Wpisy archiwalne w kategorii

0-30

Dystans całkowity:4565.17 km (w terenie 760.20 km; 16.65%)
Czas w ruchu:271:58
Średnia prędkość:16.73 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:89746 m
Maks. tętno maksymalne:208 (107 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:32319 kcal
Liczba aktywności:188
Średnio na aktywność:24.28 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Wieczorny Kocierz ;)

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Dziś soundtrack'owo. Choć w "Californication" nie ma szczególnie porywającej muzyki to jest kilka fajnych scenek z odpowiednim podkładem. Było już intro z Alice in Chains, cover Black Sabbath, pora nad "twinpeaks'owy" rozgrzewacz z Led Zeppelin w roli muzycznego tła :)



Pierwszy raz w tym tygodniu. Upały i powrót do pracy skutecznie mnie zniechęciły do jazd. Wyjechałem po 19 kiedy zrobiło się już całkiem sympatycznie. Zmrok zapada już jednak bardzo szybko, dlatego wracając świeciłem sobie led'em z telefonu, bo nie przewidziałem tak rychłego nadejścia zmroku i nie zabrałem lampki. Wyjazd bez wszelkiej elektroniki - dobrze czasem odpocząć od cyferek :)

Sobotnia popierdółka :)

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Do południa z siostrą i kuzynką. Siora na moim staruszku Authorze, kuzynka na "walecznej Meridzie":) Pokonaliśmy 16 kilometrów w zabójczym, dla mnie wręcz rekordowym, tempie 10km/h :) Pokazałem im kilka fajnych miejsc widokowych, przedzieraliśmy się przez polne ścieżki jadąc na czuja. Pojechaliśmy na łupki do Zagórnika skąd wróciliśmy znakomitym kilometrowym singletrackiem przez chaszcze wzdłuż rzeki Rzyczanki :) Podobało się:)

Takie tam na tle Złotej Górki :) © k4r3l


Kocierz późnym popołudniem :)

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komentarze(13)
Jest niezniszczalny (od 1977 roku 12 albumów:), uwielbiam jego twórczość, choć duża w tym zasługa kompozytora większości jego "hitów" Jim'a Steinman'a. Klasyczne rockowe riffy, dobre teksty, kapitalny wokal, chwytliwe refreny, fajne teledyski i zawsze jakaś zdolna kobita w chórkach:) Meat Loaf jest wielki i basta!


Tradycyjna rundka na Kocierz:) Ciężko się jechało, a jak się okazało na przełęczy, powodem nie była wcale forma a ocierająca o obręcz okładzina hamulca;) Dziś wreszcie zlokalizowałem źródło stuków okołosupportowych. Okazało się, że to nie support a ramię korby przy łańcuchu wrzuconym na blat zahaczało o prowadnicę przerzutki <lol>. Na Kocierzu krótka pogadanka ze starszym Niemcem, który się przysiadł i zgermanizować chciał MOJĄ ławeczkę :) Chociaż ciężko to było nazwać rozmową, bo ja nie szprecham nic a nic, a gość z kolei słowa po angielsku nie znał :) Tyle z atrakcji...

Jako, że ostatnio była dyskusja o skali trudności dwóch najcięższych podjazdów w Beskidzie Małym taka mała prezentacja w postaci nałożonych na siebie profili ze strony www.genetyk.com. Szary to Magurka, kolor to Hrobacza. Już na pierwszy rzut oka widać, że Hrobacza jest bardziej sztywna, ale generalnie wszystko zależy od indywidualnego nastawienia podjeżdżającego, tego ile w momencie rozpoczęcia podjazdu ma już w nogach i preferencji uphillowych. Jedno jest pewne - obie to konkretne france :)

HZ: 14% - 0:11:39
FZ: 15% - 0:12:29
PZ: 56% - 0:46:46

Piiiizgawica :)

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Na smutną pogodę, trochę smutnej (nie mylić ze smętną:) muzyki z Finladnii :)


Pogoda to taka tematyczna zapchajdziura, ale o czym tu pisać kiedy w sierpniu temperatura spada w ciągu dnia do 10 stopni i pada średnio raz na godzinę? Udało wyjechać się dopiero koło 18 - pojawiła się szansa, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut nie spadnie z nieba ani kropla. Udało się. Ale dotarłem tylko na Kocierz (podjeżdżając go jeszcze z drugiej strony:), na swoją ławeczkę - była pusta i jakoś wszyscy ją omijali :)
Kocierska ławeczka :) © k4r3l

Przezornie zabrałem nogawki i długopalczaste rękawiczki, bo longslave'a miałem już na sobie. To był strzał w dziesiątkę, bo podczas zjazdu czułem się jakby byśmy mieli co najmniej końcówkę października...

HZ: 20% - 0:16:22
FZ: 19% - 0:15:53
PZ: 48% - 0:39:50


Uphill z bólem zęba ;)

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Po drodze słuchałem sobie Sabbs, jednak wrzucam tą kapitalną wersję z "Californication", a więc "Paranoid" w wersji "sad" :)


Sobotnie popołudnie minęło szybko, zdecydowanie za szybko. W dodatku kiedy zacząłem się zbierać na rower poczułem nieprzyjemny, tępy ból zęba. Postanowiłem oszukać mózg męcząc bardziej łydy, hehe. I muszę powiedzieć, że się udało:) Czasówka na Kocierz wyszła rewelacyjnie: od znaku 8% do znaku na przełęczy (ostatni zakręt w prawo przed prostą w kierunku ośrodka) 15:05! Od drugiej strony czasu podjazdu nie liczyłem, było jednak na pewno szybciej, gdyż całkowity czas podjazdów udało mi się zamknąć w 1h, czyli jednak da się:)

Kask na kierze - to musi być uphill :) © k4r3l


HZ: 18% - 0:14:39
FZ: 14% - 0:10:47
PZ: 49% - 0:38:52


Na początek sierpnia: Kocierz:)

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
Środa, po przerwie. Wychodząc z domu czułem się jak śnięta ryba, ale już po kilku obrotach korby stwierdziłem, że jednak nie jest wcale najgorzej. Pojechałem więc czym prędzej sprawdzić to w bardziej wiarygodnych warunkach, czyli podczas uphillu na Kocierz. To, że nie wyprzedziłem nikogo na podjeździe odbiłem sobie na zjeździe wyprzedzając sympatycznego bikera w czapeczce z daszkiem. Chyba się zdziwił widząc mnie podjeżdżającego tą pierońską górę z drugiej strony:) Ps. to że noga podawała ma odbicie w średniej, już raz miałem taki czas, ale wydawało mi się, że była jakaś przerwa w naliczaniu, więc tego nie wpisywałem. Tym razem sytuacja się powtórzyła, a więc mamy 1h 20 minut tam i z powrotem, przy czym podjechanie przełęczy od strony Żywca zamyka się w 1h i kilku, przeważnie 3-4minutach. Może kiedyś uda się zejść poniżej godziny...

Archiwalne: zapora w Tresnej :) © k4r3l



HZ: 21% - 0:16:50
FZ: 29% - 0:23:04
PZ: 38% - 30:03:36


Zwyczajna sobota.

Sobota, 28 lipca 2012 · Komentarze(2)
Mark Tremonti, dobry przecież gitarzysta, wydał solową płytę i w sumie ta sobie myślę, że równie dobrze mógłby tego nie robić, bo nie ma tam nic czego byśmy wcześniej nie słyszeli na albumach Creed czy Alter Bridge. Może trochę mocniejsze brzmienie i szybsze kawałki no i od biedy można posłuchać. Z kronikarskiego obowiązku fakt ów odnotowuję...


Sobota wieczorem, taki tam standard - a jakże, na Kocierz. Ciężko mi się ostatnio cokolwiek wymyśla, w sensie planuje...
Zakaz jazdy po stadionie... © k4r3l

A powyższe foto obrazuje absurdalny zakaz jaki widnieje na bramie naszego stadionu miejskiego. Tyczy się oczywiście całego terenu wokół płyty, ale i tak ktoś musiał być naprawdę upierdliwy, żeby ten znak powiesić. Zwłaszcza, że nie widzę sensu wjeżdżania tam czymkolwiek (no, może walcem lub spychaczem). Kiedyś tam były kosze, słupki do siatkówki i generalnie kwitnęło sportowe życie, a teraz nie dzieje się tam praktycznie nic (bramy są zamknięte) oprócz kilku meczów / zadym* (*niepotrzebne skreślić) w miesiącu:)

.

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(3)
Co wam powiem, to wam powiem, ale Wam powiem:) Gównianie się jeździ kiedy człowiek bije się z własnymi myślami. Dziś (tj. we wtorek;) jeden z takich właśnie wyjazdów. Życie.

Ten podjazd wyciśnie z Was krew, pot i łzy :) © k4r3l


Fotka archiwalna, czyli jeden z najtrudniejszych fragmentów uphillowych w Beskidzie Małym - tzw. trzeci podjazd kocierski :) Chyba jedyny w okolicy, na którym kręcę z młynka...



No i odpowiedni podkład :)

HZ: 33% - 0:29:21
FZ: 28% - 0:24:54
PZ: 15% - 0:13:55


Saturday unplugged :)

Sobota, 21 lipca 2012 · Komentarze(1)
Dostałem ostatnio płytkę od The Colonists. Znalazłem też klip (nawet motyw rowerowy się pojawia:) do jednego z utworów. Jak dla mnie za dużo wideoklipów kręcą a za mało się na muzyce skupiają przez co trochę chłopakom do Foo Fighters czy innych Pearl Jamów brakuje. Ale kilka ciekawych riffów spłodzili....


Sobota była paskudnie szara i w ogóle total beznadzieja. Jakieś 10 stopni na termometrze, a wydawało mi się, że jak patrzyłem ostatnim razem w kalendarz był lipiec.... Wyjazd po godzinie 18, bo akurat wtedy pojawiło się słońce (kiepski żart), które pomimo eksplozji na nim zachodzących nie grzało wcale... Tym razem dwa razy odcinało mi prąd i gdyby nie banan i baton, to bym zawracał raz-dwa. Dzięki temu mogłem jechać na pół gwizdka - dobre i to...

HZ: 19% - 0:16:35
FZ: 24% - 0:21:13
PZ: 44% - 0:38:21


Bikestats kłamie! :)

Środa, 18 lipca 2012 · Komentarze(8)
Płytki tych Kanadyjczyków rządzą w moim odtwarzaczu! :)


Tfuu, oczywiście, że nie Bikestats, a Bikemap (chwytliwy tytuł to połowa sukcesu;). Po ponad tygodniu niejeżdżenia postanowiłem się trochę rozruszać i przetestować nowego rejestratora tras. Stary jak pamiętacie padł podczas uphillu we mgle na Hrobaczą. Dopadła go wilgoć i jako, że nie spełniał żadnych norm ochronnych IP szlag trafił jego pamięć. Z fajnego dataloggera stał się zwykłym odbiornikiem GPS, który bez komórki z odpowiednim oprogramowaniem jest bezużyteczny.

Nowy-stary (bo używany) rejestrator to dobrze wszystkim znany Holux GPSport-245, czyli licznik i datalogger w jednym. Ma on jedną podstawową wadę - owszem, podaje różnicę wysokości, ale tylko w stosunku do punktu startu. Czyli zamiast wyłącznie sumować przy każdym zjeździe odejmuje zdobyte metry. Porażka. Na szczęście można wszystko sobie sprawdzić po wgraniu zarejestrowanej ścieżki na kompa. I tu zaczynają się schody...

Upsss:) © k4r3l


To, że bikemap przekłamuje przewyższenia na niekorzyść pokonującego je bajkera to wiedziałem, ale do tej pory mało sobie robiłem z tego jego kaprysu. Pora jednak wyrównać rachunki, bo różnica 110m na zaledwie 30km odcinku to przegięcie. Ale jak się okazuje Bikemap wcale nie jest najgorszy... Zresztą, ostatnio serwery im padły, więc problem sam się rozwiązał...

Dla porównania, ta sama trasa w różnych serwisach (przewyższenia):

1.Bikemap: 690m
2.Geocontext-profiler: 744m
3.GPSies: 800m (OK)
4.Bikeroutetoaster.com: 654m
5.MapMyRide: 587m (?)
6.Everytrail: 800m (OK)
7.oprogramowanie Holux: 795m (OK)

I bądź tu mądry, choć chyba warto zaufać temu co pokazuje oprogramowanie urządzenia (w miarę się to pokrywało w dwóch serwisach, reszta to jakieś anomalia).

Aaa, byłbym zapomniał - w Kocierzu Moszczanickim spotkałem Jakubiszona, który wracał właśnie z dłuższego tripu po Beskidzie Makowskim. Potem, co oczywiste tempo spadło, bo podjazd upłynął na gadkach-szmatkach, hehe. Pozdro!



HZ: 29% - 0:25:57
FZ: 19% - 0:16:26
PZ: 40% - 0:35:07