Wpisy archiwalne w kategorii

Drogi

Dystans całkowity:19506.39 km (w terenie 272.70 km; 1.40%)
Czas w ruchu:894:16
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:284759 m
Maks. tętno maksymalne:286 (147 %)
Maks. tętno średnie:196 (101 %)
Suma kalorii:101555 kcal
Liczba aktywności:325
Średnio na aktywność:60.02 km i 2h 46m
Więcej statystyk

Tour de Beskid Mały ;)

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Jakby się komuś nie chciało czytać to zapraszam na skrót filmowy - relacja tekstowa standardowo poniżej ;) Kolory są wyblakłe ponieważ z racji zmieniającej się na trasie pogody musiałem ujednolicić jakoś obraz ;)

Szosowo z Konradem na test jego nowej maszyny - piękne lekkie i zgrabne cudeńko marki, do której mam sentyment, kellys. Dołączył oczywiście Kuba i pomimo niepewnej pogody pojechaliśmy. Najpierw na wschód.

Jazda drogą równoległą do krajowej 28ki to czysta przyjemność ;)
Jazda drogą równoległą do krajowej 28ki to czysta przyjemność ;) © k4r3l

W Suchej Beskidzkiej czekał nas przymusowy pit-stop w barze gdzie mieli milion wariacji na temat kebabów i frytek. Można sobie zamówić np. kebaba wegetariańskiego (:D) albo bułkę z frtykami ;) Po godzinie przestało padać, ale nie wyszliśmy nawet poza parasolki a rozpadało się ponownie, więc zjechaliśmy pod daszek salonu kosmetycznego u Dorci i Krysi (niestety nieczynny;)

Najbardziej stromy framgent podjechany ;)
Najbardziej stromy framgent podjechany ;) © k4r3l

Jako że pierwsza część trasy była względnie płaska to tez dalszy etap obfitował już tylko w podjazdy. Najpierw mały pagórek tuż za Suchą Beskidzką, następnie Przełęcz Ślemieńska i Rychwałdzka. Żeby zamknąć pętlę musieliśmy jeszcze zajechać do Bielska i stamtąd już głównymi drogami do domu. Git wypad ;)

Przystanek w centrum Ślemienia ;)
Przystanek w centrum Ślemienia ;) © k4r3l


height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/370846510/embed/7d5c7a20065fafcdb4f8a6c43f2e4b9c5e67f747">

Czeretnik uphill

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Cerber to młoda załoga z Poznania, która gra bardzo sympatyczny stoner/groove metal. Wybrałem kawałek, od którego coś zaczęło się na płycie dziać. Bardzo przyjemny debiut a sama płyta wydana przepięknie. Polecam!



Jest lato, więc upał jest wskazany, jednak to co się dzieje obecnie normalne nie jest. Dodatkowym minusem jest fakt, że nie da się zrobić nic bardziej epickiego w takich warunkach, bo organizm też swoje granice cieplnej przyswajalności ma. Z pomocą przychodzą więc wieczorne tripy i kolega, który jakąś trase wymyśli ;) Zamiast rundy "wokół komina" pojechaliśmy z Jakubiszonem na Czeretnik - to taki niepozorny podjazd na wysokość ok.700m n.p.m. w Beskidzie Małym.

Nagroda za wdrapania się na szczyt ;)
Nagroda za wdrapanie się na szczyt ;) © k4r3l

Stadnina na wysok 700m n.p.m. ;)
Stadnina na wysokości 700m n.p.m. ;) © k4r3l

Można go zrobić szosowo z dwóch stron: od Ślemienia i od Huciska. Przy czym ta druga wersja z tego co pamiętam i tego co odnotowałem na zjeździe wydaje się być trudniejsza a zarazem ciekawsza. Aczkolwiek wczorajszy wariant od Ślemienia do prostych nie należał - jeżeli deptasz po korbach a mimo to podnosi Ci przednie koło to wiedz, że coś się dzieje ;) To właśnie jedna z tych niepozornych beskidzkich ścianek. Przejechałem Tatry a ostatnio także Żar bez żadnego hałasu w korbie, wystarczył jednak Czeretnik, żeby coś się już tam zaczęło tłuc ;) Założyłem tam segment ("Czeretnik uphill (od Ślemienia)") także zapraszam wszystkich śmiałków :)

Rozkopana Kocierska :(

Czwartek, 6 sierpnia 2015 · Komentarze(8)
Występ Modestep na tegorocznym Wodstoock'u robi piorunujące wrażenie. Do wczoraj był dostępny cały set, ale niestety zniknął z YT. Więc na pocieszenie intro plus pierwszy numer - ja mam ciary. Zagrali dla 700 tys osób - nawet na FB nie mają tylu fanów ;)



Stało się to, czego się nie spodziewałem. Co prawda lokalne media trąbiły coś o zamknięciu drogi DW 781 z Łękawicy przez Przełęcz Kocierską, ale myślałem, ze to tylko kosmetyczne poprawki, w końcu ostatnim razem wykopali tam dziurę głęboką na tyle, że zmieściła się tam cała koparka. Poniżej zdjęcie archiwalne (8 sierpień 2011).

Interes może tam trochę kuleć, a to z powodu tego oto wykopaliska ;)
Interes może tam trochę kuleć, a to z powodu tego oto wykopaliska ;) © k4r3l

Niestety, to co tam wczoraj zastałem nie napawa optymizmem - wykopek ciąg dalszy, prace mają potrwać do 31 października. Szosą szkoda w ogóle się tam pchać, a o zrobieniu KOMa to już można całkowicie zapomnieć ;) Mam nadzieję, że tym razem zrobią to jak należy...

Remont w trzech aktach ;)
Remont w trzech aktach ;) © k4r3l

Standardowa pętla we trzech ;)

Środa, 29 lipca 2015 · Komentarze(2)
13 lat temu ukazał się album zawierający ten fenomenalny, nie bójmy się tego słowa, przebój ;) Czekam na nowy album od chłopaków z Filter.


Miało być delikatnie, bez górek, a wyszło jak zwykle: uphill pod Kocierz i Targanicką, plus krótkie odcinki sprintowe... Ech, nie da się jeździć z koksami ;) Ps. całkiem sporo ludzi na trasie, pod samym Kocierzem kilkoro rowerzystów, podobnie w Porąbce, jak i w Wielkiej Puszczy - fajnie widzieć ludzi aktywnie spędzających popołudnia zamiast przykładowo siedzieć przed TV i oglądać tasiemce pokroju Wspaniałego Stulecia ;)

Czilałt przez Kocierz ;)
Czilałt przez Kocierz ;) © k4r3l

Krótka przerwa na zaporze ;)
Krótka przerwa na zaporze ;) © k4r3l

Ostry zjazd z Przełęczy Beskid ;)
Ostry zjazd z Przełęczy Beskid ;) © k4r3l

Pętla Beskidzka z Gustavssonem ;)

Niedziela, 26 lipca 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Krakowski Terrordome to esencjonalny thrash metalowy zespół, który za sprawą swoich dźwięków teleportuje nas do czasów kiedy gatunek ten był na topie. No i w tym numerze akcent sportowy - a jak ktoś nie wie, co to za dyscyplina ten cały 'mosh' to odsyłam do wikipedii ;)


Spontan po górkach z Gustaffsonem - chłopak poskładał szosę na nowej (swoją drogą bardzo sympatycznej) ramie Accent'a i przyjechał przetestować ją w górach. Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba, a trasa Pętli Beskidzkiej to idealna opcja do takich harców.

Pierwszy naprawdę rześki poranek od kilku dni ;)
Pierwszy naprawdę rześki poranek od kilku dni ;) © k4r3l

Czasowo nie wyrobiłem co jest trochę siarą, zważywszy, że miałem bliżej do miejsca spotkania (stacja {s}hell w Żywcu) i po 20 minutowym poślizgu, zaopatrzeniu się w sympatycznym lokalnym sklepie (kasjerka ponoć znała sztuki walki - nie sprawdzaliśmy ;) ruszyliśmy w kierunku Trójstyku.

A tu już napieranie przy full-lampie ;)
A tu już napieranie przy full-lampie ;) © k4r3l

Po nocnych opadach przejrzystość powietrza była kapitalna - potwierdzi to każdy, kto miał okazję być tego dnia w górach. Gęby nam się nie zamykały z wrażenia, wiecie, typowy Polak w górach, czyli "o k...wa" w każdym punkcie widokowym ;) Wszystkie barwy (czy to błękity, czy to zielenie) są mega soczyste, a oko może dostrzec znacznie więcej - to się nie zdarza zbyt często. Warto się na dłużej zatrzymać.

A gdyby tak założyć segment na S69? 3:) ;)
A gdyby tak założyć segment na S69? 3:) ;) © k4r3l

Zamiast pchać się główną drogą na Kubalonkę jedziemy na Stecówkę wąską asfaltową nitką przez las. Z Kubalonki nie odpuszczamy sobie soczystego zjazdu serpentynkami do Wisły, gdzie natrafiamy na paraliż komunikacyjny spowodowany, jak się później okazało, zerwanym asfaltem na jednym pasie odcinka do Wisły Malinki. Na szczęście rowery nie auta - jakoś sobie w korkach dają radę. Przy okazji olewamy czerwone przy wahadłowym i wbijamy na pas świeżego asfaltu. Po chwili za nami włączają się koguty i widzimy mknący w naszym kierunku radiowóz (no pewnie, przecież nie ma to jak łatwy łup w postaci dwóch rowerzystów) ;) Tutaj również padło "o k..wa" mimo, że widoki były takie sobie - cóż, widać zwrot dość uniwersalny. Jak się okazało panowie policjanci chyba również stracili cierpliwość stojąc w korku, bo nasze wykroczenie nie zrobiło na nich żadnego wrażenia i pojechali dalej. Ufff ;)

Fragment z kostką przed Ochodzitą ;)
Fragment z kostką przed Ochodzitą ;) © k4r3l

Sebastian ruszył pod Przełęcz Salmopolską jak rasowy góral - do tego stopnia, że zaczynałem tracić kontakt i nagle poczułem "pusty bak" ;) Szybko wchłonąłem banana, którego zapiłem izotonikiem i chwilę później doszedłem typa - co mi tu będzie fikał, w końcu w naturalnym środowisku jestem ;) W ramach polskiej gościnności włożyłem mu na tym podjeździe 2 i pół minuty ;)

Podjazd pod Stecówkę ;)
Podjazd pod Stecówkę ;) © k4r3l

Do Bielska jedziemy przez Rybarzowice i dalej ul.Żywiecką - po otwarciu ostatniego odcinka drogi ekspresowej S69 "stara droga" jest spokojna do tego stopnia, że mijamy nawet rowerową rodzinę z dzieckiem. Na 120 km (tuż przed Wilkowicami) odcina mnie do tego stopnia, że nogi mam jak z waty, na szczęście w porę trafiamy na cukiernio-piekranię gdzie raczymy się świeżutkimi "kołoczkami" (drożdżówki i rogale jakby kto pytał ;)

Zjazd z Kubalonki do Wisły - #likeaPRO ;)
Zjazd z Kubalonki do Wisły - #likeaPRO ;) © k4r3l

W Straconce pora się rozjechać w swoje strony - Seba wraca sobie tylko znanymi drogami do Rybnika a mnie zostaje zmierzyć się z kolejną przełęczą - Przegibkiem. Na koniec pod Przełęczą Targanicką dojeżdżam do innego kolarza, ale ten w ogóle nie zwraca na mnie uwagi i bez słowa atakuje ostro Beskid. Nie odpuszczam gościowi, który na szczycie okazuje się być krajanem. Wracamy razem solidnym tempem do Andrychowa. To była godna niedziela, szacun dla Seby jak zwykle za to, że mu się chciało.

Salmopol zdobyty ;)
Salmopol zdobyty ;) © k4r3l

Poranna (prawie)setka ;)

Sobota, 25 lipca 2015 · Komentarze(0)
W opozycji do dzisiejszej słonecznej aury muzyka ponura i zimna, ale na swój sposób urzekająca. I to na dodatek z Polski! Świetne połączenie black metalu, ambientu i... muzyki filmowej. Lubię to!



Szosa z rana jak... no wiecie, przyjemna sprawa ;) Napisałem do ludzi, bo wiedziałem, że samemu będzie mi się ciężko zmobilizować - odpowiedział tylko i aż Damian. Ok, zawsze to coś, bo jak się już z kimś ugadam to jest nikła szansa, że zawalę ;) Miało być rześko o poranku a tym czasem dzień przywitał nas mega-duchotą. Ale pomimo tego wpadło trochę górek (Kocierska, Przegibek) a na koniec podjechaliśmy do małopolskiej stolicy kolarstwa - Kentucky poobczajać szoszonów z młodszych kategorii szykujących się do startu w Mistrzostwach Małopolski (elita ścigała się o Puchar Przemysława Niemca). Znowu przypadkiem spotkałem Adama z Korno, który tym razem był w roli trenera swojej młodszej siostry, utytułowanej i dobrze rokującej kolarki KKS Sokół Kęty - Ewki. Powrót już w totalnej patelni - łeb się przegrzewał, pojawił się głód (wyjazd o kawie i kanapce to średnio udany pomysł) na szczęście do domu było już niedaleko.
Uwielbiam tą ciszę o poranku ;)
Uwielbiam tą ciszę o poranku ;) © k4r3l
Rowery można przewozić i tak ;)
Rowery można przewozić i tak ;) © k4r3l
Na horyzoncie majaczy wieża przekaźnikowa w Wieprzu ;)
Na horyzoncie majaczy wieża przekaźnikowa w Wieprzu ;) © k4r3l

Dwie godziny dla lepszego samopoczucia ;)

Środa, 22 lipca 2015 · Komentarze(0)
Spokojnie przez Porąbkę, zaporę i Puszczę plus na koniec dwie hopki: Targanicka i 2 x Kocierska (gdyby ktoś pytał: nie, nie znudziła mi się jeszcze ta opcja;). Trening został odbyty ;)

Puszcza zawsze spoko ;)
Puszcza zawsze spoko ;) © k4r3l

Serpentynka kocierska ;)
Serpentynka kocierska ;) © k4r3l

Obczajka Kozubnika ;)

Wtorek, 21 lipca 2015 · Komentarze(0)
Grindcore'owo - bezkompromisowo ;) czyli niemiecki Mindflair!


Dawno mnie tu nie było, więc wpadłem obczaić jak się posuwają prace rewitalizacyjne ośrodka w Kozubniku. No coś generalnie się dzieje, w pracach uczestniczy też wojsko, którego dwa samochody mijałem zaparkowane pod tymi budynkami. To niesamowite, że z tych ruin wystawionych przez tyle lat na szkodliwe przecież warunki atmosferyczne można jeszcze coś zrobić... Pożyjemy zobaczymy co z tego będzie ;)

Masyw Żaru ;)
Masyw Żaru ;) © k4r3l
Rewitalizacja w toku ;)
Rewitalizacja w toku ;) © k4r3l

Szkieletora nawet remontujo! ;)
Szkieletora nawet remontujo! ;) © k4r3l

"Pod górę" ;)

Niedziela, 19 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Freddy zawsze i wszędzie! Poza tym tytuł koresponduje w pewien sposób z dzisiejszym wpisem. Jak? Się dowiecie jak przeczytacie. Leniuszki ;)

Dzisiejsza jazda bez historii (no może poza morderczym upałem, który zdawałoby się wciskał mi przy każdym wdechu kule ognia do otworu gębowego;), więc będzie o pewnej książce. Jest lato, więc w ramach niezobowiązującej lektury (zwyczajnie nie chce mi się tych resztek mózgowia przegrzewać) znalazłem sobie niezobowiązującą pozycję naszej bajkstatowej koleżanki Ewki - znanej szerzej jako CheEvara. A że jej wpisy zawsze były cięte niczym kwiaty na imieniny teściowej to też czas spędzony z pozycją zatytułowaną "Pod górę" mogę śmiało zakwalifikować jako: niezmarnowany ;) Mało tego, prychałem ze średnią kilku razy na rozdział, co w połączeniu ze spożywanym w tym samym czasie piwem dawało wiadomo jaki rezultat. Pozwolę sobie zamieścić tutaj jeden tylko cytat, który mniej więcej nakieruje Was na właściwy tor :)

Tako rzecze CheEvara ;)
Tako rzecze CheEvara ;) © k4r3l

"- Podróżujesz z rowerem? - zapytał Kameruńczyk, gdy usadziłam swoją spoconą postać na miejscu obok niego. Co mogło mu podpowiedzieć, że podróżuję z rowerem? Usmolone smarem ręce? Sportowy zapach spod skrzydła? Może trzymane w ręce siodełko rowerowe, które kierowca autobusu polecił wyjąć podczas operacji ładowania do bagażnika mojej rozczłonkowanej karocy? Ciekawe, co by pomyślał, gdybym oprócz siodełka miała kurę nioskę w koszyku, a z plecaka wystawało pęto kaszanki."

El Żarro ;)
El Żarro ;) © k4r3l

To nie jest zwykła książka o podróżach rowerowych (ok, czytałem tylko dwie, ale zakładam, że mam rację;) - zamiast monotonnego opisywania kolejnych lokacji dostajemy zgrabnie skrojony podróżniczy memuar. Opisane wydarzenia, napotkane osoby, przebyta droga pasują do profili znanych filmowych odpowiedników pokroju "Piątku trzynastego", przez "Pisiont twarzy Greya", "Pojedynek na szosie" na "Prostej historii" Lynch'a skończywszy ;) Zadziwiająca jest też (z perspektywy prowincjonalisty takiego jak mua) otwartość, bezpośredniość oraz bezinteresowna pomoc spotykanych osób, zwłaszcza, że to nie byli wyłącznie Hiszpanie... Po skończonej lekturze pozostaje pogratulować Che talentu ale przede wszystkim odwagi, która pchnęła ją jedną, samą na nieznany dotąd ląd pełen nieznanych wcześniej przeciwności losu i kłód spadających pod koła Centka i przyczepki. Zachęcam do lektury, bo głębi serca wiem, że jesteście bardziej oczytani, niż TEN gość :D Nie mam więcej pytań. No może poza jednym. Wie ktoś gdzie w Polszy dostanę czerymoję? ;)

Serwisowo - uphillowo ;)

Środa, 15 lipca 2015 · Komentarze(5)
Ktoś całkiem ogarnięty w jednym z komentarzy na youtube napisał, że "jeżeli Johny Cash coveruje twój kawałek, to on już nie jest twój". Trudno się z tym nie zgodzić.


Dziś wolne, więc najwyższy czas na serwis roweru (rozcentrowane koło, luzy na konusie) u najlepszego speca w okolicy, czyli mechanika Mai Włoszczowskiej - Bike Doctor Service. Maciej jak zrobi serwis, to wiadomo, mucha nie siada, poza tym zawsze fajnie przy okazji się spotkać i pogadać (chłop przez tą robotę cały czas w rozjazdach), no i można popytać jak od zaplecza wygląda czy to Puchar Świata czy inne zawody.
Akszyn men w akcji :)
Akszyn men w akcji :) © k4r3l

W drodze powrotnej zaliczam bliskie spotkanie z przebiegającą przez drogę sporych rozmiarów sarniną - spłoszona zabuksowała kopytkami po asfalcie i tyle ją widzieli. Podobnie na zjeździe z Żaru - tu z kolei mały jelonek pasący się na poboczu odrobinę się zakręcił, na szczęście nie wpadł na pomysł, żeby mnie staranować ;) No i tak sobie człowiek kręcił zupełnie nieświadomy tego, że w tym samym czasie Rafał Majka wygrywa 11 etap TdF ;)
Widokówka z podjazdu na Żar ;)
Widokówka z podjazdu na Żar ;) © k4r3l