Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Śmigant

Dystans całkowity:11157.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:465:39
Średnia prędkość:23.19 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:179666 m
Liczba aktywności:137
Średnio na aktywność:81.44 km i 3h 28m
Więcej statystyk

Niedoleczony, ale pojeżdżony + KOM ;)

Piątek, 22 maja 2015 · Komentarze(4)
Dejwida nie da się nie lubić! A ta szwedzka mini-produkcja filmowa, do której powstał ten świetny teledysk zapowiada się na dobre pastiszowe kino kacji :) W końcu czy może być coś lepszego niż cofanie się w czasie w celu powstrzymania Adolfa Hitlera aka Kung
Führera? Polecam zwiastun na yt ;)


Pieprzony wirus nie chciał odpuścić. Miałem nawet nie jechać, ale po drzemce nad książką i upewnieniu się, że jutro ma cały dzień padać, zebrałem się w 10 minut i pojechałem na Kocierz, co oczywiście może się wydawać totalną głupotą, zwłaszcza, że przez prawie 2 tygodnie ani razu nie zakręciłem korbą. Nie było tak źle, chociaż od strony Targanic wyraźna strata 2 minut do najlepszego czasu w tym sezonie ;)
Zieleń przytłacza ;)
Zieleń przytłacza ;) © k4r3l

Pochmurno, ale na szczęście bez deszczu ;)
Pochmurno, ale bez deszczu ;) © k4r3l

Przy okazji przetestowałem sobie kamizelkę wyrwaną na allegro za jakieś grosze - bardzo fajna sprawa zwłaszcza na szosę, a że pogoda nie rozpieszcza w ostatnich dniach, przydała się ;) Na koniec rundka przez miasto i próba pobicia własnego KOMa (głupota nr 2), czyli krótki, wznoszący się lekko odcinek obwodnicy. Udało się poprawić ten czas aż o 8 sekund :) Nie wiem czy to kwestia nowych opon czy może po części tego, że jechałem z lekkim wiatrem w plecy - tak czy siak chyba ta forma gdzieś tam jednak jest ;)

Szosing po Beskydach ;)

Niedziela, 10 maja 2015 · Komentarze(2)
Heh, to jeszcze w nawiązaniu do poprzedniego wpisu o charakterze motoryzacyjnym taka ciekawostka od naszych południowych sąsiadów - Czesi zawsze słynęli z dystansu do siebie i do świata i to tutaj słychać. Zespół nazywa się Skoda 120 i grają sobie wesołego grindcore'a ;)


Od rana deszcz, chwilę po 11 zaczyna przebijać się słońce, wyglądam za okno - drogi suche, ok! Wczorajsza gorączka zniknęła, ale wiem, że to tylko pozory. Siedzieć na dupie jednak nie mam zamiaru. Przy okazji to dobra okazja przetestować nowe oponki Conti Grand Prix GT w rozmiarze 25c. Wnioski? Z racji ciut większego balonu komfort jest wyraźnie odczuwalny, a to bardzo ważne biorąc pod uwagę stan naszych dróg. Na 23c czuć było dosłownie wszystko, przy większym rozmiarze tylko na bruku nie ma różnicy :) Odrobinę wydawało mi się, że jest większy opór na podjazdach i to całkiem zresztą możliwe, ale nie mogę pompować więcej niż 7 barów z uwagi na leciwe już obręcze...
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :)
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :) © k4r3l
W najbliższej okolicy nieco lepiej :)
W najbliższej okolicy nieco lepiej :) © k4r3l

Sama trasa to klasyka: Kocierz - Międzybrodzie - Targanicka. Oznaki choroby niby tymczasowo zanikły mimo to było czuć na podjazdach, że coś jest nie tak: płytszy oddech, szybsze przegrzewanie organizmu etc. Trochę pokrążyłem po okolicy elektrowni wodnej w Międzybrodziu - w sumie nigdy się tam nie zapuszczałem, a można zrobić dodatkowych kilka metrów w górę na tamtejszych mikro-podjazdach. W Wielkiej Puszczy po koszulce bbriderz rozpoznaje mnie Ola - dziewczyna Arka zwanego Qniem, Qń jak to qń - zajęty jest zrywaniem bzu (qń romantyk, hehe). Chwilę gadamy, a później jeszcze wbijam do OKW postawić krzyżyk - tu również niespodzianka - Damian też przyjechał (niestety samochodem;) spełnić swój obywatelski obowiązek ;) Mimo buffa na szyi przez całą trasę czuję po powrocie gardło i już wiem, że tak łatwo się nie pozbędę tego dziadostwa co to się wzięło i przyplątało. Terapia rowerem okazała się nieskuteczna ;)
Żar się świeci jak żarówka ;)
Żar się świeci jak żarówka ;) © k4r3l
Sezon nad jeziorem już w pełni :)
Sezon nad jeziorem już w pełni :) © k4r3l

Beskidy szosowo & klasycznie ;)

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ależ świetny, ciężki, powolny kolos od Paradise Lost. Tego się po nich nie spodziewałem. Nowa płyta powinna być mocnym strzałem.


Mieliśmy jechać z Maksem w B.Żywiecki, ale Dawid uświadomił nam, że jest tam jeszcze kupa śniegu. Stanęło więc na klasyku szosowym, czyli Pętli Beskidzkiej. Do naszej dwójki dołączyli Marek, Paweł i Tomek (bbRiderz) i w tym składzie ruszyliśmy ujarzmiać beskidzkie podjazdy: Salmopol, Zameczek, Stecówkę, Ochodzitą (łącznie z fragmentem po płytach, a jak!).

W drodze na Stecówkę - full lampa :3
W drodze na Stecówkę - full lampa :3 © k4r3l
Tomek pokazuje nasz następny cel - Ochodzitą :)
Tomek pokazuje nasz następny cel - Ochodzitą :) © k4r3l

Pogoda wyśmienita, tylko rano na dojeździe do Buczkowic wypizgało mi solidnie. Chłopaki narzucili dość mocne tempo od samego początku, udało się "odgryźć" dopiero pod Zameczkiem, hehe. Spotkaliśmy tam Andrzeja z Ustronia, który objeżdżał lokalne trailsy na enduraku (pozdro!).
Tak się wjeżdża na Ochodzitą - nie ma, że boli :D
Tak się wjeżdża na Ochodzitą - nie ma, że boli :D © k4r3l
Wkomponowaliśmy się w otoczenie - jak nie czarne owce to barany :D
Wkomponowaliśmy się w otoczenie - jak nie czarne owce to barany :D © k4r3l

Ta część Beskidów w wersji szosowej jest rewelacyjna - widokowo, podjazdowo nie ma sobie równych. Jest to dość wymagająca trasa o czym przekonałem się pod ostatnim podjazdem pod Kocierz, gdzie opadłem z sił a zapasy płynów i jadła wyczerpały się. To chyba cena za wcześniejsze sprinty i ucieczki pod górę ;) ps. fotki moje, Piasqa i Marka.
Powrót wzdłuż obwodnicy :)
Powrót wzdłuż obwodnicy :) © k4r3l

Przełęcz Kocierska, bankomat i KOM ;)

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Białostocka Bright Ophidia wraca po 6 latach scenicznego niebytu. Myślę, że to będzie dobra płyta, chociaż w stosunku do nowego utworu mam mieszane uczucia. Najmocniejszym akcentem pozostaje wciąż Czarek - IMHO jeden z najlepszych wokalistów w kraju.


To jeden z takich wyjazdów, na które nie ma się ochoty, ale perspektywa deszczu w najbliższych WOLNYCYH 2 dniach sprawia, że jedziesz, bo jutro zapewne żałowałbyś, że tego nie zrobiłeś ;) Człowieki to jednak są dziwne ;) I tak pojechałem emeryckim tempem łudząc się, że może poprawie czas na Przełęcz Kocierską. Szybko jednak wróciłem na ziemię, bo niemoc mnie dopadała przeokrutna. Za to na trasie się działo; jako, że sezon pielgrzymkowy ruszył spotkałem po drodze kilku kolesie pchających pod górę przyczepkę samochodową z napisem "Jezu ufam tobie". Wszystko rejestrowała kamera z vana jadącego przed nimi. Czego to ludzie nie wymyślą... A tak na poważnie to szacun za ten oryginalny wysiłek :) Żeby ten wyjazd nie był taki bezowocny (nie liczę przełęczy podjechanej z dwóch stron;) to udało się ustrzelić lokalnego KOMa na delikatnym podjeździe o charakterze sprinterskim ;)

Pozamiastowy spokój ;)
Pozamiastowy spokój ;) © k4r3l

Przełęcz Zubrzycka, Krowiarki i inne takie ;)

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(12)
Dziś praktycznie bez muzyki, oszczędzając baterię w telefonie zapodałem sobie muzę dopiero na ostatni podjazd. A była to dokładnie ta koncertówka. Perfekcja wśród wykonów na żywca: niesamowita energia, żywioł, ogień totalny! Najciekawsze jest to, że Napalm Death właśnie nagrał jedną z najlepszych płyt w swojej karierze, można powiedzieć, że są jak wino: im starsi tym lepsi ;) Kopią jednak jak typowy spirol :D

Dobrze mieć plan, niekoniecznie taki na rok, następne pięć lat, ale choćby na najbliższy weekend. Dzisiejsza trasa to efekt takiego właśnie planu. Nie wszystko udało się pojechać, zaliczyłem też bezmyślną (no tak myślenie mi się wyłączyło po przyjemnym zjeździe;) wpadkę logistyczną, ale ostatecznie wyszło to świetnie.
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;)
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;) © k4r3l

Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;)
Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;) © k4r3l

Pierwszy cel to podjazd pod Nowy Świat z Suchej Beskidzkiej wyczajony przy okazji wertowania mapy Beskidu Żywieckiego. Niepozorna górka jednak znak z oponą zwiastował konkretnie deptanie po korbach. Momentami strava pokazuje 24% i faktycznie 2-3 ścianki są mocarne. A sam podjazd klimatyczny, szkoda tylko, że w końcówce trzeba śmignąć kilkaset metrów po szutrze, ale spokojnie dało radę.
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;)
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;) © k4r3l
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;)
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;) © k4r3l

Niestety zamiast zjechać do Zawoi przejechałem całą Grzechynię i nieświadomy niczego zacząłem się wracać do Suchej Beskidzkiej, hehe. No cóż, nawrót i kierunek Maków Podhalański. DK28 była dziś dla mnie łaskawa - ruch znikomy a wiejący wiatr uskuteczniał pierwszą kolarską opaleniznę ;) W Osielcu skręt przy kamieniołomie i można spokojnie jechać sobie do Sidziny. W zasadzie od głównej drogi szosa pnie się delikatnie w górę by w końcówce przycisnąć bardziej - to znak, że zbliżamy się do przełęczy dnia - Zubrzyckiej!
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :)
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :) © k4r3l
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;)
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;) © k4r3l

Wcześniej jeszcze postój przy strumieniu i zimna górska woda ląduje w bidonie - przydała się na pozostałychg podjazdach. Na szczycie dłuższa przerwa - chyba lepiej nie mógł mi się trafić półmetek - z panoramą na Tatry :))) Zjazd do Zubrzycy niby spoko, ale pod wiatr, więc nie dało się poszaleć. Krowiarki podjechane na lajcie - nie lubię tego podjazdu od tej strony, bo jest zwyczajnie nudny, ale dziś nie miałem wyjścia.
Absolutnie najlepszy wju!
Absolutnie najlepszy wju! © k4r3l

Z Krowiarek to już droga prosta, co nie znaczy, że łatwa, bo czekało mnie kilka znaczących podjazdów: Przełęcz Przysłop, niepozorne, ale ostre górki w Lachowicach / Koconiu i na sam koniec Przełęcz Kocierska. Polecam wszystkim długodystansowcom i uphillowcom tripa na Zubrzycką - nie zawiedziecie się!
Pączek brejk w Zawoi ;)
Pączek brejk w Zawoi ;) © k4r3l

Magurka Wilkowicka (uphill) ;)

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Dziś "Elevation" i mimo, że U2 jest mi raczej zespołem obojętnym, to jednak niektóre kawałki lubię a ten dodatkowo koresponduje z dzisiejszym wyjazdem. Mój tytuł to "Elevation 1737m" ;).

Na wkurwa najlepszy ostry uphill. Pierwszy raz na szosie - odważyłem się pojechałem na Magurkę Wilkowicką (http://www.altimetr.pl/gora-magurkawilkowicka.html). Podjazd-legenda w związku z czym zakładałem, że mogę na nim 'klęknąć', no ale aż tak źle nie było, chociaż te serpentyny mniej więcej w 3/4 podjazdu mnie dobiły i ledwo można było się utrzymać na pedałach. Chciałem wracać na luzie przez Przegibek, ale siadł mi gościu w kolarskiej czapeczce na góralu na kole i wymusił szybsze tempo a ostatecznie odjechał... Nie chciałem się przechwalać, że mam już Magurkę i Kocierską w nogach, hehe.
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;)
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;) © k4r3l

Pieko łydy, czyli szosa w B.Żywieckim ;)

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Tytułowa ewakuacja w wersji rowerowej :)


Sobota kompletnie nie wypaliła rowerowo - można było jednak nadrobić zaległości książkowe. Niedzieli już nie odpuściłem. Kolejny raz wybrałem się krajową 28ką z Wadowic do Suchej Beskidzkiej i co Wam to powiem, to Wam powiem, ale są na tej trasie momenty kiedy aż chciało się drzeć giembę na cały regulator: jak tu jest zajebiście! A będzie jeszcze piękniej, za rok okolica nabierze zupełnie nowego wyglądu a powstające Jezioro Mucharskie będzie świetną atrakcją dla wszystkich: turystów, rowerzystów czy nawet bezrefleksyjnych samochodziaży :) A praca wre, nawet wczoraj ciężki sprzęt był w użyciu, a wiadomo przecież, że w niedzielę to i grzech precelka sobie kupić w dyskoncie ;)

Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :)
Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :) © k4r3l
Przysiółek Koszarawa-Bystra :)
Przysiółek Koszarawa-Bystra :) © k4r3l

Dalsza droga to rewers trasy pokonywanej w ub. roku z Jakubiszonem i Gustavem - czyli Lachowice, Koszarawa, Przyborów. Muszę przyznać, że w tę stronę jest pod co pedałować. W Koszarawie skusiłem się na przysiółek Bystra i był to strzał w dziesiątkę mimo, że droga wywiodła mnie w teren, do zielonego szlaku na Przełęczy Klekociny. Ale sam podjazd był tego warty - wg altimetru momentami ponad 14% świetnej wąskiej i krętej drogi w lesie. Na górze stacja Zygmuntówka - nie skorzystałem, ale podejrzewam, że można się tam zaopatrzyć w jakieś ciepłe jadło i sama przełęcz, przez którą w ub. roku przejeżdżaliśmy, ale terenowo jadąc z Mędralowej na Jałowiec.
Świetny podjazd!
Świetny podjazd! © k4r3l


Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :)
Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :) © k4r3l

Na sam koniec moim łupem padła graniczna Przełęcz Glinne - wreszcie z nową nawierzchnią. I mimo, że lepiej się zjeżdżało to przenikliwe zimno odbierało większość tej przyjemności. Od Jeleśni sprint, bo miałem na kole przez chwilę jakiegoś górala - a co się będzie woził za darmoszkę, hehe. Z Żywca już bez większych górek, tylko przez Międzybrodzie bak tu hom. Tego mi było trzeba - niedziela przekręcona z nawiązką.

Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;)
Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;) © k4r3l

Okoliczne przysiółki (rozjazd) ;)

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Co prawda Lemmy ostatnio podupada na zdrowiu, co przypomina nam, że nic nie trwa wiecznie, to jednak dzięki takim płytom jak "The World is Yours" i kilkunastu ją poprzedzającym wiemy, że gość jest wielki a w kontekście muzyki, którą tworzy razem z Motorhead od 1977 roku już niemalże nieśmiertelny!


Nie miałem nigdzie jechać, ale też wysiedzieć na dupie nie mogłem. Poza tym niedziela, a jak niedziela, to wiadomo, kierunek Łagiewniki. Eee, wróć, gdzie tam - na Rzyki pojechałem zrobić łagodny rozjazd po wczorajszych górkach ;)  Mapki brak, bo komputer mi się spieprzył a w pracy (ciiii;) nie mam softu do zrzucania śladów.

Powrót do naturalnego izo :)
Powrót do naturalnego izo :) © k4r3l

Białe zło już na wykończeniu :)
Białe zło już na wykończeniu :) © k4r3l

Tour de Rzyki ;)
Tour de Rzyki ;) © k4r3l

Cztery cholery ;)

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Bruki...

Tytułowe cholery to oczywiście przełęcze, na które dziś była wspinaczka. Ale wyjazd, z powodu bólu głowy, jakiś słaby. Dziwna pogoda, słonecznie, ale wietrznie, momentami duszno jak by się miało na burzę.
Widokówka z Żywca :)
Widokówka z Żywca :) © k4r3l

Na trasie co chwila jakiś rowerzysta/rowerzystka - widać sezon już rowerowy wystartował na dobre (dziś nawet sąsiad pompował koła w rowerach rodziny;), a w telexpresie mówili też, że w tym roku rower będzie po prostu... modny :)

Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;)
Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;) © k4r3l

Kocierska to już niemalże agonia - ale mimo to dokręciłem jeszcze do paczkomatu po drugi łańcuch ultegry (pierwszemu właśnie stuknął tysiaczek;) Niestety jazda nie pomogła uporać się z bolącym łbem, czyli jednak było za intensywnie:) A już jutro wyścig po kocich łbach - "Piekło Północy":  Paryż - Rubaix :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :) © k4r3l

Tak to widzi Team Sky - dobrze, że jadą na koksie to ich te wszystkie upadki tak nie bolą ;)

Mocna szosa ;)

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Wpadła mi w ręce płyta polskiego zespołu Neoheresy obracającego się w dość specyficznych kręgach folkowo-symfonicznych - bardzo przyjemne i intrygujące granie.


Z roboty wróciłem lekko podku*wiony, więc jak najbardziej na rękę było mocne depnięcie na pedały. Dzień wcześniej zgadałem się z Damianem, że jeżeli będzie pogoda to ciśniemy. I pojechaliśmy, po 17, a mimo to słońce ciągle jeszcze było wysoko. Podkreślam słowo słońce - ostatnio dość nieobecne :)
Kierunek Porąbka ;)
Kierunek Porąbka ;) © k4r3l

Początkowo toczyliśmy się leniwie, dokręcając jedynie na zjazdach, cała Wielka Puszcza przegadana, ale po Przełęczy Targanickiej przyszła uphill'owa "chcica". Po kolei zaczęliśmy wymyślać coraz to fajniejsze ścianki w okolicy, dzięki czemu na sam koniec byliśmy nieźle ujechani :)
Chill przez Wielką Puszczą ;)
Chill przez Wielką Puszczą ;) © k4r3l

Przy okazji zaznaczyłem swoją obecność na kilku segmentach Stravy w okolicy - fajna zabawa, chociaż z racji ułomności gps'u mało wiarygodna. Ale zawsze to jakiś dodatkowy motywator. Nie ma to jednak jak podjazdy z kimś mocnym - gdyby nie to, że Damian tak cisnął pod górę to trening byłby z pewnością mniej efektywny. Dziś pauza, odpoczynek, jutro pewnie znowu coś z "grubej łydki" ;)

Po pustej pseudoobwodnicy ;)
Po pustej pseudoobwodnicy ;) © k4r3l