Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:20124.17 km (w terenie 1696.70 km; 8.43%)
Czas w ruchu:999:58
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:350273 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:127786 kcal
Liczba aktywności:420
Średnio na aktywność:47.91 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Odebrać nagrodę ;)

Środa, 17 września 2014 · Komentarze(2)


Nie ma to jak urlopik w środku tygodnia - po ogarnięciu roweru po błotnistej niedzieli udałem się na szosing w kierunku na Bielsko. Główny cel był jeden - odebrać nagrodę z fejsbukowego konkursu, a że przy okazji siadł Przegibek dwukrotnie to nic tylko się cieszyć. Nagroda prezentuje się tak (te bazgroły to autografy polskiej kadry, m.in Maja Włoszczowska, Marek Konwa czy Kasia Solus-Miskowicz):


Postój na szamanko ;)
Postój na szamanko ;) © k4r3l

Zawitałem do Cygańskiego Lasu, gdzie urzęduje Bike Doctor Maciek, który miał być okazję na ostatnich mistrzostwach świata MTB w Norwegii skąd przywiózł oprócz tej koszulki także trochę opowieści. Pogadaliśmy, nagrodę wsadziłem do kieszonki w koszulce. Wracając dostałem w Straconce nagłego odcięcia i musiałem się wspomóc colą, czekoladą oraz pączkiem :D
ps.
Bez zapisu trasy, dystans na oko, bo logger padł po ostatnich deszczach. Na szczęście to tylko bateria, która jest identyczna jak w starych Nokiach, a więc nie ma problemu z wymianą.

Poranna pętla ;)

Sobota, 13 września 2014 · Komentarze(2)


Rześko, ale już po chwili leje się ze mnie na podjeździe pod Kocierz. Nóżka jakaś taka niemrawa, może dlatego, że na śniadanie tylko kawa... Na zjeździe kilka pauz na fotki widoków - okoliczności były ekstra - lekka mgła w dolinach dodała tej okolicy uroku. Chwilę później czekał mnie przejazd przez Silent Hill, czyli okolice Oczkowa i Tresnej - totalne mleko. Od Czernichowa już elegancko - jeszcze tylko Wielka Puszcza i druga przełęcz. Obudziłem się :)

ps.o, właśnie zauważyłem, że cztery tysie pękły ;) Ciekawe czy do pięciu dobiję, chyba tylko wtedy, kiedy zrobię COŚ TAKIEGO jak Sebastian :D

To jest to! ;)
To jest to! ;) © k4r3l
Pusto i magicznie!
Pusto i magicznie! © k4r3l
Silent Hill ;)
Silent Hill ;) © k4r3l
Targanicka jak zawsze spoko ;)
Targanicka zawsze spoko ;) © k4r3l

Tylko Kocierz ;)

Środa, 10 września 2014 · Komentarze(0)


Tylko lub aż, bo po pracy zasypiałem na siedząco, ale nie chciałem odpuścić przystępnej aury, więc ruszyłem dupsko zrobić jakiś uphill. Chwilę po wyjeździe kapnąłem się, że w tylnym kole jest za mało powietrza - zapomniałem, że gdzieś uchodzi przez jakąś mikrodziurkę zwłaszcza jak rower dwa dni postoi nieużywany. Jakoś mnie to pompowanie wykończyło, że nosiłem się z zamiarem odpuszczenia Kocierza, ale ostatecznie go zrobiłem. Niestety, na drugą stronę sił już brakło. Dobre jednak i to :)
Na ławeczce :)
Na ławeczce :) © k4r3l

Beskid Mały dawno niewidziany :)

Niedziela, 7 września 2014 · Komentarze(2)
Świnie ponad perły ;)


Ekipa była umówiona w Wiśle o 8 rano - z braku możliwości logistycznych oraz bardzie chyba z powodu lenia odpuściłem rajzę szlakiem maratonu z Istebnej. Zamiast tego zafundowałem sobie samotny objazd Beskidu Małego. Wyjazd bez szału i niespodzianek - ot kilka górek do zaliczenia, kilka naprawdę zacnych podjazdów, fajne zjazdowo szlaki i dosłownie kilka fragmentów, na których trzeba było sprowadzać.

Odpoczynek po pierwszym konkretnym podjeździe ;)
Odpoczynek po pierwszym konkretnym podjeździe ;) © k4r3l
Pod Magurką ;)
Pod Magurką ;) © k4r3l

W Porąbce spotkałem Maksa z dwiema koleżankami :), który dzień wcześniej wygrał wilkowickiego ogórka w uphillu na Magurkę (widzicie jak się mistrzom powodzi, hehe). Ogórek ogórkiem, ale jak będziecie mieli okazję to spróbujcie się z jego czasem 23:10! Z Międzybrodzia tym razem ja zaatakowałem Magurkę - dla odmiany żółtym szlakiem. Okropnie ciężki podjazd, wynagrodzony w końcówce widokowym singlem. Dalej Czupel i rozmowa na szczycie najwyższej góry BM z biegaczem - biegi górskie to dla mnie level hard ;) Zjazd klasycznym wariantem: czerwony-żółty-zielony. I tu pierwszy z dwóch wkurwów tego dnia - krosowcy! Nie wierzę, żeby nie dało się tego opanować w taki dzień jak niedziela w okolicy popularnych szczytów - ale oczywiście nie było nikogo, kto mógłby ich przyłapać na gorącym uczynku.
Prawie jak Norwegia ;)
Prawie jak Norwegia ;) © k4r3l
Dziś dużo terenu i takich zjazdów :)
Dziś dużo terenu i takich zjazdów :) © k4r3l

Szybka przebitka asfaltowa pod Żar i zielony w stronę Przełęczy Isepnickiej. Wcześniej ożywczy postój nad potokiem - można było zmyć z siebie syf pozjazdowy i podładować aku przed kolejnym uphillem. Uphillem, który mnie zwyczajnie pokonał - co chwila przystanki, sił coraz mniej a na dodatek ręce mi opadły jak zobaczyłem kolejny plac budowy z ciężkim sprzętem na szlaku turystycznym... Ale jakoś wyjechałem/wyszedłem pod górkę skąd już droga była znacznie przystępniejsza, no i przede wszystkim widokowa.
Jeszcze dało się zamoczyć nogi ;)
Jeszcze dało się zamoczyć nogi ;) © k4r3l
Ostatnie spojrzenie na Żar ;)
Ostatnie spojrzenie na Żar ;) © k4r3l

Trochę pokląłem na rąbankę beskidzką na czerwonym szlaku, ale kiedy już dokulałem się do Kocierza nerwy puściły i można było się zrelaksować na zjeździe. Na zielonym trwają prace zwózkowe, więc skoki przez drzewa included. Mam nadzieję, że nie rozpieprzą całego tego szlaku, bo to był jeden z lepszych fragmentów zjazdowych w okolicy. Asfaltowa końcówka pozwoliła jeszcze nieco depnąć na pedały. Mocny dzień naszpikowany megapodjazdami i ciekawymi zjazdami. Pjur emtebe ;)

Nóżka podaje MTB ;)

Sobota, 6 września 2014 · Komentarze(2)
Rosyjski GRAI! Tak mi graj :D


Jak w tytule - nóżka podawała aż miło. To chyba efekt wcześniejszej relacji z Mistrzostw Świata XCE ;) Sporo podjazdów, w tym jeden dość konkretny (ok. 500m / 5km) na szczyt Leskowca. Tam by nie zostać zjedzonym przez muchi zjeżdżam w dół i dalej w stronę Gancarza - ludzie uciekają w popłochu, a przecież ja nie wariat, kiedy trzeba zwolnić zwalniam :)

Singielek z Gancarza ;)
Singielek z Gancarza ;) © k4r3l
... i oczom ich ukazał się las... krzyży :DDDDD
... i oczom ich ukazał się las... krzyży :DDDDD © k4r3l

Za Gancarzem próba tajemniczego singielka - jak się okazuje jest do dróżka wychodzona przez tambylców z wioski Kaczyną zwanej - spotykam tam babcinkę na tej dróżce, która przeciera "szlak" przed jutrzejszą pielgrzymką pod krzyż, a jakże ;) Dalej już zielonym do samego Andrychowa. Na końcu o włos unikam rozkwaszenia się na drzewie - uff :D
Końcówka rajzy ;)
Końcówka rajzy ;) © k4r3l

Potrójna z rana ;)

Sobota, 23 sierpnia 2014 · Komentarze(0)


Jak w tytule. Szybka kawa, żarcie do plecaka i jazda ;) Trochę chaszczingu, butowania ale przede wszystkim cisza, spokój. Po drodze spotykam paru grzybiarzy - sądząc po zawartości koszyków opłacało im się tak wcześnie wstawać ;)

Klimatycznie ;)
Klimatycznie ;) © k4r3l
Na rozdrożu ;)
Na rozdrożu ;) © k4r3l
Barania Góra, Skrzyczne, Klimczok ;)
Barania Góra, Skrzyczne, Klimczok ;) © k4r3l

Niemiłym akcentem jest niestety postępująca rozpierducha w lesie - tym razem zaorany fragment zielonego szlaku z Kocierza w stronę Przełęczy Targanickiej. Na samym szlaku pełno powalonych drzew - ciekawe czy uprzątną to do końca dnia...

Przedłużka weekendowa ;)

Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 · Komentarze(2)


Miał być jakiś fajny wyjazd, ale oczywiście urwana szprycha (to już chyba 4ta) pokrzyżowała plany. Z drugiej strony jeździło się dziś jak po grudzie - zero pewności na szlaku, koncertracja jakaś wystrzelona w kosmos, więc wyszło totalnie bez napinki ;)

Śląsk jak na dłoni ;)
Śląsk jak na dłoni ;) © k4r3l
Zabawa z samowyzwalaczem - 10sekund to trochę mało ;)
Zabawa z samowyzwalaczem - 10sekund to trochę mało ;) © k4r3l
Zjazd dnia - zjechałem lewą stroną patrząc z góry ;)
Zjazd dnia - zjechałem lewą stroną patrząc z góry ;) © k4r3l

3dniówka ;)

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · Komentarze(4)

Pogodna pocztówka z Beskidów ;)
Pogodna pocztówka z Beskidów ;) © k4r3l
Męczyłem Kocierz asfaltami trzy dni z rzędu. Jako że weekend z rodzaju tych długich, to na szczycie tłumy jak na odpuście ;) Siąść się spokojnie nie dało, wszędzie ta hałasująca szarańcza ;) Ostatniego dnia w niedzielę niewielkie  urozmaicenie - Porąbka-Zapora, Wielka Puszcza i... Kocierz ;) Pogoda w kratkę, w sobotę mnie skropiło na podjeździe, jak wróciłem wyszło słońce, i tak w kółko.

Leskowiec bez niespodzianek ;)

Wtorek, 12 sierpnia 2014 · Komentarze(7)

Wyjazd umotywowany próbą poszukania zgubionych okularów. Zguby co prawda nie odnalazłem ale co się przejechałem, to moje. Żeby było ciekawiej zmieniłem wariant podjazdowy. Na szczycie spotkałem tego co kiedyś enduraka i dziewczyny z kuchni schroniskowej, z którymi chwilę pogadałem.

Korzonki na czarnym ;)
Korzonki na czarnym ;) © k4r3l

Zjazd najpierw singlem pod Groniem a później czarnym szlakiem, na którym leśnicy zapomnieli chyba posprzątać po robocie. Ja wiem, że jest środek tygodnia i turystów mniej albo i wcale ale tak trudno te kilka gałęzi przesunąć na bok? Nie rozumiem tych ludzi... Niby bez niespodzianek, ale kolejna szprycha urwana :D Oddałem to kółko do fachowca niech solidnie wycentruje, bo tej magicznej umiejętności nie posiadłem. Tak samo jak i cierpliwości potrzebnej to porządnego wykonania tej czynności ;)

Leskowiec z gratisem ;)

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · Komentarze(2)


Popołudniowy, niedzielny Leskowiec przypomniał mi jak niestabilna pogoda potrafi być w górach. Przy schronisku z racji niedzielnej mszy masa ludzi - z trudem można było przejechać. Chwilę po zjechaniu ze szczytu zaczyna padać i całkiem niedaleko słychać grzmoty. Szybka zmiana z planów i zamiast na Kocierz uciekam z głównego pasma nieoznakowaną drogą w kierunku Rzyk.
Lekko niepewna pogoda ;)
Lekko niepewna pogoda ;) © k4r3l

Klasyczne oberwanie chmury w górach ;)
Klasyczne oberwanie chmury w górach ;) © k4r3l

Deszcz się nasila, grzmi coraz bliżej. Korzenista i kamienista ścieżka (swoją drogą bardzo ciekawy technicznie wariant) szybko staje się mokra i śliska - słowem pełna ekstrema. Przed kuliminacyjną falą, po której droga zamienia się strumień, udaje mi się zdąrzyć schronić pod wiatą starego przystanku MZK, gdzie już czeka grupka turystów. Ci co nie zdążyli dochodzili przemoczeni do suchej nitki. Jak to mówią: to był moment ;) Z tego wszystkiego gdzieś zapodziałem okulary. Trudno...