Pętla Beskidzka z Gustavssonem ;)

Niedziela, 26 lipca 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Krakowski Terrordome to esencjonalny thrash metalowy zespół, który za sprawą swoich dźwięków teleportuje nas do czasów kiedy gatunek ten był na topie. No i w tym numerze akcent sportowy - a jak ktoś nie wie, co to za dyscyplina ten cały 'mosh' to odsyłam do wikipedii ;)


Spontan po górkach z Gustaffsonem - chłopak poskładał szosę na nowej (swoją drogą bardzo sympatycznej) ramie Accent'a i przyjechał przetestować ją w górach. Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba, a trasa Pętli Beskidzkiej to idealna opcja do takich harców.

Pierwszy naprawdę rześki poranek od kilku dni ;)
Pierwszy naprawdę rześki poranek od kilku dni ;) © k4r3l

Czasowo nie wyrobiłem co jest trochę siarą, zważywszy, że miałem bliżej do miejsca spotkania (stacja {s}hell w Żywcu) i po 20 minutowym poślizgu, zaopatrzeniu się w sympatycznym lokalnym sklepie (kasjerka ponoć znała sztuki walki - nie sprawdzaliśmy ;) ruszyliśmy w kierunku Trójstyku.

A tu już napieranie przy full-lampie ;)
A tu już napieranie przy full-lampie ;) © k4r3l

Po nocnych opadach przejrzystość powietrza była kapitalna - potwierdzi to każdy, kto miał okazję być tego dnia w górach. Gęby nam się nie zamykały z wrażenia, wiecie, typowy Polak w górach, czyli "o k...wa" w każdym punkcie widokowym ;) Wszystkie barwy (czy to błękity, czy to zielenie) są mega soczyste, a oko może dostrzec znacznie więcej - to się nie zdarza zbyt często. Warto się na dłużej zatrzymać.

A gdyby tak założyć segment na S69? 3:) ;)
A gdyby tak założyć segment na S69? 3:) ;) © k4r3l

Zamiast pchać się główną drogą na Kubalonkę jedziemy na Stecówkę wąską asfaltową nitką przez las. Z Kubalonki nie odpuszczamy sobie soczystego zjazdu serpentynkami do Wisły, gdzie natrafiamy na paraliż komunikacyjny spowodowany, jak się później okazało, zerwanym asfaltem na jednym pasie odcinka do Wisły Malinki. Na szczęście rowery nie auta - jakoś sobie w korkach dają radę. Przy okazji olewamy czerwone przy wahadłowym i wbijamy na pas świeżego asfaltu. Po chwili za nami włączają się koguty i widzimy mknący w naszym kierunku radiowóz (no pewnie, przecież nie ma to jak łatwy łup w postaci dwóch rowerzystów) ;) Tutaj również padło "o k..wa" mimo, że widoki były takie sobie - cóż, widać zwrot dość uniwersalny. Jak się okazało panowie policjanci chyba również stracili cierpliwość stojąc w korku, bo nasze wykroczenie nie zrobiło na nich żadnego wrażenia i pojechali dalej. Ufff ;)

Fragment z kostką przed Ochodzitą ;)
Fragment z kostką przed Ochodzitą ;) © k4r3l

Sebastian ruszył pod Przełęcz Salmopolską jak rasowy góral - do tego stopnia, że zaczynałem tracić kontakt i nagle poczułem "pusty bak" ;) Szybko wchłonąłem banana, którego zapiłem izotonikiem i chwilę później doszedłem typa - co mi tu będzie fikał, w końcu w naturalnym środowisku jestem ;) W ramach polskiej gościnności włożyłem mu na tym podjeździe 2 i pół minuty ;)

Podjazd pod Stecówkę ;)
Podjazd pod Stecówkę ;) © k4r3l

Do Bielska jedziemy przez Rybarzowice i dalej ul.Żywiecką - po otwarciu ostatniego odcinka drogi ekspresowej S69 "stara droga" jest spokojna do tego stopnia, że mijamy nawet rowerową rodzinę z dzieckiem. Na 120 km (tuż przed Wilkowicami) odcina mnie do tego stopnia, że nogi mam jak z waty, na szczęście w porę trafiamy na cukiernio-piekranię gdzie raczymy się świeżutkimi "kołoczkami" (drożdżówki i rogale jakby kto pytał ;)

Zjazd z Kubalonki do Wisły - #likeaPRO ;)
Zjazd z Kubalonki do Wisły - #likeaPRO ;) © k4r3l

W Straconce pora się rozjechać w swoje strony - Seba wraca sobie tylko znanymi drogami do Rybnika a mnie zostaje zmierzyć się z kolejną przełęczą - Przegibkiem. Na koniec pod Przełęczą Targanicką dojeżdżam do innego kolarza, ale ten w ogóle nie zwraca na mnie uwagi i bez słowa atakuje ostro Beskid. Nie odpuszczam gościowi, który na szczycie okazuje się być krajanem. Wracamy razem solidnym tempem do Andrychowa. To była godna niedziela, szacun dla Seby jak zwykle za to, że mu się chciało.

Salmopol zdobyty ;)
Salmopol zdobyty ;) © k4r3l

Komentarze (4)

Dawno nie czytałam Twojego blogu, a szkoda. Fotki miodzio... Co do trasy, to mogę tylko pozazdrościć ;) Bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam :)

niradhara 07:06 środa, 29 lipca 2015

Może nie pójdziesz do ciupy za przejazd na czerwonym, ale do piekła na pewno!! ;)

Lama 22:56 wtorek, 28 lipca 2015

pierwszy wpis u kogoś, gdzie jestem na prawie wszystkich fociszach hehe. zrobię ten gminny monolit do końca i się biorę za treningi w górach; 2,5min straty to jest wstyd hehe miejmy nadzieję, że w sobotę w Tatrach przejrzystość będzie równie świetna;]

gustav 18:03 wtorek, 28 lipca 2015

Piękna pętla. Widoczki cudne!

limit 10:16 wtorek, 28 lipca 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sciao

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]