Wpisy archiwalne w kategorii

Drogi

Dystans całkowity:19506.39 km (w terenie 272.70 km; 1.40%)
Czas w ruchu:894:16
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:284759 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:101555 kcal
Liczba aktywności:325
Średnio na aktywność:60.02 km i 2h 46m
Więcej statystyk

W Kozach kolarzy kują :D

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komentarze(6)
Słucham tego kawałka i myślę, że Mela ma bardzo zdolnych muzyków w zespole. A to, że jest b.dobrą wokalistką to już nie podlega dyskusji. No i nikt tu nie kręci dupą czy świeci cyckami, żeby podnieść popularność/sprzedaż - muzyka broni się sama.



Szosa rozleniwia, nie chce się człowiekowi wsiadać na górala i taplać w błocie ;) Dlatego dziś kolejna porcja szosingu - tym razem płasko, jak po dywanie. Gdyby nie radio w uszach to bym chyba usnął ;) Druga sprawa, że miał być lajtowy rozjazd, ale kolarzówka determinuje do deptania po pedałach. I to jest fajne, o ile asfalt pozwala, a z tym na trasie bywało różnie. Krajowa 44ka to chyba najlepszy odcinek - można było spokojnie cisnąć 35-36km/h. Na dojeżdzie do Oświęcimia nie skorzystałem ze ścieżki rowerowej - nieszczęsna kostka, ale nikt nie miał z tym problemu.
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :)
Okienko pogodowe w centrum Oświęcimia :) © k4r3l
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;)
Gdzieś przed Wilamowicami - w tle Beskidy ;) © k4r3l

Szybki przejazd przez centrum i próby odnaleziania alternatywy dla drogi oznaczonej zakazem dla rowerów. Dalej już kierunek na Kęty, potem odbitka na Brzeszcze i kolejny nawrót na dom. Przed Wilamowicami zabrałem się z mastersem z Kóz, który wracał z treningu oglądnąć finał biegu drużynowego kobiet. Pokazał mi domy Przemka Niemca (Lampre-Merida) i Adriana Honkisza (CCC), pogadaliśmy też o innym kozianinie - Bartku Wawaku, którego możecie kojarzyć jako teamowego kolegę Mai Włoszczowskiej w drużynie Kross Racing Team. Gość miał niezłą nogę - na stalowej kolarce cisnął, że momentami nie nadążałem :D Ogólenie nawet nieźle jak na jałową jazdę po płaskim;)

Route 2,910,473 - powered by www.bikemap.net

Testowo-przełęczowo ;)

Sobota, 21 lutego 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Każdy z takim syndromem czasem się spotkał. Grunt to wiedzieć jak go obejść ;) Odkopałem b.dobry kawał polskiego prog rocka/metalu. Jak widać nie samym Riverside możemy się poszczycić.


Miałem tylko wyjechać lokalnie przetestować nowy napęd (wypieprzyłem karbona fsa :) i założyłem kompakta 105tke + łanuch ultegry) no ale skoro odezwał się Seba, to nie mogłem odmówić towarzystwa. Zastanawiałem się tylko na czym przyjedzie po  ostatniej przygodzie. Jak się okazało wziął swojego złomka - 200km na tym sprzęcie to nie lada wyzwanie, na szczęście opony jakie tam miał założone były więcej warte niż cała reszta :D
Góry nie wysokie, a śnieg ciągle tam jest ;)
Góry niewysokie, a śnieg ciągle tam jest ;) © k4r3l
Atak na kolarskie procenty :)
Atak na kolarskie procenty :) © k4r3l

Plan był tylko na Kocierską, a skończyło się wszystko na Żarze i Przegibku na dobitkę. Wcześniej jeszcze spotkaliśmy Jakubiszona, ale niestety nie mógł do nas dołączyć, reszta lokalesów albo zajęta albo chora... Podjazd na Żar był urozmaicony plamami ciągle zalegającego śniegu, spotkaliśmy tam też monokolarza :) i trochę pogadaliśmy o warunkach, o sprzęcie i o wrażeniach z jazdy - trzeba przyznać, że to niezła zajawka, zwłaszcza jak jedynym hamulcem jest... kontra :)
Gustav z Pilskiem w tle :D
Gustav z Pilskiem w tle :D © k4r3l
Szara eminencja ;)
Szara eminencja ;) © k4r3l

Zjazd z Żaru już taki przyjemny nie był, zaczęło tak cholernie wiać, że szło zwariować. Na szczęście pod odbiciu na Bielsko trochę się uspokoił. Na Przegibku (kiedy oni tam asfalt zrobią!?) Seba pojechał robić ostatnie 80km :) a ja wróciłem przez Porąbkę i Czaniec. Dzięki za współudział :D
Na podjeździe na Żar: wybryk... technologiczny ;)
Na podjeździe na Żar: wybryk... technologiczny ;) © k4r3l
Do tego miejsca udało się wyjechać :)
Do tego miejsca udało się wyjechać :) © k4r3l

Route 2,910,411 - powered by www.bikemap.net

Buka sobie idzie ;)

Niedziela, 15 lutego 2015 · Komentarze(5)
Jak spędziliście walentynki? Bo ja w towarzystwie smarów, benzyny ekstrakcyjnej, skuwacza do łańcucha, kluczy imbusowych i The Ramones :D



Zima spływa - i to dosłownie :) Boczne drogi w tragicznym stanie - mieszanka śniegu, lodu, błota i wody; te główne ciut lepsze, ale generalnie bez błotników nie wychodź. Odrdzewiłem górala i nie zważając na dogorywający suport pojechałem atakować przełęcze. A w zasadzie jedną przełęcz, ale dwa razy ;) Pod Kocierzem o dziwo działał orczyk i nawet ktoś korzystał, chociaż wg mnie ten stok to jakaś parodia ;) Wiem, bo zjeżdżałem kiedyś rowerem :D

Kończą mi się pomysły na zdjęcia na tej trasie :)
Kończą mi się pomysły na zdjęcia na tej trasie :) © k4r3l

Szaro-biała zima ;)

Poniedziałek, 9 lutego 2015 · Komentarze(7)
Odkopałem bardzo fajny, choć już trochę stary cover Danzig w wykonaniu chłopaków z bielskiej kapeli Newbreed! Endżoj :)


Uff, ale pauza. Oby ostatnia taka długa w tym roku ;) Powód prozaiczny, ale nie mogłem tego zlekceważyć. Jakiś czas temu wybraliśmy się z ekipą na Babią Górę (ekstremalne warunki, mimo słonecznej pogody kosmiczny wiatr na szczycie!) i tam sobie odmroziłem lekko duży palec w stopie. W sumie załatwiłem go już podczas grudniowego wypadu na Baranią Górę, a tutaj tylko poprawiłem :) Mimo to było warto :D

Niezapomniane wejście (moje pierwsze w ogóle, w zimie;) na Babią ;)
Niezapomniane wejście (moje pierwsze w ogóle;) na Babią ;) © k4r3l

Start powolny, bez szału - po miesiącu zerowej aktywności fizycznej chyba nie ma co szaleć ;) Dziś sypało cały czas, słońca brak. Zrekompensował mi to przejazd  przez bajecznie ośnieżony lasek w okolicach Bukowca - ktoś pomyślał i przejechał tam pługiem i po wczorajszej zawierusze i konkretnych opadach śniegu została idealna 2-3cm warstewka śniegu;)

Taki klimat to ja rozumiem ;)
Taki klimat to ja rozumiem ;) © k4r3l

Żeby tak płasko nie było na koniec poszła Przełęcz Targanicka - udało się wyjechać. Trzeba było trzymać się środka, bo koleiny po samochodach wybijały z rytmu :) Na głównych drogach śnieżno-błotna breja, natomiast w terenach podgórskich piękna zima bez tego 'miejskiego' syfu;)

Jakaś przełęcz musiała być, a drogi w okolicy utrzymywane na biało ;)
Jakaś przełęcz musiała być, a drogi w okolicy utrzymywane na biało ;) © k4r3l

Setka pod wiater ;)

Niedziela, 11 stycznia 2015 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Dziś grała orkiestra. No to niech gra dalej :)



Żeby jeździć trzeba jeździć - ta prosta zasada znalazła dziś zastosowanie w praktyce. Jako że wypadała niedziela zadaliśmy sobie jedno zajebiście ważne pytanie - co na naszym miejscu zrobiłby Jezus? :D Nic nam niestety do głowy nie przyszło, ale jakimś "cudem" znaleźliśmy się w Kalwarii pod klasztorem i tamtejszych ścieżkach (oznaczone na czerwono - maryjne, na niebiesko - jezusowe;), którymi niestety nie dało się jeździć, gdyż ponieważ Jezus lubił skróty i często zbaczał z utwardzonych duktów. No cóż, uciekliśmy stamtąd czym prędzej szukać esencji kolarstwa, czyli podjazdów!
Góry zostawiamy z tyłu :(
Góry zostawiamy z tyłu :( © k4r3l
Ale jedziemy w stronę słońca :)
Ale jedziemy w stronę słońca :) © k4r3l
No i są widoczki :)
No i są widoczki :) © k4r3l

Kilka takich 'kolarskich golgot' po drodze było - najfajniejsza prowadziła do urokliwego ryneczku w centrum Lanckorony. Było pięknie a serpentyny miały coś ze szwajcarskiego... sera;) Gdyby tylko tak nie raczyło pizgać posiedziałby tam człowiek dłużej napawając się sielskim spokojem z widokiem na Koskową Górę (charakterystyczny maszt) i Babią Górę (charakterystyczne wszystko). Pięknie położona miejscowość!
Dróżki kalwaryjskie :D
Dróżki kalwaryjskie :D © k4r3l
Stare mościwo :)
Stare mościwo :) © k4r3l
W okolicy Świnnej Poręby :)
W okolicy Świnnej Poręby :) © k4r3l

Dalej już dróżkami mniej lub bardziej ciekawymi dotarliśmy do Zembrzyc. Tu trochę pokpiliśmy sprawę, bo wbiliśmy się na zalewowy teren w Mucharzu i musieliśmy zawrócić, gdyż nie wiadomo było dokąd ta droga prowadzi. Teraz już wiem, że spokojnie można było jechać dalej zamiast ruchliwą 28ką z całym tym wiatrem (przez moment sypało nawet śniegiem w twarz) i tymi blachosmrodami. Wyszła nam ogólnie fajna, bo nieprzesiedziana niedziela - dzięki Kuba za nawigowanie! Szoska hula aż miło :)

Szosą w styczniu ;)

Sobota, 3 stycznia 2015 · Komentarze(9)
Muzyka smutna, szara i brudna a jednocześnie tak bardzo prawdziwa - zupełnie jak warunki podczas dzisiejszego treningu ;) Zespół nazywa się Odraza i jest to jedno z ubiegłorocznych objawień na krajowej scenie.


Gdyby mi ktoś dokładnie rok temu powiedział, że 12 m-cy później na swój pierwszy w nowym roku wyjazd pojadę na szosie postukałbym się po głowie i wywrócił oczami. No ale stało się - tymczasowo w Beskidy zawitała wiosna, drogi przesychają, a w górach zapanowała odwilż i szlaki są cholernie oblodzone. Nie było wyjścia jak ściągnąć szosę z wieszaka i zrobić swoją rundę ;) Oczywiście co z tego, że zabrałem dętkę i łyżkę skoro nie wziąłem pompki - na szczęście bez przygód ;) Jedzenia i picia sponsorowały: poranna kawa oraz batonik czekoladowy i bułka z miodem, a na trasie wspomagał mnie powerde niebieski z terminem ważności upływającym w 3 króli :D

P.S. Bikestats jest głupi i z automatu po nowym roku postarzał mnie o rok - skandal! :D

Na jednej z kocierskich serpentyn ;)
Na jednej z kocierskich serpentyn ;) © k4r3l

Szosą w grudniu popołudniu ;)

Sobota, 20 grudnia 2014 · Komentarze(6)
"Staring At The Abyss" krakowskiego Coffinfish to kolejna płyta, która zagościła na dłużej w moim odtwarzaczu.

Miało lać, miało wiać i ogólnie pogodowi wieszcze zapowiadali syf, kiłę i mogiłę. Tak przynajmniej wyglądała sytuacja w piątek późnym wieczorem.
Piątek wieczór z pogodą barową ;)
Piątek wieczór z pogodą barową ;) © k4r3l

A tu od rana piękne słońce! Sprawdził się tylko wiatr, o sile którego przekonałem się jeszcze nie wyjechawszy nawet na ulice. Dmuchnął skubany w rower i pierwsze szlify (szosy, nie moje;) zaliczone - z dwojga złego lepiej w ten sposób. Rozerwany brzeg siodełka, przecięta owijka i plakietka z kapsla z logiem PRO gdzieś poleciała wpizdu. No nic, to tylko rower a nie eksponat muzealny, nie ma co się nad tematem rozwodzić ;)
Myk i już na Przełęczy Kocierskiej ;)
Myk i już na Przełęczy Kocierskiej ;) © k4r3l

Trza siadać i kręcić. Dziś pierwszy raz Kocierz na szosie od strony Targanic. Powoli poznaję podjazdy w okolicy na nowo. Zupełnie nowe doznania, które za sprawą nowych, twardszych przełożeń potrafią dać ostro w tyłek. Zjazdy mega zachowawczo - serpentyny raz po raz przecinały wartkie strumienie wody. W dolince kocierskiej walka z wiatrem i tak aż do samej zapory w Tresnej. Pomiędzy zabudowaniami i górami wiało zdecydowanie mniej. Spotkałem po drodze raptem trzech, może czeterech szoszonów. Pogoda jak na grudzień idealna, choć niejeden z Was marzy pewnie o śniegu ;)
Powrót wokół jezior i postój w Porąbce ;)
Powrót wokół jezior i postój w Porąbce ;) © k4r3l

Żar z ekipą ;)

Niedziela, 14 grudnia 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Nowa płyta w starym stylu! Thrash metal prosto spod Czarnobyla! No dobra, żartowałem, chłopaki są z Kijowa;)


Sobota a w górach kupa błota. Odpuściłem. Przeserwisowałem sobie stery w góralu, bo po puszczeniu przedniego koła z kilkunastu centymetrów rama wpadała w dziwny rezonans. Jak się okazało dolne łożysko (zwykły wianek) złapało luz. Wymieniłem od razu oba obficie smarując. Powinno styknąć na zimę ;) Z racji planowanych wypadów w obuwiu cywilnym oraz gaciach narciarskich zamontowałem obciachową, ale jakże praktyczną osłonkę na blat ;) A w niedzielę przyszła pora na szosowanie. Chociaż jak się człowiek nasłuchał i naoglądał w ostatnich dniach jacy to zwyrodnialcy jeżdżą po naszych drogach to przyznam się szczerze - miałem pewne opory. Ale z drugiej strony - przecież nie zamknę się w czterech ścianach...
Pierwszy kompan ;)
Pierwszy kompan spod samiuśkich hołd ;) © k4r3l
Młodziczki z Sokoła Kęty na treningu ;)
Młodziczki z Sokoła Kęty na treningu ;) © k4r3l
Teee, bo Ci jakaś kulka z łożyska wypadła :D
Teee, bo Ci kulka z łożyska wypadła :D © k4r3l

Zgadaliśmy się w Kentaki na betonowym rynku (skąd ta moda, nie wiem) z Funiastym i Gustavsonem. Pierwszy dojechał rybnicki T-1000 i od razu zabrał się do macania mojej szosy ;) 10 minut później zameldował się Tomek z dziwną kulą u nogi (pewnie żona mu założyła, żeby się daleko nie zapuszczał - nie pomogło;) W okolicy cała kupa kolarzy i rowerzystów - od PROsów po typowych niedzielniaków. My to tak gdzieś chyba po środku z tendencją do niedzielnego rowerowania :D Miał być Kocierz ale ostatecznie padło na Żar. Taż fajnie w końcu to jeden z dłuższych i przyjemnych podjazdów w okolicy, na którym oddawaliśmy się pogadankom na tematy: antyklerykalne towarzyskie oraz techniczno-sprzętowe - niekoniecznie w tej kolejności ;) Nie mogło też zabraknąć klasycznych zjebek ;) Na szczycie jakaś marna kupka śniegu, dwa spasione koty, kilku downhillowców oraz oczywiście parki robiące słitfocie po przejażdżce kolejką. Za to widoki rewelacyjne - wiejąca w ostatnich dniach 'Ola' oczyściła zdecydowanie powietrze.
Nigdzie nam się nie śpieszyło zbytnio ;)
Nigdzie nam się nie śpieszyło zbytnio ;) © k4r3l
Na górze było zacnie!
Na górze było zacnie! © k4r3l
Pomykamy przez Wielką co się Puszcza ;)
Pomykamy przez Wielką co się Puszcza ;) © k4r3l

W dół poszło równie sprawnie, chociaż na dole wypadła mi buteleczka na wybojach ;) Ruszyliśmy nazot, bo w Porąbce miał czekać Krzysiek (tool). W czteroosobowej grupce pojechaliśmy sobie na lajcie przez Wielką Puszczę pokazać Sebie mini-hopkę, czyli sztywniutką Przełęcz Targanicką. Po tym punkcie wycieczki pożegnaliśmy Krzyśka a ja jeszcze pojechałem odprowadzić chłopaków przed Zator. Jechałbym dalej ale nie wziąłem lampek. Wracałem drogami drugiej kategorii i kląłem jak szwec pod nosem - wytrzęsło mnie za wsze czasy - osatni raz tamtędy jechałem. Udało się wrócić przed zmrokiem. Z dzisiejszej rajzy wyniosłem jednak kilka wniosków. Przede wszystkim, że tym przyjezdnym kolesiom w kaszę dmuchać nie wypada i swoje miejsce w szeregu znać trzeba. Funio mnie chciał do jakichś startów na szosie namówić - ale nie wiem czy w szerokich portkach można startować ;) Inna sprawa tyczy się jazdy na szosie - jak przystało na sportowy bolid mamy do czynienia z większym spalaniem... węgli ;) Także nie można lekceważyć regularnego tankowania w lidlach, biedrach czy innych aldikach ;) 

Sobotnia szosa

Sobota, 29 listopada 2014 · Komentarze(4)
Fantastyczny cover Celtic Frost! 666% metalu! ;)

Jednym słowem: piździ! ;) Szosa to fajna sprawa, ale może w ciut bardziej przyjaznych warunkach atmosferycznych :) Dziś sprawdziłem sobie jak z kasetką 12-25 pójdzie podjazd pod Przełęcz Targanicką. Wjechać wjechałem (deptając na stojaka po korbach), ale lekko nie było ;) Zresztą widać na wykresie jaka to sztajfa. Dobrze, że taka krótka, hehe.

Bez termosika ani rusz :)
Bez termosika ani rusz :) © k4r3l
Wyżej w górach zima ;)
Wyżej w górach zima ;) © k4r3l

Szosing-testing ;)

Niedziela, 23 listopada 2014 · Komentarze(7)
Francuski Alcest zawsze wyborny!


Nadejszła ;)  Po serwisie w Bike Doctor Service przyszedł czas na pierwszy test długodystansowca. Po kilkuset metrach drobna korekta siedziska - poza tym ok. Pod koniec trochę już pizgało w stopy, ale ogólnie to leciało się konkret. Trzeba sobie wyrobić parę nowych nawyków, przyzwyczaić się do zmiany biegów i przełamać strach (w ramach zdrowego rozsądku;) na zjazdach. Minusy? Brak muzy - słuchawki padły :/

Dzisiejszy ubiór z kolekcji Cebula jesień/zima 2014 /15 ;) Góra: dwa longsleeve'y, rękawki, bluza ocieplana (bez membrany), koszulka BS na wierch, dwie pary rękawiczek (ekstra ciepło!), buf na szyje, buf na łeb ;) Dół: kalesony :D, nogawki ocieplane, skodenki 3/4, szorty, skarpetki trekkingowe, folia stretch na skarpetach :D Brakowało wyraźnie ochraniaczy poza tym komfortowo ;)

Srebrna franca ;)
Srebrna franca ;) © k4r3l

Nie mogłem się oprzeć pokusie ;)
Nie mogłem się oprzeć pokusie ;) © k4r3l

I po podjeździe ;)
I po podjeździe ;) © k4r3l