Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Błotna maseczka w Beskidzie Małym :)

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(6)
Niestrudzony kontestator, bard współczesnego podziemia, którego postrzeganie rzeczywistości jakie prezentuje w swoim projekcie Energy Level Low pokrywa się nierzadko z moim własnym. Fajnie się pośmiać, przełączyć się w tryb lekkoducha, ale świat w jakim przyszło nam żyć jest, uwaga, młodzieżowe słowo: pojebany i tylko od nas zależy, czy będziemy udawać, że wszystko jest fajne, piękne i w ogóle zajebiste czy może zbierze nas na od czasu do czasu na refleksje i zaczniemy dostrzegać również i te negatywne strony. Wulgary będą, także dajcie głośno :) Liryki dostępne po odpaleniu klipu w YT...


Po całonocnych opadach wiedziałem, że na szlakach łatwo nie będzie. Nie spodziewałem się też aż tak zajebistej pogody - aura tego dnia dopisała. Zacząłem klasycznie od Kocierza, nawet na tym krótkim szlaku spotkałem kilku turystów, dalej było ich coraz więcej i więcej. Aż mnie gęba od mówienia wszystkim "dzień dobry" i "cześć" boli teraz bardziej niż kończyny:)
Będzie tłok na szlaku (Przełęcz Targanicka):) © k4r3l

Reakcje napotykanych ludzi na moją skromną osobę były przeróżne, a to grupce sympatycznych staruszek z kijkami wyrwało się "O Jezusiu!", niektórzy starali się nawiązywać konwersację: "a to Pan ma jeszcze siłę, żeby dzień dobry mówić?" czy klasyk, chwilę po tym jak kamienie zmusiły mnie do zejścia z roweru na dosłownie pół minuty "A co to, odechciało się pedałować?". No kurde, chopie! Na Potrójnej jakaś parka sobie śpiewała znane polskie poprockowe piosenki - wydaje mi się, że musieli coś palić, w najlepszym przypadku byli zwyczajnie szczęśliwi, bo to chyba nie jest normalne, łażenie po górach, trzymanie się za ręce i śpiewanie polskich hitów z przed lat... Dziwna ta dzisiejsza młodzież:)
Na czarnym szlaku z Potrójnej ;) © k4r3l

Zjechałem czarnym szlakiem do Rzyk - pierwszy i chyba ostatni raz, bo pomimo iż początek był obiecujący, to chwilę dalej zamienił się w kamienistą rynnę nachyloną pod dość sporym kątem. Tak czy inaczej, to fajny skrót, zdecydowanie jednak odradzam w przeciwną stronę. W Rzykach szybki szpil asfaltem i kolejny atak - tym razem szlak serduszkowy na Groń JPII, czyli ex-Jaworzynę. I znowu: jakieś dzieciaki krzyczą: "O! Rower", chwilę później pada: "Dzięki" od kolesia, który trzasnął mi foto lustrem:), no i dialog z tzw. głową rodziny odpoczywającej na rozstaju szlaków czarnego i serduszkowego: "Pan czarnym jedzie, czarnym!", "Czarnym to może z powrotem zjadę", "A nie radzę, bo dużo gałęzi" "Aha, to dzięki". Były też dopingujące "Dawaj, dawaj" - strasznie mnie to rozprasza i wybija z rytmu:)
Serduszkowy na Groń JPII ;) © k4r3l

Na Gancarzu pustki :) © k4r3l

Na Leskowcu układam plan zakładający powrót przez Gancarz. Tym razem żadnej gleby po drodze nie zaliczam i mogę wreszcie sprawdzić dokąd prowadzi nieoznakowana droga odbijająca od zielonego szlaku początkowo dość łagodnie. Jak się okazuje tylko początkowo - kończę w regularnym, kamienistym potoku spływającym półtorametrowej wysokości wąwozem :)
Wdoczek spod Gancarza na Beskid Andrychowski :) © k4r3l

Końcówka zjazdu :) © k4r3l

Na sam koniec kilka megapanoram, do otwarcia w osobnych oknach. Tak by choć minimalnie przybliżyć Wam specyficzny urok Beskidu Małego.

Potrójna(1), Potrójna(2), Potrójna(3) oraz Groń JPII i Leskowiec.

HZ: 25% - 0:49:35
FZ: 19% - 0:37:14
PZ: 48% - 1:34:18


Emtebe po deszczu ;)

Wtorek, 25 września 2012 · Komentarze(4)
Dog Eat Dog - klasyka brzmienia lat 90tych (obok The Offspring, H-Blockx czy RATM)! Nie wymaga dłuższego wstępu, jakichś specjalnych rekomendacji. Warto jednak wspomnieć o gościnnym występie Ronniego Jamesa Dio (Rainbow, Black Sabbath), którego interpretacja amerykańskiego hymnu rozkłada na łopatki. Poza tym czaicie ten saksofon? Genialny instrument! Solówka daje radę :)


Nie chciało mi się strasznie, ale jednak pojechałem. Świetna pogoda więc żal by było tego nie wykorzystać, zwłaszcza, że ta nasza "polska złota jesień" nie zawsze jest łaskawa dla rowerzystów. Podjechałem sobie zielonym szlakiem pod Kocierz. Niestety, na dwóch odcinkach wypych - drwale zrobili taki burdel na szlaku, że szło się wkurwić ciągłym uskakiwaniem koła na licznych gałęziach i patykach. Poranny deszcz również wpłynął na trakcję. Zjazd do Wielkiej Puszczy typową drogą zwózkową to był błąd - tony błota, ciągłe uślizgi, ślimacze tempo - słowem: do dupy:) Ale przynajmniej zrobiłem Targanicką z dwóch stron :D
Na "zielonym" jest klimat :) © k4r3l


Poza szlakiem, czyli tam gdzie białe skarpetki stają się szare :)

Poniedziałek, 24 września 2012 · Komentarze(7)
Ja pierdziele, Devin to geniusz! To nic, że co druga jego piosenka miałaby szansę w Eurowizji, hehe. Gość ma nieziemski talent do tworzenia wyjątkowych, epickich, przejmujących i chwytliwych utworów. Takich jak chociażby ten:


Tytuł nawiązuje do ostatniego arcydzieła free rideowej kinomatografii - "Where The Trail Ends". Oczywiście moja jazda ma z tymi wycznynowcami niewiele wspólnego, ale łączy nas zamiłowanie do dzikiej przyrody, odludnych miejsc i dwóch kółek. Tym razem postanowiłem eksplorować Beskid Mały z nieco innej perspektywy. Owszem, na tradycyjnych, oznakowanych szlakach gościłem często, ale nie odpuszczałem okazji zjechania w nieznane.
W objeciach bestyji :) © k4r3l

Tym sposobem po zaliczeniu celu numer 1, czyli Jaworzyny postanowiłem wrócić tą samą drogą (czyli szlakiem niebieskim) i rozpocząć zjazd w kierunku Żaru (szlak czerwony). Tuż przez Kiczorą (to ten szczyt, z którego można sfocić Żar z góry) zjechałem w boczną dróżkę. Wyryte na drzewie scyzorykiem słowa "Wlk. Puszcza" zwiastowały zawitanie do znajomego rejonu.
Główny cel wycieczki - Jaworzyna :) © k4r3l


Tutaj -> TO po co przyjechałem ;)

Zjazd ciągnął się w nieskończoność, czasami trasa potrafiła zaskoczyć (raz o mało co nie wypadłem przez kierownicę, innym razem musiałem skapitulować i sprowadzić rower po kamerdolcach). Asfaltową Wielką Puszczę znam jak własną kieszeń, więc wiedziałem w momencie wyjechania na drogę gdzie jestem, nie chciałem jednak drugi raz męczyć się na asfalcie. Odbiłem w pierwszą lepszą dróżkę pod górę, trochę kluczyłem, wróciłem i wybrałem kolejny wariant, który doprowadził mnie do miejsca wczorajszego pobytu - skoczyłem lekkim wypychem na... Trzonce.
Zpowrotem na czerwonym :) © k4r3l

Stacja meteo z widokiem na Jaworzynę - tam byłem :) © k4r3l

Tym sposobem miałem okazję pokonać ten odcinek zielonego szlaku w przeciwną stronę niż ostatnio. Przy okazji natrafiłem na jakąś starą, ale chyba wciąż czynną stację meteo (duży maszt z biało-czerwoną flagą, wysoka antena oraz kilka czujników wiatru). Dobry trip, duuuużo podjazdów w terenie, a na dokładkę boskie widoki z czerwonego szlaku za Kocierzem - Babia, Pilsko... ośnieżone Tatry!
Będzie, że się powtarzam, ale uwielbiam ten widoczek (dziś Żar i Skrzyczne jak na dłoni:) © k4r3l


HZ: 28% - 0:58:08
FZ: 24% - 0:48:26
PZ: 37% - 1:15:14


Kocierz MTB - vol.II ;)

Piątek, 21 września 2012 · Komentarze(4)
Wyjazdy ostatnio jakieś takie krótkie, więc i nutka będzie krótka. A że trasa dość intensywna, to też i dźwięki intensywne będą;) Fajnie zmontowany klip, polecam jednak posłuchać i pooglądać jak faktycznie wypadają na żywo! Blood Red Shoes - 2 osoby i tyle hałasu, hehe.

Start mniej więcej o tej samej porze, co wczoraj. Ale za to czas uphillu w terenie zdecydowanie lepszy (21:48 a więc 3 minuty poprawione - udało się pokonać jeden z podjazdów, na których wczoraj skapitulowałem), choć frajda z samej jazdy jakby mniejsza - nic dziwnego, jesień za progiem:/ Ale jesień oprócz standardowych rzeczy, na które narzekamy (szybko zapadający zmrok, deszczowa aura, niska temperatura) niesie ze sobą dużo pozytywów (rześkie powietrze, kapitalne barwy, świetny klimat). Najważniejsze, żeby minusy nie przesłoniły Wam plusów, a nie jak w "Misiu", na odwrót :) I tego się trzymajmy :)
Jeszcze Cie podjadę, fragmencie ty! ;) © k4r3l


HZ: 27% - 0:23:58
FZ: 22% - 0:19:33
PZ: 36% - 0:31:19


Uphill Kocierz MTB - prolog;)

Czwartek, 20 września 2012 · Komentarze(6)
Odkryte przypadkiem, uwielbiam takie niespodzianki. Japoński grind rock pełen progresywnych i psychodelicznych elementów charakterystycznych dla niezwykle barwnych lat 60tych. Większość odpadnie po zasłyszeniu kilku "rzygających" wokali, ale na wszystkich, którzy wytrwają pierwsze 3 minuty czeka prawdziwa uczta:)


Na początek trochę cyferek: 3,7km podjazd zielonym szlakiem, 185m w pionie, i jak na razie fatalny czas: 25,28. Tak w skrócie wygląda uphill MTB na Kocierz. Świetna baza treningowa, choć od ostatniego razu (a było to rok temu jak tam byłem) szlak odrobinę się zmienił. Dużo na nim gałęzi i luźnych kamieni, a po ostatnich opadach doszło do tego wszystkiego błoto. Niestety, nie obyło się bez podprowadzania roweru...
Na Przełęczy Targanickiej... :) © k4r3l

Zjazd po zmroku z włączoną lampką, więc raczej bez szaleństw, byle zjechać w całości;)

Powrót po własnym śladzie, żeby trochę nabić wertykalnych metrów. Coś czuję, że od dzisiaj to będzie mój chleb powszedni, hehe.
Początek terenu i w las! ;) © k4r3l


HZ: 24% - 0:20:33
FZ: 19% - 0:16:07
PZ: 47% - 0:39:4
0

Szału nie ma ;)

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(5)
Chyba większość tak ma, że gdy się kończy coś fajnego, jakiś miły okres w naszym życiu, urlop czy nawet krótki, ale jakże ważny weekend dopada nas pewnego rodzaju przygnębienie. O tym właśnie podśpiewuje sobie w najnowszym singlu Lana. I co jak co, ale wychodzi jej to zajebiście, za-za-zajebiście:)!



Sobota jak zwykle do południa pracująco-sprzatająca, czasu styknęło zaledwie na wieczorny wypadzik na lajcie, co by nie zapomnieć, jak się korbą macha. Za to jutro sobie odbiję, albo raczej odbijemy, bo -> MisterDry zaproponował "beskidzką rąbankę", co w moim przypadku oznaczać będzie pierwszy w tym roku poważniejszy wypad w teren. Lepiej późno niż wcale, hehe. Trzymajcie za nas kciuki ;)
Kocierz - panoramka ;) © k4r3l


Tutaj macie dużą panoramkę :)

HZ: 22% - 0:18:35
FZ: 16% - 0:13:31
PZ: 46% - 0:38:12


Wtorkowa popierdółka uphill'owa:)

Wtorek, 11 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria bike: Medżik, Drogi, Sam
Dwie kapitalne thrashowe płytki w jednym roku to rzecz jasna Testament i Dublin Death Patrol. Ta druga coraz bardziej mi się podoba, głównie ze względu na dwa legendarne wokale. Nie muszę dodawać, że świetnie się przy tym jeździ! Teraz pozostało czekać oczywiście na nowego Slayer'a!


Wtorkowy standard treningowy, tym razem dla urozmaicenia, zaczynam od Targanickiej (dwie strony) a później Kocierska (także z dwóch stron:). Wieczór bardzo ciepły, nie to co dziś. Brakowało tylko okularów na nosie - gdzieś zgubiłem jedno przezroczyste szkiełko, co przy jazdach wieczornych jest raczej niezbędne:/
Na ostatnim nawrocie jest juz ciemno jak w dupie :) © k4r3l


Poniedziałkowo-rekordowo:)

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(9)
Nowy, nieco drastyczny klip Blood Red Shoes - nie mogę przekonać się do studyjnej wersji tego kawałka, jest jakaś taka anemiczna, na koncertach zdecydowanie wypada lepiej. Zresztą, tak jak i większość ich zajebistego repertuaru. Tylko dwoje muzyków a tyle wspaniałych dźwięków...


Wieczorny wyjazd w niezwykle sprzyjającej temperaturze. W związku z czym spodobało mi się określenie Wojtka, jakoby nadeszło Lato 2.0:) Ostatnio byłem tak wyjechany, że ani mi nie przyszło na myśl bawienie się w bicie jakichkolwiek rekordów. Zresztą niedzielna średnia po 2 tygodniach przerwy pozostawia wiele do życzenia.... Oczywiście, nie jest to najważniejsze, ale niejako rzuca światło na formę, wszak wiadomo, że rower nie służy do filozofowania, tylko do jeżdżenia:)
Widok z kocierskiej ławeczki ;) © k4r3l

Dziś zrobiłem sobie czasówkę na Kocierz i udało mi się ustrzelić nowy, lepszy czas wyjazdu (od znaku 8% do tabliczki Przełęcz Kocierska) 15:16. Nie pamiętam poprzedniego czasu, ale na pewno nie był aż tak dobry. Tętno co prawda wysokie, ale nie może być inaczej, kiedy idzie się na rekord po takiej przerwie:) Później jeszcze wjazd na Przełęcz Targanicką i powrót do domu w ciemnościach przy dogasającej lampce (padła zaraz po przyjeździe:)

Koniec rowerowego postu :)

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(8)
Godzina mojego wyjazdu pokrywała się z godziną rozpoczęcia jednej z najlepszych trójkowych audycji, czyli -> Piosenki bez granic. Wojtek Mann wiedział jak rozpocząć: cover "Smoke on the Water" w wykonaniu Carlosa Santany & Jacoby'ego Shaddix'a (chyba z Papa Roach) dodał energii. Dalej było jeszcze ciekawiej wystarczy zerknąć na dzisiejszą -> playlistę. Niestety 2h minęły jak z bicza trzasnął i na antenie pojawił się Hirek Wrona, który jak wiadomo propaguje hip-hop. Polski hip-hop, dodajmy:/ Mnie natomiast ujął totalnie ten kawałek, wrzuciłbym go spokojnie na soundtrack to "Kill Billa" czy "Pulp Fiction"...


Co to były za dwa tygodnie. Z czasem bywało różnie, kiedy był, nie miałem chęci, kiedy miałem chęci, było co innego do zrobienia. Trochę pomagałem przy małym remoncie, ale to i tak mnie nie usprawiedliwia nawet w 10%...
Dzisiaj w kratkę, dużo chmur, jest też słońce, najważniejsze, że nie pada :) © k4r3l

Myślałem nawet ostatnio trochę nad jakimiś rowerowymi eventami, wiecie bez napinki. ->BSOrient wydawał się naprawdę fajną opcją na spędzenie wolnego czasu, ale ostatecznie decyzji nie podjąłem. Poczytam relacje uczestników i może spróbuję za rok:) Jak się uda to fajnie byłoby jeszcze wystartować w ->Uphill MTB.

Dziś wybrałem się standardowo na Kocierz. Zaraz na początku spotkałem dalszego sąsiada ze znajomym prowadzących rowery pod górę. Myślałem, że jakaś awaria, ale oni preferowali po prostu bikewalking, hehe.
Sielankowo w Kocierzu Rychwałdzkim:) © k4r3l

Dawno nie było mnie w Kocierzu Rychwałdzkim. Chyba podobnie urokliwa miejscówka jak Dolina Białej Wisełki - kilkukilometrowa wąska i kręta droga pnąca się delikatnie w górę wzdłuż potoku otoczona lasami i górami.. Niedziela rano to idealna pora na objazd tej miejscówki, ludzie dopiero wychodzą z kampingów, rozpalają pierwsze ogniska, cisza, spokój.
Ostre górki są ok, ale takiej drodze też nie można się oprzeć:) © k4r3l

Można nasycić wzrok zielenią a płuca wypełnić świeżym powietrzem o zapachu mokrego drzewa :) © k4r3l

Podczas powrotu przez Kocierz minęło mnie sporo starych samochodów rajdowych, rozpoznałem fiaty, maseratti i czerwonego porshe:) Jako, że nie mam nigdy do bankomatu po drodze zajechałem dziś i przy okazji rzuciłem okiem na ponoć "słynny" andrychowski most. Sami możecie sobie sprawdzić jak postępują prace ->tutaj.
Mogli go chociaż efektownie zdetonować a nie tak dziubać po kawałku :) © k4r3l

Następnie rundka obok Domu Kultury, w którym trwa turniej Counter-Strike'a :) i wbitka na na najlepszego gofra w mieście za, dodajmy to, uczciwą cenę:)
Goferek z gumą na kartoniku (guma własna:) © k4r3l

No i na koniec nasuwająca się oczywista konkluzja: fajnie jest znowu pokręcić :)

Koziańskie dożynki :)

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Dobrze jest mieć pasję, prawda? O tym też śpiewa Anka na nowej pycie Eye For An Eye. Mój ulubiony, megapozytywny kawałek z płyty pod tytułem "Krawędź". Nie mogłem nigdzie znaleźć tego kawałka, więc wrzuciłem go sam na YT :) Jest krótki, więc spokojnie możecie odpalić podgłaśniając nieco volume :))


Mimo ciulatej pogody postanowiłem przejechać się rekreacyjnie. Wybrałem się do Kóz na oficjalne dożynki województwa śląskiego by przyjrzeć się warsztatom dekupażu prowadzonym przez Bulmę (www.bulma.art.pl). Miałem jechać bocznymi drogami ale się oczywiście pogubiłem i wyjechałem z powrotem na krajówkę w Bujakowie.
Słomiany starosta zaprasza do Kóz:) © k4r3l

Na miejscu ludzi w tzw. cholerę :) Ulokowałem się z rowerem pod namiotami za przyzwoleniem szanownego grona >>_LGD i stamtąd obserwowałem całe to dożynkowe towarzystwo:) Atmosfera sielankowa, ze sceny niosło się gorolskie zaciąganie, piski, okrzyki i inne folkowe dźwięki. Powrót przez Podlesie bezstresowy, trochę po drodze siąpiło, ale daleki jestem od stwierdzenia, że jechało się źle.
U stóp Magurki, czyli uphill palcem po mapie :DDDD © k4r3l

Generalnie gdyby nie te warsztaty pewnie nie wychyliłbym dziś nosa poza drzwi. A tak to miałem pretekst by się przejechać i wyjść do ludzi, hehe.