Wpisy archiwalne w kategorii

bike: Śmigant

Dystans całkowity:11157.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:465:39
Średnia prędkość:23.19 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:179666 m
Liczba aktywności:137
Średnio na aktywność:81.44 km i 3h 28m
Więcej statystyk

Obczajka Kozubnika ;)

Wtorek, 21 lipca 2015 · Komentarze(0)
Grindcore'owo - bezkompromisowo ;) czyli niemiecki Mindflair!


Dawno mnie tu nie było, więc wpadłem obczaić jak się posuwają prace rewitalizacyjne ośrodka w Kozubniku. No coś generalnie się dzieje, w pracach uczestniczy też wojsko, którego dwa samochody mijałem zaparkowane pod tymi budynkami. To niesamowite, że z tych ruin wystawionych przez tyle lat na szkodliwe przecież warunki atmosferyczne można jeszcze coś zrobić... Pożyjemy zobaczymy co z tego będzie ;)

Masyw Żaru ;)
Masyw Żaru ;) © k4r3l
Rewitalizacja w toku ;)
Rewitalizacja w toku ;) © k4r3l

Szkieletora nawet remontujo! ;)
Szkieletora nawet remontujo! ;) © k4r3l

"Pod górę" ;)

Niedziela, 19 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Freddy zawsze i wszędzie! Poza tym tytuł koresponduje w pewien sposób z dzisiejszym wpisem. Jak? Się dowiecie jak przeczytacie. Leniuszki ;)

Dzisiejsza jazda bez historii (no może poza morderczym upałem, który zdawałoby się wciskał mi przy każdym wdechu kule ognia do otworu gębowego;), więc będzie o pewnej książce. Jest lato, więc w ramach niezobowiązującej lektury (zwyczajnie nie chce mi się tych resztek mózgowia przegrzewać) znalazłem sobie niezobowiązującą pozycję naszej bajkstatowej koleżanki Ewki - znanej szerzej jako CheEvara. A że jej wpisy zawsze były cięte niczym kwiaty na imieniny teściowej to też czas spędzony z pozycją zatytułowaną "Pod górę" mogę śmiało zakwalifikować jako: niezmarnowany ;) Mało tego, prychałem ze średnią kilku razy na rozdział, co w połączeniu ze spożywanym w tym samym czasie piwem dawało wiadomo jaki rezultat. Pozwolę sobie zamieścić tutaj jeden tylko cytat, który mniej więcej nakieruje Was na właściwy tor :)

Tako rzecze CheEvara ;)
Tako rzecze CheEvara ;) © k4r3l

"- Podróżujesz z rowerem? - zapytał Kameruńczyk, gdy usadziłam swoją spoconą postać na miejscu obok niego. Co mogło mu podpowiedzieć, że podróżuję z rowerem? Usmolone smarem ręce? Sportowy zapach spod skrzydła? Może trzymane w ręce siodełko rowerowe, które kierowca autobusu polecił wyjąć podczas operacji ładowania do bagażnika mojej rozczłonkowanej karocy? Ciekawe, co by pomyślał, gdybym oprócz siodełka miała kurę nioskę w koszyku, a z plecaka wystawało pęto kaszanki."

El Żarro ;)
El Żarro ;) © k4r3l

To nie jest zwykła książka o podróżach rowerowych (ok, czytałem tylko dwie, ale zakładam, że mam rację;) - zamiast monotonnego opisywania kolejnych lokacji dostajemy zgrabnie skrojony podróżniczy memuar. Opisane wydarzenia, napotkane osoby, przebyta droga pasują do profili znanych filmowych odpowiedników pokroju "Piątku trzynastego", przez "Pisiont twarzy Greya", "Pojedynek na szosie" na "Prostej historii" Lynch'a skończywszy ;) Zadziwiająca jest też (z perspektywy prowincjonalisty takiego jak mua) otwartość, bezpośredniość oraz bezinteresowna pomoc spotykanych osób, zwłaszcza, że to nie byli wyłącznie Hiszpanie... Po skończonej lekturze pozostaje pogratulować Che talentu ale przede wszystkim odwagi, która pchnęła ją jedną, samą na nieznany dotąd ląd pełen nieznanych wcześniej przeciwności losu i kłód spadających pod koła Centka i przyczepki. Zachęcam do lektury, bo głębi serca wiem, że jesteście bardziej oczytani, niż TEN gość :D Nie mam więcej pytań. No może poza jednym. Wie ktoś gdzie w Polszy dostanę czerymoję? ;)

Standardowy Kocierz ;)

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(2)
Grey Season mieli patent, żeby mnie zatrzymać przy swoich dźwiękach. Patent dość ryzykowny, bowiem postanowili połączyć współczesność z klasyką, a warto zaznaczyć, że niejeden już próbował i się na tych eksperymentach przejechał. Im się jednak udało!

Szybka przełęcz Kocierska. Po drodze mijam sporo kolarzy zjeżdżających/podjeżdżających, w tym Damiana, którego musiałem krzykiem obudzić, bo wyglądał jakby drzemał na podjeździe ;) Na zjeździe powrotnym wyprzedziłem na jednej z serpentyn zachowawczo zjeżdżającego kolarza, potem już się nie śpieszyłem i siedział mi na kole do samego Andrychowa ;)

Ostatnia kocierska serpentynka ;)
Ostatnia kocierska serpentynka ;) © k4r3l

Serwisowo - uphillowo ;)

Środa, 15 lipca 2015 · Komentarze(5)
Ktoś całkiem ogarnięty w jednym z komentarzy na youtube napisał, że "jeżeli Johny Cash coveruje twój kawałek, to on już nie jest twój". Trudno się z tym nie zgodzić.


Dziś wolne, więc najwyższy czas na serwis roweru (rozcentrowane koło, luzy na konusie) u najlepszego speca w okolicy, czyli mechanika Mai Włoszczowskiej - Bike Doctor Service. Maciej jak zrobi serwis, to wiadomo, mucha nie siada, poza tym zawsze fajnie przy okazji się spotkać i pogadać (chłop przez tą robotę cały czas w rozjazdach), no i można popytać jak od zaplecza wygląda czy to Puchar Świata czy inne zawody.
Akszyn men w akcji :)
Akszyn men w akcji :) © k4r3l

W drodze powrotnej zaliczam bliskie spotkanie z przebiegającą przez drogę sporych rozmiarów sarniną - spłoszona zabuksowała kopytkami po asfalcie i tyle ją widzieli. Podobnie na zjeździe z Żaru - tu z kolei mały jelonek pasący się na poboczu odrobinę się zakręcił, na szczęście nie wpadł na pomysł, żeby mnie staranować ;) No i tak sobie człowiek kręcił zupełnie nieświadomy tego, że w tym samym czasie Rafał Majka wygrywa 11 etap TdF ;)
Widokówka z podjazdu na Żar ;)
Widokówka z podjazdu na Żar ;) © k4r3l

Szosing krajoznawczy ;)

Niedziela, 12 lipca 2015 · Komentarze(4)
Boziuuuu, jak to jest moc okrutna to ja nawet nie. Piekielnie fest gibki i tłusty jak łydka samego Lysyfera rock'n'roll, nad którym unosi się zapach infernalnej siarki! ;)


Niedziela bez planu i od rana człowiek rozleniwiony, niezdecydowany, drzemki włącza i ogólnie obraca się dupą do całego, może nawet i bożego, świata. A przecież za oknem nawet ciepło - nie są to co prawda takie jak ostatnio afrykańskie kanikuły, ale grzech narzekać. Obieram kierunek Świnna Poręba "a potem się zobaczy".
Podjazd do centrum Mucharza ;)
Podjazd do centrum Mucharza ;) © k4r3l

Od dawna intrygowała mnie droga wiodąca po drugiej stronie planowanego Jeziora Mucharskiego - dziś udało się na nią wjechać. Opcja rewelacyjna, może nie tak samo widokowo-oszałamiająca jak DK28, ale na niedzielną przejażdżkę przed kotletem i Familiadą w sam raz. Ruch znikomy, widać, że gdzieś jeszcze tej drogi nie odetkali - i faktycznie, przed Stryszowem trafiam na wyłączony z ruchu most. Ale rower to takie sprytne ustrojstwo, że się przeciśnie nawet między betonową barykadą ;)
Nieczynne mościwo ;)
Nieczynne mościwo ;) © k4r3l

Na łączniku Stryszów - Zembrzyce trafiam na serię znaków procentowych: najpierw 14tka w górę, później karkołomna 12tka w dół i poprawka o tym samym procentarzu w stylu znanym z Magurki - bardzo podobne serpentynki. Zjazd do Zembrzyc taki se, ale widok Tatr i Beskidu Makowsko-Żywieckiego z Marcówki napełnia oczi me łzami :D Piknie tam ;)
Nawierzchnia taka se, ale wreszcie jakiś zacny podjazd ;)
Nawierzchnia taka se, ale wreszcie jakiś zacny podjazd ;) © k4r3l

Od momentu wjechania do Suchej zaczynam przymulać - cholera wie dlaczego. Ale nie odpuszczam kilku górskich sztajf w tym Przełęczy Lipie od Błądzonek i podjazdu pod Lipówki od Lachowic, który ciągnie się niemiłosiernie po asfalcie przypominającym poligon doświadczalny separatystów-samobójców. Oba te wzniesienia jak sugerują ich nazwy pokonałem w lipnym stylu.
Takich serpentyn się nie spodziewałem! ;)
Takich serpentyn się nie spodziewałem! ;) © k4r3l

Trudy te rekompensuje kilkukilometrowy zjazd aż do samej Jeleśni. Przy czym muszę dodać, że byłoby niemalże idealnie, gdyby nie trzeszczący napęd? Suport? A może pedał jakiś? No pół trasy w tym hałasie doprowadziło mnie do szewskiej pasji - jakaś część mnie odpowiedzialna za serwis olewa kompletnie oba rowery od jakiegoś czasu - zupełnie jakbym po zużyciu miał je wywalić na śmietnik i udać się do sklepu po nową sztukę.
Widokówka z Marcówki ;)
Widokówka z Marcówki ;) © k4r3l

Na koniec wtaczam się pod Przełęcz Kocierską zaliczając po drodze ożywcze spłukanie swoich chudych szczap i łba w pobliskiej rzeczce. Jak na niedzielę bez planu wyszło całkiem nieźle.
Bocian co się rowerzysty nie bał, bo głodny był ;)
Bocian co się rowerzysty nie bał, bo głodny był ;) © k4r3l

Power: OFF ;)

Piątek, 10 lipca 2015 · Komentarze(0)
Płyta Zachlapanego Szczypiora (hue hue) zrobiła mi dzień. Dawno się tak nie uśmiałem. Nie mogłem znaleźć wersji studyjnej, ale ten koncertowy wykon jest całkiem OK.


Wczorajsze cztery dyszki kompletnie bez przekonania, bez mocy, bez frajdy, czyli kupa. No ale trzeba się było ruszyć, żeby po huraganowym początku lipca nie osiąść na laurach. Trasa to niemalże powtórka z niedzieli z tym, że odpuściłem drugi raz Kocierz i fragment na mieście z powodu zapadającego już zmierzchu. A wszystko przez to, że się wybierałem na ten rower jak sójka za morze ;)
Spokojne Jezioro Czanieckie ;)
Spokojne Jezioro Czanieckie ;) © k4r3l

Niedziela z hopkami ;)

Niedziela, 5 lipca 2015 · Komentarze(7)
Death metalowa wersja tego musicalowego klasyka zrobiła mi dzień ;)))


Niedziela to apogeum upałów, ale w końcu jest lato! Dopiero narzekaliśmy, że zimno, albo że śniegu nie ma ;) Cóż taka kolej rzeczy i natura Polaka, że ponarzekać musi ;) Dziś po sesji TV najpierw RedbullTV a później w Eurosporcie zaczęło mnie sumienie gryźć, że weekend przesiedziany. Także bez większych kombinacji szybki objazd najbliższych przełęczy. Przejazd przez Wielką Puszczę bardzo przyjemny. Na koniec pobijam swój czas na powrocie z Kocierza do Andrychowa - średnia wyniosła równiutkie 50km/h. W końcu koszulka tinkoff-saxo zobowiązuje :DDDD

Kolarski kolaż :)
Kolarski kolaż :) © k4r3l

Do Okocimia w wiadomym celu ;)

Piątek, 3 lipca 2015 · Komentarze(11)
Head Control System, czyli zespół (projekt?) jednej płyty - "Murder Nature". Dla fanów Tool, Katatonia czy Faith No More ;)



Trasa wymyślona i zaplanowana przez Kubę. Wolne w piątek i hajda na trasę. Nie obyło się bez kilku wpadek logistycznych, jak np. kilometrowy odcinek przełajowy między polami (ale za to widokowy;). W Brzesku niestety nie ma knajpy przy browarze, ale niedaleko jest restauracja Pawilon (klimaty PSS Społem, wystrój rodem z prl, tv ustawione na PoloTV, radio łapie tylko rozgłośnię z Torunia, ale bardzo miła obsługa;), gdzie w cieniu drzew można się było napić chłodnego Okocimia i zjeść dobry, niedrogi obiad. W drodze powrotnej Kubę dopadł kryzys i ratował się paroma krótkimi drzemkami na przystankach. Ja z kolei nie wziąłem lampki (poranna myśl: "nie biorę, bo przecież najpóźniej na 22 będę w domu"). W progu domu zameldowałem się o 00:36 :DDD Całą drogę w ciemnościach udało się jechać bezpiecznie dzięki halogenowi Kuby. A końcówkę od Międzybrodzia przejechałem z odpaloną diodą w telefonie ;) Temperatury wahały się między 14 a 30 stopni, po drodze nie brakowało górek (praktycznie co chwila znak sygnalizujący większy podjazd). Asfalty od naprawdę dziurawych po niemalże pokryte jedwabiem :))), po których jechało się kompletnie bez wysiłku. To była rzeźnia!

ps. Życiówka pobita po raz kolejny w tym roku. Ciągle bez 300 :DDDD

Poranne widoczki ;)
Poranne widoczki ;) © k4r3l

Lanckorona zawsze spoko ;)
Lanckorona zawsze spoko ;) © k4r3l

Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/
Dobczyce - piękny zalew, ale NIE dla rowerów na koronie zapory :/ © k4r3l

Cel osiągnięty - Browar Okocim ;)
Cel osiągnięty - Browar Okocim ;) © k4r3l

Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;)
Browar w Brzesku, ale w sąsiedztwie Okocimia ;) © k4r3l

Widok z koryta... rzeki ;)
Widok z koryta... rzeki ;) © k4r3l

Pachamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;)
Pchamy, pchamy, czyli miejscowość rodzinna Rafała Majki ;) © k4r3l

Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;)
Taką szosą to ja mogę zjeżdżać ;) © k4r3l

Nie chciała siedzieć w foteliku :)))
Nie chciała siedzieć w foteliku :))) © k4r3l

Półrocze ;)

Wtorek, 30 czerwca 2015 · Komentarze(4)
Wtorkowy, wieczorny wypad n Kocierską - totalnie na lajcie, bez spiny, co zresztą widać po braku pucharków na stravie ;) Półrocze zamknięte godnie - rekordowy czerwiec (wiem, wiem, co to dla was takie marne 1285km ultrasi :) dobrze rokuje na najbliższe tygodnie. Zobaczymy co czas pokaże - oby zdrowie i pogoda pozwoliły się wyszaleć ;)

Już w tą sobotę przejadę tędy zawodnicy Pętli Beskidzkiej ;)
Już w tą sobotę przejadą tędy zawodnicy Pętli Beskidzkiej ;) © k4r3l
Wrocomy co chwila ;)
Wrocomy co chwila ;) © k4r3l

Tour de Pilsko 2015 ;)

Sobota, 27 czerwca 2015 · Komentarze(9)
Dziś w ramach kącika muzycznego nie będzie tradycyjnych dźwięków (tak, znowu w trasie słuchałem Modestep!;) ale będzie taki oto song. Można sobie dopisywać czy to do biegania, czy to do jeżdżenia na rowerze jakieś wielkie filozofie, lecz prawda jest bardziej oczywista, pod czym się obiema ręcami podpisuję ;)


Sobota pod znakiem szosingu. Czyli powtórka z Tour de Pilsko sprzed 2 lat. Wtedy z ekipą, tym razem solo. Też spoko, zwłaszcza jak dobra nuta w słuchawce ;) W Żywcu postraszyło deszczem, podobnie było w Ujsołach, ale ogólnie ciepło i przyjemnie - od szpiegów, którzy wybrali się w teren dostałem cynk, że tam z kolei warun jest delikatnie nieznośny, bo parny ;)

Ponuro, ale stabilnie ;)
Ponuro, ale stabilnie ;) © k4r3l
Lekka mżawka na podjeżdzie ;)
Lekka mżawka na podjeżdzie ;) © k4r3l

Trasa po słowackiej stronie to pamięciówka wzrokowa, czego efektem było pomylenie skrętu i nadprogramowy przełaj po polnej drodze ;) Z obserwacji wynika, że życie naszych południowych sąsiadów w przygranicznym Novocie to czysta sielanka (zwożenie siana, koszenie trawy itp.) - ruch na drogach znikomy, ale niestety alsfalty gorsze niż u nas ;)

Bad turn ;)
Wrong turn ;) © k4r3l
Droga właściwa ;)
Droga właściwa ;) © k4r3l
Namestów ;)
Namestów ;) © k4r3l

Droga przez Orawską Polhorę to porażka - remontują ją kolejny rok, ruch wahadłowy - strasznie się dłużył ten odcinek.Od granicy już znaną opcją przez Przełęcz U Poloka do Żywca i kierunek Przełęcz Kocierska z wariantem obok sanktuarium w Rychwałdku.

Oravska Polhora rozkopana :/
Oravska Polhora rozkopana :/ © k4r3l
Procenty przed Żywcem ;)
Procenty przed Żywcem ;) © k4r3l