Wpisy archiwalne w kategorii

BS

Dystans całkowity:9223.39 km (w terenie 1622.00 km; 17.59%)
Czas w ruchu:534:06
Średnia prędkość:16.28 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:187984 m
Maks. tętno maksymalne:200 (103 %)
Maks. tętno średnie:154 (79 %)
Suma kalorii:49270 kcal
Liczba aktywności:103
Średnio na aktywność:89.55 km i 5h 30m
Więcej statystyk

Niepodległościowe koło ;)

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Klarnet basowy - no kurde, ależ to robi robotę!


Tak zacnej ekipy pod chałupą się nie spodziewałem. Tomek w eskorcie Janusza i Radosława przyjechał na rejon przy okazji oddając pożyczone w niedzielę lampki. Tym razem na szosach, pełen lans. W drodze na Kocierz zgarnęliśmy przypadkowo Darka i Damiana. Podjazd poszedł średnio, chociaż chłopaki narzuciły niezłe tempo. Na Kocierzu każdy w swoją stronę.

Ekipa szosowa ;)
Ekipa szosowa ;) © k4r3l

Ja ugadałem się w Porąbce ze Zbyszkiem, który nadciągał od Oświęcimia. Zjechałem więc zielonym (miodzio, bo leśnicy pousuwali na bok drzewa po ścince - można?). Spotkaliśmy się w Wlkiej Puszczy i w stronę Kocierza pojechaliśmy nieoznakowaną, na szczęście przejezdną alternatywą.

Zbyszek napiera pod górę ;)
Zbyszek napiera pod górę ;) © k4r3l
Ups - tego nie było w planie :)))
Ups - tego nie było w planie :))) © k4r3l
Wielka Puszcza w całej okazałości ;)
Wielka Puszcza w całej okazałości ;) © k4r3l

Dalsza droga to miks szlaków i moich, nie zawsze trafionych, pomysłów. Spora wtopa nastąpiła na równoległej do czerwonego szlaku ścieżce, która jeszcze rok temu była nietknięta przez ciężki sprzęt, pokryta sięgającą kolan trawą. Tym razem była zaorana i to konkretnie.

Na tle Żaru ;)
Na tle Żaru ;) © k4r3l
Klasyczne ujęcie ;)
Klasyczne ujęcie ;) © k4r3l
Wolność ;)
Wolność ;) © k4r3l

Dalsza część tripu już bez większych niespodzianek. Podjechaliśmy jeszcze na moment na Trzonkę a później już tylko Żar. W pewnym momencie zza ostatniej serpentyny wyłania się jakiś kolo, pedałuje z dość wysoką jak na podjazd kadencją osiągając jednak prędkość nieproporcjonalnie większą - jak się okazało jakiś cwaniak popylał sobie z samego dołu na rowerze... elektrycznym! Przeszedł koło nas jak burza! Co jak co, ale ja bojkotuje te wynalazki - rozumiem dziadzio, jakiś weteran, a nie młody, zdrowy chłopak! No. Zjazd czerwonym, przysypanym kilkoma warstwami liści, szlakiem do Kozubnika i krótki popas w Porąbce pod sklepem. Całkiem urozmaicony dzionek w równie urozmaiconym towarzystwie ;)

Beskidzkie eksploracje ;)

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Po co mnie nowa płyta Pink Floyd, skoro mam pod nosem taki zespół jak Echoes of Eon? ;)


Wielka Puszcza jest... ogromna ;)
Wielka Puszcza jest... ogromna ;) © k4r3l

Poniedziałek wolny i człowiek jakiś taki nieprzygotowany, hehe. Tym razem objazd stoków Trzonki, Kiczery i Żaru. Trochę kluczenia, szukania nowych ścieżek. Było też sporo butowania i zawracania z obranej drogi. Nie ma lekko ;) Na koniec zjazd zapomnianym już niebieskim z Żaru do Kozubnika - gdyby tylko go uprzątnąć i "podreperować" byłby kapitalny ;)

Nowe fajne szlaki ;)
Nowe fajne szlaki ;) © k4r3l

Leskowiec z Funiem i Jakubiszonem ;)

Niedziela, 9 listopada 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Straszna spina powstała wokół tej płyty, recenzenci wystawiają oceny między 1/10 a "płytą roku", zagorzali fani bronią swojej świętości, a część osób zarzuca zespołowi (a raczej temu co z niego pozostało) skok, na kasę i tym podobne historie.  To w zasadzie jedyny utwór, który nadaje się do prezentowania jako osobny fragment.


Pełne zaskoczenie - Funio przyjeżdża na góralu z Jaworzna :D To się musiało skończyć klasycznym terenem. Jak się nie ubłocisz i nie pospacerujesz z rowerem to nie byłeś w górach ;) Pojechaliśmy z Jakubiszonem oprowadzić gościa po okolicy. Podjazd pod Potrójną elegancki, szeroka, szutrowa droga dojazdowa o umiarkowanym nastromieniu - kolejna opcja godna wykorzystania.

Gadka-szmatka ;)
Gadka-szmatka ;) © k4r3l
Na Potrójnej ;)
Na Potrójnej ;) © k4r3l
W stronę Beskidu Śląskiego ;)
W stronę Beskidu Śląskiego ;) © k4r3l

Trochę nam Tomek kręcił pod nosem, ale prawda jest taka, że za bardzo mu dupa przywykła do karbona i asfaltów :D Kuba wynagrodził mu ten ból zimnym piwkiem w schronisku pod świętym groniem. Natomiast na Leskowcu, o czym raczył nie wspomnieć w swojej o dziwo obszernej relacji, położył się pod krzyżem... krzyżem ;) Po złocistym, naturalnie już w lepszych humorach pojechaliśmy na myjkę wstępując po drodze do mnie po lampki, co by chłop dojechał bezpiecznie do domu ;) Szacun dla niego i jego dżajanta ;)
A tu polanki Potrójnej widziane ze szlaku ;)
A tu polanki Potrójnej widziane ze szlaku ;) © k4r3l
Okolice Madohory ;)
Okolice Madohory ;) © k4r3l
Tomek pod groniem swojego idola - JPII ;)
Tomek pod groniem swojego idola - JPII ;) © k4r3l
Wszędobylskie liście ;)
Wszędobylskie liście ;) © k4r3l
Ale poszedł ;)
Ale poszedł ;) © k4r3l

(Piździ)ernikowy Turbacz ;)

Niedziela, 26 października 2014 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Jak tak dalej będę płyty kupował, to w życiu tej kolarki się nie dorobię :P. Jak żyć Pani premier? ;)


Niestandardowa niedziela - fajnie się od czasu do czasu wyrwać "za miasto" ;) Dziś kierunek: Rabka Zdrój i tamtejsze Gorce. Chłopaki zgarnęli mnie po 7 spod samego domu i godzinkę z hakiem byliśmy już na miejscu. Zapowiadał się słoneczny dzionek choć wiadomo było od początku, że temperaturowego szału nie będzie. Cel główny? Osławiony szczyt Turbacza.
Początek obiecujący ;)
Początek obiecujący ;) © k4r3l
Im wyżej tym ciekawiej ;)
Im wyżej tym ciekawiej ;) © k4r3l

Tamtejsze górki mają w sobie coś niezwykłego - bije od nich pewien magiczny spokój. Wyraźnie odstają od Beskidów choć momentami je przypominają. Podczas tej wyprawy przekonaliśmy się także, że na jesień robi się tam baaardzo błotniście ;) Dojazd do schroniska pod Turbaczem zajął nam 3,5-4h. Całość czerwonym szlakiem, który był jak najbardziej przejezdny mimo zalającej na nim błotnistej mazi. Widok z tego schroniska, mówiąc kolokwialnie, urywa dupę! A więc siedzieliśmy tak, bez dup, testując kolejną górską kuchnię pod kątem żurku i spijając sobie chłodniutkiego okocimia.
Chmury można łyżeczką nabierać ;)
Chmury można łyżeczką nabierać ;) © k4r3l
Ekhm ;)
Ekhm ;) © k4r3l

Zjazd na Halę Długą okazał się strzałem w '10' - pełna panorama Tatr była wystarczającą nagrodą za te ponad 15km podjazdu. Powrót pod schronisko oraz wyjazd na zalesiony szczyt Turbacza to była formalność - przy okazji pierwsze śniegowanie zaliczone ;) Zjazd żółtym początkowo ekstremalny - wszelkiej maści enduraki powinny być zachwycone - dość techniczna, najeżona kamieniami ścianka. Dalej już niestety wiało nudą.
No, wreszcie się coś dzieje ;)
No, wreszcie się coś dzieje ;) © k4r3l
Szczyt właściwy ;)
Szczyt właściwy ;) © k4r3l

A jechaliśmy kolejno czarnym i zielonym - z powrotem na Stare Wierchy. Były tzw.momenty, ale zdecydowanie niedosyt pozostał. Na dodatek od Turbacza borykałem się z zaciągającym co po chwila łańcuchem. Nic dziwnego - tyle błota ostatni raz łyknął chyba na Trophy. Generalnie zauważyłem, że tylko on przyciągał tą kleistą substancję - napędy moich towarzyszy wyglądały o wiele lepiej. Damn you KMC 7.73. Na szczęście bidonowa myjka przy potoku i smarowanko finiszlajnem zrobiło mu dobrze.
Śniegowanie ;)
Śniegowanie ;) © k4r3l

Ze Starych Wierchów wybraliśmy żółty w dół po czym rozpoczęliśmy poszukiwania czerwonej rowerówki w stronę Rabki. Niestety, nie znaleźliśmy tej trasy i pozostał nam wariant ratunkowy: szlak niebieski, na którym nie obyło się bez kilku niespodzianek. Pierwsza z nich to konkretna asfaltowa sztajfa; inna, mniej przyjemna, spotkanie z agresywnym góralem, który chciał nam obić gęby (a przymierzał się też i do rowerów) sporych rozmiarów kijaszkiem za to, że wjechaliśmy na jego miedzę. Taki nieciekawy akcent na koniec, po którym sielska Rabka straciła niestety w moich oczach.
Zachód z Babią w tle ;)
Zachód z Babią w tle ;) © k4r3l

Udało się wrócić do centrum przed zmrokiem i nawet dzięki uprzejmości lokalnych taksiarzy trafić na myjkę, na ktorej pozbyliśmy się lwiej części błota. Wróciliśmy po 19. Okazało się, że praktycznie przez cały dzień nad okolicą unosiły się mgły. Mieliśmy więc cholernego farta i mimo iż zmęczeni i zmarznięci to jednak byliśmy mega-zadowoleni z tego tripa. Dzięku Kuba za transport i towarzycho!

Beskid Mały z reprezentantem Cieszyna ;)

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Thaw czyli po naszemu Odwilż - te sosnowieckie diobły wystąpiły na tegorocznym OFF Festivalu (tak, tym organizowanym przez Rojka) ;) A płyta już kręci się od kilku dni w moim odtwarzaczu. Ciężkie klimaty na ciężkie dni :)

Nie mógł w  kwietniu, przyjechał w październiku :) Marek nie mógł się pogodzić z faktem, ze ominął go Leskowiec i korzystając, kto wie, może z ostatniego tak ciepłego, ba, wręcz letniego weekendu jesiennego wpadł w okolicę. Dołączyłem do niego gdzieś między Leskowcem a Łamaną Skałą i dalej pokręciliśmy razem. Pod Groniem JPII - tłumy. Jakiś dzień papieski, msza, dodatkowo rajd - istne zatrzęsienie ludzi - nie tego w górach szukam.  Niestety zjazd singlem bez odpowiedniego flow - podchodzący do góry turyści skutecznie uniemożliwiają zabawę. Pod Gancarzem pech - pana w przednim kole Marka. Jego dętka okazuje się dziurawa, z mojej schodzi po jakimś czasie powietrze (stara łatka zaczęła puszczać). Siłą rzeczy lądujemy na "domowym serwisie" i po kilku nieudanych próbach klejenia (dziur było sztuk 3!) zakładamy inną rezerwę z moich zasobów. Wypad kończymy mocnym akcentem: podjazd pod Wesołą i dalej przez Trzonkę do Porąbki, gdzie się rozjeżdżamy. Czekajcie tylko na wpis Marka - statystyki zwalają z nóg! U mnie wyszedł raczej standard ;) A mimo to mnie odcięło w W.Puszczy, hehe.

Konie pod Groniem (nie czuje, że rymuje) ;)
Konie pod Groniem (nie czuje, że rymuje) ;) © k4r3l
Marek na ul.Wesołej ;)
Marek na ul.Wesołej ;) © k4r3l
Popas w jesiennej Wielkiej Puszczy ;)
Popas w jesiennej Wielkiej Puszczy ;) © k4r3l

Niedziela z Rowerową Norką ;)

Niedziela, 5 października 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Wpadłem w sidła tej płyty.

Jak w temacie. Dołączyłem do Moniki i Tomka na objeździe trasy 'enduro' tegorocznego Beskidzkiego Kosmicznego Rajdu na Orientację. Tempo mieliśmy rekreacyjne, nikt nie psioczył na spacerki z rowerami pod górę. Generalnie #takimamyklimat ;)
Mgły nad miastem ;)
Mgły nad miastem ;) © k4r3l
Nooo tak sobie będą spacerować na tegorocznym Korno ;)
Nooo tak sobie będą spacerować na tegorocznym Korno ;) © k4r3l
Pierwszy raz tędy jechałem ;)
Pierwszy raz tędy jechałem ;) © k4r3l

Beskid Śląski po warszawsku ;)

Niedziela, 21 września 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy


Niedziela. Prognozy beznadziejne. Mimo to dzień wcześniej ugaduję się z Tomkiem (ktone) na objazd Beskidu Śląskiego. Rzadko tam zaglądam, więc skoro nadarza się okazja pokręcenia w doborowym towarzystwie chętnie z niej korzystam. Grupa startowa to Magda, Tomek, Jarek (wszyscy z Rowerowego Kampinosu) oraz Dawid i ja jako reprezentanci lokalesów. Trasa znana i lubiana czyli pętelka mająca swój początek w Bielsku-Białej wiodąca przez takie szczyty jak Szyndzielnia, Przełęcz Karkoszczonka, Kotarz, Grabowa, Salmopol, Malinowska Skała oraz Skrzyczne. Po drodze łapią nas dwie fale deszczyku, ale na nikim nie robią wrażenia, bo każdy ma ekwipunek odpowiedni do panujących warunków. Mimo to jest cholernie ciepło i kurtki szybko znikają w plecakach a na kilku podjazdach buffy nie nadążają z odprowadzaniem potu! Przed Malinowską Skałą pogoda zaczyna się pogarszać a mgła trzyma do samego Skrzycznego, z którego zjazd, najpierw zielonym (no dobra, w tym wypadku było to sprowadzanie, a nie zjazd) a później rewelacyjnym singlem na czerwonym do Buczkowic stanowią wisienkę na torcie. Wyszła ciekawa i wymagająca górska trasa z dojazdem asfaltami. Fajnie było się spotkać z ludźmi, z którymi ostatni raz kręciło się podczas pomaratonowego rozjazdu na Baranią Górę dokładnie rok temu...

Przed Szyndzielnią warunki średnie ;)
Przed Szyndzielnią warunki średnie ;) © k4r3l
Ale już przed Karkoszczonką zaczyna przebijać się słońce ;)
Ale już przed Karkoszczonką zaczyna przebijać się słońce ;) © k4r3l
W okolicach Hyrcy robi się już bardzo optymistycznie ;)
W okolicach Hyrcy robi się już bardzo optymistycznie ;) © k4r3l
A Przed Kotarzem mamy najlepsze widoki dnia!
A Przed Kotarzem mamy najlepsze widoki dnia! © k4r3l
Odrobina słońca jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;)
Odrobina słońca jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;) © k4r3l
Ostatnie chwile słonecznego szaleństwa ;)
Ostatnie chwile słonecznego szaleństwa ;) © k4r3l
Malinowska Skała ponura ;)
Malinowska Skała ponura ;) © k4r3l
Przez grzbiet przetacza się mega chmura ;)
Przez grzbiet przetacza się mega chmura ;) © k4r3l
Na zjeździe ze Skrzycznego jest tak ;)
Na zjeździe ze Skrzycznego jest tak ;) © k4r3l
Ale też i tak ;)
Ale też i tak ;) © k4r3l

Wielka Racza na koniec wakacji ;)

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Z sentymentu. Nowy album ma swoje momenty, ale co kto lubi :)

Wyrypa na koniec wakacji być musiała to też z ekipą bielską i cieszyńską wybraliśmy się ponownie w Beskid Żywiecki. Ten rok jest rekordowy pod tym względem, no ale cóż - tamtejsze singielki, korzonki i piękne hale kuszą nieprzerwanie. Niektórzy z nas zrobili tego dnia ponad 100km, autor, z racji lenia, tylko 40 (ale w tych górach to wystarczający dystans żeby się zmęczyć i nacieszyć jazdą).

Wysiadka i od razu na szlaku ;)
Wysiadka i od razu na szlaku ;) © k4r3l

Start ze Zwardonia PKP i od razu wbitka na czerwony graniczny - szlak niełatwy, ale świetny. Takich singli jak tu to nie ma w najbliższej okolicy. Po drodze kilka podejść - w sumie do Wielkiej Raczy aż trzy, w tym jedno dość konkretne pod Kikulę. Od tej górki jechaliśmy w przeciwnym kierunku do zeszłorocznego Trophy - na szczęście było sucho, więc i frajda była większa.

Szlak do łatwych nienależy - gdzieś przed Kikulą ;)
Szlak do łatwych nienależy - gdzieś przed Kikulą ;) © k4r3l
Singielek wynagradza trudy wspinaczki ;)
Singielek wynagradza trudy wspinaczki ;) © k4r3l

Na Raczy doganiamy większą ekipę i dalej już jedziemy razem. Słynne korzonki dają nam ostro popalić, ale nie ma takiej mordowni jak kilka miesięcy temu. Niby jest ślisko (pozostałości po niedawnych opadach) ale umiarkowana temperatura pozwala zachować więcej sił. Krótki popas na Przegibku i kolejna mozolna wspinaczka (podjazd killer) do bacówki na Rycerzowej, podczas której łapie mnie kolka i muszę prowadzić... po płaskim odcinku ;)

Na Raczy pochmurno, ale humory dopisują ;)
Na Raczy pochmurno, ale humory dopisują ;) © k4r3l
Zjazd z W.Raczy ;)
Zjazd z W.Raczy ;) © Marek
Widokowy popas ;)
Widokowy popas ;) © k4r3l
Kolejna przerwa już w cywilizowanych warunkach (Przegibek) ;)
Kolejna przerwa już w cywilizowanych warunkach (Przegibek) ;) © k4r3l

Powrót bez kombinacji - czerwony do Rajczy to mieszanka trawiastych hal, troszkę nudnawych szutrów oraz najeżonych korzonkami singli (w lesie trzeba zjechać albo na lewo albo na prawo od klasycznej drogi zwózkowej - tam czeka przygoda ;) W Rajczy standardowy kebab i szybki browar przed pociągiem. Ekipa dopisała, pogoda również, szlaki jak zwykle miodne! Warto tam wracać - następnym razem może w przeciwnym kierunku? Hu nołs :)

Zjeżdżamy do bacówki tylko po to by za chwilę wdrapywać się z powrotem w górę ;)
Zjeżdżamy do bacówki tylko po to by za chwilę wdrapywać się z powrotem w górę ;) © k4r3l
Ekipa niemała ;)
Ekipa niemała ;) © Jakubiszon
Jeden z ostatnich podjazdów, a potem już tylko w dół ;)
Jeden z ostatnich podjazdów, a potem już tylko w dół ;) © k4r3l
Końcówka czerwonego wygląda tak - mało atrakcyjny szutrowy zjazd do Rajczy ;)
Końcówka czerwonego wygląda tak - mało atrakcyjny szutrowy zjazd do Rajczy ;) © k4r3l

Hrobacza z Rowerową Norką ;)

Piątek, 29 sierpnia 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Ta płyta w tym roku zniszczyła system! Re-we-la-cja!


Do Kozubnika na spotkanie z Moniką, Anią i Tomkiem. Wszyscy mamy wspólny cel - Hrobacza Łąka. Odprowadzamy dziewczyny na zaporę w Porąbce. One wybierają czerwony przez Bujakowski Groń a my z Tomkiem jedziemy do Międzybrodzia i stamtąd atakujemy kultowy podjazd asfaltowy na Nowy Świat. Dalej zielonym w kierunku Gaików - w tą stronę to bardzo przyjemny szlak z jednym dosłownie podejściem. Widać nawet Tatry choć nieco niewyraźne.

Atakujemy Nowy Świat ;)
Atakujemy Nowy Świat ;) © k4r3l
Widok na Babią, Żar i Tatry ;)
Widok na Babią, Żar i Tatry ;) © k4r3l

Z Gaików czerwonym w stronę Hrobaczej a z przełęczy "u Panienki" nieoznakowaną ścieżką pod samo schronisko - świetny wariant pozwalający uniknąć upierdliwego podejścia po kamieniach, po których i tak nie dałoby się jechać... Przy schronisku czekamy na dziewczyny, a te docierają po kilkunastu minutach. Pogadaliśmy trochę, powspominaliśmy zeszłoroczne Jesienne Beskidzkie Korno. Było jak zawsze git. Dzięki i do następnego! Pewnie przy okazji kolejnej edycji beskidzkiego orientu ;)

Mapki nie ma bo wykasowałem zanim zrzuciłem ślad - skleroza do potęgi :/

Leskowiec po deszczu ;)

Niedziela, 24 sierpnia 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Back to the 70's ;)


Ale nosiło... Pada... Nie pada - jedziem! Jednak pada - nie jedziem... Słońce - jedziem k....a! I pojechalim :) Szybki Leskowiec w delikatnym, świeżym błotku. W schronisku zimne piwko, podczas gdy na zewnątrz termometr pokazuje... 0 stopni :D Aczkowliek mam wątpliwości czy termometr pozbawiony skali powyżej zera pokazuje kiedykoliwek plusową temperaturę ;) Tak czy siak ciepło nie było. Longsleeve, rękawki, nogawki, buff na szyi i na głowie obowiązkowo! Zjazd bez szaleństw. Dobre i 2h w ruchu!

Koła w ruch, para buch ;)
Koła w ruch, para buch ;) © k4r3l
Do znudzenia ;)
Do znudzenia ;) © k4r3l
Na klimatycznym singielku ;)
Na klimatycznym singielku ;) © k4r3l