Wpisy archiwalne w kategorii

0-30

Dystans całkowity:4565.17 km (w terenie 760.20 km; 16.65%)
Czas w ruchu:271:58
Średnia prędkość:16.73 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:89746 m
Maks. tętno maksymalne:208 (107 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:32319 kcal
Liczba aktywności:188
Średnio na aktywność:24.28 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Kocierz (instant)

Niedziela, 12 września 2010 · Komentarze(6)
Godzina to w sam raz, żeby na Przełęcz Kocierską (718m n.p.m.) wyjechać i wrócić. Pogoda dziwna. Pochmurno, na szczęście nie leje. Niby "tylko" 13 stopni, ale na podjeździe się delikatnie zagotowałem. Przy okazji testowałem rękawiczki z długimi palcami Dartmoora (wyrwane na przecenie w bielskim sklepie Authora) - wniosek: nadają się dopiero na temperatury zdecydowanie poniżej 10 stopni, powyżej tego dłonie "pływają"...
Targanice, w drodze na Kocierz © k4r3l

Problem osuwisk ciągle aktualny, wciąż powstają nowe. To najnowsze znajduje się (jadąc od strony Targanic) tuż przed wyciągiem - lewa strona jezdni jest zamknięta na kilkumetrowym odcinku - tam woda także wyrządziła szkody.
Na przełęczy... © k4r3l

Na Przełęcz docieram w czasie 16min30sek (a więc czas o 1min40s lepszy niż do tej pory). Kosztowało mnie to jednak sporo wysiłku (głównie przez źle dobrany ubiór). Człowiek jednak uczy się na błędach i następnym razem będzie z pewnością lepiej;)
Powrót. © k4r3l

PKP: kierunek Beskidy :)

Sobota, 28 sierpnia 2010 · Komentarze(9)
Po odebraniu roweru Ani z serwisu (przegląd generalny, wymieniona kaseta + łańcuch, klocki i niektóre linki oraz pancerze) mieliśmy w planach śmignąć już klasycznie przez Porąbkę, Międzybrodzie i Zarzecze do Kalnej (czyli naszej standardowej bazy wypadowej w Beskidy: Śląski / Żywiecki). Jednak dzisiejsza niepogoda sprawiła, że trasę pokonaliśmy za pośrednictwem Przewozów Regionalnych.
Na tyłach... © k4r3l

Jeszcze w serwisie/sklepie udało mi się kupić bez wahania, po bardzo okazyjnej, jak przystało na stałego klienta, cenie kask Kellys Diva, który nie dość że pasował, to jeszcze trafił w gust właścicielki perfekcyjnie. W sumie to ja trafiłem;)
Ciasno, ale jedziemy:) © k4r3l

Podróż "pkp" jak zwykle nie mogła odbyć się bez niespodzianek. Już na dzień dobry dowiadujemy się, że z z do Bielska kursują jako tzw. "komunikacja zastępcza" autobusy. Więc pojawił się oczywisty znak zapytania - jak zareaguje na rowery kierowca? Bilety kupujemy od razu do Łodygowic, żeby mieć w razie czego dodatkowy argument w ewentualnym sporze. Na miejscu okazuje się, że "drajwer" ma oczywiście w związku z nadbagażem kilka "ale", wymachuje nam przed nosem jakimś papierkiem, że niby nie może rowerów przewozić (a ja myślałem, że służbiści to już gatunek wymarły), jednak wspólnie z panią konduktor przekonujemy go, żeby sobie jaj nie robił i zabrał nas na pokład - w końcu kursuje tymczasowo pod banderą kolei, leje jak z cebra a my mamy już przejazd opłacony :)
W Łodygowicach... © k4r3l

W B-B czekamy kilkanaście minut na skład do Żyliny. Ten okazuje się być wyjątkowo punktualny - jest jednak jeden kluczowy problem - nie posiada ani jednego przedziału dla rowerów - same kuszetki. Wbijamy się więc do ostatniego wagonu skąd mamy fajny widoczek na tyły. Jest ciasno, ale przynajmniej nikt nam z tego powodu problemów nie robi.
Test nowego kasku i "chlapacza" :) © k4r3l

W Łodygowicach wciąż pada, pod dachem starego kiosku przygotowujemy się na najgorsze, czyli 5km w deszczu i przy niezbyt przyjemnym wietrze:) Po drodze zaliczamy kilka wymuszonych przez nagłe pogorszenie się warunków pogodowych postojów. "Chlapacz" Ani, mimo że prowizoryczny zdaje się spełniać swoje zadanie;)
Tu z reguły widać Skrzyczne... © k4r3l

Szanse na jakikolwiek rower są już dzisiaj znikome - zobaczymy co uda się ukręcić jutro. Ostatnio weekendy są bywają zupełnie nieprzychylne jakimkolwiek dalszym wypadom. Jesień chyba faktycznie zbliża się wielkimi krokami...

Deszczowa integracja

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(6)
Pierwsza moja bikestats'owa integracja odbyła się w odrobinę niesprzyjających warunkach, pogodowych oczywiście:) Uczestniczyli w niej: Niradhara, Kajman oraz jak mawiają Brytole "last but not least" sir Hose. Kobierniccy bajkerzy wyruszyli na Ziemię Andrychowską w celu pokazania Hose'mu słynnych w niektórych kręgach "wybryków skalnych" zwanych łupkami na rzece Wieprzówce. Czemu by do nich nie dołączyć, skoro nadarza się okazja - pomyślałem.
W drodze na integracje - popadało... © k4r3l

Niedziela okazała się burzowo-deszczowa, co w tych rejonach nikogo nie dziwi. Pada cały dzień, burze co chwila powracają, ale kiedy tylko przejaśnia się na chwilę dostaję cynk, że wyruszają i wstępnie umawiamy się przy andrychowskim cmentarzu.
Pod zniszczoną mapą... © k4r3l

Jako, że wyjechałem wcześniej postanowiłem powitać ich mniej więcej na granicy Roczyn i Andrychowa. Po przywitaniu i krótkiej wymianie zdań oraz giftów (dzięki!) ruszyliśmy w stronę Zagórnika dobrze znanymi mi skrótami.
Na skrzyżowniu:) © k4r3l

Kierowcy widząc tak zacną rowerową ekipę przepuszczają nas do skrętu - rispekta musi być (a może to ta żółta kamizelka Eli ta na nich działa?:) Kilka wiraży dalej meldujemy się przy celu naszej krótkiej wycieczki. Hose dostaje bzika na punkcie tej miejscówki i zaczyna się tzw. one man show - efekty poniżej:)
Kajman foci Hose'go:) © k4r3l

Hose na celowniku Niradhary:) © k4r3l

No i ja go też ustrzeliłem :) © k4r3l

Z letargu wyrywa nas grzmot i ponowne opady deszczu - pora się zmywać. Odprowadzam ich do Roczyn, gdzie rozjeżdżamy się w swoje strony. Po drodze jeszcze mały epizod z czarnym kotem, który pogoniony przez dwa owczarki o mały włos a skończyłby w paszczy Kajman'a :D Najdłuższą drogę do przebycia ma Hose, przed którym bez mała 60 km pedałowania do domu. Jak sam przyznaje, nie lubi błotników, to też można sobie wyobrazić, że nie będzie to suchy powrót:) Ale odjechał niczym rasowy rewolwerowiec, w stronę zachodzącego słońca:)
Hrobacza i znikające słońce © k4r3l

Godzinę później mam taki oto widok z okna:) © k4r3l

Spotkanie totalnie pozytywne, wszyscy okazali się mocno zakręceni na punkcie dwóch kółek i wszystkiego co z nimi związane, także nie mogło być inaczej:) Pozdro i do następnego!

Wieczorny lajcik

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Z Anią i siorą na wieczorne kręcenie po okolicy. Jako że komunijny rower siostry nie nadaje się zbytnio do jazdy przesiadła się na mojego Staruszka. Siodełko maksymalnie w dół, szybkie wytłumaczenie, którą dłonią ma najpierw hamować i jazda w miasto. Jedno rondo, drugie i w las:) Zawitaliśmy do Zagórnika zobaczyć jak się mają o tej porze roku Łupki Wierzchowskie na Rzyczance. W tym momencie aparat padł i udało się zrobić tylko jedną fotę:
Łupki wierzchowskie © k4r3l

Pogodowy lipton

Sobota, 24 lipca 2010 · Komentarze(5)
Kategoria 0-30, Drogi, Z kimś
Niedościgniony, oldschoolowy oryginał:

W planach na sobotę był wyjazd w Beskid Żywiecki naszą kochaną koleją. Niestety, po całym tygodniu nieznośnych upałów, pogoda postanowiła zmienić swoje oblicze właśnie na weekend... W sumie spodziewaliśmy się trochę tego, ale nadzieja na bezdeszczowy weekend tliła się w nas do ostatnich godzin przed wyjazdem. Zmuszeni zostaliśmy do zmiany planów i postanowiliśmy pierwszy raz w tym roku śmignąć na górę Żar. Jednak, o ile pogooda we wczesnych godzinach porannych umożliwiała dalszą wycieczkę, to już kilka godzin później sytuacja uległa diametralnej zmianie. Nieboskłon pokryły niskie, ciemne, deszczowe chmury. Mniej więcej wyglądało to tak, że co chwilę jak nie mżyło, to wiało zapowiadając intesywniejsze opady, dlatego nie ryzykując większego przemoczenia zdołaliśmy dotrzeć tylko do Zarzecza, gdzie poinformowaliśmy Khronos'a, z którym mieliśmy się spotkać w Międzybrodziu Żywieckim, że dalsza jazda pozbawiona jest sensu. Postanawiamy zawrócić i podjeżdżamy na moment nad Jezioro Żywieckie.
Jezioro Żywieckie 1 © k4r3l

Tutaj dokładnie widać jak deszczowo zapowiada się dzień w całej okolicy. Mamy też widok na pozbawioną zapewne warunków krajobrazowych Magurkę Wilkowicką, którą nasz niedoszły towarzysz wycieczki postanawia zaatakować będąc w tym momencie na Przegibku.
Pasmo Magurki Wilkowickiej © k4r3l

Po chwili zrywa się wiatr a my uciekamy do domu, zostawiając za sobą niesamowity widok jeziora, nad którym dominowały dzisiaj ciężkie i gęste chmury. Maybe next time...
Jezioro Żywieckie 2 © k4r3l

Jezioro Żywieckie 3 © k4r3l

2 x basket

Sobota, 3 lipca 2010 · Komentarze(6)
Łączny dystans z wyjazdów na boisko (pt, sobota). Terenu nie ma, chociaż można by wpisać kilkaset metrów ze względu na rozkopaną ulicę Grunwaldzką:)

Boisko jak widać betonowe, więc skakanie nie służy stawom, zwłaszcza jak każdy mecz gra się do 100 pkt... Trzeba będzie zrobić sobie małą przerwę od kosza...

Rower wyregulowany, ale oddam go chyba na przegląd gwarancyjny, bo jakieś luzy w czuje w supporcie. Nie ma co ryzykować.

Kilka przygodnych fotek z, jak to Sikor ładnie nazywa, kalkulatora :)

Meczyk © k4r3l

W drodze do domu - Beskid Mały zaprasza!:) © k4r3l

Zapraszamy w Beskidy! © k4r3l


I na koniec trochę patriotyzmu lokalnego - bielska hardcorowa załoga:

08. Widokówka (z Beskidu Andrychowksiego)

Niedziela, 28 marca 2010 · Komentarze(21)
Dzisiaj ekstremy nie było. Raczej typowa wycieczka krajoznawcza, czyli objazd najfajniejszych miejsc, z których można coś ciekawego zobaczyć:) Początek standardowy - kierunek Brzezinka.
Widokówka z Brzezinki © k4r3l

Dalej zjazd do Targanic i stromy podjazd na Sułkowice. W tym miejscu jeden z moich ulubionych punktów widokowych:
Widokówka z Targanic © k4r3l

Andrychów na "zoomie" © k4r3l

Na Bolęcinie staram się przedstawić pagórkowate ukształtowanie okolicznych terenów. W tle Gancarz (802 m n.p.m.), czyli miejsce mojej ostatniej górskiej wizyty:
Widokówka z Bolęciny © k4r3l

Kolejna fota z Gancarzem w tle wykonana z górki gdzieś pomiędzy Bolęciną a Rzykami...
Gancarz © k4r3l

Na asfalt wyjeżdżam w Rzykach na wysokości Młynarczyków (takie osiedle). Szum wody zwabia mnie w kierunku tego wodospadu:
Wodospad w Rzykach © k4r3l

Obok niego znajduję naturalne oczko wodne...
Oczko wodne © k4r3l

... z którego spoglądało na mnie milion oczu :D (co tu się będzie niedługo działo!:)
One million eyes © k4r3l


Odkrycie ostatnich tygodni, koniecznie zaopatrzcie się w ich debiutancki krążek!

07. Leskowiec i Gancarz

Piątek, 26 marca 2010 · Komentarze(20)
Aż się nie chce wierzyć, że pogoda może się jutro zepsuć. Zobaczymy! W Beskidzie Małym wieje halny a ten jak wiadomo przynosi zmianę pogody, czyli najczęściej deszcz. Korzystając z "z ostatniego pogodnego dnia" przed weekendem wybrałem się w górki, najbliższe, ale też i te najbardziej znane. Początek terenu, czyli gdzieś w Rzykach:
Początek terenu © k4r3l

Początek terenu - widoczek © k4r3l

Nie chciałem podchodzić na Gancarz od strony Andrychowa, ale tak się złożyło, że wjechałem za wcześnie na szlak zielony (na wysokości Kobylej Głowy) i czekał mnie stromy, kamienisty, wręcz niemożliwy do podjechania z tej strony, odcinek. To oznaczało jedno - pchanie roweru 200 metrów w pionie...
Kobyla Głowa © k4r3l

Podejście na Gancarz © k4r3l

Zdjąłem licznik i po niespełna półgodzinnej wspinaczce zameldowałem się pod charakterystycznym krzyżem na szczycie Gancarza z przepiękną panoramą na wieś Kaczynę oraz szczyty takie jak Bliźniaki, Kokocznik czy Smużka. Następnym razem trzeba sprawdzić podejście od strony Rzyk - choć nieoznakowane powinno być łagodniejsze.
Krzyż na Gancarzu © k4r3l

Medżik na Gancarzu © k4r3l

Panorama z Gancarza © k4r3l

Zjazd z Gancarza w kierunku Przełęczy Pod Gancarzem (mogli się bardziej wysilić:) to prawdziwe cudeńko. Nie ma co prawda z niego jakichś specjalnych widoków, ale można to sobie odbić na prędkości:) Od tego momentu zaczyna się podejście na Leskowiec. Na tym odcinku sporo przymarzniętego śniegu.
Śnieg pod Groniem JPII © k4r3l

Na Groń JP II niestety rower trzeba także wprowadzać. Koła grzęzną w błocie i ślizgają się na śniegu. Ale za ten trud jest oczywiście przewidziana nagroda - patrz niżej.
Panorama z Gronia JP II © k4r3l

Panorama z Gronia JP II © k4r3l

Mijam schronisko i już czerwonym szlakiem podjeżdżam na sam Leskowiec (922 m.n.p.m). Oczywiście z podjeżdżaniem ma to niewiele wspólnego, bo w tym miejscu także cała masa śniegu/lodu. Na szlaku zero ludzi, jakaś para i jeden gość, w sezonie byłoby to nie do pomyślenia. Na szczycie wiatr osiąga apogeum, ale i tak jest przyjemnie. Jest ciepło, bo słońce wciąż wysoko. Cykam kilka fotek i chowam się do szałasu.
Panorama z Leskowca © k4r3l

Widok z Leskowca © k4r3l

Widok z Leskowca (północny-zachód) © k4r3l

Panorama z Leskowca (wschód) © k4r3l

Leskowiec © k4r3l

Żeby za bardzo nie kombinować, wracam się czarnym, sprawdzonym już, szlakiem. Jest stromy i bardzo techniczny. Po drodze zaliczam glebę na zlodowaciałym śniegu - pierwsze koty za płoty :)
Czarny szlak - Leskowiec © k4r3l

Czarny to także okazja do oglądania widoków. Ale nie ma się co wkręcać za bardzo w podziwianie krajobrazów, bo to bardzo wymagający zjazd, pełen gałęzi i luźnych kamieni...
Carny szlak - Rzyki © k4r3l

Ze szlaku wyjeżdżam w Rzykach Jagódkach i tam nówką asfaltem pędze grubo ponad cztery dyszki do Andrychowa. Jakaś konkluzja na koniec? Potwierdza się teza, że na chwilę obecną powyżej pewnego pułapu nie ma co liczyć na jazdę po górach na większą skalę. Taka jednak krótka wyprawa może pełnić rolę sprawdzianu naszych umiejętności przed tymi poważniejszymi wyzwaniami...

Z nowego albumu Deftones "Diamond Eyes". Tym razem coś bardzo chillout'owego:

04.Na Kocierz i z powrotem

Piątek, 19 marca 2010 · Komentarze(5)
Taka sobie, krótka, godzinna i rekreacyjna wycieczka na Przełęcz Kocierską. Momentami mocny halny próbował mnie zrzucić z roweru, więc walka była ostra:) Początkowo pogoda całkiem znośna, słońce nieśmiało przebija się przez chmury.
Marcowy Kocierz © k4r3l

Osiem kilometrów za mną, teraż 8% pod górkę, czyli 4 kilometrowy podjazd.
Marcowy Kocierz © k4r3l

Kręta droga pnie się mocno w górę, ale obfituje też w fajne widoczki:
Marcowy Kocierz © k4r3l

27 minut później (początkowa średnia 9,5-10km/h spada do 8-8,5km/h) melduję się przy hotelu Kocierz. Zimno i masa śniegu, ale już niedługo...
Marcowy Kocierz © k4r3l

Jak się okazuje, trafiam na prezentację skuterów śnieżnych marki Polaris. Korzystają już z nieczynnej (czyżby koniec sezonu) trasy narciarskiej. Zwróćcie uwagę na pierwszy znak od dołu:)
Marcowy Kocierz © k4r3l

Cykam parę fotek tych wrzeszczących bestii i powrót.
Marcowy Kocierz © k4r3l

Daleko w tle (niestety na zdjęciu nie widać) majaczy ośnieżony szczyt Pilska.
Marcowy Kocierz © k4r3l

Jak widać szlak na Potrójną, którym kiedyś jechałem na Łamaną Skałę i Leskowiec kompletnie nie przejezdny.
Marcowy Kocierz © k4r3l

Przez Kocierz biegnie granica pomiędzy małopolską a śląskiem...
Marcowy Kocierz © k4r3l

Marcowy Kocierz © k4r3l

Andrychów-Brzezinka-Targanice-Kocierz Moszczanicki-Targanice-Sułkowice-Andrychów.

A na koniec numer z pożegnalnej płyty Scorpions, która właśnie dzisiaj ma swoją PREMIERĘ! Rock w najczystszym wydaniu! Niesamowite, ale Ci goście wciąż są pełni energii!!! Podkręćcie volume na full!

01.Zimowy debiut

Czwartek, 25 lutego 2010 · Komentarze(5)
Rok temu nawet przez myśl mi nie przyszło, żeby w lutym wsiąść na rower. Tajemne siły mobilizacyjne Bikestats jednak swoje zrobiły:) Trip wyszedł raczej standardowy, może tylko niektóre odcinki pokonywane były w odwrotnym kierunku. Warunki takie sobie, generalnie drogi suche, choć zdarzały się fragmenty z grząskim, topniejącym śniegiem - tragedia:)

Trasa: Andrychów-Brzezinka-Targanice-Sułkowice-Zagórnik-Andrychów

Kilka widoczków dla potwierdzenia, że wyżej w górach zima jeszcze rządzi:

Okolice Andrychowa © k4r3l


Okolice Andrychowa © k4r3l

Wiejskie drogi o dziwo zupełnie przejezdne:
Okolice Andrychowa © k4r3l

A w Zagórniku wody puściły już na całego:
Kaskady w Zagórniku © k4r3l

Coś dla ry(d)zykantów:)
Kaskady w Zagórniku © k4r3l

Pozornie nic się nie dzieje, sielanka...
Kaskady w Zagórniku © k4r3l

W rzeczywistości woda płynąca z gór ostro napiera i tworzą się takie oto wodogrzmoty :)
Kaskady w Zagórniku © k4r3l

Jak widać na załączonym obrazku Andrychów mieści się w dolinie, co ma swoje plusy (bliskość gór) a także niestety minusy (częste załamania pogody)
Okolice Andrychowa © k4r3l

Zauważyłem, że ludzie w załączonych filmach dodają albo muzykę, albo kabarety:) Ja mam coś co zgrabnie łączy oba te gatunki. Polecam inne skecze z cyklu - ubaw po pachy!