się trzymajmy :D

Route 2,911,414 - powered by www.bikemap.net

W Kozach kolarzy kują :D

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komentarze(6)
Słucham tego kawałka i myślę, że Mela ma bardzo zdolnych muzyków w zespole. A to, że jest b.dobrą wokalistką to już nie podlega dyskusji. No i nikt tu nie kręci dupą czy świeci cyckami, żeby podnieść popularność/sprzedaż - muzyka broni się sama.



Szosa rozleniwia, nie chce się człowiekowi wsiadać na górala i taplać w błocie ;) Dlatego dziś kolejna porcja szosingu - tym razem płasko, jak po dywanie. Gdyby nie radio w uszach to bym chyba usnął ;) Druga sprawa, że miał być lajtowy rozjazd, ale kolarzówka determinuje do deptania po pedałach. I to jest fajne, o ile asfalt pozwala, a z tym na trasie bywało różnie. Krajowa 44ka to chyba najlepszy odcinek - można było spokojnie cisnąć 35-36km/h. Na dojeżdzie do Oświęcimia nie skorzystałem ze ścieżki rowerowej - nieszczęsna kostka, ale nikt nie miał z tym problemu.
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :)
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :) © k4r3l
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;)
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;) © k4r3l

Szybki przejazd przez centrum i próby odnaleziania alternatywy dla drogi oznaczonej zakazem dla rowerów. Dalej już kierunek na Kęty, potem odbitka na Brzeszcze i kolejny nawrót na dom. Przed Wilamowicami zabrałem się z mastersem z Kóz, który wracał z treningu oglądnąć finał biegu drużynowego kobiet. Pokazał mi domy Przemka Niemca (Lampre-Merida) i Adriana Honkisza (CCC), pogadaliśmy też o innym kozianinie - Bartku Wawaku, którego możecie kojarzyć jako teamowego kolegę Mai Włoszczowskiej w drużynie Kross Racing Team. Gość miał niezłą nogę - na stalowej kolarce cisnął, że momentami nie nadążałem :D Ogólenie nawet nieźle jak na jałową jazdę po płaskim;)

Route 2,910,473 - powered by www.bikemap.net