Wpisy archiwalne w kategorii

woj.śląskie

Dystans całkowity:17913.96 km (w terenie 1517.50 km; 8.47%)
Czas w ruchu:918:05
Średnia prędkość:19.10 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:296250 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:191 (98 %)
Suma kalorii:74861 kcal
Liczba aktywności:241
Średnio na aktywność:74.33 km i 3h 53m
Więcej statystyk

Matyska - góra wiatrów ;)

Sobota, 30 maja 2015 · Komentarze(2)
Chyba już wrzucałem Coffinfish, ale właśnie ukazała się debiutancka płytka tego krakowskiego zespołu i nie sposób o tym wydarzeniu nie wspomnieć. "I Am Providence" to bardzo przyjemne, bujające, choć wciąż mocne granie. Dla odmiany w wersji live, bo całkiem fajnie tu wszystko słychać.


Wiecie od czego jest wiatr? Oprócz oczywiście wiania w mordę? Także od krzyżowania planów ;) Te były ambitne - potwórka Tour de Pilsko sprzed dwóch lat. Jednak wizja walki z żywiołem przez 200km przegrała z rezerwowymn pomysłem zdobycia Matyski - nie było mnie tam jeszcze. Górka znana jest z kontrowersyjnej drogi krzyżowej, na stacjach której stoją rzeźby pełne nieścisłości i miejscami dwuznacznej symboliki. Toczą się dyskusje co też artysta miał na myśli, czy nie zakpił z tradycji chrześcijańskich, etc. Jakoś na miejscu nie wzięło mnie na podobne refleksje - może to też z powodu tego wiatru? Hu nołs :)
Na zaporze w Porąbce - są fale, jest wiatr ;)
Na zaporze w Porąbce - są fale, jest wiatr ;) © k4r3l
Na zjeździe z Przegibka ;)
Na zjeździe z Przegibka ;) © k4r3l
Beskid Żywiecki ;)
Beskid Żywiecki ;) © k4r3l
Nie dość, że się błyszczy, to jeszcze jest podświetlany ;)
Nie dość, że się błyszczy, to jeszcze jest podświetlany ;) © k4r3l
Ups, czarno to widzę ;)
Ups, czarno to widzę ;) © k4r3l
Klasyczny schron :D
Klasyczny schron :D © k4r3l

Powrót tradycyjnie drogą na Żywiec gdzie łapie się na KOMa (ex equo kilka takich samych czasów) o jakże wymownej nazwie "Za wonią Browaru - Sprint" - grunt to dobra motywacja, hehe. Powrót przez Kocierz zakłócony przelotnym opadem przeczekanym pod wiatą przystanku wraz rowerową parką wracającą właśnie z Przełęczy Kocierskiej. Burza poszła w stronę Madohory, jednak zrobiło się tak parno, że na podjeździe pod przełęcz zwyczajnie się zagotowałem i mnie odcięło. Organizm widać nieprzyzwyczajony do takich wysokich temperatur majowo-czerwcowych :D

Po koncercie, w deszczu ;)

Niedziela, 24 maja 2015 · Komentarze(3)
Idiotycznych pomysłów ciąg dalszy. Tym razem wymyśliłem sobie 5h przed startem koncertu, że jednak na ten koncert się wybiorę :D Ustaliłem tylko czy będzie okazja do skitrania roweru na czas koncertu (dzięki Kuba za użyczenie piwnicy). W jedną stronę PKP co by na koncercie wyglądać jak człowiek kultury (tym razem nie fizycznej;) a z powrotem już mnie było wsio-ryba. A więc w deszczu i w kilku warstwach na sobie, w tym kurtce robiącej za miniówę chroniącą dupę :D

Nie ma lekko ;)
Nie ma lekko ;) © k4r3l
Było warto, jak cholera!
Było warto, jak cholera! © k4r3l

Sam koncert mega-pyszny, kto tam z Gdyni czy Olsztyna niech wbija za tydzień na dwa ostatnie koncerty trasy. A rozpoczęli go tak jak na zamieszczonym poniżej wideo sprzed miesiąca.

Szosing po Beskydach ;)

Niedziela, 10 maja 2015 · Komentarze(2)
Heh, to jeszcze w nawiązaniu do poprzedniego wpisu o charakterze motoryzacyjnym taka ciekawostka od naszych południowych sąsiadów - Czesi zawsze słynęli z dystansu do siebie i do świata i to tutaj słychać. Zespół nazywa się Skoda 120 i grają sobie wesołego grindcore'a ;)


Od rana deszcz, chwilę po 11 zaczyna przebijać się słońce, wyglądam za okno - drogi suche, ok! Wczorajsza gorączka zniknęła, ale wiem, że to tylko pozory. Siedzieć na dupie jednak nie mam zamiaru. Przy okazji to dobra okazja przetestować nowe oponki Conti Grand Prix GT w rozmiarze 25c. Wnioski? Z racji ciut większego balonu komfort jest wyraźnie odczuwalny, a to bardzo ważne biorąc pod uwagę stan naszych dróg. Na 23c czuć było dosłownie wszystko, przy większym rozmiarze tylko na bruku nie ma różnicy :) Odrobinę wydawało mi się, że jest większy opór na podjazdach i to całkiem zresztą możliwe, ale nie mogę pompować więcej niż 7 barów z uwagi na leciwe już obręcze...
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :)
W Beskidzie Żywieckim nieciekawie :) © k4r3l
W najbliższej okolicy nieco lepiej :)
W najbliższej okolicy nieco lepiej :) © k4r3l

Sama trasa to klasyka: Kocierz - Międzybrodzie - Targanicka. Oznaki choroby niby tymczasowo zanikły mimo to było czuć na podjazdach, że coś jest nie tak: płytszy oddech, szybsze przegrzewanie organizmu etc. Trochę pokrążyłem po okolicy elektrowni wodnej w Międzybrodziu - w sumie nigdy się tam nie zapuszczałem, a można zrobić dodatkowych kilka metrów w górę na tamtejszych mikro-podjazdach. W Wielkiej Puszczy po koszulce bbriderz rozpoznaje mnie Ola - dziewczyna Arka zwanego Qniem, Qń jak to qń - zajęty jest zrywaniem bzu (qń romantyk, hehe). Chwilę gadamy, a później jeszcze wbijam do OKW postawić krzyżyk - tu również niespodzianka - Damian też przyjechał (niestety samochodem;) spełnić swój obywatelski obowiązek ;) Mimo buffa na szyi przez całą trasę czuję po powrocie gardło i już wiem, że tak łatwo się nie pozbędę tego dziadostwa co to się wzięło i przyplątało. Terapia rowerem okazała się nieskuteczna ;)
Żar się świeci jak żarówka ;)
Żar się świeci jak żarówka ;) © k4r3l
Sezon nad jeziorem już w pełni :)
Sezon nad jeziorem już w pełni :) © k4r3l

Beskidy szosowo & klasycznie ;)

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ależ świetny, ciężki, powolny kolos od Paradise Lost. Tego się po nich nie spodziewałem. Nowa płyta powinna być mocnym strzałem.


Mieliśmy jechać z Maksem w B.Żywiecki, ale Dawid uświadomił nam, że jest tam jeszcze kupa śniegu. Stanęło więc na klasyku szosowym, czyli Pętli Beskidzkiej. Do naszej dwójki dołączyli Marek, Paweł i Tomek (bbRiderz) i w tym składzie ruszyliśmy ujarzmiać beskidzkie podjazdy: Salmopol, Zameczek, Stecówkę, Ochodzitą (łącznie z fragmentem po płytach, a jak!).

W drodze na Stecówkę - full lampa :3
W drodze na Stecówkę - full lampa :3 © k4r3l
Tomek pokazuje nasz następny cel - Ochodzitą :)
Tomek pokazuje nasz następny cel - Ochodzitą :) © k4r3l

Pogoda wyśmienita, tylko rano na dojeździe do Buczkowic wypizgało mi solidnie. Chłopaki narzucili dość mocne tempo od samego początku, udało się "odgryźć" dopiero pod Zameczkiem, hehe. Spotkaliśmy tam Andrzeja z Ustronia, który objeżdżał lokalne trailsy na enduraku (pozdro!).
Tak się wjeżdża na Ochodzitą - nie ma, że boli :D
Tak się wjeżdża na Ochodzitą - nie ma, że boli :D © k4r3l
Wkomponowaliśmy się w otoczenie - jak nie czarne owce to barany :D
Wkomponowaliśmy się w otoczenie - jak nie czarne owce to barany :D © k4r3l

Ta część Beskidów w wersji szosowej jest rewelacyjna - widokowo, podjazdowo nie ma sobie równych. Jest to dość wymagająca trasa o czym przekonałem się pod ostatnim podjazdem pod Kocierz, gdzie opadłem z sił a zapasy płynów i jadła wyczerpały się. To chyba cena za wcześniejsze sprinty i ucieczki pod górę ;) ps. fotki moje, Piasqa i Marka.
Powrót wzdłuż obwodnicy :)
Powrót wzdłuż obwodnicy :) © k4r3l

Enduro Trails w roli kibica ;)

Sobota, 2 maja 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Stara szwajcarska thrashowa kapela. Pasuje do głównego punktu programu tego wpisu, czyli zawodów enduro ;)

Pogoda nie zachęcała, ale nastawienie było mocne od rana - jedziemy kibicować na Magurkę, czyli przyglądnąć się dwóm odcinkom specjalnym 3ciej edycji Enduro Trails. Na start drugiego OSu docieramy sekundy przed startem naszego kumpla Maćka (KRT) - jedno mrugnięcie oka i tyle go widzieli :) Po wcześniejszych opadach ścieżki były nieco trudniejsze, ale też bez tragedii. Warun na Lysej był kiepski: zimno, wilgoć, mgła - nie dało się tam długo stać, zwłaszcza, że zawodnicy nie palili się wcale do startu :)

Żółty szlak na Magurkę z Międzybrodzia :)
Żółty szlak na Magurkę z Międzybrodzia :) © k4r3l
Po opadach ;)
Po opadach ;) © k4r3l
Maciej w akcji ;)
Maciej w akcji ;) © k4r3l

Na OS nr 3 dojechał Maciek i udało się chwilę pogadać. Tu także czekało kilkunastu zawodników mimo to najszybsi już polecieli w dół. Na koniec kiełbacha i piwko na Błoniach i jak się to wszystko poukładało powrót przez Przegibek. Pogoda okazała się łaskawa - z każdą godziną było coraz lepiej i po porannych opadach nie było po południu już śladu. Także zupełnie niezmarnowana sobota ;)

Piotr Brzózka z JBG-2 na 3osie :)
Piotr Brzózka z JBG-2 na 3osie :) © k4r3l
Klimatyczny środek 3osu :)
Klimatyczny środek 3osu :) © k4r3l

Przełęcz Zubrzycka, Krowiarki i inne takie ;)

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(12)
Dziś praktycznie bez muzyki, oszczędzając baterię w telefonie zapodałem sobie muzę dopiero na ostatni podjazd. A była to dokładnie ta koncertówka. Perfekcja wśród wykonów na żywca: niesamowita energia, żywioł, ogień totalny! Najciekawsze jest to, że Napalm Death właśnie nagrał jedną z najlepszych płyt w swojej karierze, można powiedzieć, że są jak wino: im starsi tym lepsi ;) Kopią jednak jak typowy spirol :D

Dobrze mieć plan, niekoniecznie taki na rok, następne pięć lat, ale choćby na najbliższy weekend. Dzisiejsza trasa to efekt takiego właśnie planu. Nie wszystko udało się pojechać, zaliczyłem też bezmyślną (no tak myślenie mi się wyłączyło po przyjemnym zjeździe;) wpadkę logistyczną, ale ostatecznie wyszło to świetnie.
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;)
DK28 i przyszłe Jezioro Mucharskie raz jeszcze ;) © k4r3l

Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;)
Dżipies vel: chleb, ser, masło i dwa żubry ;) © k4r3l

Pierwszy cel to podjazd pod Nowy Świat z Suchej Beskidzkiej wyczajony przy okazji wertowania mapy Beskidu Żywieckiego. Niepozorna górka jednak znak z oponą zwiastował konkretnie deptanie po korbach. Momentami strava pokazuje 24% i faktycznie 2-3 ścianki są mocarne. A sam podjazd klimatyczny, szkoda tylko, że w końcówce trzeba śmignąć kilkaset metrów po szutrze, ale spokojnie dało radę.
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;)
Podjazd ul.Górską na Nowy Świat ;) © k4r3l
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;)
Momentami strava wyliczyła 24% i faktycznie było to czuć ;) © k4r3l

Niestety zamiast zjechać do Zawoi przejechałem całą Grzechynię i nieświadomy niczego zacząłem się wracać do Suchej Beskidzkiej, hehe. No cóż, nawrót i kierunek Maków Podhalański. DK28 była dziś dla mnie łaskawa - ruch znikomy a wiejący wiatr uskuteczniał pierwszą kolarską opaleniznę ;) W Osielcu skręt przy kamieniołomie i można spokojnie jechać sobie do Sidziny. W zasadzie od głównej drogi szosa pnie się delikatnie w górę by w końcówce przycisnąć bardziej - to znak, że zbliżamy się do przełęczy dnia - Zubrzyckiej!
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :)
Kamieniołom w Osielcu/Bystrej :) © k4r3l
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;)
Fragment podjazdu na Przełęcz Zubrzycką ;) © k4r3l

Wcześniej jeszcze postój przy strumieniu i zimna górska woda ląduje w bidonie - przydała się na pozostałychg podjazdach. Na szczycie dłuższa przerwa - chyba lepiej nie mógł mi się trafić półmetek - z panoramą na Tatry :))) Zjazd do Zubrzycy niby spoko, ale pod wiatr, więc nie dało się poszaleć. Krowiarki podjechane na lajcie - nie lubię tego podjazdu od tej strony, bo jest zwyczajnie nudny, ale dziś nie miałem wyjścia.
Absolutnie najlepszy wju!
Absolutnie najlepszy wju! © k4r3l

Z Krowiarek to już droga prosta, co nie znaczy, że łatwa, bo czekało mnie kilka znaczących podjazdów: Przełęcz Przysłop, niepozorne, ale ostre górki w Lachowicach / Koconiu i na sam koniec Przełęcz Kocierska. Polecam wszystkim długodystansowcom i uphillowcom tripa na Zubrzycką - nie zawiedziecie się!
Pączek brejk w Zawoi ;)
Pączek brejk w Zawoi ;) © k4r3l

Magurka Wilkowicka (uphill) ;)

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Dziś "Elevation" i mimo, że U2 jest mi raczej zespołem obojętnym, to jednak niektóre kawałki lubię a ten dodatkowo koresponduje z dzisiejszym wyjazdem. Mój tytuł to "Elevation 1737m" ;).

Na wkurwa najlepszy ostry uphill. Pierwszy raz na szosie - odważyłem się pojechałem na Magurkę Wilkowicką (http://www.altimetr.pl/gora-magurkawilkowicka.html). Podjazd-legenda w związku z czym zakładałem, że mogę na nim 'klęknąć', no ale aż tak źle nie było, chociaż te serpentyny mniej więcej w 3/4 podjazdu mnie dobiły i ledwo można było się utrzymać na pedałach. Chciałem wracać na luzie przez Przegibek, ale siadł mi gościu w kolarskiej czapeczce na góralu na kole i wymusił szybsze tempo a ostatecznie odjechał... Nie chciałem się przechwalać, że mam już Magurkę i Kocierską w nogach, hehe.
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;)
Magurka Wilkowicka - największa franca w okolicy ;) © k4r3l

Pieko łydy, czyli szosa w B.Żywieckim ;)

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Tytułowa ewakuacja w wersji rowerowej :)


Sobota kompletnie nie wypaliła rowerowo - można było jednak nadrobić zaległości książkowe. Niedzieli już nie odpuściłem. Kolejny raz wybrałem się krajową 28ką z Wadowic do Suchej Beskidzkiej i co Wam to powiem, to Wam powiem, ale są na tej trasie momenty kiedy aż chciało się drzeć giembę na cały regulator: jak tu jest zajebiście! A będzie jeszcze piękniej, za rok okolica nabierze zupełnie nowego wyglądu a powstające Jezioro Mucharskie będzie świetną atrakcją dla wszystkich: turystów, rowerzystów czy nawet bezrefleksyjnych samochodziaży :) A praca wre, nawet wczoraj ciężki sprzęt był w użyciu, a wiadomo przecież, że w niedzielę to i grzech precelka sobie kupić w dyskoncie ;)

Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :)
Teren przyszłego Jeziora Mucharskiego! :) © k4r3l
Przysiółek Koszarawa-Bystra :)
Przysiółek Koszarawa-Bystra :) © k4r3l

Dalsza droga to rewers trasy pokonywanej w ub. roku z Jakubiszonem i Gustavem - czyli Lachowice, Koszarawa, Przyborów. Muszę przyznać, że w tę stronę jest pod co pedałować. W Koszarawie skusiłem się na przysiółek Bystra i był to strzał w dziesiątkę mimo, że droga wywiodła mnie w teren, do zielonego szlaku na Przełęczy Klekociny. Ale sam podjazd był tego warty - wg altimetru momentami ponad 14% świetnej wąskiej i krętej drogi w lesie. Na górze stacja Zygmuntówka - nie skorzystałem, ale podejrzewam, że można się tam zaopatrzyć w jakieś ciepłe jadło i sama przełęcz, przez którą w ub. roku przejeżdżaliśmy, ale terenowo jadąc z Mędralowej na Jałowiec.
Świetny podjazd!
Świetny podjazd! © k4r3l


Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :)
Zygmuntówka poniżej Przełęczy Klekociny :) © k4r3l

Na sam koniec moim łupem padła graniczna Przełęcz Glinne - wreszcie z nową nawierzchnią. I mimo, że lepiej się zjeżdżało to przenikliwe zimno odbierało większość tej przyjemności. Od Jeleśni sprint, bo miałem na kole przez chwilę jakiegoś górala - a co się będzie woził za darmoszkę, hehe. Z Żywca już bez większych górek, tylko przez Międzybrodzie bak tu hom. Tego mi było trzeba - niedziela przekręcona z nawiązką.

Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;)
Na koniec jeszcze jedną nogą na Słowacji ;) © k4r3l

Cztery cholery ;)

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Bruki...

Tytułowe cholery to oczywiście przełęcze, na które dziś była wspinaczka. Ale wyjazd, z powodu bólu głowy, jakiś słaby. Dziwna pogoda, słonecznie, ale wietrznie, momentami duszno jak by się miało na burzę.
Widokówka z Żywca :)
Widokówka z Żywca :) © k4r3l

Na trasie co chwila jakiś rowerzysta/rowerzystka - widać sezon już rowerowy wystartował na dobre (dziś nawet sąsiad pompował koła w rowerach rodziny;), a w telexpresie mówili też, że w tym roku rower będzie po prostu... modny :)

Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;)
Zapowiedź jutrzejszego wyścigu Paris-Rubaix ;) © k4r3l

Kocierska to już niemalże agonia - ale mimo to dokręciłem jeszcze do paczkomatu po drugi łańcuch ultegry (pierwszemu właśnie stuknął tysiaczek;) Niestety jazda nie pomogła uporać się z bolącym łbem, czyli jednak było za intensywnie:) A już jutro wyścig po kocich łbach - "Piekło Północy":  Paryż - Rubaix :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :)
Świetny zjazd z Pilskiem w tle :) © k4r3l

Tak to widzi Team Sky - dobrze, że jadą na koksie to ich te wszystkie upadki tak nie bolą ;)

Uphill: Łysina, Przełęcz Kocierska

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(9)
Faith No More wracają do gry (dosłownie, hehe). Jest OK!


Urwałem się z roboty, żeby pobrusić ;) Mogłem dziś stracić życie kilka razy, ale ch*j, nie dałem się tym bezmózgim tirowcom (Marek nie uogólniam, mam na myśli tylko ameby za kierownicą;) Raz mijał mnie pędzący tir o kilka cm od łokcia, innym razem ślepy busiarz zajeżdża mi jak gdyby nigdy nic drogę, że nie wspomnę o zapierdzielających ciężarówkach wyładowanych po brzegi dupnymi belami drewna (oczami wyobraźni widziałem jak takie drewko robi ze mnie naleśnika...). W tygodniu to strach się pchać na krajówki... Ogólnie  wyszła jednak rajza pełna niespodzianek.

Samojebka z parkietu ;)
Samojebka z parkietu ;) © k4r3l
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;)
Wypadek w Łękawicy - gówniarze wpadli do rowu i uciekli do lasu ;) © k4r3l

Kobita na Łysinie oferowała mi pracę w promocji "węgierskiego środka XXIII wieku wykonanego w nanotechnologii" do zastosowań ogólnych (oparzenia, odparzenia, wszelkie rany...) Ponoć testowała na sobie przez 3 miechy a jednego kolesia ponoć z oiomu odratowali dzięki niemu... Bardzo sympatyczna osoba (żona kustosza tamtejszej Izby Regionalnej) ;)

Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D
Ja nie wjadę?! Potrzymaj mi piwo! :D © k4r3l
Warto się zmęczyć ;)
Warto się zmęczyć ;) © k4r3l

Nie mogę nie wspomnieć o natknięciu się również na Artystkę regionalną o specjalizacji rękodzieło w Ślemieniu, którą rozpoznałem po... rowerze zostawionym pod sklepem - mały ten świat, hehe. Obserwacja fauny przyniosła jeden, ale kluczowy wniosek: niestety tamtejsze gniazda bocianie wciąż pozostają puste - oby nie na długo :)

Fluo-czill :)
Fluo-czill :) © k4r3l

Route 2,947,049 - powered by www.bikemap.net